Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Łukasz Kobeszko: Dziedzictwo Bandungu

Łukasz Kobeszko: Dziedzictwo Bandungu


02 luty 2009
A A A

Przed kilkoma laty minęła prawie niezauważona okrągła rocznica wydarzenia, które w znaczący sposób wpłynęło na losy powojennego świata. Konferencja w Bandungu w 1955 roku rozpoczęła proces emancypacji politycznej krajów leżących poza światem euroatlantyckim.

Konferencja w Bandungu, zorganizowana w samym środku epoki zimnej wojny, w dekadę po upadku III Rzeszy i pierwszych błyskach atomowych nad Hiroszimą i Nagasaki była pierwszą tak znaczącą i ambitną próbą wejścia państw Afryki i Azji na orbitę globalnej polityki. Idea, która w połowie kwietnia 1955 roku położyła fundamenty pod tę konferencję, wkrótce potem przerodziła się w tzw. Ruch Państw Niezaangażowanych (ang. Non-Alignement Movement). Tworzące go kraje zaczęto nazywać „rozwijającymi się” lub Trzecim Światem. Znany historyk brytyjski Paul Johnson zatytułował nawet jeden z rozdziałów swojej książki o dziejach XX-wiecznego świata znaczącym tytułem „Pokolenie Bandungu”. Przypomnijmy sobie dzieje i dokonania tego wyjątkowegi pokolenia.

Słabi wstają z kolan

Gdy zamilkły działa II wojny światowej, było jasne, że globalne realia ulegną diametralnej zmianie. Świat Północy, podzielony przez porządek jałtański na dwa bloki, wycofał się. Nadchodziła era Południa.

Utrzymywane od setek lat przez „wolny świat” Zachodu zamorskie terytoria zależne rozpoczęły drogę ku niepodległości. Proces wybijania się kolonii na suwerenność zaczął się już pod koniec XIX w., ale konkretne i trwałe formy polityczne przybrał dopiero po 1945 r. W sierpniu tegoż roku, Holenderskie Indie Zachodnie proklamowały swoją niepodległość jako Republika Indonezji. Na jej czele stanął Ahmed Sukarno, działacz Partii Narodowej, walczącej o zrzucenie zależności kolonialnej. Dwa tygodnie później, po zwycięstwie powstania narodowego przeciwko Japończykom, Ho Chi Minh ogłosił powstanie Demokratycznej Republiki Wietnamu. Rok po Wietnamie, całkowitą niepodległość uzyskują Filipiny, a Francuzi ostatecznie ewakuują swoje wojska z Syrii. Wkrótce Wielka Brytania uznaje samodzielność Jordanii. W 1947 roku wieloletnia "satyagraha" gandhystów indyjskich dobiegła końca – Parlament Korony uchwalił Akt Niepodległości Indii. Ster rządów objął Jawaharlal Nehru, który już wkrótce wyrośnie na głównego animatora ruchu niezaangażowanych. Narodziny niepodległych Indii zbiegły się również z ogłoszeniem pełnej suwerenności Nepalu. W 1948 roku z kolonialnego snu budzą się Birma i Cejlon (obecnie Myanmar i Sri Lanka). Rok później do grupy samodzielnych państw dołączają Kambodża i Laos, a w 1951 roku – Libia.

Młode państwa znalazły się jednak w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Dwubiegunowa logika podziału zimnowojennego świata rysowała bardzo ograniczone pole manewru – miały do wyboru Wschód albo Zachód. „Wolny świat” nie był jednak wcale tak bardzo „wolny” dla milionów obywateli państw postkolonialnych Jeszcze całkiem niedawno musieli z nim walczyć – kojarzył się z wiekami upokorzeń i segregacji rasowej, niszczeniem tradycyjnych, lokalnych kultur oraz bezwzględnym wyzyskiem ekonomicznym. Pewne korzyści cywilizacyjne, które przyniosło krajom Trzeciego Świata pozostawanie przez wieki w sferze zależności kolonialnej, nie równoważyły jednak bilansu ogromnych strat panowania Zachodu. Tym bardziej, że z tego awansu cywilizacyjnego korzystał znikomy procent Indonezyjczyków czy Hindusów. Negatywne doświadczenia z Zachodem pchać więc mogły w ramiona ZSRR. Dla Moskwy każdy kraj Trzeciego Świata wart był bacznej obserwacji i wykorzystania we własnej geostrategicznej grze.

ImageNehru: Pragnienie pokoju

W samym środku konfrontacji między Wschodem i Zachodem pojawili się  politycy chcący pójść własną, oryginalną drogą. W styczniu 1947 roku przyszły premier Indii Jawaharlal Nehru szkicował przyszłą filozofię niezaangażowania: „Wiem, że ci, którzy pragną pokoju muszą odrzucać separatystyczne bloki, które z konieczności stają się antagonistyczne wobec innych bloków. Dlatego też Indie – tak dalece, jak to dotyczy ich polityki zagranicznej – zadeklarowały, że pragną pozostać wolne i niezależne od wszystkich tych bloków i chcą współpracować na równoprawnych warunkach ze wszystkimi państwami” (B. Mrozek, Nehru, Warszawa 1974, s. 328).

W świecie dyktatu silnych państw, instrumentalnie traktujących słabszych oraz podziałów na lepszych i gorszych ze względu na kolor skóry czy potencjał gospodarczy, ideałem Nehru było: „/.../ trzymać się z daleka od ugrupowań mocarstwowych, powiązanych wzajemnie ze sobą, które w przeszłości prowadziły do wojen światowych. /.../ Jesteśmy szczególnie zainteresowani emancypacją krajów kolonialnych i zależnych /.../, jak i uznaniem w teorii i praktyce równych możliwości rozwoju dla wszystkich ras” (tamże, s. 333).

Nehru określił też zasady, na których winna się opierać filozofia działania słabszych na arenie międzynarodowej: „Głównymi celami polityki są: zachowanie pokoju – nie przez związki z jakimś wielkim mocarstwem lub grupą mocarstw, lecz przez niezależne rozważenie każdego kontrowersyjnego lub spornego problemu; wyzwolenie narodów zależnych /.../, usunięcie dyskryminacji rasowej oraz nędzy, chorób i ignorancji, które są jeszcze udziałem większej części ludności świata”(tamże)

Droga do Bandungu

Na przełomie lat 40. i 50. XX wieku dwa czynniki pomogły w bezpośrednim rozwoju inicjatywy ruchu niezaangażowanych. Pierwszym była wyżej nakreślona filozofia polityczna premiera Indii. Drugim impulsem były wydarzenia z lata 1952 roku, gdyna arenę światowej polityki wkroczył Egipt. Rewolucja przeprowadzona przez grupę oficerów obaliła skorumpowany, prozachodni rząd króla Faruka. Stanowisko premiera objął pułkownik Gamal Abdel Naser, zwolennik haseł panarabskich i niezależnej pozycji krajów Bliskiego Wschodu w polityce światowej. Aby to osiągnąć, nawiązał bliskie kontakty z innymi zwolennikami niezależności w dwubiegunowym świecie.

Jeszcze przed formalnym ogłoszeniem niepodległości Indii, na przełomie marca i kwietnia 1947 roku odbyła się w Delhi konferencja krajów Azji. Jej inicjatorem była Indyjska Rada do spraw Międzynarodowych. Pojawili się przedstawiciele 32 krajów Azji, m.in. delegacje z azjatyckich republik ZSRR, których udział był zapewne próbą wpływania na tok obrad przez Kreml. Wśród poruszanych problemów dominowały kwestie walki z kolonializmem oraz rozwoju ekonomicznego i kulturalnego.

W głównym przemówieniu Nehru zwrócił uwagę, że kraje Azji muszą przestać być pionkami w grze wielkich tego świata i mocno zaznaczyć swoją obecność w światowej polityce. W obliczu groźby wybuchu konfliktu jądrowego, skrytykował Zachód za wciąganie Azji w dawne i nowe konflikty.

Indie intensywnie działały na rzecz pomocy krajom Trzeciego Świata i pewnej formy integracji ich poczynań, zwłaszcza na forum ONZ, gdzie delegacja hinduska złożyła postulat zakończenia zbrojnej interwencji holenderskiej w Indonezji, która rozpoczęła się po ogłoszeniu niepodległości przez ten kraj. Gdy interpelacje te nie przyniosły rezultatów, rząd Indii zwołał na początku 1949 r. kolejną konferencję w New Delhi z udziałem Etiopii, Syrii, Libanu, Iraku, Iranu, Afganistanu, Pakistanu, Cejlonu, Birmy i Filipin. W deklaracji ostro potępiono działania Holandii jako sprzeczne z Kartą ONZ. Jedna z pierwszych prób wspólnego frontu „małych” przeciwko „wielkim” zakończyła się sukcesem – tym większym, że wspólną deklarację podpisały kraje o różnych ustrojach politycznych.

Ponadto Nehru działał w związku z wojną kolonialną Francji przeciwko Wietnamowi. W 1954 roku zaproponował bezwarunkowe przerwanie ognia, zagwarantowanie przez Francję niepodległości krajom indochińskim i przede wszystkim – nieingerencję wielkich mocarstw w sprawy tego regionu. Propozycje te znalazły się w programie obrad konferencji w Genewie, która zajęła się doprowadzeniem do końca wojny. Postawa Nehru przyczyniła się do jeszcze większego wzrostu jego prestiżu wśród krajów Trzeciego Świata.

Idee dla wykluczonych

Kolejnym ważnym etapem budowy zrębów wspólnoty politycznej krajów Trzeciego Świata było porozumienie dwóch największych krajów Azji – Indii i Chin w czerwcu 1954 roku Od czasu proklamowania w Pekinie w 1949 roku Chińskiej Republiki Ludowej widać było, że przyjmujący oficjalnie ideologię komunizmu Kraj Środka, dysponujący olbrzymim potencjałem ludnościowym, nie pozostanie pokornym uczniem radzieckim, ale prędzej czy później zechce odgrywać samodzielną rolę w polityce światowej.

Premierzy Nehru i Czou En Lai przyjęli wspólną deklarację, nazwaną w sanskrycie "Pancza Szila" (Pięć Zasad), która rok później stała się jednym z fundamentów konferencji w Bandungu. Głosiła ona zasady wzajemnego poszanowania integralności terytorialnej i suwerenności państw, wzajemnej nieagresji, nieingerowania w sprawy wewnętrzne, równość i zasadę wzajemnych korzyści, a także zasadę pokojowego współistnienia. Każdy kraj, zgodnie z własną tradycją historyczną i kulturową ma prawo do decydowania o kształcie ustrojowym. Pancza Szila była pierwszym w świecie nowoczesnej cywilizacji pozaeuropejskiej tak wyraźnym i oryginalnym projektem reguł, na jakich winny opierać się stosunki międzynarodowe. Tym samym, monopol Zachodu na tworzenie pomysłów organizujących świat został przełamany.

W dobie wymuszonej, pochodzącej z komunistycznego Wschodu bądź demokratycznego Zachodu uniformizacji, Nehru tak widział rolę tej idei: „Koncepcja Pancza Szila oznacza, że mogą istnieć rozmaite drogi postępu, że są możliwe rozmaite poglądy, lecz że cele ostateczne mogą być takie same. /.../ Prawda nie jest związana z jednym tylko państwem czy narodem, ma ona zbyt wiele aspektów, aby ktokolwiek mógł zakładać, że zna je wszystkie. Każdy więc kraj i każdy naród – jeśli są wierne sobie – muszą znajdować same swoją drogę przez próby i błędy, przez cierpienia i doświadczenia. I tylko wtedy rosną. Jeśli zaś ograniczą się jedynie do kopiowania innych, to prawdopodobnie nigdy nie będą rosły” (tamże, s. 348-349).

Wizja Nehru była wezwaniem do tworzenia globalnego społeczeństwa partnerskiego, w którym przy zachowaniu przyjaźni i szacunku dla odmienności oraz poszanowania integralności każdego z podmiotów, podejmowana jest wspólna praca na rzecz przemiany świata. Praca ta łamie logikę współzawodnictwa i antagonizmu, skupiając się na aspekcie współdziałania i solidarności.

Historia przyspiesza

Działania na rzecz zacieśniania współpracy między państwami Trzeciego Świata wzmogły się w Azji jeszcze bardziej po podpisaniu w 1954 roku w Manili z inicjatywy USA porozumienia tworzącego Organizacji Paktu Południowej Azji (SEATO) – sojuszu wojskowego, mający być filią NATO dla obszarów Azji Wschodniej. SEATO dbać miało o zabezpieczenie w tym regionie militarnych interesów Zachodu. Indie były jednym z głównych krytyków tej inicjatywy. Nehru obawiał się, że SEATO doprowadzi do zachwiania delikatnej równowagi w Azji i podetnie całkiem już mocne korzenie polityki niezaangażowania.

Pod koniec 1954 r. rząd Nehru wraz członkami tzw. „Grupy Colombo”, skupiającej – poza Indiami – Birmę, Cejlon, Indonezję i Pakistan, wyszedł z inicjatywą zwołania wielkiej konferencji międzynarodowej krajów Afryki i Azji, która byłaby sygnałem dla Wschodu i Zachodu, pokazującym potencjał Trzeciego Świata i wolę jego emancypacji w światowej polityce. W wielości, nawet słabych i odrzuconych jest siła – starano się przekonać mocarstwa.

I Konferencja Krajów Afryki i Azji

18 kwietnia 1955 r. do Bandungu przybyły delegacje Egiptu, Libii, Etiopii, Liberii, Sudanu, Libanu, Syrii, Jordanii, Turcji, Jemenu, Arabii Saudyjskiej, Iraku, Iranu, Afganistanu, Pakistanu, Indii, Nepalu, Birmy, Cejlonu, Indonezji, Filipin, Chin, Demokratycznej Republiki Wietnamu, Wietnamu Południowego, Kambodży, Laosu, Syjamu (obecnie Tajlandia), Filipin i Japonii. W randze oficjalnych delegacji uczestniczyli także przedstawiciele krajów zależnych: Algierii, Maroka, Tunezji, Złotego Wybrzeża (obecnie Ghana), ludności kolorowej z RPA oraz Malajów. „Wielką trójką”, która nadawała ton konferencji oraz odcisnęła piętno na komunikacie końcowym, byli Nehru, Czou En Lai i Sukarno. Osobisty autorytet przywódców Indii, Chin i Indonezji starał się równoważyć stanowisko prozachodniej Turcji, Filipin czy Wietnamu Południowego. Wydaje się, że to głównie dzięki zdolnościom dyplomatycznym Nehru, tarcia między państwami o różnej orientacji politycznej udało się niemal zupełnie wyciszyć.

W historycznym już dzisiaj przemówieniu w czasie szczytu w Bandungu, Nehru stwierdził: „Jesteśmy zdecydowani nie dopuścić do dominacji nad nami jakiegokolwiek kraju lub kontynentu. Chcemy przynieść szczęście i rozwój naszym narodom, jak też rozbić odwieczne okowy /.../ kolonializmu. /.../ Cenimy sobie przyjaźń wielkich państw /.../ Nasze stanowisko nie polega na nienawiści, niechęci lub agresywności wobec /.../ wobec Europy i Ameryki. /.../ Będziemy jednak współpracowali wyłącznie jako równi, ponieważ nie może być przyjaźni, gdzie narody nie są równe /.../ i gdzie jedne dominują nad drugimi /.../ Czym jesteśmy? Czy jesteśmy kopiami Europejczyków, Amerykanów lub Rosjan? Jesteśmy Azjatami i Afrykanami, a nie czymkolwiek innym. Jeśli zaś bylibyśmy uzależnieni od Rosji czy Ameryki /.../, nie przynosiłoby to zaszczytu ani naszej godności, ani nowej niepodległości, ani nowej wolności, ani też nowemu duchowi samowystarczalności” (tamże, s. 341).

Konferencja w Bandungu zakończyła się komunikatem, w którym zaapelowano o pobudzenie rozwoju społeczno-gospodarczego krajów biednych. Instrumentami tych działań miał być specjalny fundusz ONZ oraz ożywienie działalności Międzynarodowego Banku Odbudowy i Rozwoju Afryki i Azji. Za dokumenty wyznaczające horyzont funkcjonowania państw Trzeciego Świata i życia ich obywateli uznano Kartę Narodów Zjednoczonych oraz Deklarację Praw Człowieka ONZ z 1948 r. Obradujący zdecydowanie potępili wszelkie formy rasizmu i kolonializmu. Za naczelną zasadę kierującą stosunkami międzynarodowymi uznano postulaty Pancza Szily.

Można stwierdzić, że Bandung był swoistym egzaminem dojrzałości krajów Trzeciego Świata. Został on zdany, jednak dorosłe życie, pełne kłopotów, miało dopiero nadejść...

Meandry i burze
 
Ruch współpracy krajów Trzeciego Świata wkrótce zyskał sojusznika z Europy. Wprowadzająca własny modelu socjalizmu Jugosławia, została w 1948 roku obrzucona klątwą przez ZSRR i Józefa Stalina. W jej wyniku prezydent Josip Broz Tito zmuszony został do zacieśnienia kontaktów z krajami leżącymi poza orbitą sporu Wschód-Zachód. Stawiające w swojej filozofii politycznej na pewien rodzaj trzeciej drogi między komunizmem radzieckim a kapitalizmem zachodnim, Indie Nehru oraz Egipt Nasera stały się więc dla Tity kluczowymi partnerami.

Szczyt Nehru-Tito-Naser w 1956 roku na adriatyckim archipelagu Brioni rozpoczął transkontynentalny sojusz państw niezwiązanych ze Wschodem ani Zachodem. Mniej więcej do śmierci Nehru w 1964 roku, ta trójka polityków pozostała znakiem firmowym ruchu państw nieuczestniczących w wielkich blokach militarnych. Gdy Nehru zaczął podupadać na zdrowiu, pałeczkę przejął właśnie Tito, który pod koniec lat 50. wybrał się w długą podróż objazdową po młodych krajach Afryki. Jej rezultatem było m.in. wprowadzenie do czołówki ruchu państw Trzeciego Świata prezydenta Ghany Kwame Nkrumaha. Znaczącą rolę w sojuszu zaczął także odgrywać cesarz Etiopii, Hajle Sellasje, popularny w wielu krajach postkolonialnych.

Sam indyjski premier do końca swoich dni wzywał świat do porzucenia logiki konfrontacji, zahamowania zbrojeń nuklearnych oraz jako jeden z pierwszych znaczących polityków świata w XX w. wskazywał na konieczność ochrony środowiska naturalnego i zasobów Ziemi, będącej wspólnym dziedzictwem ludzkości.

Pod koniec lat 50. podjęto pierwsze próby głębszego zinstytucjonalizowania ruchu krajów pozostających poza sporem Wschód-Zachód. Nastąpiło to dzięki Konferencji Solidarności Ludów Afryki i Azji z 1958 roku, która utworzyła stałe biuro koordynacyjne. Miało ono zadbać o cykliczne organizowanie konferencji krajów neutralnych. Państwa Afryki i Azji dążyły także do włączenia do ich wspólnoty krajów Ameryki Łacińskiej.

Od jedności do zastoju

Początek lat 60. XX w. wiązał się zarówno z wybijaniem się na niepodległość dużej liczby krajów Afryki, jak i z zaostrzeniem sporu na linii USA-ZSRR. Apogeum tego procesu był kryzys kubański w 1962 roku. Wraz z silną polaryzacją światowej sceny geopolitycznej, w ruchu krajów pozostających poza wielkimi blokami ujawniły się pierwsze pęknięcia. Na początku 1961 roku w Casablance spotkali się przedstawiciele Egiptu, Ghany, Mali, Maroka, Cejlonu oraz Frontu Wyzwolenia Algierii. Zgromadzeni potępili francuską okupację tego kraju oraz próby jądrowe przeprowadzane przez Francuzów na terenie jego kolonii w Oceanii, a także konfrontacyjną postawę Izraela wobec Arabów i segregację rasową. Popularnym hasłem konferencji było też usamodzielnienie gospodarcze małych krajów. Prozachodnio nastawione państwa Trzeciego Świata zbojkotowały konferencję i w kilka miesięcy później zwołały własną w Monrovii, która jednak nie była w stanie sformułować programu oprócz stwierdzenia, że obydwa bloki świata prowadzą politykę imperialną.

W tej niezwykle trudnej sytuacji, na jednej z mniej oficjalnych konferencji w Kairze ustalono zwołanie w Belgradzie wszechświatowej I konferencji krajów nie należących do światowych bloków militarnych. Odbyła się ona we wrześniu 1961 roku i mimo, że Tito starał się, aby stała się wielkim wydarzeniem, w stosunku do Bandungu była ona regresem. Uczestniczyło w niej mniej, bo tylko 25 państw. Jednak to właśnie od czasu Konferencji Belgradzkiej oficjalnie zaczęto używać terminu Ruch Państw Niezaangażowanych.

W dalszych latach ruchem zaczęły targać poważne kłopoty – coraz bardziej dawały o sobie znać hegemoniczne dążenia maoistowskich Chin oraz zwiększał się nacisk Kremla, który usiłował się przedstawiać jako sojusznik małych i słabych państw. Ta druga negatywna tendencja dała o sobie znać szczególnie podczas VII Konferencji w Hawanie w 1979 r. Sukcesem Hawany był jednak fakt, że wzięło w niej udział aż 114 państw. Na początku dekady lat 80. i ostatniej fazy zaostrzenia zimnej wojny wydawać się mogło, że ruch na zawsze traci swój impet oraz niezależność. Wbrew pierwotnym założeniom, stawał się tylko pionkiem w grze Wschód-Zachód, częściej znajdując się w zasięgu ręki hegemona z Moskwy. Powoli schodzili ze sceny główni aktorzy ruchu. W 1975 r. armia etiopska obaliła, aresztowała i najprawdopobniej zamordowała cesarza Hajle Sellasje, wprowadzając na jego miejsce reżim marksistowski, blisko współpracujący z ZSRR. W 1980 r. umarł Josip Broz Tito i Jugosławia zaczęła stopniowo zmierzać ku dezintegracji i konfliktom etnicznym. Córka Nehru, Indira Gandhi, stojąca kilkakrotnie od połowy lat 60. na czele rządu Indii i kontynuująca kurs swego ojca w polityce międzynarodowej, z trudem opanowywała sytuację wewnętrzną, zmagając się z silną opozycją oraz konfliktami etnicznymi i religijnymi. W końcu padła ich ofiarą, zastrzelona w 1984 r. przez własnego ochroniarza, wyznawcę sikhizmu. Duża część państw postkolonialnych pogrążała się w chaosie, wojnach domowych, olbrzymiej, feudalnej korupcji, epidemiach i falach głodu.

Nowe czasy, stare problemy

Pod koniec lat 80. w łonie ruchu narodziły się jednak dwa ważne pomysły, które miały przerwać okres jego zastoju. W 1987 roku były prezydent Tanzanii Julius Nyerere zaproponował utworzenie Komisji Południa, która zrzeszałaby biedne państwa Trzeciego Świata i broniła ich interesów w gwałtownie postępującym rozwarstwieniu społeczeństw świata. Dwa lata później narodziła się tzw. Grupa 15, skupiająca kilkanaście państw Azji, Ameryki Łacińskiej i Afryki. Nazwa nawiązywała wprost do Grupy G 8, której członkami są najbogatsze kraje świata.

Rozpad bloku wschodniego oraz Jugosławii zastał ruch w postawie wyczekującej. Problemy, na które zwracał uwagę przez niemal cztery dekady swego istnienia, wcale nie wygasły. Bipolarny świat zamienił się w jednobiegunowy system bezpieczeństwa z USA na czele, a podział Wschód-Zachód na bogatą Północ i biedne Południe. Dyktat silnych nad słabymi, czy to militarny, czy teraz dużo bardziej subtelny – ekonomiczny, nie zmienił swojego charakteru.

Tymi problemami w nowej sytuacji geopolitycznej zajęła się w 1992 r. jubileuszowa, X Konferencja w Dżakarcie. Przypadła ona na okres tuż po rozpadzie Jugosławii i wojny o Kuwejt. Rozdzierały ją sprzeczności interesów, niejednorodny stosunek do wojny w Zatoce Perskiej oraz kwestii ekonomicznych. Nie zdołała doprowadzić do poważnych rozstrzygnięć i stać się drogowskazem rozwoju dla Trzeciego Świata u progu nowego tysiąclecia. Podobnie było z kolejnymi konferencjami w Cartagenie w 1995 czy w Durbanie w 1998 r. Zjazd niezaangażowanych w Kuala Lumpur tuż przed rozpoczęciem amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 roku i jego zdecydowany głos sprzeciwu wobec tej wojny był w zasadzie ostatnim zarejestrowanym przez światowe media wydarzeniem związanym z ruchem. Dosyć regularnie natomiast odbywają się konferencje Ruchu na  szczeblu ministrów spraw zagranicznych - ostatnie takie spotkanie odbyło się latem 2008 roku w Teheranie.

Mimo niekorzystnych tendencji w polityce międzynarodowej, ruch niezaangażowanych podjął szereg bardzo ważnych inicjatyw, które w jakiś sposób polepszyły sytuację krajów Trzeciego Świata. Bez wątpienia odegrał olbrzymią rolę w utrzymaniu pokoju na świecie i uniknięciu konfrontacji między supermocarstwami. Nie do przecenienia jest jego impuls do rozwoju społeczno-gospodarczego czy utwierdzenia niezależności i suwerenności młodych narodów. Znaczny postęp dekolonizacji i ogólnej demokratyzacji stosunków między państwami jest także dziełem ruchu emancypacyjnego krajów rozwijających się. Po Bandungu możliwe było wejście na arenę polityczną świata państw, które jeszcze kilkadziesiąt lat wcześniej nawet w najśmielszych marzeniach nie widziały się w takiej roli. Dzięki temu ruchowi lepiej zaczęto rozumieć niepowtarzalną godność każdego człowieka, niezależnie od narodowości i koloru skóry.

Nowy Międzynarodowy Ład Ekonomiczny

Ruch krajów Trzeciego Świata wypracował również ważne, choć dzisiaj niestety zapomniane projekty, które miały przezwyciężyć trudną sytuację ekonomiczno-społeczną krajów postkolonialnych. Powszechnie występująca w nich nędza, przeludnienie, masowe bezrobocie, niedożywienie, niedostępność edukacji i opieki medycznej oraz piramidalna rozpiętość dochodów, od początku stanowiły palący problem.

Wezwanie z Bandungu do pobudzenia rozwoju społeczno-gospodarczego krajów rozwijających się zostało skonkretyzowane w 1964 r. na forum ONZ, które powołało do życia swoją stałą agendę UNCTAD – Konferencję Narodów Zjednoczonych do spraw Handlu i Rozwoju. Na jej inauguracyjnej sesji powstała tzw. Grupa 77, zrzeszająca najbiedniejsze państwa świata i będąca ich swoistym rzecznikiem na forum międzynarodowym. Jej podstawowym zadaniem miała być ochrona interesów gospodarczych krajów rozwijających się, szczególnie w kwestiach handlu międzynarodowego W 1968 r. Grupa 77 zaproponowała, aby wysokorozwinięte kraje Północy przeznaczały 1% swojego rocznego dochodu narodowego brutto na potrzeby Trzeciego Świata. Kolejne działania Grupy 77 doprowadziły do wyodrębnienia 47 państw najmniej rozwiniętych, które mogły liczyć na preferencje handlowe i intensywną pomoc ze strony wspólnoty międzynarodowej.

Bardzo ciekawy program reform światowego systemu ekonomicznego wysunięto na IV Konferencji Niezaangażowanych w Algierze w 1973 r. Znany jest pod nazwą Nowy Międzynarodowy Ład Ekonomiczny. Rok później został on przez kraje Trzeciego Świata z sukcesem przeforsowany na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ w postaci Deklaracji o Ustanowieniu Nowego Międzynarodowego Ładu Ekonomicznego i Programu Działania na Rzecz Ustanowienia NMŁE oraz Karty Ekonomicznej Praw i Obowiązków Państw.

Alternatywna globalizacja lokalna

Podstawowym postulatem NMŁE było przyjęcie filozofii tzw. suwerenności funkcjonalnej, różniącej się od rozpowszechnionej suwerenności terytorialnej. Zakładała ona możliwość powstania na jednym terytorium mieszanej jurysdykcji narodowej i międzynarodowej. Tej ostatniej byłoby podporządkowane tzw. Wspólne Dziedzictwo Ludzkości – swego rodzaju nowa forma własności, zakładająca, że przyroda i wytwory kultury nie mogą być przez nikogo zawłaszczone i należą do wszystkich ludzi i państw świata. Winny one mieć sprawiedliwy i równomierny dostęp do korzyści z nich płynących. Dziedzictwo to winno być wykorzystywane tylko w sposób pokojowy i przekazane następnym pokoleniom. Najpierw objęłoby oceany i przestrzeń kosmiczną, a później – atmosferę, zasoby energetyczne, naukę i technikę. Powstała w ten sposób zdecentralizowana suwerenność planetarna, mogłaby być zarządzana przez ONZ i inne organizacje międzynarodowe.

Niwelowanie przepaści

Drugim punktem NMŁE było stopniowe zmniejszanie rozpiętości dochodów pomiędzy bogatymi a biednymi regionami świata. Na początku lat 70. ubiegłego wieku wynosiła ona 13:1. Autorzy programu uznali tak duże nożyce za nie do przyjęcia ze względów humanitarnych, etycznych oraz politycznych i zaplanowali zmniejszenie ich w 2012 r. do proporcji 13:4. Aby było to możliwe, należałoby utrzymać do tego roku średnio 5% wzrostu dochodu narodowego w krajach rozwijających się, przy jednoczesnym obniżeniu go do 1,75% w krajach rozwiniętych. Niezbędny byłby też wzrost produkcji żywności o ponad 3% rocznie.

Reforma systemu ekonomicznego świata przebiegać miałaby w dwóch etapach, tzw. średnim (dekada do połowy lat 80.) i długim, do końca XX stulecia. W pierwszym okresie proponowano transfer zasobów z krajów wysokorozwiniętych do krajów o dochodzie narodowym na jednego mieszkańca poniżej 200 dolarów Przez kilka lat transfer ten wynosiłby 0,7% PKB, później zaś ok. 1%. Kolejnym pomysłem było gromadzenie zapasów żywności w celu zapobieżenia klęskom głodu. Wysunięto inicjatywę stworzenia zintegrowanego funduszu interwencyjnego surowców w celu utrzymania zapasów. Planowano otwarcie rynków krajów rozwiniętych dla towarów produkowanych i eksportowanych przez Trzeci Świat. Zamierzano stworzyć kodeks postępowania dla wielkich międzynarodowych korporacji. Zarysowano też wzmocnienie sił zbrojnych ONZ i większą demokratyzację Rady Bezpieczeństwa, w której mogłyby uczestniczyć wszystkie państwa świata.

W drugim okresie należałoby wprowadzić wspólny miernik dla kursów walut – ustalić jednostkę rezerw międzynarodowych oraz metody regulowania kursów walut. W konsekwencji doprowadzić by to mogło do tworzenia regionalnych unii walutowych i powołania światowego ministerstwa skarbu, zbierającego podatki pomagające w zwalczaniu nędzy. Wszystkie rządy winny prowadzić politykę pełnego zatrudnienia, a w międzynarodowych stosunkach handlowych istniałby obowiązkowy arbitraż.

Plany realizacji tych pomysłów pogłębiano na II Generalnej Konferencji Organizacji Narodów Zjednoczonych do Spraw Rozwoju Przemysłu (UNIDO) w Limie w 1975 roku. Tam też wysunięto postulat zwiększenia udziału krajów rozwijających się w produkcji światowej do 25% w 2000 roku. Przełomowym momentem wydawać się mogło także podjęcie w Paryżu w grud­niu tego samego roku negocjacji gospodarczych Północ – Południe. Ograniczyły się one jednak tylko do planów budowy funduszu inter­wencyjnego surowców oraz deficytów płatniczych krajów Trzeciego świata. Obrady stopniowo poczęły grzęznąć w koleinach urzędowej dyplomacji i nie zostało osiągnięte żadne porozumienie. 

Na początku lat 80. nastała jednak moda na ultraliberalną ekonomię spod znaków "thatcheryzmu" i „reaganomics”. W połowie lat 80. większość światowych instytucji gospodarczych (Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy) przyjęło idee będące dokładną odwrotnością planów Nowego Międzynarodowego Ładu Ekonomicznego. Tendencje te nasiliły się jeszcze bardziej po 1989 roku. W wielu krajach Trzeciego Świata, przy autoryzacji MFW i BŚ zostały wówczas wprowadzone programy liberalizacji gospodarki, które w krótkim czasie zaowocowały ogromnymi kryzysami społecznymi i dalszym pogłębieniem różnic między Północą a Południem.

Wnuki Bandungu

Neoliberalizm i problemy, które wygenerował, przyczyniły się do zwrotu politycznego ku ideom Bandungu. Znów pojawiają się pomysły powrotu do solidarystycznej geoekonomii planetarnej. Wydarzenia, które towarzyszyły temu zwrotowi rozegrały się głównie w Ameryce Łacińskiej. Lawinę uruchomił wybuch powstania meksykańskich Indian w stanie Chiapas na początku 1994 r., które rozpoczęło się z chwilą przystąpienia Meksyku do organizacji NAFTA (Północnoamerykańskie Porozumienie na rzecz Wolnego Handlu). Najbiedniejsi obywatele Meksyku, utrzymujący się głównie z uprawy kawy w bardzo tradycyjny, sięgający setek lat sposób, obawiali się, że zliberalizowanie zasad handlu pozbawi ich możliwości utrzymania się, a rynek zaleje tania kawa niskiej jakości, produkowana przez wielkie, międzynarodowe koncerny.

Drugim bardzo istotnym wydarzeniem było zwycięstwo w wyborach prezydenckich w Wenezueli w 1998 r. pułkownika Hugo Chaveza, zwolennika rozwiązań prospołecznych i próbującego przezwyciężyć neoliberalny dogmatyzm, a w polityce zagranicznej wyraźnie zainspirowanego dokonaniami ruchów emancypacyjnych zapoczątkowanych w Bandungu. Chavez zaproponował śmiałą politykę niezależności wobec USA i wzmacniania suwerenności swego kraju w zglobalizowanym, jednobiegunowym świecie. Ważnym wydarzeniem był także megakryzys gospodarczy w Argentynie w 2002 roku, spowodowany wieloletnim i intensywnym wdrażaniem w życie neoliberalnego modelu ekonomicznego, autorstwa Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego. Zwycięstwo i przykład popularnego Chaveza utorowały w ciągu kilku lat drogę do objęcia władzy w innych krajach regionu przez wielu polityków lewicowych – Luiza Inacio Lula da Silvę w Brazylii w 2002 roku, Nestora Kirchnera, a następnie jego żonę Cristinę Fernandez Kirchner w Argentynie (2003 i 2007), Tabare Vazqueza w Urugwaju (2005), Michelle Bachelet w Chile (2006), najbardziej zdecydowanego sojusznika Chaveza Evo Moralesa w Boliwii (2006), powrotu do władzy po 16 latach przerwy lidera nikaraguańskich sandinistów Daniela Ortegi (2006), Rafaela Correa w Ekwadorze (2007) oraz Fernando Lugo w Paragwaju (2008).

W ożywieniu idei Bandungu najbardziej znaczącą rolę odgrywa jednak prezydent Hugo Chavez. W 2004 roku, przy okazji szczytu 15 najbiedniejszych krajów świata, w którym uczestniczyli m.in. prezydenci Brazylii, Argentyny, Iranu, Zimbabwe oraz premierzy Indii i Jamajki, przywołał on historię i idee ruchu niezaangażowanych. W obliczu silnej dzisiaj ofensywy neoliberalnego, globalistycznego kapitalizmu wezwał do rewitalizacji wszystkich projektów, które mogłyby ponownie zjednoczyć świat Południa w duchu solidarności, bez popełniania błędów ruchów niezaangażowanych z przeszłości. Administracja Chaveza stara się od dłuższego czasu animuje szereg przedsięwzięć, które służyć mają odrodzeniu „ducha Bandungu” – w 2005 roku rozpoczął swoją działalność inspirowany przez nią satelitarny kanał telewizyjny „Telesur”, którego ambicją jest przedstawianie światu dorobku kulturalnego krajów Południa. W sierpniu tego samego roku w Caracas, przy wydatnym zaangażowaniu prezydenta Wenezueli, odbył się 16 Międzynarodowy Festiwal Młodzieży i Studentów, będący swoistą kontynuacją międzynarodowych festiwali młodzieży, organizowanych od 1947 roku Główne hasło spotkania brzmiało: „Walczymy przeciwko imperializmowi i wojnie”. W ciągu kilkudniowych obrad poruszano m.in. problemy globalizacji, alternatyw dla neoliberalizmu, praw człowieka, bezrobocia, troski o społecznie wykluczonych oraz współpracy międzynarodowej. Uczestnicy wystosowali memoriał ogłaszający powstanie specjalnego trybunału, który moralnie przeciwstawiałby się polityce wyzysku biednych krajów przez bogate, militarnym agresjom oraz gwałceniu praw człowieka przez współczesną ekonomię globalną.

Nie sposób pominąć także szeregu inicjatyw dyplomatycznych, integrujących kraje rozwijające się, które w ostatnich latach podjęły władze Wenezueli, takich jak np. aspirująca do roli konkurenta NAFTY Boliwariańska Alternatywa dla Ameryki (ALBA).

Przeciwko „końcowi historii”

Francis Fukuyama wieścił „koniec historii” i wszechświatowy tryumf liberalnej demokracji po wydarzeniach 1989 r. Lata 90., ironicznie nazwane przez Josepha Stiglitza „szczęśliwymi” oraz pierwsze pięciolecie trzeciego milenium pokazały jednak, jak bardzo ten pierwszy się pomylił. Palące problemy Południa i miliardów wykluczonych, nie mających w dobie Internetu dostępu do prądu czy bieżącej wody, pokazują, że triumf świata „wolności i dobrobytu” jest wciąż zjawiskiem mocno dyskusyjnym. Świat biednych i odrzuconych przez bogatą mniejszość wciąż jednak nie zapomina o własnej godności i coraz to powstaje, by polepszyć swój los.

Czy nie nadszedł wreszcie czas, by Stary Świat zrozumiał, że to, co dzieje się w Lusace, Caracas czy Rangunie jest równie ważne, jak wydarzenia w Londynie, Berlinie czy Paryżu? Czy historia ruchu niezaangażowanych i filozofia Bandungu nie wskazują, jak szkodliwa jest głoszona przez Samuela Huntingtona logika „zderzenia cywilizacji”? Wydaje się, że w dobie światowego megakryzysu ekonomicznego, idee zrodzone wokół Ruchu Państw Niezaangażowanych zasługują na tym większą uwagę Zachodu.

Bibliografia:

B. Mrożek, Nehru, KIW Warszawa 1974

O nowy ład międzynarodowy, red. J. Tinbergen, PWE Warszawa 1978

J. Kulig, Nadzieje Trzeciego Świata - Nowy Międzynarodowy Ład Ekonomiczny, KIW Warszawa 1981

E. J. Osmańczyk, Encyklopedia spraw międzynarodowych i ONZ, PWN Warszawa 1986

Kraje rozwijające się w ONZ, red. J. Prokopczuk, PWN Warszawa 1984

 

Artykuł jest nieco zmienioną wersją publikacji, która pierwotnie ukazała się w magazynie "Obywatel".

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.