Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Maciej Gorgol: Gospodarka krajów bałtyckich

Maciej Gorgol: Gospodarka krajów bałtyckich


26 kwiecień 2005
A A A

Kraje bałtyckie coraz bardziej wpasowują się w stereotyp tygrysów Europy Wschodniej. Gospodarka Łotwy, według danych z czwartego kwartału zeszłego roku, wzrosła o 8.6%, Litwy o 6.7%, Estonii o "jedyne" 5.8%. Jest to imponujący wynik w porównaniu choćby ze strefą euro gdzie wzrost wyniósł 1.8%. Przyjrzyjmy się temu sukcesowi.

Kraje bałtyckie są jedynymi  państwami Unii Europejskiej, które przed rokiem 1989 były członkami Związku Radzieckiego, a nie tylko znajdowały się w kontrolowanej przezeń części świata. Mimo to udało im się wyrwać z komunistycznego marazmu i uniknąć losu Mołdawii czy Białorusi. Pod wpływem rewolucyjnego entuzjazmu zaczęły się reformować. Zniesiono liczne bariery w handlu zagranicznym, wprowadzono w pełni wymienialną walutę, system bankowy został poddany wolnej konkurencji, prywatyzację przeprowadzono prawie do końca, zostawiając pod kuratelą państwa tylko elektrownie i porty (nie odbyło się przy tym bez afer).

Liderem reform została Estonia, która w 1994 roku jako pierwszy kraj w Europie wprowadziła podatek liniowy od dochodów prywatnych i od przedsiębiorstw (26%). Jeszcze tego samego roku Litwa podążyła podobną drogą wprowadzając, dość zachowawczo, 33% podatek liniowy. Rok później do tego grona dołączyła Łotwa (25%). W ten sposób kraje bałtyckie zyskały przychylne oko przedsiębiorców i dużej części analityków; a ich gospodarka kwitła. W 1997 r. wzrost PKB Estonii sięgnął liczby dwucyfrowej, by potem ustabilizować się na wysokości 6% rocznie.

Po roku 2000 przykład krajów bałtyckich rozlał się po Europie Wschodniej - kolejno Rosja, Serbia, Ukraina, Słowacja, Gruzja i Rumunia wprowadziły podatek liniowy. Estonia nie poprzestaje jednak na tym, co osiągnęła. Rząd zamierza w roku 2007 obniżyć podatek do 20%.

Konkurencyjność gospodarek państw bałtyckich nie kończy się jednak na podatkach. Litwa, Łotwa i Estonia z powodzeniem starają się stworzyć jak najbardziej dogodne warunki dla inwestycji zagranicznych. Wielkość FDI (Foreign Direct Investment - bezpośrednie inwestycje zagraniczne) w roku 2004 wyniosła odpowiednio dla Estonii, Litwy i Łotwy 730, 670 i 540 milionów euro. W Estonii daje to w przeliczeniu na osobę trzecie miejsce wśród krajów Europy Środkowej i Wschodniej, a lepsze są tylko Węgry i Czechy.

Początkowo inwestycje skierowane były przede wszystkim w stronę przemysłu. Ostatnimi laty preferencje inwestorów zagranicznych przeniosły się jednak na usługi. Kraje bałtyckie stają się ośrodkami IT i telekomunikacji. Inwestycje zagraniczne takich firm, jak Nokia w Estonii czy Siemens na Litwie przynoszą technologię do tych krajów - to natomiast modernizuje dany kraj oraz pomaga rozwijającym się firmom. Dowodem tej modernizacji niech będzie fakt, iż stosunek liczby łączy internetowych do ilości mieszkańców jest tam najwyższy w Europie Środkowej i Wschodniej oraz jest porównywalny z większością krajów "Starej Europy".

Naturalnie, kraje te różnią się między sobą. Najmniejsza Estonia przewyższa nieznacznie Litwę i Łotwę w PKB per capita uwzględniając parytet siły nabywczej (Estonia: 6040$; Łotwa 4802$, Litwa 4609$). Różnice uwydatniają się też, gdy spojrzymy na handel zagraniczny jako procent PKB. W Estonii jest on dwukrotnie większy niż w pozostałych krajach. Litwa miała też wolniejszy start oraz najboleśniej odczuła załamanie rubla rosyjskiego w 1998 r.

Kraje bałtyckie poczyniły znaczne postępy przez ostatnie 15 lat. Wiele jednak pozostaje do zrobienia. Pogłębia się przepaść między miastem a wsią, reprezentacyjne stolice przyciągają inwestorów i urzekają turystów, podczas gdy wieś pozostaje biedna lub się wyludnia. Kraje te muszą też poradzić sobie z korupcją (również na najwyższych szczeblach), problemem dużej mniejszości rosyjskiej, konkurencją innych krajów rozwijających się w dostępie do inwestycji oraz zapędami polityków UE do ograniczania wolnego rynku w tych krajach. Nie bez wpływu na los tych problemów może okazać się spora przychylność dla socjalizmu i etatyzmu społeczeństw państw bałtyckich.

Mimo tak wielu sukcesów, najważniejszy cel rządów Litwy, Łotwy i Estonii - zrównanie z Europą Zachodnią, jest wciąż daleko. Aby osiągnąć, chociaż połowę średniego dochodu w Europie, gospodarka najbogatszej Estonii musiałaby rosnąć w równym tempie 5-6% per annum przez okres 10 lat.