Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Anna Głąb: Strzał w dziesiątkę

Anna Głąb: Strzał w dziesiątkę


07 grudzień 2007
A A A

Numer 10 na liście wyborczej okazał się dla Władimira Putina i Jednej Rosji szczęśliwy. Poparcie na poziomie 64 proc. i większość konstytucyjna w Dumie to wynik, jakiego partie polityczne mogą tylko zazdrościć.

Pomoc prezydenta w czasie wyborów, bardziej lub mniej bezpośrednia, przyniosła efekty. Są one bardzo wymierne i liczą sobie 315 miejsc w parlamencie. Sam Putin obecnie zrzeka się swojego mandatu. Jednak bardzo prawdopodobne jest, iż ma jeszcze rok na to, by zmienić zdanie. Wystarczy wolne miejsce w Dumie Państwowej. Nie wątpię, iż znajdzie się wielu chętnych, którzy będą gotowi ustąpić, by to miejsce się „znalazło”.

Putin nie jest wyjątkiem, jeśli chodzi o „wybrańców narodu”, którzy rezygnują z należnego miejsca w Dumie. Na wielu regionalnych listach Jednej Rosji pierwsze miejsca zajmowały osoby znane i poważane - te, które miały za sobą ciągnąć masy. Nie ma jednak jak własne podwórko (a swojego trzeba pilnować), więc ostatecznie mało kto wybiera się do stolicy. Jak podliczył jeden z rosyjskich politologów, takich osób może być około 120. To prawie 40 proc. mandatów, które zdobyła Jedna Rosja. Jak widać, Rosjanie wybierając swoich deputowanych, strzelali w ciemno.

Image
Plakat wyborczy Jednej Rosji (fot. Elżbieta Kustra)
Strzałem w dziesiątkę okazało się z kolei otwarte wsparcie pierwszej i najważniejszej osoby w państwie. Również numer 10 na liście wyborczej okazał się dla Władimira Putina i Jednej Rosji szczęśliwy. Poparcie na poziomie 64 proc. i większość konstytucyjna w Dumie to wynik, jakiego partie polityczne mogą tylko zazdrościć.

I co z tego, że międzynarodowi obserwatorzy uznali, że nie były to wybory uczciwe i demokratyczne? Komuniści trochę poprotestują, ponarzekają i też się pogodzą z obecnym „status quo”. Z Rosją i tak trzeba rozmawiać. W polityce liczą się interesy, a surowce energetyczne to interes numer jeden. Wie to Rosja i wie to Europa. Nie ma więc sensu krzyczeć i krytykować tak, by później nie móc zasiąść do rozmów na temat ceny gazu. Cynizm i podwójny standard? Powiedziałabym, że zimne kalkulacje zwyczajnie wygrywają tutaj z zimnymi kaloryferami.

Jedna Rosja zbijała swój kapitał również na ewentualnej groźbie odejścia prezydenta. Tylko ona zapewni ciągłość „planu Putina”. Ten plan, wiadomo, jest podstawą zwycięstwa całej Rosji, a przez to każdego obywatela. Jelcyn bronił jedynie interesów swojej „rodziny”, Putin, jak dobry car, broni interesów ogółu. Lepiej więc nawet nie próbować wyobrażać sobie Rosji bez niego. Świadomość odrębnej kultury, wielkiej historii, tradycji i siły - to przemawia do Rosjan. Wolność słowa czy respektowanie praw człowieka wypadają przy tym blado. Nie jest to coś niezbędnego, by można było żyć godnie.

Jaki jest przepis na sukces Jednej Rosji? Składniki: prezydent Putin, premier Putin, plan Putina – wybór Putina jest gwarancją dobrego wyboru. Jako dodatek warto mieć jeszcze surowce naturalne. Mówi się, iż Rosja jest w nie tak bogata, że ma na swoim terytorium całą tablicę Mendelejewa. Tego akurat Putinowi nie zawdzięcza...