Człowiek, który trzęsie Mołdawią


25 listopad 2016
A A A

Vlad Plohotniuc ma tak duży wpływ na mołdawską rzeczywistość, że w trakcie ostatnich wyborów prezydenckich zastanawiano się, czy,  opowiadając się przeciwko prorosyjskiemu kandydatowi, tak naprawdę nie działa na niekorzyść jego prozachodniej konkurentki. Z wszechwładzy oligarchy zdają sobie nawet sprawę inne państwa, bowiem ponad pól roku temu był goszczony w Stanach Zjednoczonych, choć formalnie nie piastuje żadnej państwowej funkcji.

Od pewnego czasu Plahotniuc zmienia swój wizerunek. Kiedy wchodził on do mołdawskiej polityki, dziennikarze mieli problem ze znalezieniem jakiegokolwiek jego zdjęcia, natomiast o przeprowadzeniu z nim wywiadu nie było nawet mowy, choć w jego posiadaniu znajduje się spora część mediów. Obecnie oligarcha kreuje się na dobrotliwego filantropa, który komunikuje się ze społeczeństwem za pomocą oficjalnego profilu na Facebook’u i wpisów na blogu, a także nie stroni już od spotkań ze swoimi wyborcami lub osobami chcącymi poznać jego pogląd na prowadzenie biznesu.

Niejasne początki

Choć kłopot ze znalezieniem zdjęcia danej osoby może wydawać się z pozoru błahy, to jest już dosyć specyficzny w politycznej branży, gdzie rozpoznawalność odgrywa niezwykle ważną rolę. Jest też symbolem niejasnego pochodzenia majątku Plahotniuca i wielu wątpliwości dotyczących jego biografii. Pewne jest, że urodził się w 1966 r. we wsi Pitușca w środkowej Mołdawii, natomiast w 1991 r. uzyskał tytuł licencjata na wydziale technologii przemysłu spożywczego na Politechnice Mołdawskiej. W 2002 r. Plahotniuc ukończył za to studia MBA na tej samej uczelni, zaś w 2006 r. studia magisterskie z prawa na Uniwersytecie Studiów Europejskich Mołdawii.

Mniej przejrzysta jest natomiast kariera zawodowa oligarchy, który oficjalnie miał na początku lat 90. pracować w administracji samorządowej w Kiszyniowie i zajmować się pracą z młodocianymi przestępcami. Później zaczął natomiast robić karierę w biznesie jako dyrektor generalny spółki Petrom Moldova S.A. oraz prezes banku Victoriabank, aby w 2015 r. założyć swój własny legalny biznes w postaci dużej firmy medialnej General Media Group. Najczęściej mówi się jednak, że Plahotniuc kupił swój pierwszy dyplom, ale z nieznanych przyczyn postępowanie w tej sprawie zostało umorzone, o czym w trakcie swojego procesu mówił jeden z członków mołdawskiej mafii. Jako pracownik kiszyniowskiego ratusza Plahotniuc miał natomiast wykorzystywać młodzież z rodzin o trudnej sytuacji materialnej, którą sprzedawał jako niewolników seksualnych na Bałkany. Według mafiosów i byłych pracowników służb specjalnych, Plahotniuc jako sutener pozyskał wiele kompromitujących materiałów dotyczących czołowych polityków i innych ważnych postaci mołdawskiego życia politycznego, stąd możliwa była jego dalsza kariera.

Z biznesu do polityki

Największe pieniądze Plahotniuc miał jednak zarobić jako dyrektor wspomnianej spółki Petrom Moldova S.A., zajmującej się importem i dystrybucją ropy naftowej. Jego nominacja była zresztą możliwa dzięki staraniom rumuńskiego premiera Adriana Năstase (Plahotniuc posiada zresztą obywatelstwo Rumunii), który później został skazany za korupcję w trakcie sprawowania swojego urzędu w latach 2000-2004. Plachotniuc w tamtym czasie był partnerem biznesowym syna ówczesnego prezydenta Władimira Woronina, stąd też finansował kampanię wyborczą jego Partii Komunistów Republiki Mołdawii (Partidul Comuniștilor din Republica Moldova, PCRM). Jednocześnie politycy PCRM mieli otrzymywać bony na paliwo od Plahotniuca, co musiało w dłuższej perspektywie skończyć się ich uzależnieniem od oligarchy. Niejasne układy, najczęściej według oskarżeń mające mieć związek z handlem bronią, pomogły mołdawskiemu biznesmenowi w zdobyciu środków pozwalających na zakup wielu przedsiębiorstw, dużych gospodarstw rolnych i przede wszystkim mediów.

Zdjęcie: Wikimedia Commons/Scheremitus

Kiedy w 2009 r. mołdawscy komuniści przegrali wybory parlamentarne i było jasne, że stracili swoje dawne poparcie, Plahotniuc zaczął finansować Demokratyczną Partię Mołdawii (Partidul Democrat din Moldova, PDM), o czym dopiero rok później poinformowały jej władze. Oligarcha Plachotniuc  w zamian za wsparcie dla PDM w 2010 r. otrzymał drugie miejsce na liście tego socjaldemokratycznego ugrupowania. Dzięki temu został po raz pierwszy posłem i tym samym politykiem prozachodniej koalicji Sojuszu na rzecz Integracji Europejskiej (Alianța pentru Integrare Europeană, APIE). Niedługo potem został zastępcą przewodniczącego PDM, wicemarszałkiem parlamentu oraz wiceprzewodniczącym powołanej wówczas Narodowej Rady Reformy Sądownictwa.

Nieoczekiwanie w październiku 2013 r. Plahotniuc złożył mandat poselski i zapowiedział wycofanie się z polityki, jednak w przeprowadzonych rok później wyborach znowu został deputowanym. W połowie 2015 r. oligarcha po raz kolejny zrezygnował jednak z miejsca w mołdawskim parlamencie, aby w styczniu b.r. zostać zaproponowanym przez swoją partię na stanowisko szefa rządu. Nominację zablokował wówczas prezydent Nicolae Timofti, który stwierdził, że Plahotniuc cieszy się kiepską reputacją.

Państwo oligarchy

Wybór nowego premiera Mołdawii odbył się więc dzięki kompromisowi, który oznaczał, iż funkcję tą obejmie jeden z liderów PDM  czyli Pavel Filip. Filip należy do bliskich współpracowników (zdaniem złośliwców do marionetek) Plahotniuca, a jego nominacja zbiegła się z antyrządowymi protestami. W związku z napiętą atmosferą Filip w parlamencie nie odpowiadał na pytania posłów, natomiast swoją przysięgę przed prezydentem Timofim złożył w nocy bez udziału kamer. Nowy premier od tego czasu w wielu wywiadach i publicznych wypowiedziach twierdził, że jest niezależny od przewodniczącego swojej partii, jednak jednocześnie zachwala on troskę Plahotniuca o sprawy mołdawskiego społeczeństwa. Podobnie swoją niezawisłość próbują podkreślać nawet media należące do koncernu oligarchy, stąd trudno dziwić się, że podobnych spekulacji nie potwierdzają też inne organy państwowe.

Nawet jeśli wierzyć słowom szefa rządu, trudno ukryć fakt, iż resorty nadzorujące kwestie finansowe i sprawy wewnętrzne kontrolują osoby związane z bezpośrednim zapleczem Plahotniuca, lub też nieposiadające własnego zaplecza politycznego i tym samym zależne od lidera PDM. Ponadto oligarcha głównie poprzez niezwykle ważną w Mołdawii instytucję rodzinnego klanu kontroluje wymiar sprawiedliwości, inspekcję skarbową, Sąd Konstytucyjny czy Radę Koordynacji Radiofonii i Telewizji. Potwierdzają to często niejasne decyzje dotyczące procesów sądowych i postępowań związanych z unikaniem płacenia podatków, wymuszenie na Timofim nominacji Filipa na premiera dzięki orzeczeniu Sądu Konstytucyjnego, a także przyzwolenie Rady Koordynacji i Radiofonii na powolną monopolizację sceny medialnej przez stacje telewizyjne, gazety i rozgłośnie radiowe należące do koncernu Plahotniuca. Warto przy tym dodać, że niektórym z tych instytucji trudno udowodnić bezpośrednie związki z oligarchą, natomiast cieszą się one sporym zaufaniem ze strony mołdawskiego społeczeństwa. Takim przykładem jest Narodowy Bank Mołdawii, który cieszy się wysoką oceną obywateli z powodu swojej walki z nadużyciami w sektorze finansowym i zmowami w sektorze bankowym.

Kontakty zagraniczne

Plahotniuc dzięki swojej pozycji w Mołdawii był bohaterem wielu artykułów w światowych mediach i choć najczęściej nie były to opinie pochlebne, posiada on ważne zagraniczne kontakty. Najbardziej jaskrawym przykładem jest tutaj wspomniana na początku wizyta oligarchy w Stanach Zjednoczonych. W maju Plahotniuc wraz z innymi politykami (w tym z wicepremierem i ministrem gospodarki Octavianem Clamiciem) brał udział w spotkaniach z asystentką sekretarza stanu Viktorią Nuland oraz dyrektorem wykonawczym Międzynarodowego Funduszu Walutowego Menno Snelą, choć formalnie nie sprawuje on żadnej ważnej funkcji politycznej poza byciem liderem PDM. Jego ugrupowanie w specjalnym komunikacie poinformowało, iż Nuland poparła działania rządu Mołdawii i zachęcała do kontynuowania przez niego dotychczasowej polityki, natomiast kontrolowane przez Plahotniuca media przedstawiły go jako kompetentnego i uznawanego w świecie polityka.

Plahotniuc jednak nie pierwszy raz pojawił się zagranicą na rozmowach ze znanymi przedstawicielami świata polityki. Znana jest przede wszystkim jego przyjacielska relacja z ukraińskim prezydentem Petrem Poroszenką, z którym mieli posiadać zresztą udziały w największej galerii handlowej w Kiszyniowie. Dwa lata temu przed wyborami parlamentarnymi Poroszenko odwiedził zresztą Mołdawię, aby wziąć udział w otwarciu kolejnej charytatywnej inicjatywy Plahotniuka. Najintensywniejszy był jednak 2011 r., kiedy Plahotniuc często towarzyszył w podróżach zagranicznych tymczasowemu prezydentowi Marianowi Lupu, a więc swojemu partyjnemu koledze z PDM. Przynależność do socjaldemokracji pozwoliła też Plahotniucowi na nawiązanie bliskich stosunków z Luisem Ayalą, sekretarzem generalnym Międzynarodówki Socjalistycznej, która w 2012 r. zdecydowała się przyjąć PDM w swoje szeregi. Zagadkowa jest kwestia relacji Plahotniuka z rumuńskimi politykami. Jak wspomniano wcześniej, oligarcha stanął na czele Petrom Moldova S.A. dzięki protekcji ówczesnego rumuńskiego premiera Năstase (mającego obecnie za sobą odsiadkę w więzieniu), a także posiada obywatelstwo tego kraju. W październiku ujawniono natomiast, iż na nazwisko Plahotniuca zarejestrowana jest luksusowa willa w północnym Bukareszcie.

Kogo tak naprawdę poparł?

Plachotniuc, co zapewne nie dziwi po lekturze wysuwanych wobec niego oskarżeń, nie cieszy się popularnością wśród mołdawskiego społeczeństwa. Dlatego też z uwagą śledzono to, kogo poprze on w trakcie zakończonych niedawno wyborów prezydenckich. Z pewnością można było się spodziewać, że Plahotniuc nie zagłosuje na Igora Dodona z Partii Socjalistów Republiki Mołdawii (Partidul Socialiştilor din Republica Moldova, PSRM), który przedstawiał wszechwładzę oligarchy jako typowy efekt ostatnich kilku lat rządów ugrupowań prozachodnich. Szef PDM zadeklarował więc przed pierwszą turą głosowania, iż Dodon szkodzi Mołdawii i jest najgorszym możliwym kandydatem, ale jednocześnie nie wyraził jednoznacznego wsparcia dla Mai Sandu. Dość szybko pojawiły się więc spekulacje, iż tak naprawdę Plahotniuc, znając swoje niskie notowania wśród społeczeństwa,...poparł Dodona, a tak naprawdę dwójka konkurujących ze sobą polityków jest marionetkami w jego rękach.

Partia Dodona poparła zresztą w ubiegłym roku ustawę o organach antykorupcyjnych, nad którymi kontrolę sprawuje obecnie parlament uzależniony od Plahotniuka, a w przeszłości Dodon pełnił funkcję ministra w rządzie wspieranych przez oligarchę komunistów. Faktem jest jednak, że wielu komentatorów uznaje, iż zwycięstwo prorosyjskiego Dodona jest korzystne dla Plahotniuka, bowiem umacnia jego pozycję za granicą, jako osoby kojarzonej z siłami prozachodnimi. Warto jednak pamiętać o niewielkich uprawnieniach mołdawskiego prezydenta, którego najpoważniejsza prerogatywa to możliwość rozpisania referendum.

Dobroczyńca

Plahotniuc, odkąd przestał być parlamentarzystą, nie przejawia większej aktywności politycznej, choć zdarzało mu się już występować na wiecach zwolenników rządu. Przede wszystkim oligarcha pojawia się jednak w towarzystwie mołdawskich biznesmenów, prowadzi spotkania dla osób dopiero chcących nimi zostać, a także angażuje się w akcje charytatywne. Plahotniuc stara się w wielu kwestiach zastępować niedziałające państwo, czego symbolem jest sfinansowanie przez niego gruntownego remontu Instytutu Matki i Dziecka w Kiszyniowie. Polityczna przyszłość oligarchy to wielka niewiadoma w kontekście chociażby dwukrotnego zrzeczenia się przez niego mandatu parlamentarzysty. Najważniejszą rolę w uzależnianiu polityków od jego osoby odegrają więc przede wszystkim pieniądze, bowiem obecna prozachodnia ekipa rządowa na czele z jego współpracownikiem cieszy się niewielkim poparciem Mołdawian.


Maurycy Mietelski

Zobacz także

Czy Chorwacja potrzebuje Serbów?
Nowy najmłodszy. Irlandia ma premiera z TikToka
Chorwacka centroprawica może spać spokojnie
Nowa partia starych islamistów




Więcej...

Zobacz także tego autora

Czy Chorwacja potrzebuje Serbów?
Nowy najmłodszy. Irlandia ma premiera z TikToka
Chorwacka centroprawica może spać spokojnie
Nowa partia starych islamistów
TikTok a sprawa amerykańska