Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Świat Ameryka Północna USA/ Fatalny koniec pierwszego półrocza

USA/ Fatalny koniec pierwszego półrocza


01 lipiec 2008
A A A

W USA ostatni dzień fatalnego półrocza - nie było takiego pierwszego półrocza w USA od 2002 roku (dla S&P 500, dla DJIA wyglądało to dużo gorzej) - miał przebiegać w rytm zmian na rynku ropy, ale nie do końca tak się stało. Publikowane w poniedziałek amerykańskie dane makro nie miały najmniejszego wpływu na zachowanie rynków. Indeks Chicago PMI (pokazuje stan gospodarki w regionie Chicago) delikatnie wzrósł, z 49,1 do 49,6 pkt. (oczekiwano spadku do 48,5 pkt.), ale utrzymał się pod poziomem 50 pkt. sygnalizując, że gospodarka na tym obszarze zwalnia.

Ropa jak zwykle była osobnym rynkiem. W południe jej cena rosła zbliżając się znacznie do poziomu 144 USD. Jednak od momentu zmienienia kierunku przez kurs EUR/USD cena baryłki zaczęła spadać. Pomagały niedźwiedziom wydarzenia geopolityczne i prognozy Międzynarodowej Agencji Energii (IEA), która obniżyła prognozę globalnego popytu na ropę w 2008 roku o 1,4 mln baryłek ropy dziennie. To już kolejny raz IEA obniża prognozy. Jeśli chodzi o geopolitykę to w odpowiedzi na oświadczenie irańskich wojskowych, którzy grozili w czasie weekendu, że jeśli Izrael zaatakuje Iran to ten zamknie cieśninę Ormuzd (przepływa przez nią 40 proc. globalnego transportu ropy naftowej), wypowiedziały się oczywiście USA. Dowódca V Floty Marynarki Wojennej USA, wiceadmirał Kevin Cosgriff, oświadczył, że Stany Zjednoczone nie pozwolą na zablokowanie Cieśniny. Powiedział też, że nie widzi powodu, dla którego Izrael miałby zaatakować Iran (chyba ma problemy ze wzrokiem…). Trudno oczekiwać, żeby USA stwierdziły, że nic nie zrobią, więc taka wypowiedź nie powinna mieć najmniejszego znaczenia. Właściwie nie wiadomo było czy rynki mają się cieszyć, że ropa będzie transportowana, czy martwić ewentualną wojną Izraela – Iranu i USA. Przeważyła jednak interpretacja optymistyczna i w końcu dnia ropa staniała o 0,3 procent.

Wydawało się, że taniejąca ropa pomoże bykom na rynku akcji, co w ostatnim dniu półrocza doprowadzi do sporych zwyżek indeksów, ale byki nie miały łatwego zadania. Bardzo słaby cały czas była NASDAQ, a S&P 500, indeks szerokiego rynku, co prawda rósł, ale bez przekonania. Szkodziły bykom informacje z sektora finansowego. Szef Bank of New York oświadczył, że oczekuje dalszych strat w sektorze finansowym i nie spodziewa się szybkiego zakończenia kryzysu na rynku nieruchomości. Poza tym MBIA, największy na  świecie ubezpieczyciel obligacji zaczął sprzedawać obligacje miejskie (najbardziej bezpieczne) po to, żeby zapewnić sobie płynność. Dzięki spadkowi ceny ropy byki wzięły się jednak w ostatniej godzinie sesji do roboty i indeksy ruszyły na północ. Udało się zakończyć sesję zwyżkami, ale w niczym nie zmienia to obrazu rynku.

Dzisiaj najważniejsze może być to, że rozpoczynamy nowy miesiąc, kwartał i półrocze. Niezwykle często po takich, długich, okresach rozrachunkowych zakończonych spadkami fundusze rozpoczynają nowy okres od wzrostu, który może być bardzo mocny. Pozostaje jak zwykle jeden problem: ropa. Jeśli będzie zachowywała się spokojnie to byki będą miały przewagę.