Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Polityka zagraniczna w amerykańskiej kampanii wyborczej


03 luty 2012
A A A

Podczas gdy republikańskie prawybory nabierają tempa, poglądy kandydatów na sprawy zagraniczne wciąż są słabo znane. Tymczasem Stany Zjednoczone stają przed wyzwaniem znalezienia odpowiedzi na wyzwania, jakie stwarza nowy porządek międzynarodowy. Jak postrzegają świat republikańscy kandydaci, a jak widzi go ich przeciwnik - prezydent Barack Obama?

Wybory prezydenckie w USA rzadko wygrywane są na polu polityki zagranicznej. Amerykanie znacznie bardziej wydają się być zainteresowani kwestiami gospodarczymi – szczególnie w obliczu obecnego kryzysu gospodarczego - czy obyczajowymi, które wyraźnie dzielą całe społeczeństwo. Jednakże polityka zagraniczna pozostaje niezmiennie istotnym elementem każdej kampanii, w szczególności wobec wagi, jaką Stany Zjednoczone przywiązują do kwestii bezpieczeństwa narodowego po zamachu na World Trade Center.  Działalność spec służb czy „wojna z terroryzmem” są w telewizyjnych debatach wrzucane do jednej kategorii z kwestiami stricte międzynarodowi.
Znajomość arkanów polityki zagranicznej nie gwarantuje powodzenia w kampanii wyborczej, czego dowodzi przykład Jona Hunstmana. Jednak jej znajomość jest warunkiem koniecznym, by móc być uznanym za poważnego kandydata, a międzynarodowe gafy są długo omawiane przez media, o czym przekonali się tacy kandydaci jak Herman Cain.
Wobec zachodzącej na naszych oczach transformacji porządku międzynarodowego, pewne kwestie tracą na ważności, a pewne na niej zyskują. Rosja, rozbrojenie nuklearne czy kwestie rozwoju globalnego rzadko goszczą na łamach pierwszych stron gazet. Jeśli kandydaci spierają się o politykę zagraniczną, to debatują na temat wzrostu znaczenia Chin i konsekwencji, jakie niesie to dla pozycji USA w Azji; o światowym kryzysie gospodarczym; o terroryzmie i – jak zawsze po 2001 roku – o zagrożeniu „islamizmem”. Kwestie te są papierkiem lakmusowym tak dla Demokratów jak i dla Republikanów.
Polityka zagraniczna USA jest odbiciem obrazu własnego Amerykanów. Stany Zjednoczone to „więcej niż kraj, to ideologia” jak pisał Anatol Lieven. Od początków swego istnienia Amerykanie wierzyli, że ich państwo jest „miastem na wzgórzu”, bytem sprawiedliwszym, moralniejszym i łaskawszym w oczach Opatrzności niż absolutne monarchie Europy czy plemiona indiańskie. Kolejne etapy historii Unii są jedynie potwierdzeniem tej wiary – Manifest Destiny, mowa gettysburska, interwencja USA na Kubie, idealizm Wilsona i wizja Stanów jako lidera „Wolnego Świata”.
Wiara w unikalność Stanów znajdywała odbici w polityce zagranicznej. Stany są „lepsze” niż reszta świata, jedynym dylematem pozostaje to, czy wobec tego Waszyngton powinien się od reszty izolować, dbając o rozwój swobód wewnątrz kraju i pomyślność swych obywateli, nie zważając na otoczenie, które może wywierać nań korumpujący wpływ czy też powinien wykorzystać swą potęgę do transformacji systemu międzynarodowego, tak by i inne narody zaadaptowały „właściwy”, amerykański styl życia i system aksjologiczny. Należy pamiętać, że izolacjonizm i interwencjonizm, główne tradycje polityki zagranicznej USA są dwiema stronami tego samego mesjanistycznego medalu. To, czy przyjmują one wymiar multilateralny czy też unilateralny – nie zależy do clou amerykańskiej polityki, lecz od okoliczności.
Kandydaci z ramienia GOP – Mitt Romney, Newt Gingrich, Ron Paul czy Rick Santorum odwołują się do różnych nurtów tradycji amerykańskiej polityki zagranicznej. Póki każdy z nich jest wciąż w grze, prezentacja ich poglądów wydaje się niezbędna; oczywiste wydaje się jednak, że ze szczególną uwagą analizować należy wizję stosunków międzynarodowych prezentowaną przez republikańskiego faworyta, Mitta Romneya. Wreszcie, nie można zapomnieć o urzędującym prezydencie, który – jeśli orędzie o stanie Unii jest jakąś wskazówką – zamierza z polityki zagranicznej uczynić jeden z głównych motywów swojej kampanii.  Jakie poglądy prezentuje Barack Obama w kwestiach międzynarodowych i czy może pochwalić się autentycznymi sukcesami?
 
Mitt Romney
Czego moglibyśmy się spodziewać po prezydencie Romneyu? Czy okazałby się drugim Georgem W. Bushem jak straszą „uczuleni” na neokonserwatystów, czy też utrzymałby swoją prezydenturę w duchu realizmu i większej powściągliwości?

Newt Gingrich
Wizja polityki zagranicznej według Newta Gingricha stanowi swoisty patchwork poglądów i stanowisk.


Ron Paul

Wizja polityki zagranicznej prezentowana przez Rona Paula wydaje się być najbardziej kontrowersyjnym elementem jego kampanii wyborczej. Czy antywojenny kandydat, dystansujący się od Izraela i flirtujący z ideami izolacjonistycznymi jest w stanie uwieść Partię Republikańską?

Rick Santorum
Senator Santorum przez osiem lat pracował w Komisji Sił Zbrojnych, gdzie zajmował się terroryzmem, stosunkami amerykańsko-izraelskimi i Iranem.

Barack Obama
Ostatnie 4 lata Obamy w Białym Domu pokazały, że nie należy on do doktrynerów, starając się modyfikować postawy USA w zależności od sytuacji.