Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Dariusz Sypeń: Rosja-Chiny. Kiedy koniec przyjaźni?

Dariusz Sypeń: Rosja-Chiny. Kiedy koniec przyjaźni?


15 sierpień 2008
A A A

Jeśli przyjrzymy się bliżej motywom, jakie stały za nawiązaniem ściślejszej współpracy między Chinami a Rosją, zrozumiemy, dlaczego w ciągu kilkunastu-, kilkudziesięciu lat ta "przyjaźń" musi się skończyć.

Od kilku lat obserwujemy rozwój dobrosąsiedzkich stosunków miedzy Chinami a Rosją, czego symbolem niedawno stało się ostateczne uregulowanie granicy pomiędzy tymi państwami. Przy okazji tego wydarzenia Moskwa i Pekin nie szczędziły sobie (i mediom) zapewnień o wzajemnej przyjaźni. Wydaje się jednak, że to tylko taktyczny, tymczasowy związek, który musi prędzej czy później zakończyć się bolesnym rozstaniem.

Jeszcze do końca lat dziewięćdziesiątych współpraca Moskwy z Pekinem nie była zbyt owocna. Jelcynowska Rosja była wówczas zaprzątnięta głównie umacnianiem swojej pozycji w WNP i (nieudolnym) powstrzymywaniem procesu rozszerzenia UE i NATO, natomiast Chiny przede wszystkim koncentrowały się na rozwoju gospodarki. Nowy etap w relacjach pomiędzy dwoma mocarstwami rozpoczął się wraz z prezydenturą Wladimira Putina, choć nabrały one dynamiki dopiero po zamachach na WTC i Pentagon, kiedy to również Pekin zaczął patrzeć łaskawszym okiem na Moskwę. Jeśli przyjrzymy się bliżej motywom, jakie stały za nawiązaniem ściślejszej współpracy między Chinami a Rosją, zrozumiemy, dlaczego w ciągu kilkunastu-, kilkudziesięciu lat ta "przyjaźń" musi się skończyć.

W początkowym okresie pierwszej kadencji Władimira Putina Rosja, jakkolwiek budząca respekt, miała znacznie słabszą pozycję międzynarodową niż dzisiaj. Europa Środkowo-Wschodnia była już wtedy dla niej „stracona”, co znajdowało odzwierciedlenie w dobiegających końca procesach rozszerzenia UE i NATO, a Stany Zjednoczone umacniały swoją pozycję hegemona. Jasnym było, że Rosja nie jest w stanie z nimi konkurować w Europie. Tymczasem zaczęła jej grozić także utrata wpływów w Azji Środkowej, która ma dla niej kluczowe znaczenie strategiczne i ekonomiczne (złoża ropy naftowej i gazu, była radziecka infrastruktura rurociągowa) gdzie coraz śmielej poczynały sobie Chiny, kraje muzułmańskie i grupy islamskich fundamentalistów. Aby zabezpieczyć swoją dominującą pozycję w tym regionie, Rosja zdecydowała się na taktyczny sojusz z Chinami w ramach Szanghajskiej Organizacji Współpracy. Wydaje się, że początkowo Pekin i Moskwa porozumiały się przede wszystkim co do tego, iż SOW ma być gwarantem politycznych i ekonomicznych wpływów Rosji w tym regionie przy jednoczesnym zabezpieczeniu dostaw surowców energetycznych dla rozpędzonej gospodarki Chin.

Sytuacja zmieniła się po zamachach z 2001 roku, kiedy to Stany Zjednoczone zaczęły szukać w tym regionie przyczółków do planowanej interwencji w Afganistanie. Ani Rosja, ani Chiny nie odważyły się wówczas zbyt głośno zgłaszać pretensji pod adresem rozwścieczonej Ameryki, więc już pod koniec września 2001 r. Stany uzyskały zgodę Uzbekistanu na założenie w tym kraju swojej bazy wojskowej. Jednak do listy nieformalnych celów SOW doszedł wówczas jeszcze jeden: osłabianie pozycji Stanów Zjednoczonych, które dzięki obecności w Afganistanie i Pakistanie wkrótce mogły zacząć wywierać wpływ na państwa Azji Środkowej. O dziwo ten cel został dość szybko osiągnięty dzięki sprzyjającym okolicznościom: niepomyślnemu dla USA przebiegowi działań wojennych w Iraku i Afganistanie i antyamerykańskim nastrojom wśród autokratycznych elit państw regionu (wynikających z obaw, że Amerykanie zaczną się mieszać do spraw wewnętrznych i wspierać demokratyczną opozycję, co zresztą miało miejsce w trakcie powstania w Andiżanie w maju 2005, po którym Uzbekistan nakazał likwidację amerykańskiej bazy wojskowej w Karszi-Chanabadzie).

Moskwa i Pekin wyraźnie już wówczas widziały, że razem mogą więcej i szybciej, zdecydowały się więc na dalsze zacieśnienie współpracy, przy czym dla Rosji ważniejsze były i wciąż pozostają jej aspekty polityczne, dla Chin natomiast ekonomiczne. Moskwa jest wyraźnie słabszym partnerem w tym tandemie i potrzebuje wsparcia Chin na arenie międzynarodowej, aby realizować swoje strategiczne interesy. Dobrym tego przykładem jest wspólne wystąpienie obu państw przeciwko planom budowy tarczy antyrakietowej czy ich opór wobec amerykańskich planów zastopowania irańskiego programu nuklearnego (na którego rozwoju Rosja może nieźle zarobić; nie mówiąc już o tym, że ewentualna interwencja militarna w Iranie oznaczałaby zagrożenie dla jej interesów w regionie Morza Kaspijskiego). Jasne jest zatem, że dla Moskwy najważniejszym celem kooperacji z Pekinem jest umocnienie swojej pozycji jako mocarstwa. Dla Chin, które i tak są już postrzegane jako potencjalny rywal USA w przyszłości, ważniejsze niż aspekty polityczne współpracy są dziś kwestie ekonomiczne: dostawy surowców energetycznych, o czym już wspominałem, oraz zakup rosyjskich technologii przemysłowych i militarnych, pozwalających ograniczyć zapóźnienia w tych dziedzinach wobec Zachodu.

Kiedyś jednak koszty takiej współpracy muszą przewyższyć zyski. Nie starczyłoby miejsca w tym artykule, aby zarysować wszystkie prawdopodobne scenariusze rozwoju stosunków między dwoma państwami, wskażę więc jedynie najważniejsze czynniki je ograniczające.

Przede wszystkim należy zdawać sobie sprawę z tego, że Chiny i Rosja mają ambicje ekspansjonistyczne, które z dużym prawdopodobieństwem zechcą realizować w przyszłości. Naturalną koleją rzeczy ich interesy muszą się zderzyć w Azji Środkowej, regionie kluczowym dla bezpieczeństwa energetycznego (nie tylko ze względu na jego własne zasoby surowcowe, lecz również z powodu łatwego dostępu do sieci przesyłowych z Bliskiego Wschodu). Ten konflikt interesów z jednej strony będzie wynikał bądź to z konieczności zaspokajania przez Rosję własnego zapotrzebowania na surowce energetyczne, bądź to z ograniczania ich eksportu do Chin na użytek Europy (co będzie służyło prowadzeniu polityki ekspansjonistycznej w Europie Środkowo-Wschodniej), z drugiej – ponieważ Chiny dojdą do wniosku, że bardziej będzie im się opłacało zrezygnować z rosyjskiego pośrednictwa. Ponadto prędzej czy później Chiny będą chciały na stałe włączyć Rosję do swojej politycznej orbity. Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, w której Państwo Środka, decydując się chociażby na zbrojne zajęcie Tajwanu, żądałoby poparcia Rosji na forum międzynarodowym. A Moskwa wolałaby w takiej sytuacji nie uczestniczyć w starciu Chin z USA.

Poza tym dla Rosji dość szybko kłopotliwy stanie się technologiczny „drenaż” ze strony Chin. Już teraz, mimo zwiększającej się z roku na rok sprzedaży rosyjskiej broni do Chin, Moskwa dość niechętnie handluje najbardziej zaawansowanymi typami broni, nie chcąc zbytnio podnosić jakości wojskowego wyposażenia swojego sąsiada. Na tym tle musi w przyszłości dojść do poważnych nieporozumień, bo Chiny na pewno będą coraz natarczywiej naciskać w tej kwestii. Ponadto dalekowschodnie tereny Rosji od kilku lat są intensywnie zasiedlane przez rzesze chińskich emigrantów (niektórzy badacze utrzymują, że to świadoma polityka Pekinu), co może poważnie zmienić skład demograficzny tych rejonów, a w przyszłości zagrozić integralności terytorialnej Rosji. Trudno uwierzyć, aby Moskwa długo tolerowała taki stan rzeczy (w tym miejscu można pospekulować, czy ceną, jakie musiały zapłacić Chiny za uregulowanie granicy na ich korzyść, nie jest właśnie powstrzymanie tego procesu).

Kiedy zatem należy spodziewać się wystąpienia przeszkód we współpracy rosyjsko-chińskiej? Wydaje się, że najpierw, być może w ciągu najbliższych dziesięciu lat, pojawią się pomniejsze problemy wymienione przeze mnie w drugiej kolejności – a więc związane ze współpracą wojskowo-technologiczną i zmianami demograficznymi na rosyjskim Dalekim Wschodzie. Te nieporozumienia da się jeszcze jakoś łagodzić. Natomiast konflikt strategicznych interesów obu mocarstw wystąpi dopiero wtedy, kiedy uda im się wyeliminować USA z rozgrywki w Azji i na Bliskim Wschodzie. Jest to mało prawdopodobne na przestrzeni najbliższych dziesięciu, piętnastu lat, ale w dłuższej perspektywie – jak najbardziej wykonalne (zwłaszcza że Chiny mogłyby poważnie zdestabilizować amerykańską i światową gospodarkę przez zmianę rezerw walutowych z dolarów na euro).

Oczywiście w tej pokrótce nakreślonej symulacji nie uwzględniłem wielu zmiennych, które mogą wystąpić i diametralnie zmienić kierunek rozwoju stosunków między dwoma państwami (np. upadek komunizmu w Chinach i federalizacja tego kraju bądź jego dezintegracja terytorialna, tak jak to miało miejsce w przypadku ZSRR), bardziej jednak niż na szczegółowym przedstawieniu różnych wariantów dalszej sytuacji na linii Pekin-Moskwa zależało mi na wskazaniu sprzeczności, które z dużym prawdopodobieństwem mogą ich współpracę jeśli nie zakończyć, to przynajmniej poważnie ograniczyć.

Największą zatem przeszkodą będzie wejście na drogę ekspansji – albo obu naraz, albo tylko jednego państwa. Wydaje się, że Rosja i Chiny zdecydowały się na sojusz taktyczny głównie po to, aby tę chwilę przyspieszyć.