Bezdomni na celowniku


20 październik 2018
A A A

Sporym echem odbiło się wejście w życie nowego węgierskiego prawa, które w swoim założeniu ma pozbyć się bezdomnych z przestrzeni publicznej. Ma to być możliwe dzięki ich karaniu. Jednocześnie węgierski rząd nie rozwiązuje problemów tamtejszego rynku mieszkaniowego, kończąc z państwowym wsparciem dla systemu oszczędnościowego, który ułatwiał zwłaszcza młodym Węgrom pozyskanie własnego lokum.

Rządzący Fidesz tuż po swoim zwycięstwie w 2010 roku próbował już oczyścić ulice z żyjących na nich osób, lecz ówczesne rozporządzenie resortu spraw wewnętrznych w tej sprawie zakwestionował Sąd Konstytucyjny. Samo prawo dotyczące bezdomności miało z kolei zostać przegłosowane już pięć lat temu, ale z powodu ówczesnych problemów w relacjach z Komisją Europejską odstąpiono od tego pomysłu. Powrócił on jednak jak bumerang w tym roku. Nowe przepisy zostały uchwalone przy okazji wprowadzania pakietu „Stop Soros”, który zyskał aprobatę węgierskiego parlamentu w czerwcu. W założeniu ustawa nakłada nowe obowiązki na władze miast, które są zobowiązane do zajęcia się tym problemem, w tym do zapewnienia bezdomnym miejsca w schroniskach.

W praktyce może się jednak okazać, że nowelizacja kodeksu wykroczeń spowoduje masowe karanie bezdomnych, lecz wcale nie zapewni im żadnego lokum. W zgodzie z nowymi przepisami policjant będzie mógł trzykrotnie wezwać taką osobę do opuszczenia konkretnego miejsca. Jeśli zaś nie posłucha ona polecenia i zostanie przyłapana za czwartym razem, wówczas sprawa zostanie skierowana do sądu. Ten będzie mógł z kolei zasądzić bezdomnemu prace społeczne, a w niektórych przypadkach nawet umieścić w areszcie.

Nie tylko patologia

W piątek przed sądem w Budapeszcie ma odbyć się pierwsza rozprawa osoby, która złamała nowe przepisy kodeksu wykroczeń w zakresie „naruszenia zasad stałego zamieszkania w miejscu publicznym”. Węgierskie media informują, że chodzi o sześćdziesięciojednoletnią kobietę, która była jednego dnia trzykrotnie wzywana przez policjanta do opuszczenia zajmowanego przez siebie miejsca i zwrócono jej uwagę po raz czwarty. Bezdomna po śmierci męża musiała wyprowadzić się z zajmowanego dotychczas mieszkania, dlatego od kilku miesięcy żyje na ulicy, choć wykonuje prace dorywcze, a wcześniej pracowała jako sprzątaczka i pomocnicza pielęgniarka w szpitalu dla dzieci.

Zdjęcie: Flickr.com / habeebee

Rozpatrując problem węgierskiej bezdomności należy podkreślić, że wśród osób nieposiadających własnego dachu nad głową znajdują się nie tylko osoby wywodzące się z patologicznych środowisk. Wśród bezdomnych można bowiem spotkać także ludzi, którzy stracili swoje mieszkanie w czasie kryzysu gospodarczego w wyniku niemożności spłaty kredytów zaciągniętych we frankach szwajcarskich. Problem ten rozwiązano jedynie częściowo, a w szczytowym momencie dotyczył on blisko miliona osób, przy czym sto tysięcy nie było w ogóle w stanie spłacać kredytu hipotecznego, co w wielu przypadkach oznaczało po prostu eksmisję na bruk. Ponadto przy poziomie węgierskich wynagrodzeń wiele osób nie stać na wynajem mieszkania, nie mówiąc już o zaciąganiu pożyczek na ten cel.

Wśród bezdomnych znajdują się też często osoby mające zaburzenia psychiczne lub też przyzwyczajone do życia na ulicy i obawiające się o utratę zdobytego na nich dobytku. Organizacje charytatywne jedynie w ograniczony sposób mogą pomóc tym ludziom, zaś zazwyczaj po paru dniach opuszczają oni specjalne schroniska. Dodatkowo nie dysponują one dużymi funduszami, dlatego część bezdomnych uważa wręcz, że lepszym wyjściem jest mieszkanie na ulicy, ponieważ w większości noclegowni można chociażby złapać wszy.

Dodatkowe problemy

Organizacje pozarządowe, a także cytowane przez węgierskie media anonimowe źródła w policji zwracają uwagę na dodatkowe problemy generowane przez nowe prawo. Przede wszystkim nakłada ono wspomniane obciążenia na lokalne samorządy, które mimo dotacji z budżetu centralnego na ten cel w wielu przypadkach nie są w stanie zapewnić bezdomnym nowych miejsc noclegowych. Szacuje się, że obecnie na Węgrzech w noclegowniach dostępnych jest 11 tysięcy miejsc, natomiast codziennie noc na ulicach spędza blisko 20 tysięcy Węgrów.

Tuż po wprowadzeniu nowego prawa rozpoczęto zakrojoną na szeroką skalę akcję policyjną, mającą na celu szybkie egzekwowanie przepisów z kodeksu wykroczeń. Wspomniana kobieta mimo ostrzeżeń postanowiła pozostać w centrum Budapesztu, lecz ogółem na początku tygodnia bezdomni zniknęli zwłaszcza z najczęściej obleganych przez siebie miejsc. Organizacje zajmujące się pomocą tym osobom uważają jednak, że nie należy oceniać tego faktu jako pozytywnego skutku nowego prawa. W związku z nadciągającą zimą będzie bowiem dużo trudniej kontrolować bezdomnych i zabierać z ulicy do schronisk, co w wielu przypadkach może skończyć się zamarznięciem w pustostanach lub innych trudno dostępnych miejscach. Szacuje się, że rocznie na Węgrzech z tego powodu umiera od 200 do 250 osób.

Zachwycona nowym prawem nie jest również sama policja. Nowe prawo nakłada bowiem na nią nowe obowiązki, w tym właśnie konieczność aresztowania osób naruszających kodeks wykroczeń. Policjanci muszą więc nie tylko organizować dodatkowe patrole, lecz podczas zatrzymania bezdomnych zająć się również ich dobytkiem i przewieźć na komisariaty lub do aresztu. Powoduje to między innymi konieczność częstej dezynfekcji radiowozów, dlatego funkcjonariusze w wielu przypadkach wolą zadzwonić po karetkę pogotowia – to z kolei oznacza dodatkową i nie zawsze zasadną pracę pogotowia ratunkowego.

O mieszkanie trudniej

Jak już wspomniano, część bezdomnych żyje na ulicy z powodu niemożności wynajęcia chociażby pokoju. Zasiłek dla długotrwale bezrobotnych na Węgrzech wynosi 22 tysiące forintów brutto miesięcznie (równowartość ponad 300 złotych), za prace społeczne można uzyskać 54 tysiące forintów brutto (około 720 złotych), płaca minimalna wynosi 138 tysięcy forintów brutto (ponad 1,8 tysiąca złotych), natomiast średnia wszystkich wynagrodzeń szacowana jest na 321 tysiąca forintów brutto (około 4,2 tysiąca złotych). Tymczasem szacuje się, iż w Budapeszcie czynsz za wynajem mieszkania wynosi w zależności od położenia dzielnicy od 100 do 150 tysięcy forintów brutto (od 1,3 do 2 tysięcy złotych).

O własne cztery kąty będzie przy tym jeszcze trudniej. W dniu wejścia w życie nowego kodeksu wykroczeń, rządzący ogłosili zakończenie trwającego od 1997 roku programu dopłat do kas mieszkaniowych. Rozwiązanie wprowadzone w czasie rządów socjalisty Gyuli Horna przewidywało, iż budżet państwa dopłacał zarejestrowanym w nim osobom 30 proc. zaoszczędzonej przez nich co roku sumy, aby tym samym zachęcać deweloperów do budowy nowych mieszkań. Gabinet Viktora Orbána uznał jednak program za nieefektywny i działający głównie w interesie banków, chociaż pod tym względem jego głównym beneficjentem był OTP Bank należący do Sándora Csányi’ego, najbogatszego Węgra i przyjaciela szefa rządu.

Zamiast tego Fidesz woli rozwijać inną formę wsparcia rynku mieszkaniowego, jaką jest rodzinna ulga mieszkaniowa (CSOK). Oferuje ona węgierskim rodzinom jednorazową dopłatę do zakupu, budowy bądź powiększenia własnego lokum, a do tego świadczenia uprawnione są osoby posiadające jedno lub więcej dzieci. Ponadto osoby decydujące się na tę formę wsparcia mogą podpisać z rządem umowę, zgodnie z którą zobowiązują się do urodzenia dziecka lub jego adopcji w określonym terminie. Rodzinom wielodzietnym przysługuje z kolei preferencyjny kredyt mogący wynieść nawet 10 milionów forintów (ponad 133 tysiące złotych).

Węgierski rząd stara się więc ułatwiać życie osobom decydującym się na założenie rodziny, lecz trzeba pamiętać, że większość proponowanych przez niego form wsparcia dostępnych jest jedynie dla osób posiadających własny wkład potrzebny choćby do zakupu mieszkania. Likwidacja wspomnianych kas mieszkaniowych zapewne nie przyczyni się więc do wzrostu liczby bezdomnych, ale skłoni kolejne tysiące młodych Węgrów do emigracji na zachód.

Maurycy Mietelski

Zobacz także

Czy Chorwacja potrzebuje Serbów?
Nowy najmłodszy. Irlandia ma premiera z TikToka
Chorwacka centroprawica może spać spokojnie
Nowa partia starych islamistów




Więcej...

Zobacz także tego autora

Jordania na celowniku ajatollahów
Przewodnik po chorwackim liberalizmie
Czy Chorwacja potrzebuje Serbów?
Nowy najmłodszy. Irlandia ma premiera z TikToka
Chorwacka centroprawica może spać spokojnie