19 maj 2014
W niemieckim małżeństwie z rozsądku chadecy skutecznie opierają się socjaldemokratom. Do Parlamentu Europejskiego Niemcy wyślą również przedstawicieli Zielonych, Partii Lewicy oraz AfD. Szansę na pojedyncze mandaty mają liberałowie oraz Piraci i NPD.
W niedzielę 25 maja niemieccy wyborcy będą wybierać swoich
europarlamentarzystów. Tym razem, po zmianach wprowadzonych Traktatem
Lizbońskim, Niemcy wyślą do Strasburga i Brukseli nie 99, lecz 96
przedstawicieli. W porównaniu z poprzednimi wyborami sprzed 5 lat nie
będzie obowiązywać 5-procentowy próg wyborczy, który w imię
demokratycznych wartości zniósł w tym roku Federalny Trybunał
Konstytucyjny. Ta decyzja daje szansę na mandaty mniejszym partiom,
takim jak neonazistowska Narodowodemokratyczna Partia Niemiec (NPD),
czy, wyrzucona we wrześniu poza nawias, liberalna Wolna Partia
Demokratyczna (FDP).
Tegoroczne eurowybory charakteryzuje jednak
przede wszystkim fakt, że główni rywale – chadecy i socjaldemokraci –
tworzą obecnie koalicję rządową w Berlinie, którą niemieckie media
ochrzciły jako „rywalizację w małżeństwie z rozsądku”. Wspólne rządzenie
krajem i niejako płynąca z tego konieczność hamowania kampanijnego tonu
przyczyniły się z resztą do mocnego ochłodzenia temperatury kampanii
wyborczej w Niemczech. Według najnowszych badań aż 53% Niemców
deklaruje, że nie weźmie udziału w wyborach, a aż 62% przyznaje, że nie
jest nimi zainteresowana. Zdaniem niektórych ekspertów może to
przyczynić się do nieco lepszego wyniku partii eurosceptycznych, których
wyborcy są bardziej zmotywowani. Prawicowe, poniekąd antyunijne hasła
(i odpowiedzi na nie) stały się i tak ważną częścią kampanii, a media,
tak jak w całej Europie, uważnie i często z niepokojem śledzą poczynania
rosnących w siłę eurosceptyków.
Nasz przedwyborczy przegląd zaczniemy jednak tradycyjnie od najważniejszych partii.
CDU: „Razem skutecznie w Europie”
–
tak brzmi motto wyborcze Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU).
Chadecy podkreślają sukcesy obecnego kierownictwa UE oraz osobiście
kanclerz Merkel, do której zaufanie ma dać im zwycięstwo nad
socjaldemokratami. CDU zapowiada kontynuację dotychczasowej polityki
europejskiej w obszarze walki z kryzysem, twardo obstaje przy
egzekwowaniu reform gospodarczych i społecznych w państwach
otrzymujących pomoc finansową, kładzie nacisk na inwestycje w badania i
rozwój oraz wspieranie innowacyjności. Wielkie znaczenie ma dla chadeków
rozwój handlu, dlatego domagają się szybkiego zakończenia negocjacji
nad umową o wolnym handlu między UE a USA, na której zależy niemieckiemu
przemysłowi.
W polityce europejskiej CDU stawia na bliską
współpracę z Francją i Polską w ramach Trójkąta Weimarskiego. W polityce
zewnętrznej UE chadecy chcą promować ochronę praw człowieka i wartości
europejskie, rozwijać stosunki gospodarcze z potęgami wschodzącymi
(Chiny, Indie, Brazylia) oraz z Rosją, zaznaczając przy tym potrzebę jej
demokratyzacji oraz przestrzegania przez nią prawa międzynarodowego. W
dziedzinie obrony CDU planuje w przyszłości stworzenie wspólnej armii
europejskiej, choć jako podstawę bezpieczeństwa Europy określa Sojusz
Północnoatlantycki.
SPD: „Europa obywateli i obywatelek, a nie banków i spekulantów”
W
przeciwieństwie do chadeków Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD)
zapowiada „nadanie Europie nowego kierunku”. Socjaldemokraci chcą
przywrócić Europejczykom zatraconą wiarę w wartości europejskie, chronić
prawa socjalne i oszczędności obywateli, a także zwalczać biurokrację.
Według SPD Europa potrzebuje dziś głębszej integracji – przebudowy
Komisji Europejskiej w prawdziwy rząd UE, w pełni odpowiedzialny przed
Parlamentem Europejskim oraz nadanie temu ostatniemu prawa inicjatywy
ustawodawczej, co bardziej upodobniłoby te instytucje do władz
państwowych.
Wśród postulatów gospodarczych SPD znaleźć można m.in.
silną unię bankową, która ukróci samowolę i nieodpowiedzialność banków,
czy zdecydowaną walkę z rajami podatkowymi, ale przede wszystkim
zwalczanie nierówności społecznych oraz lepszą opiekę socjalną.
W
tych eurowyborach na korzyść socjaldemokratów działa niewątpliwie postać
Martina Schultza – kandydata Partii Europejskich Socjalistów na
przewodniczącego KE. Fakt, że Niemiec może zostać szefem KE z pewnością
przysporzy SPD dodatkowych głosów. W sondażach Niemcy wyraźnie wskazują,
że to właśnie Schulza widzieliby na stanowisku szefa KE. Z tego powodu w
swojej kampanii CDU również musiało wytoczyć działo niemniejszego
kalibru – samą Angelę Merkel, chociaż oczywiście nie bierze ona udziału w
wyborach. Postawienie na panią kanclerz i ukrycie kandydata
Europejskiej Partii Ludowej, Luksemburczyka Jeana Claudea Junckera,
zdaje się przynosić zamierzony efekt. W starciu popularności i zaufania
Schulz nie gra z Merkel w tej samej lidze.
Zieloni: Ochrona klimatu bez granic
Wierny
sojusznik socjaldemokratów – Partia Zielonych – prezentuje w tych
wyborach swój tradycyjny program. Na pierwszym miejscu umieszcza ochronę
środowiska, produkcję energii elektrycznej z odnawialnych źródeł,
zaostrzenie limitów emisji dwutlenku węgla, zamykanie elektrowni
atomowych, ale także w np. w kwestii rolnictwa – produkcję i sprzedaż w
UE żywności naturalnej, a nie modyfikowanej genetycznie, oraz ochronę
praw zwierząt. Zieloni chcą również promować wartości europejskie i
prawa człowieka w Europie, dbać o pracę i wykształcenie dla młodych,
równe traktowanie kobiet i mniejszości, a także prawa klientów i
konsumentów.
Partia Lewicy: Za Rosją i przeciw umowie z USA
Lewicowa
partia Die Linke, która korzeniami sięga Socjalistycznej Partii
Jedności Niemiec z byłej NRD, prowadzi kampanię wyborczą opartą na
głośnych, łatwo przebijających się do opinii publicznej hasłach (w
większości populistycznych). Jako jedyna siła polityczna w Bundestagu
występuje otwarcie w obronie Rosji w kontekście kryzysu ukraińskiego,
nawołując do uszanowania jej „uprawnionych interesów” i krytykując
jednocześnie „hipokrytów” z Zachodu. Wśród postulatów wyborczych Die
Linke znalazły się m.in. zakaz eksportu uzbrojenia (na fali ostatniej
dyskusji o dozbrajaniu krwawych reżimów przez niemieckie firmy),
odrzucenie umowy o wolnym handlu z USA, czy wzmocnienie demokracji
poprzez organizowanie referendów. Pozostałe hasła to tradycyjna lewicowa
ochrona najsłabszych, rozwój opieki socjalnej oraz poskromienie
nieodpowiedzialnych banków.
AfD: Eurosceptycy pod ostrzałem
Opinia
publiczna i media z uwagą (obawą) przyglądają się eurosceptycznej
Alternatywie dla Niemiec (AfD). Od dłuższego czasu partia osiąga
stabilne 6% i jest właściwie pewne, że wprowadzi do PE swoich
przedstawicieli.
AfD prezentuje w tej kampanii mieszankę haseł
eurosceptycznych i nacjonalistycznych. Chce, aby Unia pozostała
związkiem suwerennych państw, a nie przekształcała się w państwo
związkowe; domaga się zaprzestania ratowania euro za wszelką cenę, (tj.
za pieniądze niemieckich podatników), a nawet w uporządkowany sposób
wycofać, ponieważ szkodzi gospodarkom państw, które się tą walutą
posługują. Wśród postulatów typowo prawicowych, znalazły się m.in.:
zastopowanie napływu imigrantów do niemieckiego systemu socjalnego oraz
wymaganie od nich integracji z niemieckim społeczeństwem. Niemcy powinny
mieć odwagę być sobą („Mut zu D-EU-tschlad”) i nie ograniczać się do
działania w obrębie UE. Jednocześnie pozycja Niemiec we Wspólnocie
powinna odzwierciedlać ich potencjał.
Hasła AfD spotykają się często w
Niemczech z bardzo negatywnym, a nawet wrogim przyjęciem.
Niejednokrotnie zdarzały się przypadki ataków na kandydatów partii, czy
niszczenia jej materiałów wyborczych przez zwolenników skrajnej lewicy,
którzy postrzegają eurosceptyków jako faszystów lub w skrajniejszej
wersji wcielenie light neonazistowskiej NPD.
NPD: Niemieckie pieniądze dla Niemców, nie dla Romów
Narodowodemokratyczna
Partia Niemiec (NPD) zdaniem wielu niemieckich polityków i dużej części
opinii publicznej nie powinna w ogóle istnieć, nie mówiąc już o
startowaniu w wyborach. Niejednokrotnie podejmowano próbę jej
delegalizacji, oskarżając o sprzyjanie poglądom neonazistowskim i
powiązania z Narodowosocjalistycznym Podziemiem (NSU). Jak dotychczas –
bezskutecznie, co działacze NPD wykorzystują, głosząc, że niemiecka
klasa polityczna łamie zasady demokracji, próbując bezpodstawnie usunąć
ich ze sceny politycznej. Do haseł NPD w tych wyborach należą: ukrócenie
napływu imigrantów, zaprzestanie pomocy socjalnej dla nich („Geld für
die Oma, statt für Sinti & Roma”) oraz deportacja za łamanie prawa,
rezygnacja z europejskiej waluty i powrót do niemieckiej marki oraz
sprzeciw wobec pogłębienia integracji europejskiej, zagrażającej
suwerenności Niemiec.
I inni…
Wśród pozostałych partii,
ubiegających się o europejskie mandaty, wystarczający wynik osiągnie z
pewnością Wolna Partia Demokratyczna (FDP). Liberałowie, którzy we
wrześniu ubiegłego roku po raz pierwszy w historii nie dostali się do
Bundestagu, nie otrząsnęli się jeszcze z tej spektakularnej porażki i
prowadzą nudną i banalną kampanię, która stała się jedynie pożywką dla
żartów i karykatur. Gdyby nie decyzja Trybunału Konstytucyjnego, partia
nie miałaby szans na mandaty w tych wyborach.
Podobnie sytuacja ma
się z Partią Piratów. Młody ruch, który dwa lata temu miał zawojować
niemiecką scenę polityczną ugrzązł w niebycie. Po porażce w wyborach do
Bundestagu partia nie wyciągnęła żadnych konstruktywnych wniosków i
praktycznie nie jest obecna w świadomości wyborców. Jedyną szansą na
mandat (jeden) jest zniesienie progu wyborczego.
Reszta z ponad
dwudziestu partii politycznych, startujących w tych wyborach, stanowi
raczej ciekawostkę niż realną alternatywę, co nie zmienia faktu, że
można wśród nich znaleźć prawdziwe perełki. Na przykład:
Marksistowsko-Leninowska Partia Niemiec (MLPD), której wciąż
przyświecają komunistyczne ideały (jak ogólnoeuropejska rewolucja
proletariacka); Partia Bawarska (Bayernpartei), domagająca się by
Bawaria poszła śladem innych europejskich krajów lub regionów, które
wywalczyły sobie niepodległość lub większą autonomię; czy Ruch Obrony
Praw Obywatelskich Solidarność (BüSo), który domaga się zbudowania
mostów kontynentalnych z Europy do Ameryki i Afryki.
A gdyby Facebook decydował…
Przeprowadzony
na tydzień przed wyborami na zlecenie ZDF i Tagesspiegel sondaż
poparcia dla partii politycznych daje zdecydowaną przewagę chadekom,
którzy wciąż mogą liczyć na poparcie 38% wyborców, straty powoli
odrabiają socjaldemokraci, którzy cieszą się poparciem 27%. Na trzecim
miejscu plasują się Zieloni (11%), za nimi Partia Lewicy (8%) oraz
Alternatywa dla Niemiec (6%). Dzięki zniesieniu progu wyborczego swoich
przedstawicieli do PE wprowadzić powinni również liberałowie (3%) oraz
prawdopodobnie po jednym reprezentancie – Partia Piratów oraz NPD.
Ciekawostka.
Gdyby o wynikach wyborów decydowała popularność partii wśród
użytkowników Facebooka, pierwsze miejsce zajęłaby AfD (104 tys.), drugie
NPD (84 tys.), Partia Lewicy (79 tys.), a dopiero za nimi
znalazłyby się CDU (78 tys.) i SPD (71 tys.).