Róg Afryki zagrożony terroryzmem


19 październik 2016
A A A

Terroryzm to temat, który nie znika z pierwszych stron gazet w całej Europie od ataku terrorystycznego na redakcję gazety Charlie Hebdo. Europę zalewa strach, a wraz z nim czyni to fala emigrantów z Afryki Północnej, zwiększając ryzyko ataków terrorystycznych. Służby bezpieczeństwa stawiane są w stan najwyższej gotowości, aby zapobiec ponownym atakom terroru na terenie całej  Europy. Mało kto jednak zauważa, iż są takie regiony na świecie, które żyją w ciągłym strachu przed terroryzmem na co dzień. Nawet wnikliwi obserwatorzy w Polsce zdają się czasem nie dostrzegać terroru w wydaniu o wiele bardziej bezwzględnym niż ten, którym Państwo Islamskie zwraca na siebie uwagę na Starym Kontynencie. Obszarem, nad którym warto pochylić się dłużej niż minutę, a który nigdy nie zagości na popularnym żółtym pasku kanałów informacyjnych, jest Afryka Centralna.

Jednym z regionów, który od dawna boryka się z problemem terroryzmu jest „Róg Afryki”, a w szczególności Somalia. Według „Global Terrorist Index” kraj ten zajmuje ósmą pozycję w rankingu państw, w których terroryzm ma największy wpływ na ich aktualną sytuację. Tylko w 2015 roku na terenie całego kraju zostało zarejestrowanych  469 incydentów o charakterze terrorystycznym, które przyniosły ponad 800 ofiar śmiertelnych. Prowodyrem tak dużej skali przemocy jest islamska organizacja „Al-Shaabab”. Jej działalność ma na celu powstrzymanie odbudowy państwa somalijskiego , które zostało oficjalnie uznane za upadłe przez społeczność międzynarodową. Dąży ona do utworzenia  Państwa Islamskiego na terenie Somalii, a co za tym idzie – wprowadzenia prawa szariatu. Rząd Stanów Zjednoczonych wraz z Organizacją Narodów Zjednoczonych szacuje, iż grupa posiada kilka tysięcy członków, wraz z niezależną kadrą bojowników działających zagranicą. Pomimo tego, iż grupa kontroluje cały obszar południowej Somalii, jej siła rażenia oraz zyski gwałtowanie spadają z powodu utraty strategicznych portów morskich. Jednocześnie terroryści zarabiają na produkcji i sprzedaży węgla drzewnego, poboru haraczy od lokalnej ludności czy biznesmenów. Terroryści mogą również liczyć na dofinansowanie pochodzące z Erytrei, Iranu, Arabii Saudyjska, Kataru czy Jemenu.

Zdjęcie: Wikipedia Commons

Somalia jako państwo upadłe, nieposiadające jednolitej struktury administracji publicznej, sądów ani sił bezpieczeństwa, nie jest w stanie samodzielnie przeciwstawić się terrorystom i musi polegać na pomocy z zewnątrz. Ta niestety ogranicza się tylko i wyłącznie do prowadzonej od 2009 roku operacji tworzenia pokoju Amisom, wspieranej przez ONZ oraz UE. Uczestniczą w niej jedynie państwa afrykańskie (Burundi, Dżibuti, Etiopia, Kenia i Uganda), które nie są w stanie zagwarantować jej sukcesu. Sama działalność Al-Shaabab nie tylko uniemożliwia odbudowanie państwa somalijskiego, ale również wpływa negatywnie na geopolityczną sytuację w regionie. Brutalność oraz prawo szariatu, wprowadzane przez terrorystów na południu Somalii powodują iż, wielu Somalijczyków szuka schronienia w pobliskiej Kenii czy Etiopii. Oba kraje nie są jednak w stanie poradzić sobie z tak dużym napływem uchodźców, a kenijski rząd musi jednocześnie utrzymywać jedno z największych miast dla uchodźców na świecie - Daadab, które jest zamieszkiwane przez 350 tysięcy ludzi. Równolegle sam udział tych krajów w misji Amisom stwarza dla nich ryzyko ataków terrorystycznych. Potwierdzeniem istniejącego zagrożenia są dwa zamachy terrorystyczne, które zostały przeprowadzone na terenie Kenii i Ugandy ( kwiecień 2016, na terenie Garissa University College, 145 ofiar śmiertelnych oraz lipiec 2010 roku w stolicy Kampali zabijając 70 osób).

Kryzys związany z działalnością Al-Shaabab, powinien zachęcić społeczność międzynarodową do zwiększenia zaangażowania w regionie. Unia Afrykańska wyraźnie nie jest w stanie samodzielnie rozbić organizacji, jednocześnie zarówno ONZ i NATO nie chcą mocniej zaangażować się w problemy państwa, które zostało już uznane za upadłe. Zwalczenie Somalijskich terrorystów może wydawać się celem odległym, dopóki działalność grupy nie będzie wpływać znacząco na poziom bezpieczeństwa w krajach sąsiadujących, tj. Kenii czy Etiopii. Rządy Afryki Centralnej nie mają interesu w ratowaniu już upadłej Somalii, w której wizja stworzenia pokoju to niczym utopia.

Drugim największym zagrożeniem, z którym borykają się państwa Afryki Centralnej jest nigeryjska organizacja Boko Haram. Jedna z najmłodszych grup terrorystycznych, która jednocześnie została uznana w 2014 za najniebezpieczniejszą. Zgodnie ze statystykami, poprzez działalność nigeryjskich talibów Nigeria zanotowała największy wzrost działalności terrorystycznej na świecie - o 300% w porównaniu z rokiem poprzednim. Wzrost ten spowodowany jest brakiem określonego terenu na którym aktywni są terroryści. Ich aktywność rejestrowana jest zarówno w północnej części Nigerii, jak i na całym obszarze wybrzeża  jeziora Chad Besin, czy w Czadzie i Kamerunie. Głównym celem grupy jest walka z nigeryjskim rządem i budowa państwa szariatu. Boko Haram zdefiniowało  się jako afrykański odłam Państwa Islamskiego, przyrzekając DAESH posłuszeństwo w marcu zeszłego roku. Terroryści utworzyli swoją własną wersję dżihadu w wersji salafickiej, w którym członkowie posiadają zezwolenie na zabijanie każdego, kto odmówi ich interpretacji Koranu. Liczebność nigeryjskich talibów szacuje się na około 15 tysięcy bojowników, jednocześnie grupa cały czas rośnie w siłę. Motywacją nowych rekrutów jest zarówno bieda jak i religijne pobudki. Niektórzy mężczyźni, szczególnie bezrobotni, decydują się na przynależność do grupy z powodów finansowych. Podstawowym źródłem dochodu Boko Haram są porwania dla okupu. Zgodnie z raportami Departamentu Stanów Zjednoczonych działalność tego typu przyniosła im około 1 mln USD tylko w ubiegłym roku. Dodatkowo terroryści mogą liczyć na przychody z prowadzenia działalności przestępczej oraz dofinansowania z różnych ugrupowań muzułmańskich.

Zdjęcie: Wikipedia Commons

Przełomowym momentem, który zmienił postrzeganie Boko Haram na arenie międzynarodowej, było porwanie 276 uczennic szkoły gimnazjalnej  przeprowadzone przez terrorystów w kwietniu 2014. Do dnia dzisiejszego w ich rękach przebywa 200 z nich. Jednym z kluczowych celów nigeryjskich terrorystów jest walka z zachodnim systemem edukacji. Cel ten zawarty jest bezpośrednio w ich nazwie „Boko”. W języku Hausa znaczy książka, w potocznym języku - świecka edukacja, natomiast „Haram” w języku arabskim to coś zabronionego przez religię.

Działalność Boko Haram przede wszystkim ma największy wpływ na sytuację w Nigerii. Organizacja ta hamuje wzrost gospodarczy oraz nigeryjskie ambicje na bycie liderem w regionie. Pokonanie terrorystów to pierwszy cel nowo zaprzysiężonego prezydenta Nigerii - Buhariego. Jednocześnie nigeryjski rząd obawia się zjednoczenia Boko Haram z Bojownikami Delty Nigru, co mogłoby spowodować całkowity upadek przemysłu naftowego w tym kraju. Koniec talibów wydaje się być nieunikniony, bowiem niespotykana jak na skalę afrykańską współpraca państw przy jeziorze Chad Basin (Kamerun, Nigeria, Chad, Niger, Benin) musi przynieść efekty. Państwa te sformowały międzynarodowe siły specjalne, które mają na celu powstrzymanie skalę przemocy i zwalczenie Boko Haram. Operacja ta była nieunikniona, ponieważ działalność terrorystów w znaczący sposób wpływa na sytuację mieszkańców przy jeziorze Chad Basin. Według raportów ONZ terroryści pozostawili 9,2 mln osób w tym 1,7 mln dzieci w potrzebie natychmiastowej pomocy humanitarnej. Sekretarz generalny ONZ, Ban Ki Mun zapowiada, iż należy natychmiast powstrzymać Boko Haram jeśli chcemy zapobiec poważnemu kryzysowi humanitarnemu w tym regionie.

W związku z powyższym możemy zauważyć, iż terroryzm ma bezpośrednio wpływa  na sytuację w regionie Afryki Centralnej. Działania terrorystów nie tylko mają wpływają na sytuację geopolityczną, ale przede wszystkim zmieniają życie biednych Afrykańczyków pozbawiając ich dachu nad głową lub co gorsze życia. Aby to zmienić, potrzebna jest stanowcza reakcja całej społeczności międzynarodowej. Unia Afrykańska nie dysponuje środkami, aby samodzielnie zbudować pokój i zwalczać terrorystów. ONZ jako strażnik praw człowieka i pokoju na świecie musi zagwarantować wsparcie w zwalczaniu terroryzmu jak i dostarczaniu pomocy humanitarnej dla potrzebujących, ofiar agresji. W przeciwnym razie będziemy biernymi świadkami porwań, morderstw i kryzysu humanitarnego.

Artur Krzak

Zobacz także

TikTok a sprawa amerykańska
Gdy pomoc humanitarna staje się celem
Bombardowania nic nie zmienią. Huti są zahartowani
Czy Polska powinna wesprzeć Izrael?




Więcej...

Zobacz także tego autora

Nowy Rok 2021: Orędzia głów państw
Amerykańskie wybory prezydenckie 2020: szanse na reelekcję Donalda Trumpa
Róg Afryki zagrożony terroryzmem
Raport PSZ: 25 lat zjednoczonych Niemiec
Opodatkowanie podatkiem dochodowym od osób prawnych podmiotów powiązanych w Unii Europejskiej i Polsce