"Naddniestrze. Terror tożsamości" – Piotr Oleksy [Recenzja]


03 luty 2019
A A A

Choć wjazd na terytorium Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej nie jest specjalnie trudny, to nieuznawana republika wydaje się być miejscem niedostępnym i z tego powodu fascynującym. Piotr Oleksy w książce pod tytułem „Naddniestrze. Terror tożsamości” jedynie wzmaga zainteresowanie para-państwem, uważanym powszechnie za sowiecki skansen.

Tematyka Naddniestrza pojawiła się szerzej w polskich mediach przed kilkunastoma laty, gdy okazało się, że polska Mennica Państwowa dostarczała ruble naddniestrzańskie nieuznawanym na arenie międzynarodowej władzom w Tyraspolu. Na nowo zainteresowanie samozwańczą republiką rozgorzało po rewolucji godności na Ukrainie, kiedy obawiano się, iż właśnie na formalnym terytorium Mołdawii może dojść do wybuchu kolejnego konfliktu. Na lewym brzegu Dniestru do dzisiaj stacjonuje bowiem rosyjskie wojsko, co w połączeniu z prorosyjskością naddniestrzańskiego społeczeństwa może w każdej chwili stworzyć mieszankę wybuchową.

Kolejna fala zainteresowania samozwańczą republiką, nie mogącą nawet pochwalić się uznaniem swojej państwowości przez otwarcie wspierającą ją Federację Rosyjską, miała miejsce w ubiegłym roku. W polskich mediach pojawiło się kilka artykułów na temat „egzotycznego” terytorium, natomiast najważniejszą publikacją okazała się być obszerna książka Piotra Oleksego. Należy w tym miejscu podkreślić, iż autor „Naddniestrza. Terroru tożsamości” wielokrotnie przebywał na terenie Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej, nawet odbywając staż na tamtejszym uniwersytecie państwowym.

Z tego powodu publikacja jest nie tylko zbiorem suchych historycznych faktów, lecz przede wszystkim opowieścią człowieka orientującego się doskonale w tamtejszych realiach. Nie od dziś bowiem wiadomo, iż politologiczne czy historyczne analizy nie oddają najczęściej prawdziwego obrazu danego państwa, a zwłaszcza nie tłumaczą rzeczywistych nastrojów społecznych i ich uwarunkowań. Tymczasem Oleksemu udało się „wypośrodkować” swoją publikację, dlatego jest ona czymś pomiędzy pracą naukową a reportażem.

Autor zabiera nas więc wpierw w historyczną podróż po krainie, która znalazła swoje miejsce nie tylko na kartach polskich dziejów, lecz również w „Trylogii” Henryka Sienkiewicza. Już wówczas tereny nad Dniestrem, w tym przede wszystkim miejscowość Raszków, traktowano nie tylko jako koniec Rzeczpospolitej, ale wręcz koniec świata. W rzeczywistości Naddniestrze jest jednak ważnym terytorium na geopolitycznej mapie Europy Środkowo-Wschodniej, zajmowanym przez rosyjskie wojska już od czasów carycy Katarzyny II. Sama stolica nieuznawanej republiki, czyli Tyraspol, została natomiast założona przez generała Aleksandra Suworowa, dowódcy armii carskiej, znanego w Polsce głównie z rzezi Pragi.

Obecny kształt Naddniestrza determinowany jest jednak przez wydarzenia współczesne, a zwłaszcza przez rozpad Związku Radzieckiego. To właśnie pod koniec lat 80. XX wieku w sowieckich republikach zaczęły pojawiać się tendencje narodowe, które zostały rozbudzone również w Mołdawii. Na demonstracjach zwolenników niepodległości Mołdawii pojawiały się więc hasła wprost nawołujące do wyrzucenia z kraju osób rosyjskojęzycznych, natomiast po mołdawskich miastach zaczęły grasować bandy atakujące osoby posługujące się tym językiem. To oczywiście jedynie napędzało niechęć mieszkańców lewego brzegu Dniestru do Mołdawian, kończąc się ostatecznie naddniestrzańską wojną 1992 roku. Właśnie od tego czasu funkcjonuje więc  Naddniestrzańska Republika Mołdawska.

Autor opisuje proces tworzenia się nieuznawanej do dziś państwowości, która mogła powstać między innymi dzięki obecności wojsk rosyjskich i cichym poparciu udzielanym przez nie naddniestrzańskim grupom zbrojnym walczącym z Mołdawianami. Trzeba bowiem pamiętać, że chaos powstały w Rosji w czasie rządów Borysa Jelcyna spowodował, iż stacjonujące tam oddziały nie wiedziały tak naprawdę, jaką taktykę przyjąć, zaś sprawy w swoje ręce wziął ich dowódca, Aleksandr Lebied, który ostatecznie rozwiązał konflikt.

Samych mieszkańców nie trzeba było z kolei namawiać do obrony ich państwa, ponieważ wysoki jak na postradzieckie standardy poziom życia powodował, iż nie byli oni i do dzisiaj nie są szczególnie zainteresowani integracją z Mołdawią. Co ciekawe, naddniestrzańska tożsamość związana jest nierozerwalnie z „ruskim mirem” i rosyjską kulturą, ale jednocześnie rości ona sobie prawa do „prawdziwej Mołdawskości”. Jest ona rozumiana głównie jako przywiązanie do religii prawosławnej oraz zapisu mołdawskiego w cyrylicy, a także stoi w opozycji do „rumuńskiego nacjonalizmu” – mieszkańcy lewej strony Dniestru uważają bowiem, że celem Kiszyniowa jest zjednoczenie Mołdawii z Rumunią.

Publikacja w zasadzie nie ma więc słabszych momentów, chociaż autor mógł poświęcić nieco więcej miejsca niektórym wątkom. Niedosyt pozostawia zwłaszcza jedynie sygnalizowana specyfika stosunków Tyraspola z Kijowem, które pogorszyły się dopiero po obaleniu ukraińskiego prezydenta Wiktora Janukowycza, chociaż najprawdopodobniej jest to kryzys jedynie pozorny. Interesujące byłoby też rozwinięcie tematu paradoksów mołdawskiego sportu, w którym dominują zawodnicy i kluby właśnie z Naddniestrza, przy czym wątek ten w jednym z opracowań rozwijał Ośrodek Studiów Wschodnich.

„Naddniestrze. Terror tożsamości” zasługuje więc na uwagę nie tylko osób zainteresowanych regionem Europy Środkowo-Wschodniej, ale nawet laików, ponieważ autor w niezwykle przystępny i klarowny sposób tłumaczy wszelkie naddniestrzańskie zawiłości polityczno-historyczne.

Maurycy Mietelski

Zobacz także

„Meloni. Jestem Giorgia” – Kacper Kita
"Nowy Uzbekistan" - Agnieszka Pikulicka-Wilczewska
"Nazistowscy miliarderzy" - David de Jong
"Armenia. Obieg zamknięty" - Maciej Falkowski [Recenzja]




Więcej...

Zobacz także tego autora

TikTok a sprawa amerykańska
Białoruskim nawozem w litewskiego prezydenta
Chorwacja koalicjami stoi
Europejska branża fotowoltaiczna na skraju upadku
Ostatnia nadzieja chorwackiej opozycji