Polityka Niemiec wobec Stanów Zjednoczonych na początku prezydentury Donalda Trumpa


29 październik 2017
A A A

Abstrakt: Celem niniejszego opracowania jest przedstawienie polityki zagranicznej Niemiec wobec Stanów Zjednoczonych na początku prezydentury Donalda Trumpa. W tekście omówiono przyczyny ochłodzenia relacji niemiecko-amerykańskich po wyborach prezydenckich w USA w 2016 roku. Analizie poddano główne punkty sporne z perspektywy Niemiec oraz omówiono działania rządu RFN wobec nowej administracji na przestrzeni pierwszego półrocza jej urzędowania. Na koniec analizy podjęto próbę nakreślenia scenariusza rozwoju polityki RFN wobec USA w kolejnych miesiącach. Tekst ukazał się pierwotnie w 10. numerze Biuletynu Analiz CIM (Nr. 10/2017, październik 2017).

Zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych przyjęto w Niemczech z licznymi obawami. Kampania wyborcza była bacznie obserwowana przez niemieckie media, w których wyraźnie dominował krytyczny obraz D. Trumpa jako prawicowego populisty, dążącego do radykalnego przebudowania porządku światowego. Ze względu na kluczowy charakter relacji niemiecko-amerykańskich z rosnącym niepokojem odnotowywano kolejne kampanijne wypowiedzi D. Trumpa, zwłaszcza te dotyczące żywotnych interesów Niemiec. Sugerowały one bowiem zmianę kursu na niekorzyść niemieckiego rządu, m.in. w takich sprawach jak NATO, polityka wobec Rosji, czy stosunek do zasad wolnego handlu lub walki z ociepleniem klimatu. Protokół rozbieżności i obaw był na tyle duży, a wizerunek D. Trumpa wśród niemieckiej opinii publicznej tak zły, że w przeprowadzonym na przełomie października i listopada 2016 roku sondażu jedynie 4% Niemców wskazało go jako preferowanego prezydenta USA. 76% badanych wybrałoby natomiast Hillary Clinton. W przypadku zwycięstwa D. Trumpa aż 77% ankietowanych spodziewało się pogorszenia relacji niemiecko-amerykańskich.

Wygraną D. Trumpa przyjęto w RFN z niepokojem związanym z dalszym kształtowaniem się sojuszniczych dotychczas relacji. Kanclerz Niemiec Angela Merkel w dzień po wyborach wprawdzie pogratulowała zwycięzcy i zaproponowała mu bliską współpracę, wyliczając jednak przy tym katalog wartości, na bazie których ta współpraca miałaby być oparta (m.in. demokracja, szacunek do prawa, godność człowieka). Odnosząc się do zapowiedzi zwrotu w polityce zagranicznej nowej administracji, Merkel przypomniała prezydentowi elektowi o odpowiedzialności spoczywającej na barkach przywódcy USA: „Kto rządzi tym wielkim krajem, z jego ogromną siłą gospodarczą, potencjałem militarnym, siłą oddziaływania kulturalnego, ten dźwiga odpowiedzialność, która jest odczuwalna niemal na całym świecie” (Gathmann, Weiland, 2017).

Z punktu widzenia Niemiec do kluczowych kwestii w relacjach niemiecko-amerykańskich na początku prezydentury D. Trumpa należały: obawy przed amerykańskim izolacjonizmem, potwierdzenie zobowiązań sojuszniczych USA wobec NATO, wierność zasadom wolnego handlu i współpraca na rzecz ich dalszej liberalizacji, kontynuowanie działań na rzecz ochrony klimatu.

Obawy przed „America First”

Stany Zjednoczone odegrały kluczową rolę w kształtowaniu powojennego porządku światowego. W jego ramach powołano do życia szereg instytucji, takich jak Organizacja Narodów Zjednoczonych, Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Światowa Organizacja Handlu, które stoją na jego straży, a w których to USA z ich zachodnimi sojusznikami mają decydujący głos. Jako supermocarstwo z globalnymi interesami Stany Zjednoczone pełniły przez kolejne dziesięciolecia funkcję gwaranta tego porządku światowego (Schwarzer, 2017). Ta rola „liberalnego hegemona”, siły przywódczej dbającej o stabilność systemu światowego i zdolnej do egzekwowania przestrzegania jego zasad, należała do niekwestionowanych fundamentów powojennej polityki zagranicznej USA (Thimm, 2016). Właśnie w ramach tego systemu i dzięki jego zasadom, szczególnie w obszarze wolnego handlu, swoją międzynarodową siłę zbudowały Niemcy. Obrona stabilności tego ładu, który zapewnia im jako czwartej gospodarce świata  i trzeciemu krajowi pod względem eksportu  rozwój i pozycję, należy do żywotnych interesów RFN. Stąd też tak wielki niepokój wzbudziły w niemieckiej opinii publicznej zapowiedzi D. Trumpa dotyczące jego wizji nowej roli USA, streszczonej w haśle „America First”. Obawiano się rezygnacji Stanów Zjednoczonych z globalnego przywództwa, które – zdaniem Trumpa – przynosi USA więcej strat niż korzyści, jak również kwestionowania dotychczasowych sojuszy i zasad ładu globalnego. „Za prezydenta Trumpa Stany Zjednoczone wydają się ostatecznie żegnać się z ich rolą obrońcy i gwaranta porządku światowego” – alarmowała Daniela Schwarzer z Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej (DGAP) (Schwarzer, 2017). Zdaniem Petera Rudolfa z Fundacji Nauka i Polityka (SWP) polityka „America First” jest nie do pogodzenia z rolą „liberalnego hegemona”, a wycofanie się USA z globalnego przywództwa może skutkować rozpadem instytucji międzynarodowych i obecnego porządku, co uderzyłoby w żywotne interesy polityczne, bezpieczeństwa i ekonomiczne Niemiec (Rudolf, 2017). Zapowiedź polityki „America First” skrytykował m.in. szef komisji spraw zagranicznych Bundestagu Norbert Röttgen (CDU), określając ją jako „odwrót Ameryki od międzynarodowej odpowiedzialności i solidarności” („Zeit Online”, 2017a).

Sojusz Północnoatlantycki

Z niepokojem związanym z „America First” ściśle związane były obawy o stosunek USA do Sojuszu Północnoatlantyckiego. W czasie kampanii wyborczej D. Trump otwarcie dystansował się wobec NATO, określając Sojusz m.in. jako „przestarzały” i zapowiadał potrzebę przeglądu sojuszy pod kątem kalkulacji ekonomicznych. Poddawał ponadto w wątpliwość fundamentalną zasadę dotrzymywania zobowiązań sojuszniczych, co podsycało niepewność wobec przyszłego stanowiska amerykańskiego rządu wobec NATO (Habermann/Sanger, 2016). Także zapowiedzi dążenia do poprawy stosunków z Rosją przez zmianę dotychczasowej polityki prowadzonej przez Baracka Obamę w porozumieniu z Angelą Merkel rodziły obawy, czy zwrot w polityce wobec Rosji nie będzie odbywał się kosztem lojalności wobec sojuszników z NATO.

D. Trump zarzucał za to wielu członkom Sojuszu wykorzystywanie amerykańskiego wojskowego parasola ochronnego, wytykając (m.in. Niemcom) niskie wydatki na obronność, znacznie odbiegające od wyznaczonego celu 2% PKB. Podczas gdy USA przeznaczają na ten cel 3,3% PKB i utrzymują swoje oddziały na terenie RFN, analogiczne wydatki Niemiec wynoszą jedynie 1,2% PKB . Faktem jest, że amerykańskie jednostki nie tylko wzmacniają potencjał obronny Niemiec przez stałą obecność wojskową na ich terenie, lecz także gwarantują m.in. bezpieczeństwo międzynarodowych szlaków handlowych, z czego korzystają niemieckie firmy prowadzące rozległe interesy na całym świecie. To dzięki amerykańskiemu parasolowi ochronnemu Niemcy mogą sobie pozwolić na niskie nakłady na obronność. Stąd też Berlin jest głównym adresatem żądań Trumpa o wzięcie większej odpowiedzialności finansowej za wspólne bezpieczeństwo.

Wolny handel

Liczne kontrowersje wzbudziły w Niemczech zapowiedzi przyszłej polityki gospodarczej D. Trumpa. Niemcy w ostatnich dziesięcioleciach czerpały ogromne korzyści z procesów globalizacji w gospodarce światowej i postępującej liberalizacji handlu międzynarodowego, zyskując status potęgi gospodarczej, a zwłaszcza handlowej. Ze względu na skalę zależności kondycji niemieckiej gospodarki od eksportu, odpowiadającego za blisko 50% PKB, do kluczowych kierunków polityki zagranicznej RFN należy stabilizacja rynków światowych oraz dalsza redukcja barier w handlu międzynarodowym (Płóciennik, 2016).

Stąd też tak wielkie obawy wzbudziła w Niemczech, wyrażana przez D. Trumpa, krytyka globalizacji oraz obecnych zasad wolnego handlu, które mają według niego szkodzić USA. Nowy prezydent postulował zwrot w polityce gospodarczej kraju na rzecz rozwiązań protekcjonistycznych w celu ochrony amerykańskiego przemysłu przed konkurencją zagraniczną, a także zapowiedział rezygnację z ratyfikacji porozumienia o wolnym handlu w regionie Pacyfiku (Partnerstwo Transpacyficzne, TPP), renegocjację traktatu o NAFTA (Północnoamerykański Układ Wolnego Handlu) oraz zakończenie rozmów na temat umowy TTIP (Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji), z którą Niemcy wiązały duże nadzieje. Te zapowiedzi zwrotu w polityce USA odczytano jako zagrożenie dla fundamentów zglobalizowanej gospodarki światowej, mogące skutkować pogorszeniem światowej koniunktury i zahamowaniem stabilnego rozwoju niemieckiej gospodarki (Popławski, 2016).

D. Trump krytykował ponadto ekspansję niemieckich koncernów motoryzacyjnych w Stanach Zjednocznych, grożąc im m.in. wprowadzeniem ceł eksportowych, jeśli będą sprzedawały na amerykańskim rynku auta produkowane w Meksyku, a nie w fabrykach w USA („Süddeutsche Zeitung“, 2017). Faktem jest, że z dynamicznie rozwijających się niemiecko-amerykańskich relacji handlowych, Niemcy odnoszą nieporównywalnie większe korzyści. USA są największym rynkiem zbytu dla niemieckich firm, które w 2016 roku wyeksportowały tam produkty o łącznej wartości 107 mld euro. Jednocześnie wartość importu wyniosła jedynie 58 mld euro, co oznacza, że Niemcy odnotowały nadwyżkę 49 mld euro . Między innymi z tego powodu niemiecka polityka proeksportowa spotyka się od lat z krytyką ze strony amerykańskich ekonomistów, którzy zarzucają władzom niemieckim wręcz kreowanie nierówności w globalnej wymianie handlowej na swoją korzyść (Kwiatkowska-Drożdż, 2017). Peter Navarro, jeden z najbliższych doradców ekonomicznych Trumpa, w wywiadzie dla „Wall Street Journal” określił wysoki deficyt handlowy jednym z największych zagrożeń dla bezpieczeństwa USA i zapowiedział, że jego redukcja będzie kluczowym punktem polityki nowej administracji („The Wall Street Journal“, 2017).

Ochrona klimatu

Kolejnym punktem spornym między USA a Niemcami stała się polityka klimatyczna. Donald Trump niejednokrotnie kwestionował istnienie globalnego ocieplenia, sugerując nawet, że zostało ono wymyślone przez Chiny, aby zaszkodzić amerykańskiej gospodarce . Podczas kampanii wyborczej zapowiedział zaś odrzucenie paryskiego porozumienia klimatycznego z 2015 roku. Wycofanie się z zobowiązań klimatycznych i ponowne postawienie na rozwój pozyskiwania energii z konwencjonalnych źródeł (m.in. węgla i gazu łupkowego) oznaczałoby utratę przez RFN kluczowego sojusznika w promocji ochrony klimatu i korzystania z odnawialnych źródeł energii. Niemcy w ostatnich latach postawiły na transformację energetyczną, zakładającą rezygnację z energii atomowej i węglowej na rzecz „czystej energii” pozyskiwanej z odnawialnych źródeł, oraz wspierają niemieckie koncerny w rozwoju technologii i ich eksporcie na rynki zagraniczne. Wycofanie się USA ze wspierania walki z globalnym ociepleniem może spowolnić wdrażanie celów klimatycznych na świecie i ograniczyć zyski niemieckich firm eksportujących „zielone” technologie (Popławski, 2016).

Trudne początki relacji z „nieodzownym” sojusznikiem

W niemieckich elitach politycznych od dziesięcioleci panuje przekonanie, że Stany Zjednoczone są dla RFN strategicznym partnerem w sojuszu z którym można realizować globalne interesy na wielu płaszczyznach. Jako sojusznik USA są dla Niemiec praktycznie nie do zastąpienia, bo żadne inne mocarstwo nie dysponuje zbliżonym potencjałem i z żadnym innym mocarstwem Niemiec nie łączy tak rozbudowana sieć powiązań, wartości i wspólnych interesów, jak właśnie z USA (Bittner, 2014). Wielopłaszczyznowość i nieodzowność tych relacji skłoniły niemieckie władze do szybkiego poszukiwania kontaktu z administracją prezydenta Trumpa w celu nawiązania współpracy i poszukiwania porozumienia w kwestiach spornych. Już w grudniu 2016 roku Waszyngton odwiedził bliski doradca kanclerz Merkel ds. polityki zagranicznej Christoph Heusgen, żeby wysondować kierunki polityki zagranicznej nowej administracji i nawiązać pierwsze kontakty (Neuhaus, Scheffer, Von Salzen, 2017). Wkrótce po inauguracji prezydentury D. Trumpa na rozmowy ze swoimi odpowiednikami do Waszyngtonu polecieli ministrowie spraw zagranicznych Sigmar Gabriel oraz obrony Ursula von der Leyen („Deutsche Welle“, 2017). Szybką wizytą w Niemczech odwzajemnił się z kolei wiceprezydent USA Mike Pence, który wziął udział w Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, podczas której spotkał się z kanclerz Merkel („Zeit Online”, 2017b). Szefowa niemieckiego rządu nalegała także na szybkie spotkanie z prezydentem Trumpem. Do wizyty doszło ostateczne 17 marca br. Jak wielka dla obu stron była potrzeba spotkania, poznania się i omówienia kształtu przyszłych relacji, świadczyć może fakt, że po raz pierwszy w historii doszło do kilkunastominutowej rozmowy przywódców obu państw w cztery oczy już podczas ich pierwszego spotkania (Sattar, 2017).

Wizyta kanclerz Angeli Merkel u prezydenta Donalda Trumpa w Białym Domu 17. marca 2017 roku. Zdjęcie: Wikimedia Commons/The White House

Szybkie nawiązanie kontaktów przyniosło zbliżenie stanowisk w niektórych kwestiach oraz chwilowe ocieplenie początkowo silnie obciążonych relacji. Prezydent Trump starał się rozwiać niemieckie obawy podczas wizyty kanclerz Merkel w Białym Domu, m.in. otwarcie wyrażając swoje poparcie dla NATO i lojalność wobec zachodnich sojuszników („Zeit Online”, 2017c). Także niespodziewana stanowcza reakcja USA na użycie broni chemicznej w Syrii spotkała się z poparciem niemieckiego rządu. Prezydent Trump omawiał wówczas sytuację w Syrii w rozmowie telefonicznej z kanclerz Merkel („Tagesschau”, 2017). Miesiąc później przywódcy obu państw konsultowali się telefonicznie także w sprawie konfliktu na Ukrainie oraz sytuacji na Półwyspie Koreańskim. Mimo wcześniejszych wątpliwości w sprawie polityki USA wobec Rosji w kontekście konfliktu na Ukrainie, Donald Trump opowiedział się wyraźnie za utrzymaniem sankcji wobec Rosji, uzależniając ich zniesienie od deeskalacji sytuacji w Donbasie i od zwrotu Krymu Ukrainie, czym wsparł stanowisko UE („Zeit Online”, 2017d). Na dalszy plan zeszły tym samym obawy o politykę izolacjonizmu, a podkreślać zaczęto gotowość D. Trumpa do współpracy w rozwiązywaniu światowych kryzysów wespół z zachodnimi sojusznikami („Welt”, 2017a).

Zbliżeniu uległy także stanowiska obu krajów w kwestii NATO. Goszczący na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa wiceprezydent Pence potwierdził lojalność USA wobec NATO i gotowość do wypełniania zobowiązań sojuszniczych. Jednocześnie Pence otwarcie wezwał członków NATO do zwiększenia wydatków na obronę do uzgodnionego poziomu 2% PKB („Süddeutsche Zeitung“, 2017b). To stanowisko potwierdził osobiście D. Trump podczas swojego wystąpienia w Kongresie . Kanclerz Merkel jeszcze w lutym zapowiedziała, że Niemcy będą wychodzić naprzeciw tym oczekiwaniom, aż do osiągnięcia wspomnianego celu w 2024 roku („Spiegel Online”, 2017a). Niemcy będą jednak próbować zmienić sposób wyliczania nakładów na obronność, tak aby wliczano w nie także wydatki na dyplomację oraz na pomoc rozwojową i humanitarną. Berlin opowiada się bowiem za realizacją szerszej koncepcji „zintegrowanego bezpieczeństwa”, która obejmuje nie tylko aspekty ściśle militarne (Gotkowska, 2017).

Bardziej skomplikowane wydaje się być znalezienie kompromisu w kwestiach gospodarczych. O ile w sprawach polityki bezpieczeństwa po stronie niemieckiej panuje skłonność do ustępstw, o tyle w sprawie ewentualnych rozwiązań protekcjonistycznych, zapowiadanych przez administrację Trumpa, Berlin jest gotowy do zdecydowanej obrony dotychczasowych zasad. Ten temat stał się kluczowym punktem rozmów Merkel i Trumpa w Białym Domu (Armbruster, 2017). Na krótko przed wizytą niemiecka minister ds. gospodarki, Brigitte Zypries, zagroziła USA skargą przed Światową Organizacją Handlu, gdyby Waszyngton swoimi działaniami dyskryminował niemieckie firmy na amerykańskim rynku (Dams/Doll, 2017). Sama kanclerz podkreślała, że Niemcy mają dobre argumenty, żeby przekonać USA o tym, że Amerykanie także czerpią korzyści z ekspansji niemieckich firm na amerykańskim rynku. Łączna wartość niemieckich inwestycji bezpośrednich w Stanach wynosi już 270 mld euro, a niemieckie koncerny w USA zatrudniają łącznie ok. 800 tys. pracowników (Sattar, 2017). Tematykę gospodarczą poruszono na posiedzeniu grupy roboczej z udziałem polityków i ekspertów. O tym, że kompromisu nie udało się osiągnąć, może świadczyć fakt, że po spotkaniu D. Trump ocenił, że wolny handel doprowadził do „wielu złych rzeczy” oraz powtórzył, że USA były niesprawiedliwie traktowane przez wiele państw i zapowiedział, że za jego kadencji to się skończy. Podkreślił, że opowiada się za wolnym handlem, który jednak musi być uczciwy .

Ponowne pogorszenie relacji przyniósł szczyt G7 we Włoszech w maju 2017 roku.  Kanclerz Merkel wraz z przywódcami pozostałych pięciu państw grupy próbowała wówczas przekonać prezydenta Trumpa m.in. do dalszej liberalizacji zasad handlu oraz do realizacji paryskiego porozumienia klimatycznego. W obu przypadkach próby te zakończyły się jednak niepowodzeniem, co w Niemczech odebrano jako klęskę szczytu, a na D. Trumpa spadła ponownie fala krytyki („Spiegel Online”, 2017b). Po powrocie do kraju kanclerz Merkel dała wyraz rozczarowaniu: „czasy, w których mogliśmy w pełni polegać na innych, do pewnego stopnia minęły. Doświadczyłam tego w ostatnich dniach. Dlatego mogę tylko powiedzieć: My Europejczycy musimy wziąć nasz los naprawdę we własne ręce” (Meiritz/Reimann/Weiland, 2017). Dalej poszedł szef niemieckiej dyplomacji S. Gabriel, który w kontekście różnic między USA a sojusznikami powiedział, że „Zachód staje się właśnie odrobinę mniejszy” („Welt”, 2017b). Interpretując te wypowiedzi, należy jednak pamiętać o tym, że w Niemczech trwa kampania wyborcza przed wyborami do Bundestagu, a D. Trump nie cieszy się sympatią Niemców.

Podsumowanie

Wybór D. Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych wywołał w Niemczech szereg obaw o zwrot w polityce zagranicznej USA. Zapowiadane zmiany dotyczą bowiem żywotnych obszarów (z punktu widzenia strategicznych interesów Niemiec), na czele z kwestiami bezpieczeństwa i wolnego handlu. Powojenny ścisły sojusz z USA zapewnił RFN stabilne warunki rozwoju i ekspansji gospodarczej. W Niemczech wciąż panuje przekonanie, że ten sojusz jest „nie do zastąpienia”. Z tego powodu reakcją niemieckiego rządu na wybór D. Trumpa była pragmatyczna chęć nawiązania dobrych relacji z nową administracją USA i znalezienia kompromisów w spornych obszarach tam, gdzie to możliwe.

Pierwsze miesiące zdają się potwierdzać możliwość kontynuowania bliskiej współpracy zwłaszcza w obszarze bezpieczeństwa w ramach NATO. Udało się zażegnać wątpliwości dot. stosunku USA do Sojuszu. Niemcy zaś wychodzą naprzeciw amerykańskim żądaniom w sprawie inwestycji w obronność. Mniejsze obawy budzi także zapowiadana w kampanii wyborczej zmiana polityki USA wobec Rosji. Chociaż D. Trump zamierza dążyć do nawiązania lepszych stosunków z Moskwą, to jak dotąd popiera współtworzoną przez kanclerz A. Merkel dotychczasową politykę UE.

Niewiadomą pozostaje dalsza bliska współpraca w kwestiach gospodarczych. D. Trump wykluczył kontynuację negocjacji nad umową TTIP, na której mocno zależy Niemcom, a także nie wycofał się z zapowiedzi wprowadzenia rozwiązań protekcjonistycznych. Z uwagi na znaczenie amerykańskiego rynku dla niemieckich przedsiębiorców rząd RFN będzie dalej podejmował działania w celu odwiedzenia nowej administracji USA od wprowadzenia rozwiązań dyskryminujących niemieckie firmy. W razie potrzeby może zdecydować się na kroki prawno-polityczne w celu zablokowania tego rodzaju decyzji na arenie międzynarodowej. Po ogłoszeniu wycofania się USA z paryskiego porozumienia klimatycznego pod znakiem zapytania staje także współpraca w dziedzinie walki z ociepleniem klimatu.

Mimo ostatnich napięć, ze względu na głębokie i wszechstronne powiązania łączące oba kraje, w kolejnych miesiącach należy spodziewać się dalszych prób zbliżenia w spornych obszarach. Zwłaszcza w kwestiach bezpieczeństwa Niemcy mogą być skłonne do ustępstw, np. w sprawie większego zaangażowania politycznego, militarnego i finansowego w ramach NATO. Większej asertywności RFN można się natomiast spodziewać w kwestiach gospodarczych, zarówno na polu relacji bilateralnych, jak i w szerszym kontekście dążeń do dalszej liberalizacji globalnej wymiany handlowej.

Tekst ukazał się pierwotnie w 10. numerze Biuletynu Analiz CIM (Nr. 10/2017, październik 2017).

Bibliografia:

Zobacz także

Nikki Haley i jej wizja Stanów Zjednoczonych
100-lecie konferencji w Genui: lekcje z początków radzieckiej dyplomacji
Zamglona przyszłość porozumienia nuklearnego
Polityka Niemiec wobec Stanów Zjednoczonych na początku prezydentury Donalda Trumpa




Więcej...

Zobacz także tego autora

Matteo Salvini – kulisy sukcesu
Kanclerz Kramp-Karrenbauer? Nie tak szybko
Decydujący rok dla SPD
Nowy start czy falstart?
Kto zastąpi Merkel?