Macedoński thriller wyborczy


16 grudzień 2016
A A A

Niedzielne wybory w Macedonii wyraźnie odkryły głębię politycznego kryzysu, który trwa w bałkańskiej republice co najmniej od początku 2015 roku. Dla nikogo nie było zaskoczeniem, że realna walka o władzę stoczy się – jak to ma miejsce od chwili ogłoszenia przez Macedonię niepodległości po upadku Jugosławii – pomiędzy dwiema największymi partiami, opozycyjną Socjaldemokratyczną  Unią Macedonii (SDSM) oraz rządzącą od dekady konserwatywną Wewnętrzną Macedońską Organizacją Rewolucyjną - Demokratyczną Partią Macedońskiej Jedności Narodowej (VMRO-DPMNE). Jednak żaden z sondaży nie przewidział scenariusza, który politykom napisali wyborcy.

W lutym 2015 roku lider opozycji Zoran Zaev poinformował media o posiadaniu nagrań, które miały dowodzić, że lider VMRO-DPMNE i ówczesny premier Nikola Gruevski od lat zlecał śledzenie ponad dwudziestu tysięcy obywateli, w tym ministrów, polityków, dziennikarzy, działaczy organizacji pozarządowych, prywatnych przedsiębiorców i pracowników oświaty. Stopniowo upubliczniane nagrania obnażyły również rządowe manipulacje w sądownictwie, fałszerstwa wyborcze, ograniczenia wolności słowa i kontrolę mediów. Kiedy na jaw wyszły działania, które miały na celu zatuszowanie morderstwa, popełnionego przez policjanta na młodym Macedończyku, obywatele wyszli na ulice. Antyrządowe protesty doprowadziły do ustąpienia Nikoli Gruevskiego oraz wyznaczenia pierwszego terminu wyborów na kwiecień 2016 roku. Wybory dwukrotnie przekładano. Wreszcie, pod naciskiem Unii Europejskiej, wyznaczono datę ostateczną na 11 grudnia.

Kampania wyborcza, w której główną rolę grały dwie największe partie, usuwając w cień pozostałe, przez obserwatorów była oceniana jednoznacznie jako agresywna, a nawet niesmaczna. Strategia obu walczących o władzę ugrupowań politycznych opierała się na dyskredytowaniu przeciwnika. Przykładowe hasła spotów wyborczych to „100 powodów, dla których nie głosuję za VMRO-DPMNE” czy w odpowiedzi „1001 powodów, dla których nie głosuję za SDSM”.

Nikola Gruevski jest premierem Macedonii od sierpnia 2006 roku. Zdjęcie: Flickr.com/European People's Party

Strach przed federalizacją

Pomimo kompromitujących rząd taśm, partia Nikoli Gruevskiego oraz sam lider wciąż cieszył się silnym poparciem wśród Macedończyków. VMRO-DPMNE zawdzięczać to może umiejętnym podsycaniem wewnętrznych konfliktów macedońsko-albańskich. Albańczycy są największą mniejszością etniczną w Macedonii, stanowiąc prawie 25% społeczeństwa – choć liczby te są stale kontestowane przez obie strony i trudne do zweryfikowania, ponieważ w Republice Macedonii nie przeprowadzono spisu ludności od 2002 roku. Z racji swojej liczebności mniejszość albańska domaga się większego udziału w zarządzaniu państwem, co spotyka się ze sprzeciwem Macedończyków. W 2001 roku doszło do albańsko-macedońskiej wojny domowej, którą zakończyło podpisanie tzw. Porozumienia Ochrydzkiego. W społeczeństwie porozumienie i jego implementacja nie cieszą się najlepszą opinią, nie zadowoliwszy żadnej ze stron konfliktu.

Pomiędzy Albańczykami i Macedończykami na poziomie politycznym istnieje trudna do przekroczenia bariera nieufności, podsycana przez VMRO-DPMNE od chwili dojścia do władzy w 2006 roku. VMRO-DPMNE oskarżane jest o dążenie do utworzenia homogenicznego społeczeństwa, wykluczającego Albańczyków oraz inne mniejszości (m.in. Wołochów, Turków, Romów) i inicjowanie konfliktów. Nieufność tę wykorzystano i w dopiero zakończonej kampanii. Gdy Zoran Zaev ogłosił, że w razie zwycięstwa jednym z jego celów będzie integracja społeczeństwa poprzez objęcie całego kraju dwujęzycznością, a więc administracyjnego  zrównania języka macedońskiego i albańskiego (dotychczas język inny niż macedoński otrzymywał status administracyjnego w gminach, w którym posługiwało się nim przynajmniej 20% społeczeństwa), VMRO-DPMNE zaalarmowało, że lider opozycji pragnie federalizacji kraju. Po raz pierwszy w historii partia niealbańska zabiegała o głosy Albańczyków; wcześniej wyborcy wyraźnie dzielili się na grupy etniczne, a Albańczycy głosowali na swoje partie.

Dwie strony tej samej monety

Na parę dni przed wyborami sondaże wskazywały, że nawet 1/3 wyborców jeszcze nie wie, na kogo oddać głos. W Skopje wyraźne były tendencje antyrządowe, natomiast w małych miejscowościach i obszarach wiejskich sympatią cieszyła się partia Nikoli Gruevskiego. Zapytani o nadchodzące wybory Macedończycy często stwierdzali, że niezależnie od tego, która z dwóch partii odniesie zwycięstwo, nie zmieni się wiele, gdyż żadna z nich nie ma nic do zaoferowania. „Są jak dwie strony jednej monety” - ta powtarzająca się opinia dobrze obrazuje panujące nastroje społeczne.

Frekwencja wyborcza sięgnęła 67%, co stanowi jeden z najwyższych wyników w historii Republiki Macedonii. Tuż po zamknięciu lokali wyborczych o godzinie 19 w niedzielę zwolennicy obu partii zaczęli gromadzić się w centrum Skopje: opozycjoniści przed budynkiem rządu, sympatycy VMRO-DPMNE pod siedzibą partii. Wkrótce też liderzy obu ugrupowań ogłosili zwycięstwo i obie strony rozpoczęły świętowanie triumfu, które trwało do późnych godzin nocnych. Zoran Zaev obwieścił upadek trwającego od dekady reżimu.

Zoran Zaev od 2008 roku kieruje Socjaldemokratyczną Unią Macedonii (SDSM). Zdjęcie: Wikimedia Commons/Naskotaska90

Jednak w poniedziałkowy poranek jeszcze nic nie było pewne. Różnice między dwiema partiami wynosiły 15-20 tysięcy głosów ze wskazaniem na VMRO-DPMNE. Niektóre przewidywania mówiły nawet o możliwym równym podziale miejsc, po 51 dla każdej z partii. Nastrój z entuzjastycznego świętowania zmienił się w pełne napięcia oczekiwanie. Spodziewano się ogłoszenia oficjalnych wyników przez Państwową Komisję Wyborczą (DIK) o godzinie 19 w poniedziałek. O 21 wyników jeszcze nie było, a macedońskie media informowały, że przyczyną opóźnień są wykryte nieprawidłowości i możliwe fałszerstwa.

O godzinie 22, po podliczeniu ponad 98% głosów, nieoficjalne wyniki wskazały: VMRO-DPMNE zdobyło 51, a SDSM 49 miejsc na 123 w parlamencie. Oznacza to konieczność zawiązania koalicji, najprawdopodobniej z więcej niż jednym ugrupowaniem albańskim. Głosy albańskie bowiem również podzieliły się w zaskakujący sposób: Demokratyczny Związek na rzecz Integracji (DUI), dotychczasowy koalicjant VMRO-DPMNE, otrzymał 10 miejsc, a nowo powstała albańska opozycja BESA 5. Zgodnie z komunikatem DIK, do rządu wejdzie także koalicja opozycyjna z trzema przedstawicielami oraz Demokratyczna Partia Albańczyków (DPA) z dwoma. Trzy miejsca, zarezerwowane dla diaspory, pozostaną puste z powodu zbyt niskiej frekwencji.

Widmo zbliżających się wyborów

Brak zdecydowanego zwycięstwa i możliwa konieczność zbudowania wielopartyjnej koalicji rządowej według niektórych komentatorów oznacza nastanie tymczasowej władzy do momentu ogłoszenia nowych wyborów. Podczas gdy zwolennicy VMRO-DPMNE po komunikacie wyborczym DIK ponownie wyszli na ulice w szale świętowania, w mediach społecznościowych pojawia się wiele głosów rozżalonych i zrezygnowanych politycznym marazmem Republiki Macedonii. Jeżeli VMRO-DPMNE uda się utrzymać przy władzy, prawdopodobnie będzie kontynuować dotychczasową politykę, skutkującą przedłużającym się konfliktem z Grecją i stopniowym oddalaniem się od Unii Europejskiej. Dalsze podtrzymywanie retoryki antyalbańskiej oraz przedłużanie pochłaniającego ogromne kwoty monumentalnego projektu Skopje 2014 (ideologiczny projekt przebudowy stolicy, ogłoszony przez rząd w 2010 roku; do tej pory pochłonął ponad 670 milionów euro) może doprowadzić do ponownych protestów.

Niezależnie od tego, jak będzie wyglądał rząd, eksperci podkreślają, że po wybuchu dwa lata temu tzw. Kolorowej Rewolucji, antyrządowego ruchu ponad podziałami etnicznymi, zwiastującego formowanie zalążków społeczeństwa obywatelskiego, ukrywanie politycznych manipulacji nie będzie już ani tak łatwe, ani tolerowane. W Macedonii jest spora grupa obywateli, która domaga się zmiany. Z drugiej strony istnieje niebezpieczeństwo, że zniechęceni ponownym triumfem Nikoli Gruevskiego, ci pragnący reform i odmiany państwa, opuszczą kraj w poszukiwaniu lepszych perspektyw.

Potwierdzenie przez DIK wyniku z ostatniego nieoficjalnego komunikatu nie zakończyło dyskusji wokół rezultatu wyborów. SDSM domaga się powtórzenia głosowania w jednym z okręgów wyborczych, w którym miało dojść do nieprawidłowości i gdzie, jak twierdzi opozycja, w wyniku kradzieży głosów partia Zorana Zaeva straciła jedno miejsce na rzecz VMRO-DPMNE. W międzyczasie macedońscy Albańczycy poprzez media społecznościowe skierowali do wszystkich ugrupowań albańskich prośbę o niezawiązywanie koalicji z Nikolą Gruevskim, motywując ją między innymi powtarzającą się retoryką antyalbańską. „Albańskie partie polityczne nie powinny nawet negocjować z partią, której kampania ujawniła jej albanofobię i szerzyła fałszywe pomówienia na temat Albańczyków, nigdy za nie nie przepraszając” - napisał na Facebooku Ramadan Ramadani, buy kamagra sydney online wykładowca na uniwersytecie w Tetovie.

Zgodnie z konstytucją, macedońscy politycy mają czas na sformowanie parlamentu najpóźniej do końca grudnia. Władza powinna zostać powołana do połowy lutego.
    
Justyna Mleczak  

Zobacz także

Czy Chorwacja potrzebuje Serbów?
Nowy najmłodszy. Irlandia ma premiera z TikToka
Chorwacka centroprawica może spać spokojnie
Nowa partia starych islamistów




Więcej...

Zobacz także tego autora

Macedoński thriller wyborczy