Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Świat Afryka "Kony nie chce skończyć jak Charles Taylor"

"Kony nie chce skończyć jak Charles Taylor"


05 grudzień 2008
A A A

Joseph Kony, przywódca Armii Bożego Oporu (LRA), miał odmówić zawarcia pokoju z rządem Ugandy, gdyż obawiał się że skończy jak inni znani afrykańscy „Panowie Wojny”, którzy rezygnując z walki wystawili się na celownik międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości. W ostatnią sobotę Kony miał pojawić się w sudańskim Ri-Kwangba aby uroczyście podpisać negocjowane od dwóch lat porozumienie pokojowe z rządem Ugandy. W ostatniej chwili odmówił jednak i nie przybył na ceremonię. Rebeliancki przywódca powtórzył, iż nie zgadza się na zawarcie porozumienia dopóki Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze nie wycofa wystawionego za nim nakazu aresztowania.
Image
Joseph Kony (cc.) flickr


Kony nie zerwał jednak rozmów na niższym szczeblu, prowadzonych przez rebeliantów z politycznymi i duchowymi przywódcami w północnej Ugandy. Jeden z uczestników tych rozmów, lokalny parlamentarzysta Jimmy Akena, oświadczył po rozmowie z Konym, iż rebeliancki przywódca zbyt obawia się o swoje bezpieczeństwo by zgodzić się na pokój.

„Bemba [rebeliancki przywódca z DR Kongo - MK] zaangażował się w proces pokojowy, wziął udział w wyborach, poczym go aresztowano. Talylor [„Pan wojny” a później prezydent Liberii - MK] podpisał podobne porozumienie i też został złapany. Kony nie chce skończyć w ten sam sposób. On uważa, że musi mieć za sobą takie realne argumenty, które pomogą mu się bronić”.

Od 1989 r. Joseph Kony i jego Armia Bożego Oporu (Lord’s Resistance Army) pustoszą północną Ugandę. LRA nie posiada w zasadzie spójnego programu, jej ideologia to mieszanina wierzeń chrześcijańskich i starych afrykańskich kultów a sam Kony pełni bardziej rolę proroka niż przywódcy politycznego. Jego żądania ograniczały się dotąd do pragnienia ustanowienia w Ugandzie „rządu kierującego się dziesięcioma przykazaniami”. Walka LRA z rządem prezydenta Museveniego prowadzona jest pod znakiem masowych zbrodni na miejscowej ludności. W wyniku dotychczasowych działań zbrojnych zginęły dziesiątki tysięcy ludzi, a około dwa miliony innych musiało uciekać ze swych domów. Charakterystyczną cechą działalności LRA jest masowe wykorzystywanie tzw. „dzieci-żołnierzy”. Przymusem wcielone w szeregi partyzantki stanowią ok. 80 procent jej stanu bojowego. LRA prowadzi swoje działania nie tylko na terenie Ugandy, ale również w Południowym Sudanie, Republice Środkowoafrykańskiej i północnych rejonach Demokratycznej Republiki Konga, gdzie dysponuje wieloma bazami szkoleniowymi i kryjówkami. Image

W sierpniu 2006 r. strony konfliktu rozpoczęły negocjacje nad ostatecznym porozumieniem pokojowym. Uroczyste podpisanie układu pomiędzy przedstawicielami rządu a rebeliantami miało mieć miejsce w kwietniu br., po wielomiesięcznych trudnych rozmowach w sudańskim mieście Dżuba. Jednakże Joseph Kony nie pojawił się na uroczystości mimo wcześniejszych zapowiedzi jego wysłanników. Głównym punktem spornym cały czas pozostaje wystawiony za nim przez MTK nakaz aresztowania.

Ugandyjski rząd wciąż nie traci nadziei na zawarcie pokoju z LRA. Jego naciski na MTK w sprawie wycofania nakazu aresztowania są jednak jak na razie bezskuteczne.

Na podstawie: iol.co.za