Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Magdalena Górnicka: Ameryka się nie boi


05 lipiec 2008
A A A

Barack Obama i John McCain gorączkowo szukają cudownego panaceum na problemy bezpieczeństwa narodowego. Tymczasem sami Amerykanie wcale nie czują się zagrożeni. Jedynym wrogiem, jakiemu ich zdaniem powinni stawić czoła politycy, jest recesja w gospodarce.

John McCain, znany z „jastrzębiego” podejścia do polityki zagranicznej, zarzucił niedawno Barackowi Obamie, że ten, choć kreuje się na „gołębia” pokoju, który siada do negocjacji z Castro i Ahmadineżadem, kombinuje teraz jak wycofać się z postulatu zakończenia misji w Iraku. Tym samym senator z Chicago miał przyznać, że Stany Zjednoczone są predestynowane do pełnienia roli światowego policjanta. A niezadowoleni podatnicy, to cena, jaką trzeba zapłacić za rolę globalnego przywódcy.

Problem w tym, że to właśnie owi niezadowoleni podatnicy wybierają prezydenta, a nie urzeczona misyjnością USA światowa opinia publiczna. Choć po dwóch kadencjach Busha urzeczenie stoi pod wielkim znakiem zapytania.

Barack Obama wkrótce zdementował oskarżenia kontrkandydata. Co więcej: potwierdził swoje stanowisko wobec wycofania wojsk z Iraku.

Obietnice Obamy doskonale wpisują się w nastroje społeczne wśród wyborców: sondaż CNN pokazał, że strach przed atakami terrorystycznymi jest w Ameryce najniższy od czasów 11 września. Dzisiaj tylko co trzeci Amerykanin jest zdania, że terroryści mogą w najbliższym czasie zaatakować jego kraj. Porównywalne zagrożenie terroryzmem odnotowywane jest na przestrzeni ostatnich lat na przykład w Polsce.

Głównym problemem Ameryki, który coraz szerszym echem odbija się też na świecie, jest zły stan gospodarki. Recesja dotyka zarówno zwykłego zjadacza chleba (choć za oceanem wolą określenie „tax-payer”, bo żeby legalnie jeść chleb, trzeba płacić podatki), jak i inwestorów na drugim końcu globu.

Jednak ani do Obamy, ani do McCaina ta prosta prawda nie dociera. Wolą oni zatrudniać coraz to nowych specjalistów od bezpieczeństwa narodowego, wykłócać się o metody zwalczania terroryzmu w „państwach zbójeckich”, czy – ewentualnie – nielegalną imigrację, która pośrednio też dotyczy bezpieczeństwa kraju.

Ameryka kandydatów to oblężona twierdza, atakowana ze wszystkich stron przez wrogów – tutaj nie ma żadnego rozdźwięku między senatorami. Różnica polega na tym, że McCain chce do wrogów strzelać, a Obama – z nimi rozmawiać.

O gospodarce w tej kampanii prezydenckiej mówi się niewiele, a jeśli już – to ogólnikami.

John McCain nie ulega presji swojej partii i na razie niewiele obiecuje ludziom biznesu. Barack Obama też nie słucha swojej partii i częściej jada lunche z ludźmi biznesu w eleganckich restauracjach, niż posiłki przygotowane w mikrofalówce, jak nakazywałaby mu troska o tradycyjny elektorat Demokratów.

Żaden z kandydatów nie stworzył też fachowego komitetu doradczego do spraw gospodarki – przynajmniej na tyle fachowego, by przedstawić konkretne, gotowe do wdrożenia, propozycje reform.

Ekonomia to słowa rzadko piękne i zrozumiałe. Odporna i na „Yes, we can”. Nie tolerująca nieprzejednania.

Dlatego nie pasuje do kampanii wyborczej. Bo trzeba usiąść, policzyć, narysować wykresy. Zanalizować miliony cyfr. Ekonomia nie proponuje cudownego rozwiązania. Jedyne rozwiązania, jakie ma w zanadrzu, trzeba czymś okupić. Nakazanie płacenia Amerykanom już w czasie kampanii to zdaniem sztabowców obu kandydatów – samobój.

Kiełbasa wyborcza jest przecież za darmo.