Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Niemcy/ Były kanclerz zacieśnia stosunki z Rosją


13 grudzień 2005
A A A

Gerhard Schröder otrzymał nową posadę - były kanclerz Niemiec zwiąże się zawodowo z Gaspromem, rosyjskim koncernem energetycznym i będzie realizował tak popierany przez siebie pod koniec ostatniej kadencji projekt budowy gazociągu przez Morze Bałtyckie. Ta wiadomość wywołała krytyczne reakcje nie tylko za granicą, ale także i w samych Niemczech. Zarówno z prawej, jak i z lewej strony areny politycznej dobiegają żądania ustanowienia kodeksu honorowego dla byłych urzędników państwowych, uniemożliwiającego im zaangażowanie się w sferę gospodarczą tuż po opuszczeniu sprawowanych urzędów.

Były kanclerz ma zostać przewodniczącym rady nadzorczej nowego konsorcjum z dziewiątym, decydującym głosem. Będzie także miał możliwość aktywnej działalności, ponieważ zostaną mu przekazane pewne kompetencje zarządcze.

Właściwie nikogo nie powinien dziwić ten zwrot Schrödera w stronę Putina. Już pod koniec swojej pierwszej kadencji niemiecki kanclerz na pytanie, co zamierza robić w przyszłości, odpowiadał enigmatycznie: „Coś wielkiego, może nawet z Putinem.” Przy drugiej kadencji nikt go już o to nie pytał, ale zapowiedź sprzed paru lat znajduje się, jak widać, w fazie realizacji.

Schröder już jako kanclerz przygotował sobie dogodne warunki – bardzo zaangażował się w pomysł budowy gazociągu, pomimo ogromnych kosztów politycznych i moralnych. Projekt ten wywołał komplikacje międzynarodowe – trudno było odeprzeć argumenty Polski, która nie została w nim uwzględniona. Obrona Schrödera nie wszystkich zdołała przekonać.

Dziś mówi się o braku taktu, jakim wykazał się były kanclerz. Ale dla wielkich pieniędzy można, jak widać, trochę nagiąć moralność.

Mimo wszystko przewodniczący SPD Platzek broni swojego kolegi, powtarzając za nim, że w tej sprawie nie chodzi o gaz, ale o węgiel. Natomiast prezydium partii pozwala sobie już na ostrą krytykę.

Schröder pożegnał się z urzędem kanclerza 22 listopada 2005. Szybciej niż oczekiwano zmienił profil swojej działalności – wkroczył w sferę gospodarki. I właśnie ta niemal natychmiastowa akcja wywołała taką burzę – były kanclerz musi obecnie zareagować na żądania opozycji, która opowiada się za jego rezygnacją z tej lukratywnej posady.

Nawet jego własna partia jest podzielona. Podczas gdy szef frakcji w parlamencie Peter Struck i wiceprzewodniczący Bundestagu Wolfgang Thierse odnoszą się do kontrowersyjnej decyzji Schrödera z wyraźnym dystansem, prezydent Berlina Klaus Wowereit i wiceszef frakcji SPD Ludwig Stiegler popierają ją.

Prezydium partyjne ostrzega przed niebezpieczeństwem utraty przez byłego kanclerza dotychczasowej dobrej reputacji. Dowodem ma być chociażby fakt, że jego zachowanie nie spotkało się z aprobatą społeczną, ale razczej potwierdza obiegową tezę, że „wszyscy politycy są tacy sami“.

Schröder odrzuca jak na razie zarzut nepotyzmu. W wywiadzie dla "Süddeutsche Zeitung" zapowiada podjęcie prawnych kroków przeciwko niewłaściwemu, jego zdaniem, przedstawianiu całej sprawy w mediach. Twierdzi, że jeszcze nie jest pewne, czy obejmie proponowane mu stanowisko w radzie nadzorczej, a także że do tej pory nie padła żadna konkretna suma, którą miałby otrzymywać jako wynagrodzenie za swoje usługi. Mimo to media spekulują na ten temat podając kwotę około miliona euro.

Pikanterii całej sytuacji dodaje również fakt, że przyszły szef zarządu nowego niemiecko-rosyjskiego konsorcjum NEGP (Północnoeuropejski Gazociąg) Mathias Warning okazał się być byłym szpiegiem gospodarczym na terenie Republiki Federalnej Niemiec.

/na podstawie Spiegel Online/