21 maj 2014
Chorwaccy europosłowie nie mają lekkiego życia. Nie zdążyli jeszcze na dobre zagrzać miejsca w Parlamencie Europejskim (PE), a już muszą się z nim żegnać. Chorwacja wstąpiła do UE 1 lipca zeszłego roku, a akcesję poprzedziły przeprowadzone nieco wcześniej eurowybory. Pierwsi przedstawiciele Zagrzebia wyruszyli do Brukseli na niespełna 12-miesięczną kadencję. W tegorocznych wyborach o 11 europoselskich mandatów ubiega się 275 kandydatów zarejestrowanych na 25 listach wyborczych. Według sondaży szanse na przekroczenie 5-procentowego progu ma 5 list.
HDZ na drodze ku wygranej
Zwycięstwo największej partii opozycyjnej –
Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ) – w pierwszych wyborach do
PE i grudniowe referendum ws. wpisania do konstytucji definicji
małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny podminowały pozycję rządu
Zorana Milanovicia i jego Socjaldemokratycznej Partii Chorwacji (SDP).
Wzrost bezrobocia w ostatnich trzech latach i utrzymująca się od kilku
lat recesja nie pozostały bez wpływu na decyzje wyborcze – dziś ok. 70%
Chorwatów uważa, że rząd źle wypełnia swoje obowiązki. Sytuacja ta
sprzyja przede wszystkim HDZ, która 25 maja może liczyć na najlepszy,
30-procentowy rezultat. W badaniach opinii publicznej, drugim
największym poparciem cieszy się koalicja Kukuriku pod wodzą rządzącej
SDP, na którą głosować zamierza ok. 25% obywateli. Pozostałe trzy
miejsca najprawdopodobniej przypadną ugrupowaniu Zrównoważony Rozwój
Chorwacji (ORaH) – 8-12%, Chorwackim Laburzystom – 6-10% i Sojuszowi dla
Chorwacji – ok. 6%.
Pierwsze miejsce w wyborach dla HDZ
niekoniecznie oznaczać będzie powtórkę sukcesu sprzed roku, kiedy partia
wprowadziła do Parlamentu Europejskiego 6 osób ze swojej listy[1].
Wówczas próg wyborczy udało się przeskoczyć tylko trzem partiom, przy
czym na Chorwację przypadał o jeden mandat więcej (zmniejszyła się
ogólna liczba posłów w PE). Z symulacji portalu electio2014.eu wynika,
że HDZ pomimo wygranej przypadnie tyle samo mandatów (4), co koalicji
Kukuriku. Pozostałe partie wyślą do Brukseli po jednej osobie.
Pomimo
iż spodziewanym zwycięzcom jest partia centro-prawicowa, większość
chorwackich eurodeputowanych zasili lewicowe ugrupowania w PE: Postępowy
Sojusz Socjalistów i Demokratów (Kukuriku), Zielonych (ORaH) i
Zjednoczoną Lewicę Europejską (laburzyści). HDZ najpewniej wprowadzi
trzech europosłów do Europejskiej Partii Ludowej. Popularna kandydatka
startująca z jej listy, Ruža Tomašić, jest bowiem członkiem grupy
Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. W przypadku elekcji,
reprezentant prawicowego Sojuszu dla Chorwacji będzie wypełniał swoje
obowiązki jako niezrzeszony deputowany.
Początek końca Milanovicia?
Ubiegłoroczne
wybory do PE w Chorwacji nie cieszyły się dużym zainteresowaniem
uprawnionych do głosowania obywateli. Frekwencja wyborcza wyniosła
wówczas niecałe 21%. W tym roku nie należy spodziewać się poprawy w tym
zakresie. Media nie poświęcają kampanii wiele uwagi, na kilka dni przed
głosowaniem w centrum ich zainteresowania znajduje się pustosząca region
powódź. Ponadto, członkostwo w UE jak dotąd nie nastroiło Chorwatów
optymistycznie. Dlaczego? Wystarczy rzut oka na dołujące wskaźniki
makroekonomiczne. Jak zauważa Žarko Puhovski, komentator polityczny i
wykładowca Uniwersytetu w Zagrzebiu: „Chorwacja, obok Szwecji, jest
jedynym państwem, w którym sytuacja po wstąpieniu do UE się pogorszyła i
to nie tylko pod względem ekonomicznym, ale także i pod wieloma
innymi”. Winę za niepożądany rozwój wydarzeń trudno zrzucać na barki UE,
jednak do takich wniosków może dojść część obywateli, co w pewnym
stopniu uzasadniałoby dużą popularność eurosceptycznej kandydatki Ružy
Tomašić i pojawienie się na scenie politycznej Sojuszu dla Chorwacji.
Z
uwagi na rozmiar państwa, chorwacki głos nie jest w Brukseli
decydujący. Eurodeputowani z Chorwacji koncentrują się na problemach
Europy Południowo-Wschodniej, która nie jest priorytetowym kierunkiem
dla polskich posłów do PE. Z polskiego punktu widzenia, wynik
zbliżającego się głosowania może mieć większą wagę jako test przed
wyborami parlamentarnymi w Chorwacji w 2015 roku. Wygrana HDZ 25 maja
oznaczać będzie trzeci znaczący sukces opozycji w przeciągu roku.
Referendum ws. definicji małżeństwa pokazało, że konserwatywny elektorat
potrafi się zmobilizować i przejąć inicjatywę w debacie publicznej. Dla
gabinetu Zorana Milanovicia oznacza to, że ma on bardzo małe szanse na
drugą kadencję. Z kolei HDZ może zacząć myśleć o powrocie do władzy, o
ile politycy tej partii nie wplączą się po drodze w kolejną korupcyjną
aferę…
Przypisy:
[1] W Chorwacji każda partia lub koalicja startująca w wyborach do PE, rejestruje jedną listę, wspólną dla całego kraju.