Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Andrzej Szczęśniak: OPEC dyskutuje z Zachodem

Andrzej Szczęśniak: OPEC dyskutuje z Zachodem


24 czerwiec 2008
A A A

Spotkanie w Jeddah nie było typowym spotkaniem Organizacji Państw Eksporterów Ropy Naftowej OPEC. Było to spotkanie świata producentów ropy i jej konsumentów. Ciekawe jest więc, jak wyglądają różnice zdań i poglądów. Pierwszą poważną różnicą jest odpowiedź na pytanie: Co jest przyczyną wysokich cen ropy?

Zachód stawia tezę, że to brak ropy jest powodem wzrostu cen. Samuel W. Bodman, amerykański sekretarz ds. energii, reprezentujący największego konsumenta (1/4 światowej ropy) powtórzył: "niewystarczające wydobycie ropy naftowej podnosi ceny" ("insufficient oil production is driving the soaring crude prices"). Stwierdził, że brak jednego procenta ropy na rynku potrafi podnieść ceny o 20% ("In the absence of any additional crude supply, for every 1 percent of crude demand, we will expect a 20 percent increase in price in order to balance the market," he said").

Powtarzanie, że producenci mają zainwestować miliardy dolarów, żeby ceny spadły, jest dość kuriozalnym zjawiskiem. Ale gdy amerykański Senat grozi OPEC ściganiem za zmowę producentów, to pojawiają się nowe tony groźby, której jednak dzisiaj Zachód nie jest chyba w stanie zrealizować. A kraje arabskie dobrze pamiętają kryzys końca lat 90-tych, gdy ropa kosztowała poniżej 10 $/bbl.

Państwa OPEC stawiają nacisk na sytuację rynków finansowych świata Zachodu i spekulację jako zasadnicze powody wzrostu cen. Podstawowe pytanie, które zadają: co się stało od sierpnia 2007r. (gdy ropa kosztowała 70$/b), że cena ropy podwoiła się? Nie ma żadnego czynnika fundamentalnego, który mógłby wyjaśnić taką zmianę. Za to czynniki finansowe są dość widoczne. OPEC (w odróżnieniu od Międzynarodowej Agencji Energii (IEA) i amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej (EIA)) co miesiąc w wydaniu swojego "Monthly Oil Market Report" analizuje sytuację na rynku futures i generalnie an rynku commodities. Wnioski z tych analiz są interesujące i aż dziw, że tak poważne zachodnie instytucje nie analizują tej sytuacji (przynajmniej nic nie publikują).

Samuel Bodman odpowiadał wprost na takie tezy: "nie ma dowodów, że spekulanci windują ceny" ("there is no evidence that we can find that speculators are driving futures prices"). Czyli zdecydowana różnica zdań nie została przełamana.

Ciekawą (choć chyba tylko z zachodniego punktu widzenia) ofertę przedstawił krajom OPEC brytyjski premier Gordon Brown. Zaproponował krajom producentom, aby zainwestowali w paliwa odnawialne (a także nuklearne). Byłoby lepiej, "gdybyśmy skończyli tę grę o sumie zerowej między producentami i konsumentami, na której "nikt nie zyskuje" - stwierdził.

Oczywiście Europa od dawna mówi, że zyskiem z wejścia w energię odnawialną jest przewaga technologiczna, jaką zdobywają firmy europejskie opanowując technologie, które mogą być zastosowane na skalę globalną. Pytanie tylko: kto zechce ponosić tak kosztowne inwestycje, by potem potem otrzymywać dużo droższą energię? Dlatego takie propozycje spotyka jedynie uprzejmy uśmiech zarówno ze strony Chińczyków jak i państw OPEC. Wolą oni gdzie indziej zainwestować swoje biliony dochodów z eksportu czarnego złota. Myślę, że "przyjemność" inwestowania w energię odnawialną pozostawią bogatym krajom Zachodu... skoro chcą wydawać pieniądze na takie cele...

Jednak premier Brown zaoferował także coś więcej: "W Brytania i i inni konsumenci ropy powinni otworzyć swoje rynki na inwestycje krajów producentów". To znacząca zmiana tonu. Stosunki między Zachodem a producentami ropy wciąż są zabarwione wspomnieniem szoku z 1973 roku. Jeszcze 2 lata temu, gdy Gazprom chciał zainwestować w brytyjskiego giganta energetycznego Centrica Plc - rząd brytyjski był bardzo nieprzychylny, zapowiadał poważne kontrole inwestycji, a sam Gordon Brown mówił, że inwestor musi zapewnić wszelkie "aspekty bezpieczeństwa".

Efekty tego szczytu będą z pewnością niewielkie. Jednak Arabia Saudyjska - swing producer OPEC - już zwiększyła w maju wydobycie (o 300 tys b/d) i planuje dodać na rynek kolejne 200 tysięcy. Saudyjczycy dodają niewielkie ilości, gdyż napotykają opór ze strony bardziej radykalnych członków - Iran i Libia wciąż powtarzają, że tak wysokie ceny to wina Zachodu. Jednak Arabia Saudyjska jest przygotowana, by w 2012 roku wydobywać 12,5 mln /d (dzisiaj 9,45 mln).

Czy to znajdzie swoje odzwierciedlenie w cenach ropy? Wątpliwe. Na ceny ropy nie działają od dłuższego czasu żadne sygnały - ani popytowe (spadek konsumpcji w USA, zapowiedź znacznie mniejszego wzrostu konsumpcji światowej IEA) ani podażowe (dodatkowe 500 tys. baryłek we wrześniu "spowodowało" wzrost cen ropy o kilkanaście dolarów).

Tekst ukazał się pierwotnie na blogu paliwowym szczesniak.pl. Publikacja za zgodą autora.