Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Strefa wiedzy Bezpieczeństwo Katarzyna Wiatr: Darfur - ginąca prowincja

Katarzyna Wiatr: Darfur - ginąca prowincja


06 kwiecień 2008
A A A

W lutym tego roku minęło 5 lat od wybuchu konfliktu w sudańskim Darfurze. Międzyplemienne starcia w mało komu znanym regionie Afryki szybko zmieniły się w jeden z najbrutalniejszych i najkrwawszych kryzysów na kontynencie afrykańskim w ostatnich latach.

Darfur i tragiczny los jego mieszkańców, spośród których blisko 300 tys. poniosło śmierć, a 2,5 miliona musiało opuścić swoje domy, wyraźnie ukazują całą złożoność kolonialnego dziedzictwa, nachodzące na siebie zróżnicowania etniczne, religijne oraz nieprzystawalność państwowych granic i kulturowej samoidentyfikacji, które stanowią wielkie historyczne obciążenie współczesnej Afryki.

 

Sudan - etniczna i kulturowa mozaika

 

Sudan to największe państwo w Afryce, położone w północno-wschodniej części tego kontynentu, nad Morzem Czerwonym, w tzw. Rogu Afryki. Wyróżniającą cechą tego obszaru jest jego zróżnicowanie etniczne wynikłe z nakładających się od wieków fal migracyjnych ludności o odmiennych cechach fizycznych, językach i kulturach - pochodzącej zarówno z głębi kontynentu afrykańskiego jak i Azji.

 

Większość mieszkańców dzisiejszego Sudanu stanowi ludność uważająca się za Arabów. Arabowie (około 49 proc. ogółu ludności w 1983 roku) zamieszkują głównie centralne rejony kraju, ale mniejsze ich grupy można spotkać w całym państwie. Zasadniczo dzielą się ze względu na pochodzenie na dwie grupy zwane Dżaalin-Danagala i Dżuhajna-Fezara. Do pierwszej grupy należy zarabizowana autochtoniczna ludność sudańska, a do drugiej potomkowie koczowniczych pasterskich plemion arabskich. Obie te grupy dzielą się na dziesiątki plemion i zespołów rodowych, które łączą się z reguły w większe konfederacje zwane naziratami.

 

Zachodni Sudan, a przede wszystkim wyżynę Darfuru zamieszkuje niearabska grupa etniczna Fur, od której pochodzi nazwa tego regionu. Ponadto można tam spotkać kilka pomniejszych niearabskich plemion, jak Dadżo, Masalit, Zagawa i Berti.

Wśród różnorodnych niezarabizowanych ludów południa najbardziej znaczącą grupę etniczną stanowią Dinka (11,5 proc. ludności w 1983 roku), w większości wyznawcy chrześcijaństwa i podpora opozycji. Drugim co do wielkości plemieniem na tych terenach są Neurzy (4,9 proc.), zajmujący terytorium nad Górskim Nilem i rzeką Sobat, zarówno w Sudanie jak i Etiopii.

Na zróżnicowanie etniczne i kulturowe nakładają się podziały religijne, a w szczególności konfrontacja dwu wielkich systemów wierzeń, chrześcijaństwa i islamu. Islamizacja Sudanu przebiegała w sposób złożony i długotrwały, a proces przejmowania nowej religii rozpoczęty w VII wieku trwa praktycznie do dziś. Spowodowane to było m.in. istnieniem na tych terenach chrześcijańskiego królestwa Nubia, które w 652 roku zawarło traktat pokojowy z muzułmańskim kalifatem, zachowując niezależność przy jednoczesnym zagwarantowaniu swobód religijnych dla muzułmanów. Dopiero po upadku Nubii na początku XIV wieku infiltracja myśli islamistycznej stała się bardziej intensywna. Rozprzestrzenienie się nowego systemu wierzeń, a co za tym idzie nowych praktyk i obyczajów społecznych stało się możliwe dzięki silnym ruchom migracyjnym i masowym napływom ludności arabskiej. Przyczyniło się to do rozbicia tradycyjnych struktur plemiennych oraz przejmowania przez ludność autochtoniczną arabskiej kultury i języka. Chociaż arabizacja i islamizacja Sudanu uległa pogłębieniu i wzmocnieniu w okresie powstania mahdystów, rewolucji kulturowej jak i narodowej, to nie objęła ona ludności całego obszaru Sudanu. Dojście do władzy islamskich fundamentalistów spowodowało, iż w konflikcie na południu ujawniły się wpływy czynnika religijnego na stosunki polityczne. Różnice religijne stały się głównym czynnikiem mobilizującym społeczności, prowadząc do starć i konfrontacji. Obecnie około 70 proc. mieszkańców Sudanu wyznaje islam, 16 proc. chrześcijaństwo, a 14 proc. tradycyjne religie lokalne, w kulturze europejskiej nazywane animistycznymi. W dużym uproszczeniu granica religijna oddziela islamską, arabską północ od chrześcijańskiego, afrykańskiego południa.

Odzyskanie niepodległości w 1956 r. było momentem przełomowym w historii Sudanu i punktem wyjścia dla prób zyskania szerokiego poparcia społecznego w odniesieniu do głównych założeń ustrojowych oraz kierunków rozwoju państwa. W kraju obejmującym ludność o różnym pochodzeniu etnicznym i różnych wyznań szansę na stabilizację i wewnętrzny ład stanowił nacjonalizm bazujący na orientacji panafrykańskiej, nie ograniczający się do nurtów arabskich o silnym zabarwieniu religijnym. Jednakże, gdy po roku 1956, sojusz zróżnicowanych ugrupowań politycznych walczących o niepodległość stracił sens swojego istnienia, do głosu doszły partykularne interesy poszczególnych grup etnicznych i społecznych. Dojście do władzy partii religijnych pogłębiło tylko nieporozumienia między północą a południem, którego mieszkańcy z niechęcią i wrogością odnosili się do ideologii i działań opartych na islamie. Konsekwencją tego rozdźwięku było mocniejsze podkreślanie swojej odrębności kulturowej i religijnej, a w końcu rewolta przeciwko władzy centralnej. Z drugiej strony powstanie na południu kraju przyczyniło się do silniejszego niż kiedykolwiek akcentowania arabskiej tożsamości na północy.

Tak głęboka polaryzacja kraju wywarła negatywny wpływ na sudańską scenę polityczną, a nierozwiązany kryzys i wybuch wojny domowej doprowadził do wielokrotnych przewrotów, zamachów stanu, rządów dyktatury wojskowej i upadku instytucji demokratycznych. Konsolidacja ludności zamieszkującej rozległy obszar Sudanu okazała się największym fiaskiem niepodległego państwa. W listopadzie 1958 roku doszło do wojskowego zamachu stanu i obalenia rządów parlamentarnych. Generał Ibrahim Abbuda, który objął władzę podjął brutalną akcję arabizacji i islamizacji południowych regionów kraju. Misje chrześcijańskie nie mogły budować nowych szkół, a w lutym 1962 roku wydalano z Sudanu wszystkich zagranicznych misjonarzy. Odpowiedzią mieszkańców południa na te działania było zorganizowanie ruchu oporu. W 1965 roku zamieszki i sporadyczne starcia w południowych rejonach Sudanu przekształciły się w otwartą wojnę.

Konflikt północ-południe toczył się ze zmiennym natężeniem blisko 50 lat, lecz jego najdramatyczniejszy etap rozpoczął się w 1983 roku, gdy fundamentalistyczna junta wojskowa rozciągnęła na Południe islamskie prawo szariatu i rozpoczęła przymusową islamizację kraju. Gdy w odpowiedzi miejscowa ludność wznieciła rebelię, rząd w Chartumie rozpoczął pacyfikację Południa, dokonywaną w sposób zakrawający o ludobójstwo (stosowano m. in. broń chemiczną). W ciągu trwającego 21 lat konfliktu ok. 1.5 mln. ludzi zginęło, a 4 mln. innych uciekło do sąsiednich państw by wegetować w obozach dla uchodźców. Wojnę napędzał fakt, że stawką w niej były nie tylko kwestie religijne ale również znajdujące się na Południu bogate złoża ropy naftowej.

Dopiero w styczniu 2005 r. udało się zawrzeć porozumienie pokojowe między rządem w Chartumie a główną organizacją opozycyjną, Ludowy Ruch Wyzwolenia Sudanu (SPLM), dowodzoną przez byłego pułkownika armii sudańskiej, Johna Garanga. Porozumienia to przewiduje wycofanie wojsk rządowych na pozycje sprzed ofensywy podjętej na początku 2004 roku i rozbrojenie plemiennych milicji. SPLM zobowiązał się do zaprzestania ataków na siły porządkowe i operacji mających na celu zniszczenie infrastruktury wojskowej. Układ zawarty w Nairobi określił również statut południowych prowincji Sudanu. Zakłada on, że w ciągu sześcioletniego okresu przejściowego południowa część kraju zostanie objęta daleko idącą autonomią, a dochody z eksploatacji znajdujących się tam złóż ropy będą dzielone po połowie między Chartumem a władze autonomii. Następnie na południu ma zostać przeprowadzone referendum niepodległościowe.

Zawarte w styczniu porozumienie nie rozwiązuje jednak jednego z najpoważniejszych kryzysów humanitarnych na świecie. Etniczne i religijne podziały Sudanu, jak i wojna północ-południe miały niezwykle istotny wpływ na wybuch i przebieg konfliktu w Darfurze.

{mospagebreak} 

Darfur i geneza konfliktu 

 

Darfur to ogromne terytorium wielkości Francji, usytuowane w północno-zachodniej części Sudanu. Jego mieszkańcy stanowią blisko jedną piątą populacji północnego Sudanu. Ten przygraniczny region podzielony jest na trzy krainy geograficzne: słabo zaludnioną pustynię na północy, żyzny i najbogatszy obszar w centrum, który otacza Góry Dżebel Marra oraz strefę południową narażoną na susze i nieregularne opady. Darfur zamieszkały jest przez liczne grupy etniczne. W regionie tym można wyróżnić co najmniej 36 głównych plemion dzielących się na kilkadziesiąt klanów. Mimo iż w większości mieszkańcy Darfuru są muzułmanami to dzieli ich pochodzenie, język i kultura. Rolnicy żyjący w centralnej części regionu to przede wszystkim przedstawiciele plemion niearabskich, określani wspólnym mianem Zurga, ale wywodzący się z plemion Fur, Zagawa Masalit, Fur, Tuma, Bergid, Berti. Tereny pasterskie zamieszkałe są przez Arabów z plemion Rizejgat, Mahariya, Beni Hussein, Irayqat.  

 

Główną przyczyną większości sporów pomiędzy plemionami Darfuru na przestrzeni wieków była rywalizacja o dostęp do żyznej ziemi i wody, szczególnie w okresach wyniszczającej suszy, które nawiedzają Sudan od lat 70 XX wieku. Susze wywierają znaczący wpływ na życie rolniczej społeczności Darfuru. Ograniczyły one obszar tradycyjnych migracji plemion koczowniczych do centralnej strefy regionu, zwiększając tym samym napięcia i walkę o dostęp do źródeł wody i pastwisk. Susze skłoniły równocześnie część populacji do przyjęcia osiadłego trybu życia. O ile fakt ten sam w sobie nie stanowi jeszcze czynnika konfliktogennego, to całkowity brak polityki rozwoju regionu rodzi problemy związane ze zmianami na rynku pracy, zaostrzeniem rywalizacji międzyplemiennej, jak również brakiem jakichkolwiek konsultacji z grupami pasterskimi przy wytyczaniu nowych terenów pod uprawę.

Społeczne tło konfliktu w Darfurze upodabnia obecny kryzys do innych równie brutalnych starć w Sudanie, do których doszło w ciągu ostatnich dwu dekad i sprowadza się do gospodarczej marginalizacji regionu i centralizacji władzy. Wszystkie darfurskie grupy etniczne zostały pozbawione możliwości podejmowania decyzji o kierunkach rozwoju tej prowincji, rządowe subsydia zostały gwałtownie ograniczone, a plany modernizacji zarzucone, co znacznie pogorszyło warunki życia, zarówno w miastach jak i na wsi.

Polityka Chartumu wobec Darfuru miała swoje źródło w konflikcie między północą a południem. Uzbrojenie i wzmocnienie arabskich milicji walczących z SPLA było zasadniczym elementem strategii rządowej mającej za zadanie ochronę pól naftowych w rejonie Górnego Nilu. Poprzez finansową i wojskową pomoc oraz manipulowanie regionalnymi, plemiennymi i politycznymi podziałami rząd skutecznie obrócił liczną grupę południowych Sudańczyków przeciwko SPLA. W podobny sposób w latach 80 władze rozpoczęły formowanie zbrojnych, głównie arabskich bojówek w Darfurze, aby uniemożliwić rebeliantom z południa korzystanie z pomocy przychylnej im dotychczas ludności, co spowodowało rozprzestrzenienie się konfliktu na środkowy i północno-zachodni Sudan. Przywódcy zarówno arabskich jak i nie arabskich grup dostrzegali w sprzymierzeniu się z Chartumem szansę na awans społeczny, ekonomiczny i polityczny. Jednakże ceną za wykorzystywanie historycznych sporów i napięć w regionie było pojawienie się w drugiej połowie lat 80 krwawych i niezwykle gwałtownych konfliktów o etnicznym podłożu.

To co charakteryzuje obecny konflikt w prowincji i odróżnia go od międzyplemiennych starć z poprzednich dekad to silny element rasistowski. Obawiając się ewentualnej secesji południa kraju, reżim w Chartumie stara się przejąć jak największą część złóż ropy naftowej odpowiednio manipulując przebiegiem granicy między północą a południem, zyskać wiernych sojuszników jak Chiny czy Iran oraz zabezpieczyć swoją kontrolę nad pozostałym terytorium, a przede wszystkim górami Nuba w Kordofanie i Darfurem. Czyni to poprzez faworyzowanie grup etnicznych postrzeganych jako czysto ‘arabskie’. O ile plemiona zamieszkujące góry Nuba zostały praktycznie zmiażdżone w latach 1992-2002, to sytuacja w Darfurze uchodzi w oczach sudańskiego reżimu za znacznie większe zagrożenie, głównie ze względu na silne więzi łączące mieszkańców Darfuru z niektórymi grupami etnicznymi w Czadzie.

Znaczący wpływ na destabilizację Darfuru i wybuch przemocy na początku 2003 r. miał również kolejny rozłam w ruchu islamskim. W 2000 roku Hassan at-Turabi, przywódca Narodowego Frontu Islamskiego, skrajnej organizacji fundamentalistycznej wywodzącej się z Braci Muzułmanów. powołał do życia Ludowy Kongres Narodowy (PC) w opozycji do sprawującej władzę Narodowej Partii Kongresowej. Aby zwiększyć poparcie dla nowego ugrupowania wśród nie-arabskiej ludności i rozszerzyć podstawy działań politycznych, PC opublikował pamflet polityczny „Czarna Księga”, w której oskarżył rządzącą frakcję o dyskryminowanie czarnej ludności Darfuru i innych peryferyjnych regionów oraz o blokowanie dostępu do stanowisk urzędniczych. Od tego momentu publicznie prezentowany pogląd o tym, że za wszelkimi niepokojami w Darfurze stoją rozgoryczone, pozbawione realnych wpływów i żądne władzy islamskie ugrupowania stało się główną przyczyną odmowy rządu prowadzenia rozmów z rebeliantami. Osobista rywalizacja między otoczeniem prezydenta AL.-Baszira a dawnym przywódcą NIF Hassanem at-Turabim doprowadziła do zażartej walki o kontrolę nad ruchem i państwem, co pogłębiło cierpienia ludności cywilnej, najbardziej dotkniętej trwającym dziesięciolecia konfliktem.

Gdy w na początku 2003 r. doszło do pierwszych starć pomiędzy rebeliantami domagającymi się większego udziału w strukturach władzy i zaprzestania polityki marginalizacji Darfuru, zaskoczony rząd w Chartumie podjął pierwsze rozmowy z powstańcami. Negocjacje w El-Faszer, stolicy Darfuru Północnego, zakończyły się jednak jedynie zapowiedzią dalszych negocjacji. Brak działań na poziomie politycznym doprowadził do zaostrzenia konfliktu i wybuchu walk. W kwietniu 2003 roku Ruch na rzecz Wyzwolenia Sudanu (SLM) przeprowadziła zaskakujący atak na El-Faszer, uszkodził znaczącą liczbę samolotów i helikopterów rządowych oraz przejął wojskowe zapasy ropy naftowej. W odpowiedzi rząd zainicjował wielką ofensywę przeciw SLA, a w zaledwie kilka miesięcy blisko 70 tys. Darfurczyków zostało zmuszonych do ucieczki.  

 

Główni aktorzy

 

Obecny kryzys postawił naprzeciwko siebie rząd Sudanu wraz ze sprzymierzonymi z nim bojówkami, jak dżandżawidzi oraz rebeliantów zgrupowanych w dwu głównych organizacjach: Armia /Ruch na rzecz Wyzwolenia Sudanu (SLA/M) i Ruch na rzecz Sprawiedliwości i Równości (JEM). Pierwotnie ugrupowania rebeliantów składały się głównie z przedstawicieli 3 grup etnicznych: Zaghawa, Fur i Masalit. Jednakże z biegiem czasu do powstania przystąpiły kolejne plemiona cierpiące z powodu ciągłych ataków dżandżawidów, jak Dorok i Dżebel. Również nie wszystkie arabskie plemiona udzieliły poparcia stronie rządowej, tak jak większość klanów wchodzących w skład plemienia Rizejgat, które pozostały neutralne mimo usilnych dążeń Chartumu do uzyskania ich wsparcia. Z boku toczącej się wojny pozostały także grupy Malia, Taisha, Beni Hussein oraz Hebbaniya. Z drugiej strony rząd znalazł sprzymierzeńców w niektórych plemionach afrykańskich, jak Gimir i Tana.

 

SLM powstał w lutym 2003 roku i na początku nosiła nazwę Front Wyzwolenia Darfuru. Pierwsze polityczne żądania tego ugrupowania dotyczyły rozwoju ekonomicznego i społecznego regionu, rozbrojenia plemiennych milicji oraz podziału władzy. Później przedstawiciele SLM zaczęli prezentować bardziej spójną koncepcję budowy ‘Nowego Sudanu’. Projekt ten zakłada rozdzielenie religii od państwa, ustanowienie liberalnej demokracji, przestrzeganie praw człowieka i praw obywateli oraz decentralizację władzy i przekazanie większych uprawnień regionom. Z biegiem czasu SLM uległ rozbiciu na trzy rywalizujące ze sobą frakcje:

 

  • Frakcja Abdela Wahida An-Noura (SLM-AWN). Założyciela i ‘historycznego’ przywódcy SLM.  W jej skład wchodzą głównie członkowie plemienia Fur, a obszar działań stanowi masyw wulkaniczny Dżebel Marra w centralnej części prowincji.

 

  • Frakcja Minni Minnawi (SLM-MM). Dowodzona przez M. Minnawiego grupa ta złożoną prawie całkowicie z Zagawa, oddzieliła się od SLM w listopadzie 2005 r. podczas kongresu w Haskanicie. Frakcja ta jako jedyna zgodziła się podpisać układ pokojowy w rządem w Abudży w 2006 r. W wyniku porozumienia M. Minnawi został mianowany doradcą prezydenta Al.-Baszira ds. Darfuru, a sama organizacja przekształciła się w politycznego, a nawet wojskowego sojusznika władz. Ta radykalna zmiana frontu spowodowała odejście z frakcji większości rebeliantów.

 

  • Frakcja SLM Al.-Ikhtyar Al.-Hut (SLM-Wolny Wybór). Ugrupowanie to złożone jest z przedstawicieli niewielkich darfurskich plemion afrykańskich, najbardziej dotkniętych skutkami konfliktu, których członkowie nie mają dostępu do obozów dla osób przymusowo przesiedlonych i uchodźców. Plemienni liderzy mieli nadzieję, że dzięki przyłączeniu się do porozumienia z Abudży i po objęciu przez przywódcę frakcji, Abderrahmane’a Moussę teki ministra, będą oni mogli skorzystać z pomocy humanitarnej przeznaczonej dla ofiar kryzysu. Jednakże sojusz z Chartumem nie przyniósł oczekiwanych korzyści.

 

Drugie zbrojne ugrupowanie, JEM, od momentu swego powstania postrzegane jest jako emanacja Narodowego Frontu Islamskiego (NIF) z Hassanem at-Turabim na czele. Przywódca JEM, Khalil Ibrahim Mohamed był członkiem NIF i ministrem edukacji w Darfurze w latach 90. Znaczące są również wyrazy sympatii ze strony Mohameda wobec dawnego przywódcy islamistów Turabiego i jego organizacji. Jednakże podczas wszystkich dotychczasowych dyskusji politycznych, żaden z tradycyjnych motywów ideologicznych islamistów, jak prawo szariatu, państwo wyznaniowe, czy wrogość wobec Stanów Zjednoczonych, nie pojawił się w dyskursie przedstawicieli JEM. JEM korzysta z hojnego wsparcia finansowego różnych islamskich organizacji powiązanych z Braćmi Muzułmanami, stąd też posiada realne możliwości prowadzenia skutecznych operacji militarnych wymierzonych w obiekty rządowe, a także pośredniego kontrolowania innych rebelianckich ugrupowań. Program i postulaty JEM sprowadzają się do podkreślania problemów marginalizacji niektórych peryferyjnych regionów Sudanu, w tym Darfuru oraz konieczności zwalczania dyskryminacji. 

 

Kampania przeciwko mieszkańcom Darfuru oparta jest na trzech metodach: systematycznych nalotach bombowych, przymusowych wysiedleniach oraz rajdach formacji milicyjnych, określanych jako dżandżawidzi, fursan lub też mudżahedini. Termin „dżandżawidzi” jest szczególnie rozpowszechniony i używany przez ofiary ataków. Nazwa ta jest również używana przez organizacje międzynarodowe, media, a także Radę Bezpieczeństwa w rezolucji 1564. W Darfurze termin ten w przeszłości odnosił się do grup bandytów, którzy napadali na ludność rolniczą, grabili domy oraz uprowadzali zwierzęta hodowlane. Dżandżawidami określano także arabskie milicje uczestniczące w konfliktach plemiennych w latach 90, których głównym zadaniem było atakowanie i niszczenie wiosek zamieszkałych przez osiadłe i rolnicze grupy etniczne. Opisywanie dżandżawidów jako arabskich milicji nie oznacza, że członkowie wszystkich plemion arabskich walczą po ich stronie. Wiele osób określających siebie samych jako Arabów sprzeciwia się polityce rządu w Darfurze i sprzymierzyło się z rebeliantami, dotyczy to szczególnie mężczyzn z plemienia Rizeigat. Jednocześnie wielu nie-arabów wspiera rząd i odbywa służbę w armii. Pojęcie „dżandżawidzi” nie odnosi się więc do „arabów” jako takich, ale do arabskich milicji uczestniczących w walkach i dokonujących zbrodni na ludności cywilnej.

 

Dżandżawidzi nie mogą być traktowani jako homogeniczny ruch, czy ugrupowanie. W praktyce termin ten odnosi się do różnych sił milicyjnych współpracujących z rządem i walczących z darfurskimi powstańcami. Dzandżawidzi nie są również zorganizowani w jedną spójną strukturę oraz ulegają zróżnicowaniu ze względu na rodzaj i stopień powiązań z rządem Sudanu.

{mospagebreak}

Kryzys humanitarny

 

Ludność cywilna jest główną ofiarą zbrojnego konfliktu w Darfurze. Rząd, wykorzystując różnorodne taktyki w celu stłumienia rebelii, traktuje członków grup etnicznych, spośród których rekrutują się powstańcy, jako najważniejszy cel prowadzonych operacji.

 

Naturalną i nieuniknioną konsekwencją walk zbrojnych, grabieży i gwałtów w Darfurze była masowa migracja ludności zarówno w obrębie Sudanu, jak i sąsiedniego Czadu. Polityka i działania sudańskiego rządu zdają się mieć za główny cel powstrzymanie mieszkańców Darfuru przed powrotem z obawy, że miejscowa ludność stanowi zaplecze i udziela wsparcia rebeliantom. W ciągu pierwszych miesięcy wojny, starcia zbrojne pomiędzy armią a oddziałami powstańców miały miejsce w Darfurze Północnym. Jednakże w miarę upływu czasu i wobec porażki rządowej kontrofensywy, konflikt rozprzestrzenił się na pozostałe prowincje regionu, a brygady wojskowe oraz zbrojne milicje uzyskały pozwolenie na stłumienie oporu wszelkimi dostępnymi sposobami. Przyjęta strategia opierała się na przymusowych przesiedleniach ludności cywilnej. Powietrzne bombardowania, którym towarzyszyły ataki dżandżawidów miały za zadanie zmuszenie członków wspólnot Fur, Masalit i Zagawa do opuszczenia ich domów. Niszczenie zasobów wody, palenie płodów rolnych, kradzieże zwierząt hodowlanych stanowią kluczowe elementy rządowej kampanii.

 

Liczni uchodźcy z plemion Masalit i Zagawa, którzy dotarli do stref bezpieczeństwa w Czadzie, dają świadectwo zbrodni popełnianych przez oddziały wojskowe i sprzymierzone z nimi bojówki. Opisy ataków na wioski i miasteczka potwierdzają jednolity przebieg tego typu operacji. Wojska rządowe bombardują obrany cel z pomocą samolotów Antonow. Bomby są czasem zrzucane na strefy gęsto zaludnione, jak targi, studnie komunalne, domy, sklepy, czy pola. Ataki te terroryzują lokalne społeczności, tym bardziej, że nigdy nie są poprzedzone ostrzeżeniem. Uchodźcy wskazują również, że bombardowaniom z reguły towarzyszą ataki przeprowadzane z ziemi bądź przez żołnierzy bądź przez dżandżawidów lub też obie te formacje. Jednakże plemienne bojówki również noszą mundury, co często uniemożliwia ich odróżnienie od regularnej armii. Ataki te charakteryzuje ogromny stopień okrucieństwa, przemoc dotyka nie tylko mężczyzn, ale przede wszystkim kobiety, dzieci, osoby starsze i niepełnosprawne. W niektórych przypadkach dżandżawidzi powracają do spalonych i splądrowanych miejsc, aby przeprowadzić kolejny atak na tych mieszkańców, którzy nie zdołali uciec. Świadkowie zbrodni popełnianych przez oddziały wojskowe i zbrojne milicje potwierdzają przypadki zabijania uciekających i próbujących ukryć się mieszkańców.

 

Szczególnie dramatyczny los stał się udziałem kobiet, które zostały zgwałcone przez żołnierzy regularnej armii jak i członków plemiennych milicji. Zbiorowe gwałty stanowią cechę charakterystyczną niemal wszystkich ataków na terenach zamieszkałych przez ludność Fur, Masalit i Zagawa. Ich skala jest jednak trudna do oszacowania ze względu na strach i poczucie wstydu, które towarzyszą wykorzystywanym seksualnie kobietom i dziewczynkom. Według relacji uchodźców gwałtom towarzyszy przemoc fizyczna, bicie, zadawanie ciosów nożem, które często prowadzą do śmierci ofiar. Liczne kobiety przyznają, że do aktów przemocy seksualnej dochodzi również w obozach dla uchodźców i strefach bezpieczeństwa dla uciekinierów z Darfuru. Kobiety, które oddalają się od swych miejsc zamieszkania w poszukiwaniu wody żywności lub drewna na opał narażone są na ryzyko porwania i gwałtu. Gwałty stanowią element polityki rządu zmierzającej do upokorzenia osób przesiedlonych i powstrzymania ich przed oddalaniem się od wydzielonych stref bezpieczeństwa

 

Ze względu na utrudniony dostęp na obszary najbardziej spustoszone przez wybuch walk pomiędzy rebeliantami a oddziałami rządowymi, niezwykle trudno jest precyzyjnie oszacować skalę nadużyć i liczbę ofiar. Na podstawie informacji zbieranych przez pracowników organizacji humanitarnych, a także rozmów z uchodźcami w Czadzie, ocenia się, że od lutego 2003 do połowy 2007 r. śmierć poniosło od 200 do 300 tys. mieszkańców Darfuru. Około 2,5 miliona zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów, a kolejne 1 800 tys. zostało bezpośrednio dotkniętych skutkami konfliktu i potrzebuje stałej pomocy humanitarnej. UNHCR szacuje, że w 12 obozach dla uchodźców na terenie Czadu przebywa około 240 tys. uciekinierów z Darfuru, a ponadto około 8 tys. znajduje się w strefie przygranicznej.

 

Konsekwencje konfliktu dla państw regionu

 

Konflikt w Darfurze zagraża nie tylko stabilności i jedności samego Sudanu, ale również wywiera znaczący wpływ na sytuację społeczną i polityczną w państwach sąsiednich, szczególnie tych, które od lat łączą silne więzy z władzami Sudanu.

 

Czad:

 

Tradycyjnie region Darfuru służył jako baza dla przewrotów i powstań w pobliskim Czadzie. Obecny prezydent tego kraju, Idrys Déby, wywodzący się z klanu Bideyat z plemienia Zagawa z północno-wschodniego Czadu, zdobył władzę w 1990 r., obalając z pomocą Chartumu swego poprzednika, Hissène’a Habré. Wielu członków plemienia Zagawa, zamieszkujących Sudan i walczących po stronie Déby’ego zostało po udanym zamachu stanu włączonych do struktur bezpieczeństwa w Czadzie. Konflikt w Darfurze rozbudził na nowo napięcia pomiędzy tymi plemionami w Czadzie, które mają wspólne z mieszkańcami Darfuru pochodzenie etniczne.

 

Znacząca liczba członków sił zbrojnych Czadu jest zaangażowana po obu stronach konfliktu, wbrew oficjalnemu stanowisku władz. Darfurscy rebelianci korzystają z pomocy zbrojnych ugrupowań działających po drugiej stronie granicy. Część plemion afrykańskich z rejonów przygranicznych, a także kilka plemion arabskich udziela wsparcia SLA od samego początku konfliktu. Spowodowało to ostrą reakcję rządu sudańskiego, który z jednej strony wzywa Idrysa Déby’ego do powstrzymania przepływu przez granicę dostaw broni i amunicji dla rebeliantów, a z drugiej zaś wspiera arabskie milicje wywodzące się z Czadu, które chcą wykorzystać sytuację w Darfurze, aby przejąć władzę we własnym kraju. Krwawe rajdy arabskich milicji z Darfuru na terytorium Czadu, które stały się częste i brutalne w połowie 2004 r., miały ostrzec Ndżamenę przed zbytnim angażowaniem się w konflikt w regionie.

 

Prezydent Déby musi obawiać się nie tylko akcji odwetowych ze strony Chartumu i jego sprzymierzeńców, lecz również konsekwencji ewentualnego sukcesu rebeliantów. Wraz ze wzrostem znaczenia i siły politycznej darfurskich powstańców członkowie sił bezpieczeństwa Czadu, którzy udzielają im wsparcia mogą zagrozić pozycji prezydenta. Niepokój związany z dalszym biegiem wydarzeń w Sudanie wzmógł się, gdy wyszło na jaw, że drugie najważniejsze ugrupowanie rebeliantów w Darfurze, JEM opłaca ochotników wywodzących się z armii Czadu, oraz regularnie kupuje wojskowe wyposażenie.

 

W styczniu 2006 r., dzięki presji i aktywności Idrysa Deby'ego Omar Al-Baszir wycofał swoją kandydaturę na stanowisko przewodniczącego Unii Afrykańskiej, które miał objąć podczas szczytu w Chartumie. Przeciwko ewentualnemu objęciu przewodnictwa przez Sudan protestowały organizacje pozarządowe, takie jak Human Rights Watch, które wskazywały na nie respektowanie przez sudańskie władze zobowiązań wynikających z rezolucji ONZ oraz Rady Pokoju i Bezpieczeństwa UA. Mimo międzynarodowych protestów szczyt Unii Afrykańskiej odbył się w Chartumie, ale afrykańscy szefowie państw i rządów zdecydowali o wyborze na przewodniczącego Unii Denisa Sassou-Nguesso, prezydenta Konga.

 

Mimo podpisania w lutym 2006 r., pod znaczącą presją Libii, porozumienia w Trypolisie, wzajemne relacje Czadu i Sudanu pozostały napięte. Prawdziwym kryzysem grożącym wybuchem konfliktu zbrojnego stała się ofensywa czadyjskich rebeliantów w połowie kwietnia 2006 r. Powstańcy z ugrupowania Zjednoczony Front na rzecz Zmiany (FUC), utrzymujący swe bazy na terenie Darfuru, próbowali przejąć kontrolę nad Ndżameną i obalić prezydenta. Déby zdołał pozostać u władzy dzięki wsparciu francuskich oddziałów wojskowych stacjonujących w Czadzie. Wtedy też zerwał stosunki dyplomatyczne z przedstawicielami sudańskich władz i zagroził wydaleniem wszystkich uchodźców z Darfuru.

Polityczna niestabilność w Czadzie wynika nie tylko z wydarzeń w sąsiednim Darfurze, ale jest również odbiciem autorytarnego sposobu sprawowania rządów przez Déby’ego. Zarówno Déby jak i prezydent Sudanu Al.-Baszir starają się wykorzystać ugrupowania rebeliancki, zbrojne milicje, a nawet siły międzynarodowe dla własnych korzyści.

 

Pogłębiający się kryzys przejawiał się z różnym natężeniem przez cały rok 2006, a każda operacja rebeliantów skierowana przeciwko władzom Czadu była przedstawiana jako agresja inspirowana przez Sudan. Gdy Déby wygrał zbojkotowane przez dużą część społeczeństwa wybory w maju 2006 r., prezydent Al.-Baszir, starając się załagodzić napięte stosunki, przybył do Ndżameny na uroczystą inaugurację kolejnej kadencji, a w zamian Idrys Déby aresztował kilku dowódców JEM i próbował wypchnąć darfurskich rebeliantów z terytorium Czadu. Jednakże kolejna ofensywa powstańców w Czadzie, jak również zbombardowanie przez sudańskie lotnictwo przygranicznych miejscowości po raz kolejny uruchomiło spiralę wzajemnych oskarżeń i prowokacji. Kolejne porozumienie, zawarte w maju 2007 r., sprowadziło się w zasadzie do powtórzenia zapisów i postanowień układu z Trypolisu i nie przyniosło przełomu.

 

Pod wpływem co raz silniejszej międzynarodowej presji, Omar al- Bashir i Idrys Deby, podpisali 13 marca br. szóste już w ciągu ostatnich 5 lat porozumienie pokojowe. Przy jego zawarciu obecni byli Seretarz Generalny ONZ, Ban Ki-moon, prezydent Gabonu Omar Bongo oraz główny negocjator Abdoulaye Wade, prezydent Senegalu. Jednakże wielu obserwatorów pozostało sceptycznie nastawionych do kolejnych obietnic i uroczystych deklaracji. W trakcie negocjacji i podpisania porozumienia nie byli bowiem obecni reprezentanci czadyjskich ani sudańskich rebeliantów. Tuż po uroczystym zawarciu traktatu, rzecznik rebeliantów z Czadu odrzucił porozumienie i zażądał osobnych negocjacji. W zaledwie kilka dni później Ahmad Allam-mi, minister spraw zagranicznych Czadu, poinformował przedstawicieli państw i organizacji monitorujących przestrzeganie układu z Dakaru (USA, Francji, Libii, Konga, ONZ i UA), że posiada niepodważalne dowody jakoby rząd w Chartumie przygotowywał, za pośrednictwem sprzymierzonych z nim rebeliantów, nową falę ataków przeciwko siłom wiernym prezydentowi Deby'emu. Z kolei rząd Sudanu poinformował Radę Bezpieczeństwa ONZ, że władze Czadu nadal dostarczają wsparcia walczącym z nim rebeliantom z nadgranicznego Darfuru. 

 

Republika Środkowoafrykańska:

 

Mimo że Republika Środkowoafrykańska nie została dotknięta skutkami konfliktu w Darfurze w takim stopniu jak Czad, to północno-wschodnie regiony tego kraju stały się schronieniem dla tysięcy sudańskich uchodźców oraz rebelianckich oddziałów.

 

Słabo kontrolowane pogranicze Republiki Środkowoafrykańskiej, Czadu i Sudanu było wykorzystywane jako względnie bezpieczna baza przez powstańców z SPLA już w latach 80 i 90. Również sudańska armia rządowa przeprowadziła kilka operacji wymierzonych w rebeliantów ukrywających się na terenie Czadu właśnie z terytorium Republiki Środkowoafrykańskiej. W kwietniu 2006 r. czadyjscy rebelianci utrzymujący swoje siły w Darfurze, dowodzeni przez Mahamata Noura, przypuścili atak na stolicę Czadu, Ndżamenę. Rebelianci przedostali się do Czadu przekraczając granicę Republiki Środkowoafrykańskiej. Co więcej, powstańcy rekrutowali również środkowoafrykańskich żołnierzy do prowadzenia operacji zbrojnych w Czadzie, jak i wzdłuż granicy z Sudanem.

 

W obliczu zaostrzającego się kryzysu prezydent Bozize podjął decyzję o zamknięciu granicy z Sudanem. Jednakże działania te pozostały jedynie symbolicznym gestem wobec braku możliwości zagwarantowania ich respektowania przez różnorodne opozycyjne ugrupowania obecne w regionie. Ponadto, obok negatywnych konsekwencji konfliktu w Darfurze, środkowoafrykańskie władze borykają się z co raz silniejszą opozycją wewnętrzną. Na północnym wschodzie kraju, Unia Sił Demokratycznych na rzecz Zgromadzenia (Union des foces démocratiques pour le rassemblement- UFDR), największa organizacja grupująca przeciwników prezydenta Bozize’a, regularnie przeprowadza ataki na miasta i obiekty militarne oraz pustoszy wojskowe magazyny broni i amunicji. Bozize wielokrotnie oskarżał Chartum o wspieranie rebeliantów, jednak nigdy nie odważył się na całkowite zerwanie stosunków z Sudanem.

 

Konsekwencją niepewnej sytuacji w północnym regionie Republiki Środkowoafrykańskiej jest kryzys humanitarny. Od 2005 r. co najmniej 300 000 osób zostało przymusowo wysiedlonych. Większość pozostała na terytorium kraju, ale część szuka schronienia w Czadzie, Sudanie i Kamerunie. We wrześniu 2007 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję nr 1778, w której zezwoliła Unii Europejskiej na rozlokowanie sił pokojowych w Czadzie i Republice Środkowoafrykańskiej w celu przywrócenia porządku i ochrony ludności cywilnej. Rozmieszczenie 3,5 tysięcznego kontyngentu, wielokrotnie przekładane z powodu niepokojów w Czadzie, rozpoczęło się na przełomie lutego i marca. W misję Unii Europejskiej w Czadzie i Republice Środkowoafrykańskiej zaangażowało się w sumie 21 państw unijnych. Na miejscu znajdą się żołnierze z 14 krajów. Trzon kontyngentu stanowią żołnierze francuscy, jako że to właśnie Paryż był największym zwolennikiem wysłania sił pokojowych do regionu. Ponadto, w pierwszej części trwania 12- miesięcznego mandatu w misji weźmie udział trzystu policjantów ONZ, którzy mają monitorować obozy dla uchodźców i emigrantów.

{mospagebreak}

Libia:

 

Kryzys w Darfurze pozostaje także w orbicie zainteresowań władz Libii. Zaangażowanie prezydenta Kaddafiego w Sudanie sięga wczesnych lat 70, choć z biegiem czasu przyjmowało ono różne, często sprzeczne formy. Gdy Muamar Kaddafi objął władzę w 1969 r. jego zainteresowanie wzbudził toczący się w Czadzie konflikt o przejęcie władzy. Kaddafi wsparł wówczas Narodowy Front Wyzwolenia Czadu w walce z prezydentem Tombalbaye oraz ożywił dawny konflikt terytorialny pomiędzy Libią a Czadem. Motywacją, która legła u podstaw działań pułkownika Kaddafiego były nie tylko cele polityczne, ale również rasistowska koncepcja panarabizmu, pod której wpływem pozostawał prezydent Libii. Wrogość w stosunku do Tombalbaye i jego administracji wynikała po części z faktu, że prezydent Czadu był przedstawicielem ludności afrykańskiej i chrześcijaninem, podczas gdy  Kaddafi traktował Afrykańczyków jako sprzymierzeńców „imperializmu” w odróżnieniu od Arabów ucieleśniających rewolucyjny zapał i czystość. Z tego też powodu Kaddafi wspierał z początku reżim Dżafara Nimeirego w Sudanie, który uchodził w jego oczach za wcielenie arabskiego narodowego ruchu rewolucyjnego. W 1971 r. pułkownik zaproponował nawet władzom Sudanu zjednoczenie obu państw. Podpisanie przez Nimeirego w 1972 r. porozumienia pokojowego z chrześcijańskimi powstańcami z południa wzbudziło rozczarowanie i rozgoryczenie w Trypolisie. Prezydent Kaddafi zdecydował wówczas o użyciu bardziej radykalnych środków dla osiągnięcia celów swojej polityki w czym pomóc mu miała sytuacja w Darfurze.

 

W 1972 r. Muamar Kaddafi powołał Legion Islamski (Failaka al.-Islamiya), który miał się stać narzędziem w operacji zmierzającej do unifikacji i arabizacji regionu. W Darfurze Kaddafi wsparł utworzenie Unii Arabskiej, panarabskiej organizacji o rasistowskiej ideologii, która podkreślała „arabski” charakter prowincji. Pierwszym celem działań Unii stał się Czad, a w dalszej kolejności Sudan. Władze libijskie wykorzystały wewnętrzne spory w Chartumie i wzrost nastrojów opozycyjnych wobec reżimu Nimeirego oraz udzieliły poparcia Sadiqowi al.-Mahdiemu, który planował odsunięcie od władzy Nimeirego. Al.-Mahdi znalazł schronienie w Trypolisie, a także uzyskał pomoc finansową i logistyczną. W tej sytuacji prezydent Nimeiri starał się zacieśnić stosunki z władzami w Czadzie. Dla Kaddafiego był to jednak dodatkowy dowód zdrady Nimeirego i odrzucenia rewolucyjnych, „arabskich” ideałów. W 1976 r. sudańskie siły milicyjne wyposażone i wytrenowane przez Trypolis opuściły bazę wojskową w południowo-wschodniej Libii i rozpoczęły marsz na Chartum. Zamach stanu udało się powstrzymać, a mieszkańcy Darfuru podejrzani o sprzyjanie rebeliantom zostali straceni. Jawna próba przejęcia władzy skłoniła Nimeirego do poparcia bardzo antylibijskiego potencjalnego przywódcę Czadu Hissène’a Habré. Siły zbrojne Habré zostały rozlokowane w Darfurze, skąd prowadziły operacje wymierzone w armię Czadu.

 

W 1985 r. Nimeiri został obalony przez niezadowolonych z jego rządów wojskowych, rok później wybory parlamentarne wygrała partia Umma, a premierem dzięki wsparciu finansowemu Libii został Sadiq al.-Mahdi. Nowe władze w Chartumie zezwoliły Kaddafiemu na rekrutowanie darfurskich Arabów do Brygady Islamskiej wykorzystywanej później w trakcie wojny domowej w Czadzie. S. al.-Mahdi tolerował rzeczywistą okupację Darfuru przez Libijczyków. W Darfurze Północnym i Zachodnim schronienie znaleźli Arabowie z Czadu, co wpłynęło na zachwianie delikatnej równowagi pomiędzy plemionami arabskimi i Zagawa, a także między grupami rolniczymi i pasterskimi, zaostrzyło rywalizację o zasoby naturalne oraz przyczyniło się do wybuchu obecnego konfliktu.

 

Porażka Islamskiej Brygady w Czadzie w 1987 r. skłoniła prezydenta Kaddafiego do podjęcia próby pełnej arabizacji Darfuru, a w dalszej kolejności całego Sudanu, a nawet zjednoczenia obu państw. Wobec starć na granicy z Czadem, Libijczycy otwarcie twierdzili od 1988 r., że aneksja Darfuru stanowi jedyną możliwość przywrócenia pokoju w regionie. W obliczu niepowodzeń na południu kraju, pogarszającej się sytuacji ekonomicznej prezydent Al.-Baszir zmuszony był szukać pomocy w Trypolisie. Władze libijskie zażądały w zamian pełnej kontroli nad Darfurem, skąd reżim Kaddafiego mógł swobodnie wspierać Idrysa Déby’ego w jego dążeniach do przejęcia władzy w Czadzie, co zakończyło się sukcesem i obaleniem Hissène’a Habré w 1990 r. Podczas wizyty w stolicy Libii w maju 1990 r. Omar al.-Baszir stwierdził nawet, że pełna unia Sudanu z Libią stanie się faktem w ciągu 4 lat i będzie stanowić pierwszy krok ma drodze do zjednoczenia świata arabskiego. Unia pozostała jednakże tylko projektem, a zwycięstwo Déby’ego wpłynęło na spadek zainteresowania Trypolisu Darfurem, który pogrążał się w co raz większym chaosie.

 

Wybuch nowego konfliktu w 2003 r. ponownie zwrócił uwagę pułkownika Kaddafiego na ten przez lata marginalizowany region. Prezydent Libii był inicjatorem i organizatorem dwu tur spotkań i rozmów oraz konsultacji pomiędzy liderami wszystkich społeczności zamieszkujących Darfur, które miały miejsce w październiku 2004 r. i w styczniu 2005 r. Spotkanie to miało stworzyć możliwość wymiany poglądów i wypracowania wspólnych rozwiązań politycznych. Podczas drugiej serii konsultacji w 2005 r. doszło do spotkania przedstawicieli JEM i SLA, co przyczyniło się do lepszego wzajemnego zrozumienia celów obu ugrupowań. Mimo niezadowolenia Chartumu negocjacje te doprowadziły do powołania Forum Darfuru, organizacji skupiającej intelektualistów, liderów politycznych i społecznych z regionu.

 

Jednak mimo widocznych rezultatów inicjatywy libijskiej działania Trypolisu budzą także poważne zastrzeżenia pomiędzy Darfurczykami. Regionalni przywódcy obawiają się, iż głównym czynnikiem skłaniającym Kaddafiegio do zaangażowania w proces pokojowy jest chęć uniknięcia za wszelką cenę zewnętrznej interwencji międzynarodowej w Darfurze. Dowodem była wyraźny sprzeciw Libii wobec przekazania wydarzeń w Darfurze pod jurysdykcję Międzynarodowego Trybunału Karnego. Libia obawia się również zaangażowaniu NATO w rozwiązanie konfliktu. Złagodzenie panarabskiej retoryki i poszukiwanie międzynarodowej akceptacji dla podejmowanych w ostatnim czasie działań pokojowych może mieć faktycznie na celu utrzymywanie państw zachodnich z dala od regionu i granic Libii. Ponadto, Muamar Kaddafi oskarżany jest o opłacanie zarówno przywódców JEM i SLA oraz udzielenia finansowych gratyfikacji w zamian za zgodę na popierane przez Libię propozycje podziału władzy w Darfurze.

 

Zaangażowanie międzynarodowe

 

Zaangażowanie wspólnoty międzynarodowej w próby pokojowego rozwiązania konfliktu w Darfurze charakteryzuje się dużym stopniem niekonsekwencji i brakiem zdecydowania w obliczu konfrontacyjnej postawy reżimu prezydenta Al.-Baszira. Przez szereg miesięcy organizacje międzynarodowe oraz państwa aktywne w regionie ograniczały się do alarmowania, ostrzegania, wysyłania specjalnych przedstawicieli oraz niesienia pomocy humanitarnej. Pierwszym konkretnym projektem, mającym na celu ochronę ludności cywilnej w Darfurze, a także przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się konfliktu na państwa sąsiadujące jak Czad czy Republika Środkowoafrykańska było zainicjowanie w połowie 2004 r. Misji Unii Afrykańskiej w Sudanie (AMIS).

 

Unia Afrykańska zapewniła szybką odpowiedź na zaistniały kryzys, ale jednocześnie nie była w stanie zgromadzić wystarczających zasobów ani zagwarantować odpowiedniego wsparcia politycznego, aby wymusić na stronach konfliktu wypełnianie zobowiązań. Mandat AMISu ograniczał się do patrolowania i monitorowania naruszeń kolejnych porozumień o zawieszeniu ognia. Oddziały wchodzące w skład misji nie dysponowały uprawnieniami pozwalającymi na skuteczną ochronę mieszkańców Darfuru, a siły liczące 7 500 żołnierzy i obserwatorów nie były w stanie realnie kontrolować terytorium wielkości Francji. W ramach swojego, kilkakrotnie rewidowanego, mandatu AMIS próbował przywrócić bezpieczeństwo w regionie poprzez rozmieszczenie obserwatorów i sił wojskowych oraz policyjnych w ośmiu sektorach. Sektorowe kwatery główne znajdowały się w miastach El Fashir, Nyala, Geneina, Kebkabiyah, Tine, Kutum, Zalingei oraz El Da’ein, a ich wybór związany był z bliską odległością od obozów dla osób przesiedlonych. AMIS nie miał jednak możliwości patrolowania całych wytyczonych obszarów. Działania Misji sprowadzały się do wysyłania stosunkowo niewielkich grup obserwatorów, którzy miały za zadanie wytypowanie punktów kontrolnych i rejonów wymagających obserwacji. Ograniczenia AMIS wynikały również z braku doświadczenia Unii Afrykańskiej w prowadzeniu tego rodzaju operacji, a także niedługiego funkcjonowania mechanizmów umożliwiających podjęcie działań w przypadku wybuchu konfliktu zbrojnego, takich jak Rada Pokoju i Bezpieczeństwa.

 

Odpowiedzią na braki i słabości oddziałów pokojowych Unii Afrykańskiej miał stać się projekt przekształcenia AMIS w misję ONZ, forsowany przez administrację amerykańską w pierwszej połowie 2006 r. i wspierany przez ówczesnego sekretarza generalnego ONZ Kofiego Annana. Jednakże już na samym początku propozycja większego zaangażowania ONZ w Darfurze rozbiła się o stanowczy sprzeciw Chin, głównego odbiorcę sudańskiej ropy i wpływowego protektora interesów prezydenta Al.-Baszira. Z obawy przed ingerencją zachodnich mocarstw Chiny skutecznie blokowały przyjęcie rezolucji zezwalającej na użycie sił zbrojnych w celu przywrócenia pokoju i porządku w regionie. Również władze Sudanu, mimo początkowej zgody na rozlokowanie w regionie sił międzynarodowych, rozpoczęły kampanię mnożenia oskarżeń pod adresem ONZ, poczynając od "prób przejęcia kontroli na złożami ropy naftowej" po "rekolonizację Sudanu".

 

Rezolucja nr 1769, przyjęta przez Radę Bezpieczeństwa w lipcu 2007 r. po wielu miesiącach sporów i targów,  powołała do życia pierwszą w historii misje hybrydową złożoną z oddziałów ONZ i Unii Afrykańskiej (UNAMID). Posunięcie to miało udowodnić reżimowi w Chartumie, że wysłanie do Darfuru błękitnych hełmów nie jest ingerencją w wewnętrzne sprawy Sudanu, ale ma na celu wyłącznie zagwarantowanie bezpieczeństwa ludności cywilnej. Udział w misji sił afrykańskich miał stanowić rodzaj gwarancji, że za decyzją o rozpoczęciu zbrojnej operacji pokojowej nie kryją się żadne inne motywy niż chęć niesienia pomocy ofiarom konfliktu. Ponadto, władze Sudanu uzyskały znaczący wpływ na skład misji. Rozlokowanie sił pokojowych było przez długi czas blokowane, gdyż Chartum nie chciał zaakceptować listy oddziałów oddanych do dyspozycji Radzie Bezpieczeństwa przez państwa członkowskie. W rezultacie udział w UNAMID wezmą żołnierze z krajów, które nie mają zbyt dużego doświadczenia na polu misji pokojowych, jak Bangladesz czy Chiny. Wysłanie do Darfuru chińskich żołnierzy może budzić dodatkowy sprzeciw ze względu na niejednoznaczną rolę jaką odgrywa ChRL w przebiegu konfliktu w Darfurze, szczególnie w aspekcie eksportu broni do Sudanu.

 

Jednakże od samego początku UNAMID boryka się z problemami natury materialnej i finansowej. Spośród 26 000 żołnierzy, którzy mają znaleźć się w Darfurze, do chwili obecnej udało się rozlokować 9 000, w tym 7 000 to żołnierze Unii Afrykańskiej, którzy wcześniej brali udział w AMIS. Dowódca misji nie może uzyskać od państw uczestniczących w operacji odpowiedniej liczby helikopterów czy samochodów transportowych. Ponadto, fikcją pozostaje wymóg pełnej współpracy władz w Chartumie z dowództwem misji. Sudański reżim na każdym kroku stara się ograniczyć możliwości przemieszczania się oddziałów UNAMIDu, przez długi czas odmawiał podpisania porozumienia o statusie sił pokojowych i udostępnienia terenów pod budowę baz wojskowych.

 

Dwuznaczna pozostaje również aktywność wielkich mocarstw. Z jednej strony od wybuchu konfliktu w 2003 r. wygłoszono setki deklaracji i przyjęto dziesiątki rezolucji potępiających politykę Chartumu, masowe łamanie praw człowieka i czystki etniczne. Z drugiej zaś takie kraje jak Chiny, czy Rosja, tradycyjnie niechętne zewnętrznej ingerencji w sprawy innych państw, skutecznie blokowały nałożenie na reżim prezydenta Al.-Baszira realnych sankcji, jak również użycie jakiejkolwiek wzmianki o możliwości wysłania do Darfuru misji pokojowej. Trudno też dostrzec, aby obstrukcyjne działania rosyjskich i chińskich przedstawicieli spotkały się ze zdecydowanym odporem innych wpływowych międzynarodowych graczy, takich jak USA czy Unia Europejska.

 

We wrześniu 2004 r. sekretarz stanu USA Colin Powell w swoim wystąpieniu przed senacką komisją spraw zagranicznych nazwał zbrodnie popełniane w Darfurze ludobójstwem. Te same oskarżenia powtórzył w zaledwie 2 tygodnie później prezydent G. Bush w przemówieniu przez Zgromadzeniem Ogólnym ONZ. Jednak za każdym razem deklaracjom tym towarzyszyło zastrzeżenie, że określenie wydarzeń w Darfurze jako ludobójstwa nie pociąga za sobą konieczności podjęcia przez USA nowych działań. Administracja amerykańska naraziła się także na silną krytykę ze strony organizacji broniących praw człowieka, takich jak Human Rights Watch ze względu na początkowy sprzeciw władz USA wobec projektu objęcia wydarzeń w Darfurze jurysdykcją Międzynarodowego Trybunału Karnego. Administracja prezydenta Busha, która z niechęcią i nieufnością odnosi się do Trybunału, zaproponowała powołanie specjalnego trybunału ad hoc, którego zadaniem byłoby sądzenie zbrodni popełnionych w Darfurze na wzór Trybunału do spraw Rwandy.

{mospagebreak}

 

Także Unia Europejska znalazła się pod ostrzałem krytyki ze względu na ograniczenie swojego zaangażowania w Darfurze do finansowego i logistycznego wsparcia dla AMISu. Pomoc ta była kontynuowana nawet w momencie, gdy stało się całkowicie jasne, że misja Unii Afrykańskiej jest nieskuteczna i nie jest w stanie zrealizować swoich celów i przywrócić bezpieczeństwo w prowincji. Próbą rehabilitacji i udowodnienia, że Unia Europejska może odegrać aktywną rolę w tym regionie Afryki jest rozmieszczenie w Czadzie i Republice Środkowoafrykańskiej sił pokojowych EUFOR, mających monitorować niebezpieczne pogranicze tych dwu państw z Sudanem i chronić ludność cywilną przez atakami plemiennych milicji. Znaczne opóźnienia w rozlokowaniu europejskich oddziałów sprawiają, że za wcześnie jeszcze na ocenę skuteczności misji, ale pierwsze starcia z sudańską armią zaledwie kilka dni po oficjalnym rozpoczęciu operacji wskazują, że wypełnianie mandatu EUFOR będzie się wiązać z dużym ryzykiem i będzie wymagało nie tylko zaangażowania wojskowego, ale także nieustającej presji politycznej wywieranej na władze Sudanu.

 

Największe kontrowersje budzi rola Chin, państwa, które co raz mocniej akcentuje swoją obecność na kontynencie. Azjatycka potęga, w poszukiwaniu nowych źródeł surowców naturalnych i możliwości dalszej handlowej ekspansji, hojnie sponsoruje afrykańskie rządy, nie zadając kłopotliwych pytań o prawa człowieka, wolne wybory i demokrację. Podważa tym samym skomplikowany i uzależniony od spełnienia licznych warunków amerykański i europejski system pomocowy. Władze Chin, utrzymujące bliskie stosunki z reżimem w Chartumie ze względu na zabezpieczenie dostaw ropy naftowej wydobywanej na południu Sudanu, oskarżane są o bierność wobec zbrodni popełnianych w Darfurze i odgrywanie roli skutecznego obrońcy interesów sudańskiego rządu na arenie międzynarodowej. Niedawna fala krytyki, a także spektakularne gesty jak wycofanie się Stevena Spielberga z funkcji doradcy artystycznego ds. organizacji igrzysk olimpijskich w Pekinie, skłoniły władze Chin do delikatnej modyfikacji swojej polityki wobec Sudanu. Pekin mianowała specjalnego wysłannika do Darfuru, który w drugiej połowie lutego odbył oficjalna wizytę w Sudanie i starał się nakłonić administrację Al.-Baszira do większej elastyczności i lepszej współpracy ze wspólnotą międzynarodową. Nowe inicjatywy dyplomatyczne, mające służyć przekonaniu Chartumu o konieczności pełnej współpracy z ONZ i siłami pokojowymi, mają poprawić wizerunek Chin i pokazać, że odgrywają one kluczową rolę w świecie wielkiej dyplomacji.

 

Perspektywy pokoju

 

Konflikt w Darfurze jest nierozerwalnie złączony z ogólnym kryzysem politycznym, gospodarczym i społecznym, który postępuje w Sudanie od dziesięcioleci. Stąd też zakończenie walk zbrojnych i przywrócenie bezpieczeństwa w regionie uzależnione jest od głębokich zmian na wszystkich szczeblach władzy w Sudanie oraz prób odbudowania więzów w silnie sfragmentaryzowanym i podzielonym społeczeństwie. Dlatego też działania organizacji międzynarodowych, takich jak ONZ czy Unia Afrykańska, nie mogą ograniczać się wyłącznie do wysłania misji pokojowej, choć oczywiście zakończenie wojny domowej jest koniecznym i podstawowym krokiem na drodze zmian. Jednakże dla przeprowadzenia zmian niezbędny jest zewnętrzny impuls i wywieranie presji na rząd w Chartumie i rebeliantów. Konflikt w Darfurze jest przejawem zapaści i nieskuteczności struktur państwowych, a nie ich przyczyną. Bez ewolucji wewnętrznej sytuacji w Sudanie nie uda się na trwałe zażegnać sporów w Darfurze, a darfurska rebelia może z łatwością rozszerzyć się na pozostałe prowincje kraju, których mieszkańcy w walce zbrojnej zaczną dostrzegać jedyną szansę poprawy ich statusu, zarówno na płaszczyźnie materialnej jak i politycznej.

 

Reżim prezydenta Al.-Baszira, wobec coraz większego powszechnego niezadowolenia oraz ze względu na obawy przed uzyskaniem znaczącej niezależności przez Darfur, a także inne regiony kraju, starał się stłumić powstanie przed zawarciem porozumienia o podziale władzy z SPLA. Również powstańcy z południa postrzegali toczący się konflikt jako swoiste zabezpieczenie dla własnych celów. Liderzy SPLA zdawali sobie sprawę z faktu, że tak długo, jak długo na zachodzie będą trwały walki, władzom znacznie trudniej będzie manipulować powstańcami z południa i blokować proces pokojowy. Po uroczystym zawarciu porozumienia między rządem a SPLA w styczniu 2005 r., reżim Al.-Baszira stał się jeszcze bardziej zdeterminowany w dążeniach do pełnego podporządkowania sobie Darfuru. Członkowie SPLA pochłonięci realizacją protokołów o podziale władzy i dochodu narodowego oraz postawieni w obliczu kryzysu po nagłej śmierci Johna Garanga, stracili zainteresowanie sytuacją w Darfurze.

 

Kwestia konfliktu w Darfurze i możliwości jego pokojowego zażegnania pozostaje integralną częścią ogólnonarodowej strategii Sudanu i musi być rozważana w kontekście globalnego porozumienia politycznego pomiędzy różnymi zantagonizowanymi ugrupowaniami działającymi na terenie całego kraju. Trwałe i stabilne rozwiązanie powinno opierać się na pięciu podstawowych i wzajemnie ze sobą powiązanych elementach, takich jak demilitaryzacja całego regionu, organizacja nowych struktur administracyjnych, rozwiązanie problemu własności ziemi, ożywienie lokalnej gospodarki, czy wreszcie rozwikłanie trudnej kwestii imigrantów z Czadu.

Bibliografia:

Książki i artykuły naukowe:

International Crisis Group, Darfur Rising: Sudan’s New Crisis, Brussels, 03.2004.

International Crisis Group, The AU’s Mission in Darfur: Bridging the Gaps, Crisis Group Africa Briefing Nr 28, 06.07.2005.

International Crisis Group, The Failure to protect, International Crisis Group Africa Report Nr 89, 08.03.2005.

International Crisis Group, Darfur’s New Security Reality, Crisis Group Africa Report Nr 134, 26.11.2007.

Kubiak K., Wojny, konflikty zbrojne i punkty zapalne na świecie, Warszawa 2005.

Mantel-Niećko J., Ząbek M., (red.), Róg Afryki, Warszawa 1999.

Marchal R., Le conflit au Darfour, point aveugle des negociations Nord-Sud au Soudan, „Politique africaine” 2004, nr 95.

Prunier G., The Ambiguous Genocide, New York 2005.

Prunier G., Darfour, la chronique d’un ‘génocide ambigu’, Le Monde Diplomatique, mars 2007.

 

Artykuły prasowe:

 

Anderson S., How did Darfur happen?, „Sudan Tribune”, 17.10.2004.

Dinar A. A., Why Khartoum wants a war in Darfur?, „Sudan Tribune”, 30.07.2004.

Janiak M., Darfur-czy to już ludobójstwo?, „Puls Świata” 2005, Nr 1-2.

Martin R., Peace by piece, „Foreign Affairs”, 19.01.2005.

Power S., Dying in Darfur, „The New Yorker”, 23.08.2004.

Smith S., Un, deux, trois, beaucoup de genocides..., „Le Monde”, 24.07.2004.

Straus S., Darfur and the Genocide Debate, „Foreign Affairs” 2005, Vol. 84, Nr 1.

Zychowicz P., Jeźdźcy apokoalipsy, „Rzeczpospolita”, 14.01.2005.