Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Adrian Prusik: Taro Aso - grabarz czy wybawca?

Adrian Prusik: Taro Aso - grabarz czy wybawca?


14 październik 2008
A A A

Jeśli jakimś cudem Taro Aso uratuje przed upadkiem Partię Liberalno-Demokratyczną, stanie się wybawcą. Jeżeli jednak do tego nie dojdzie, historia zapamięta go, jako ostatniego, który zgasił światło.

Dla Aso zwycięska batalia o tekę premiera Japonii stała się ukoronowaniem kariery, ale również największym życiowym wyzwaniem. Na jego barkach spocznie ciężar spadku pozostawionego po dwóch latach nieudolnych rządów jego poprzedników oraz walka z recesją, do której zmierza gospodarka. Jeżeli podoła wyzwaniom, stanie się wybawicielem własnej partii. Jeżeli jednak zawiedzie, będzie jej grabarzem.

W czasie swojego pierwszego przemówienia po wygranym wyścigu o fotel przewodniczącego PLD Taro Aso najwięcej miejsca poświęcił trudnościom, z jakimi przyjdzie mu się zmierzyć. W kilka lat po odejściu Junichiro Koizumiego Partia Liberalno-Demokratyczna pogrążona jest w głębokim kryzysie. Rządy Shinzo Abe i Yasuo Fukudy doprowadziły ją do największego kryzysu od czasu przejściowej utraty władzy na początku lat 90. W ostatnim czasie dominująca niemal nieprzerwanie przez pół wieku na japońskiej scenie politycznej partia musiała pogodzić się z utratą niekwestionowanej większości w Parlamencie, gdy większość nad wyższą izbą zdobyła opozycyjna Demokratyczna Partia Japonii.

Niedawna dymisja Yasuo Fukudy stała się symbolem niemocy liberalnych demokratów. Władza bije kolejne rekordy niepopularności, a w ślad za nią na łeb, na szyję spadają notowania PLD. Skandale korupcyjne i ukryte konflikty frakcyjne wewnątrz partii zamieniają ją w wielkiego molocha poruszającego się jedynie siłą inercji.

Nie może dziwić zatem fakt, iż ostatnie wybory na przewodniczącego PLD bardziej przypominały konsylium lekarskie nad umierającym pacjentem. „PLD znajduje się w stanie największego od czasu powstania kryzysu” twierdził rywal Aso, Karou Yosano. Nikt nie mógł mu zarzucić, że nie wie o czym mówi. Jako minister finansów ustępującego rządu Fukudy był świadom ogromu trudności z jakimi przyjdzie zmierzyć się następnemu premierowi.

Gospodarka fatalnie znosi kryzys finansowy. Na tokijskiej giełdzie od pewnego czasu niemal nieprzerwanie gości kolor czerwony, który symbolizuje spadek cen akcji. Indeks Nikkei w czasie dwóch październikowych dni stracił ponad 18 proc., dobijając do pięcioletniego dna. Nawet ostatnie wzrosty nie zmieniają tego ponurego oblicza. Wszelkie wskaźniki makroekonomiczne wskazują, że japońska gospodarka szybkim krokiem zmierza w kierunku recesji. Według ostatnich danych skurczyła się ona o 3 proc. w porównaniu z II kwartałem.

Od tego jak rząd poradzi sobie z tym narastającym problemem zależy bardzo wiele. Aso, zagorzały zwolennik interwencji państwa w gospodarce, nie zamierza skąpić publicznego grosza na ratowanie wzrostu gospodarczego. Do pakietu o wartości niemal 20 mld dol. przygotowanego jeszcze przez Fukudę nowy rząd zamierza dodać dodatkowe zwolnienia podatkowe o wartości 17 mld. Czy jednak to uratuje japońską gospodarkę oraz PLD?

„Gdy wygramy wybory, będę mógł wypełnić moją misję” zapowiedział Aso na konwencji partyjnej, która wyniosła go do najwyższego politycznego stanowiska. Właśnie przedterminowe wybory, których głośno domaga się opozycja, będą największym wyzwaniem nowego premiera. Już teraz w niektórych sondażach publikowanych w japońskiej prasie opozycyjni Demokraci dysponują poparciem ponad połowy społeczeństwa. Jeśli jakimś cudem Taro Aso uratuje swoją partię, stanie się wybawcą. Jeżeli jednak tak nie będzie, historia zapamięta go, jako ostatniego, który zgasił światło.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża jedynie prywatne poglądy autora.