Egipska gospodarka chwieje się w posadach


29 kwiecień 2022
A A A

Wojna spowodowała gwałtowne pogorszenie się sytuacji gospodarczej Egiptu. Z Rosji i Ukrainy pozyskiwał on dotąd pszenicę, a także turystów kluczowych dla tamtejszego sektora turystycznego. Tym samym do niebezpiecznych rozmiarów rozrasta się egipski dług publiczny, nakręcający dalszą spiralę pożyczek z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i innych źródeł.

Egipt bardzo często znajduje się na szczycie światowych rankingów największych importerów pszenicy. W ubiegłym roku blisko 80 proc. jej dostaw pochodziła właśnie z Rosji i Ukrainy, dlatego wybuch wojny był dla Egipcjan poważnym ciosem. Szczególnie na jej początku, gdy zerwane zostały łańcuchy dostaw, co spowodowało gwałtowny wzrost cen oraz problemy z płatnościami. Sytuacja poprawiła się nieco w marcu, ale wciąż nie powróciła do stanu sprzed wojny.

Spadek importu zboża wpłynął oczywiście na ceny chleba i innych produktów żywnościowych. To nie lada problem dla całego egipskiego społeczeństwa, w którym blisko 30 milionów ludzi żyje w skrajnym ubóstwie, a 70 proc. populacji jest zmuszona do korzystania z programów subsydiowania żywności. Chleb jest zaś jednym z podstawowych produktów spożywczych, dlatego w przeszłości kraj był kilkukrotnie świadkiem poważnych zamieszek spowodowanych cięciami dopłat do jego produkcji.

Rosyjska inwazja na Ukrainę spowodowała zresztą nie tylko gwałtowny wzrost cen. Wpłynęła też bezpośrednio na bezpieczeństwo żywnościowe kraju. Przed wojną Egipt posiadał w swoich magazynach blisko cztery miliony ton pszenicy, które miały starczyć na zapewnienie Egipcjanom chleba przez cztery miesiące. Po rosyjskim ataku i zakłóceniu łańcucha dostaw zboża starczyłoby pod koniec marca już tylko na kolejne dwa i pół miesiąca.

Kontrola cen, alternatywne dostawy, krajowa produkcja…

W takiej sytuacji rząd musiał oczywiście podjąć odpowiednie kroki, zwłaszcza jeśli chciał uniknąć protestów, których egipski prezydent Abd al-Fattah as-Sisi boi się jak ognia. Przede wszystkim w pierwszych dniach marca władze przeznaczyły dodatkowy miliard dolarów na zakup pszenicy z zagranicznych źródeł. Premier Moustafa Madbouly, na wyraźne polecenie głowy państwa, pod koniec ubiegłego miesiąca wprowadził ponadto maksymalną cenę za chleb niepodlegający państwowym subsydiom.

Najważniejsze dla złagodzenia kryzysu było jednak znalezienie alternatywnych źródeł pozyskiwania zboża. Tym samym Egipt zapewnił sobie dodatkowe dostawy od czternastu państw, w tym między innymi Rumunii, Francji, Indii, Stanów Zjednoczonych, Argentyny, Kanady czy Paragwaju. W marcu w porównaniu do sytuacji z lutego odblokowany został także częściowo eksport z Rosji i Ukrainy.

Przede wszystkim egipski rząd zajął się swoim własnym rynkiem. W połowie marca wprowadziły więc trzymiesięczny zakaz eksportu pszenicy, kukurydzy, oleju roślinnego i innych kluczowych produktów spożywczych. Poza tym rząd w Kairze zapowiedział pozyskanie blisko sześciu ton pszenicy od krajowych producentów.

Obecnie widać wyraźnie, że z powodu wojny w Egipcie przekonano się, jak ważne jest zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego za pośrednictwem własnego rolnictwa. Rządzący zaczęli intensywnie zachęcać do wytężonej pracy przy zbliżających się żniwach, jednocześnie pracując nad zwiększeniem powierzchni krajowych pól uprawnych. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku Sisi ogłosił rozpoczęcie szeregu projektów rekultywacji terenów rolniczych.

Zmniejszenie uzależnienia od zagranicznych dostaw nie będzie jednak łatwe. Co prawda zasięg upraw z roku na rok rzeczywiście się zwiększa, ale trudno jest przezwyciężyć uwarunkowania geograficzne. Problemem dla rozwoju rolnictwa jest zwłaszcza niedobór słodkiej wody, której jedynym źródłem jest obecnie Nil, zaspokajający także potrzeby egipskiej populacji liczącej już blisko 102 miliony osób. Większy wpływ rząd ma z kolei na konieczne zwiększenie pojemności magazynów zboża i modernizację przestarzałej infrastruktury.

Uderzenie w turystykę

Kolejnym sektorem gospodarczym cierpiącym z powodu wojny jest turystyka, odgrywająca jedną z kluczowych ról w strukturze egipskiego systemu ekonomicznego. Odpowiada ona bowiem za blisko 12 proc. PKB i zatrudnia około dwóch milionów osób. Ponadto jest także jednym z głównych źródeł dostępu do waluty obcej.  Egipskie władze liczą dodatkowo, że turystyka będzie odgrywać coraz większą rolę w tamtejszej gospodarce, a jej wkład w PKB zostanie podwojony do 2028 roku.

W ambitnych planach nie pomoże z pewnością brak zagranicznych turystów odwiedzających Egipt, zwłaszcza jeśli chodzi o Rosjan i Ukraińców. Rocznie stanowili oni blisko jedną trzecią wszystkich obcokrajowców odwiedzających egipskie kurorty i hotele. Sytuacja poprawiła się nieco na początku kwietnia, gdy rosyjskie linie lotnicze wznowiły loty do Egiptu, ale jest to jedynie kropla w morzu potrzeb całej branży, bo Rosjanie stanowili dotąd największą grupę turystów.

Rząd rozpoczął więc intensywną kampanię na rzecz przyciągnięcia do Egiptu obywateli innych państw. Kraj reklamuje się zwłaszcza w bogatych państwach pokroju Wielkiej Brytanii, Niemiec, Włoch, Francji czy Stanów Zjednoczonych. Na razie jednak nie widać zadowalających efektów działań promocyjnych. Obłożenie hoteli w najchętniej odwiedzanych przez obcokrajowców kurortach, czyli Szarm el-Szejk i Hurghadzie, ma bowiem wynosić obecnie odpowiednio 35 i 40-45 proc.

Egipt poszukując źródła dochodów dla swojej kluczowej branży ma przyspieszać działania na rzecz przyciągnięcia do siebie turystów z Izraela. Przede wszystkim w tym miesiącu ustanowiono bezpośrednie połączenie lotnicze między Tel Awiwem a Szarm el-Szejk. Przygotowania do jego uruchomienia trwały już od dłuższego czasu, dlatego w ubiegłym roku Egipt zakończył budowę 36-kilometrowego muru z betonu i drutu, okalającego wspomniany kurort. W ten sposób władze mają zapewnić odpowiednie bezpieczeństwo izraelskim turystom.

Dług cały czas rośnie

Kiepska kondycja egipskiej gospodarki nie jest jedynie efektem ostatnich wydarzeń na arenie międzynarodowej. Poważnym wyzwaniem dla Egiptu, tak jak dla praktycznie wszystkich państw, była oczywiście pandemia koronawirusa. Co prawda egipskie władze spieszyły się przed dwoma laty ze zniesieniem jak największej liczby ograniczeń, ale ruch turystyczny  znacznie się osłabił. Od tamtego czasu większość pracowników sektora turystycznego ma więc wykonywać swoje obowiązki za połowę wcześniejszego wynagrodzenia.

Spadek przychodów dodatkowo pogłębił egipskie problemy z zadłużeniem, które rośnie od ponad dekady, a zaczęło jeszcze bardziej powiększać się po przejęciu władzy przez Sisiego w 2014 roku. Na koniec roku fiskalnego 2020/21 łączny dług Egiptu wynosił już blisko 392 miliardy dolarów. Blisko 137 miliardów to zaś dług zewnętrzny, wyższy niemal czterokrotnie niż za rządów Hosniego Mubaraka w 2010 roku. Od tamtego czasu dług wewnętrzny zwiększył się natomiast dwukrotnie.

Ogółem relacja między długiem zagranicznym a PKB jest według międzynarodowych standardów bezpieczna, bo wynosi obecnie 33,9 proc. Problem w tym, że po zsumowaniu go z długiem wewnętrznym jest to już 89.94 proc., a to oznacza już przekroczenie dopuszczalnych limitów. Warto zresztą podkreślić, że w ubiegłym roku Egipt zajmował pod tym względem 158. miejsce pośród 189 krajów. Jeśli chodzi natomiast o przelicznik długu na jednego mieszkańca plasował się na 100. pozycji.

W styczniu bieżącego roku stosunek długu do PKB wyniósł już 91,6 proc. Egipskie władze mają nadzieję, że w ciągu najbliższych trzech lat jego poziom uda się zmniejszyć do 85 proc. Osiągnięcie tego celu będzie jednak niezwykle trudne. Nie tylko z powodu konsekwencji trwającej wojny lecz również nowych planów rządu. Otóż chce on w najbliższym czasie pożyczyć blisko 73 miliardy dolarów poprzez sprzedaż obligacji krajowym bankom.

Jednym z głównych źródeł zadłużenia zewnętrznego Egiptu są zobowiązania wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego. W ciągu ostatnich sześciu lat pożyczył on władzom w Kairze blisko 20 miliardów dolarów. Po wybuchu wojny Egipcjanie zwrócili się do MFW o kolejny kredyt, gdy tymczasem już w tej chwili są jego głównym „klientem” zaraz obok Argentyny. Mogą zaś liczyć na kolejne kredyty z powodu zadowalającego Fundusz poziomu wzrostu gospodarczego.

Przejadane pożyczki

Problem w tym, że kolejne transze kredytów zaciąganych przez Egipt nie przekładają się wcale na poprawę jego sytuacji ekonomicznej. Nowe pożyczki powinny być bowiem wykorzystywane do zwiększenia produkcji towarów i usług, aby w ten sposób państwo cieszyło się zyskami pozwalającymi na spłatę starych długów oraz odsetek. Tymczasem są one przeznaczane na regulację dotychczasowych zobowiązań, przez co Egipcjanie wpadają w coraz bardziej niebezpieczną spiralę długów.

Egipt próbuje poza tym ożywić gospodarkę poprzez próby pozyskiwania kapitału z Zatoki Perskiej, głównie poprzez deponowanie miliardów dolarów w Centralnym Banku Egiptu czy inwestowanie w krajową gospodarkę. Problem w tym, że państwa pokroju Arabii Saudyjskiej czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich wykupują głównie już istniejące aktywa, a więc nie rozwijają nowych inwestycji stanowiących wartość dodaną dla egipskiej gospodarki.

W ostatnich latach inwestorów próbowało wyręczać w tym państwo. Sisi uruchomił szereg zakrojonych na dużą skalę inicjatyw, przede wszystkim takich jak budowa nowej stolicy państwa, rozbudowa Kanału Sueskiego, budowa elektrowni jądrowej czy zakup nowego sprzętu wojskowego. Większość z rządowych wydatków nie przyniosła spodziewanych efektów. Chociażby pogłębienie Kanału Sueskiego nie wpłynęło na wzrost zysków z opłat tranzytowych, natomiast jeszcze przed budową elektrowni atomowej Egipt miał nadwyżkę energii.

Egipt w najbliższych latach będzie mierzył się z kolejnymi poważnymi problemami. Rosnące temperatury zmniejszają produkcję rolną oraz negatywnie odbijają się na sektorze rybołówstwa, a podnoszący się poziom wód będzie miał coraz większy wpływ na żyzne tereny. Warto pamiętać, że w rolnictwie jest zatrudniona jedna trzecia Egipcjan, dlatego dalsze pustynnienie będzie dla nich nie lada wyzwaniem. Nie można również zapominać o niekontrolowanym wzroście egipskiej populacji. Sisi ma więc nad czym myśleć.  

 

 

Zobacz także

Obalić Plenkovicia. Chorwacja po wyborach
Niepodległość na dalszym planie. Kraj Basków przed wyborami
Czy Chorwacja potrzebuje Serbów?
Nowy najmłodszy. Irlandia ma premiera z TikToka




Więcej...

Zobacz także tego autora

Obalić Plenkovicia. Chorwacja po wyborach
Niepodległość na dalszym planie. Kraj Basków przed wyborami
Jordania na celowniku ajatollahów
Przewodnik po chorwackim liberalizmie
Czy Chorwacja potrzebuje Serbów?