15 sierpień 2011
-
-
Miłosz J. Zieliński
Litewskie służby graniczne odmówiły wpuszczenia na terytorium Litwy wiceminister sprawiedliwości Republiki Białoruś, Alli Bodak. Jako powód podały figurowanie jej nazwiska na "czarnej liście" przedstawicieli reżimu w Mińsku, które uznawane są za personae non gratae w Unii Europejskiej.
W Litwie w ostatnich dniach nasila się krytyka postępowania instytucji państwowych wobec Białorusi i przedstawicieli tamtejszej władzy. Oburzenie wzbudziło zwłaszcza udostępnienie danych konta Alesia Bialackiego, szefa mińskiego Centrum Praw Człowieka "Wiasna". Ministerstwo sprawiedliwości Białorusi wystąpiło o nie powołując się na dwustronną umowę białorusko-litewską o wzajemnej pomocy prawnej. Mimo, że w tym przypadku sprawa miała charakter czysto polityczny oczywisty był motyw działania urzędników białoruskich, Litwini nie odrzucili wniosku. W jego wyniku Ales Bialacki został aresztowany i grozi mu do 7 lat pozbawienia wolności.
Reakcją władz litewskich było wykonanie jak największej liczby gestów w stronę białoruskiej opozycji demokratycznej. Przebywająca w Litwie Natalia Radzina, obrończyni praw człowieka, wystąpiła o azyl i najprawdopodobniej go otrzyma. W zgodnej opinii komentatorów i ekspertów, Wilno zamierza uczynić wszystko, aby poprawić swój nadszarpnięty wizerunek i nadal uchodzić za kraj przyjazny prodemokratycznym dążeniom społeczeństwa białoruskiego. Właśnie z tego powodu wiceminister Alla Bodak nie otrzymała zgody na wjazd na terytorium Litwy. Dla litewskiej opinii publicznej oburzający jest jednak fakt, że wystawiono jej wizę Schengen, mimo że figuruje na "czarnej liście" osób, których obecność jest niepożądana w całej Unii Europejskiej.
Do podobnej sytuacji, co w Litwie, dopuściła polska prokuratura, która również udostępniła dane konta Bialackiego. Na wtorek, 16 sierpnia, prokurator generalny Andrzej Seremet zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji personalnych w obliczu kompromitacji polskich organów sprawiedliwości.
Źródło: baltictimes.com, rp.pl, wyborcza.pl