Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Magda Zygmunt: Interwencja w Syrii - ukryty kompleks Iraku


06 wrzesień 2013
A A A

Sytuacja na Bliskim Wschodzie z dnia na dzień staje się coraz bardziej napięta. Państwa Zachodu prześcigają się w rozmowach, negocjacjach i tworzeniu planów możliwego ataku na Syrię. Rosja podobnie jak Iran broni swego sojusznika. Czy dojdzie do interwencji zbrojnej? Ciężko podjąć od razu taką decyzję, bo gdzieś „z tyłu głowy” Ci sami aktorzy doskonale pamiętają Irak…

Już od kilkunastu dni świat żyje w napięciu dotyczącym możliwego rozwoju sytuacji w Syrii. Użycie broni chemicznej przeciwko ludności cywilnej stało się punktem zapalnym, po którym oczy świata zwróciły się na Damaszek. Przywódcy państw zachodnich zaczęli podejmować inicjatywy, które dotychczas można streścić jednym krótkim hasłem: dużo medialnej  burzy i pustych słów, mało konkretów.

Stany Zjednoczone jako jedne z pierwszych zareagowały na makabryczne doniesienia z Syrii. Barack Obama w zdecydowany sposób wypowiadał się na temat ewentualnej interwencji, która miałaby pokazać reżimowi Baszara al -Asada, że świat nie jest obojętny na krzywdę ludności cywilnej i fakt wykorzystywania wobec niej broni chemicznej. Ramię w ramię ze Stanami w ostrym tonie wypowiadał się premier Wielkiej Brytanii D. Cameron oraz prezydent Francji F. Hollande. Organizowano rozmowy pomiędzy najważniejszymi przywódcami różnych państw, gorączkowo informowano o trwających przygotowaniach planu ataku. Media nie mówiły o niczym innym, dlatego balon oczekiwań społeczeństwa międzynarodowego na konkretne działania stale rósł. Przekonanie o zbliżającym się uderzeniu na Syrię miało być liczone już nie w dniach, a godzinach i… Izba Gmin nie zgodziła się na uczestnictwo Wielkiej Brytanii w możliwej interwencji zbrojnej, NATO nie przewiduje udziału w takowej akcji, Niemcy zaprzeczyli jakoby mieli wysyłać swoje siły do Syrii, Polska (choć zapewne nie odgrywałaby „znaczącej” roli w tej operacji) kończy z polityką angażowania żołnierzy w misje zagraniczne, Francja czeka na reakcje Stanów Zjednoczonych, Rosja staje murem za Syrią, a Barack Obama pozostawia ostateczną decyzję Kongresowi.

W takiej sytuacji nie ma mowy o natychmiastowym rozstrzygnięciu zaistniałego problemu. Po doświadczeniach z 2003 roku politycy wolą nie podejmować samodzielnie tak ważnych decyzji, lepiej dla nich podzielić się odpowiedzialnością, by nie przypłacić możliwego błędu spadkiem poparcia lub przyspieszeniem politycznej emerytury. Po „erze Iraku” świat inaczej patrzy na ewentualne interwencje wojskowe, chociażby te na Bliskim Wschodzie. Oficjalnym powodem ataku na Irak było posiadanie przez reżim S. Husajna broni masowego rażenia. Fakt ten ostatecznie nie został potwierdzony, straty poniesione w walce urosły do olbrzymich rozmiarów, sprzeciw międzynarodowej opinii społecznej stał się niezwykle głośny, dlatego zarówno politycy różnych opcji jak i społeczeństwa poszczególnych państw z pewną rezerwą podchodzą do szybkiej decyzji o ataku.

Zamiast natychmiastowej i zdecydowanej reakcji w takich sytuacjach początkowo powstaje ogromny szum medialny, organizuje się masę konferencji prasowych, debaty, są uściski dłoni, poklepywanie po plecach, grożenie palcem i… dla wielu przywódców sprawa na tym właśnie się kończy. Politycy boją się wziąć odpowiedzialność za konkretne kroki, a rzeczywistość jest brutalna nie dla nich, a dla tych bezbronnych i niewinnych ludzi, którzy czekają z nadzieją, że ktoś w końcu zmieni ich beznadziejny i przepełniony strachem los…

Irak powinien stać się punktem odniesienia, nauczką na przyszłość, kopalnią doświadczeń, które można w takich sytuacjach wykorzystywać, wydarzeniem, które pomimo negatywnego wydźwięku dostarczyłoby ogromu informacji jak powinno się teraz działać, a nie „koszmarem minionego lata”, który straszy do dziś. Najważniejsze to mieć konkretny plan działania, który prezentuje szerokie spojrzenie na problem, zastanowić się nad tym co potem, gdy już dokona się ostatecznego ataku, rozważyć wszystkie faktory wpływające na takie czy inne zachowanie, bo to właśnie jest kluczowe dla powodzenia tego typu inicjatyw.
Sytuacja niewątpliwie jest bardzo trudna, jednak konkretne decyzje i działania muszą zostać podjęte. Przed wszystkim należy zacząć od tego i nie zapominać, że Syria to nie Irak…

Być może trwający właśnie szczyt G20 w Petersburgu przybliży nas do poznania odpowiedzi na nurtujące wszystkich pytania, bo niewątpliwie świat musi zareagować w jakiś sposób na wydarzenia w Syrii.