Kościół, który pogrąża japoński rząd


26 wrzesień 2022
A A A

Zabójcą byłego premiera Shinzō Abe okazał się być przeciwnik kontrowersyjnego Kościoła Zjednoczeniowego, uważanego przez wielu za niebezpieczną sektę. Sprawa jego związków z rządzącą Partią Liberalno-Demokratyczną wpływa zaś negatywnie na popularność gabinetu Fumio Kishidy.

Początkowo japońskie media sugerowały, że Abe został zastrzelony przez członka Kościoła Zjednoczeniowego, ale prawda okazała się zgoła inna. Napastnik postanowił zamordować byłego szefa rządu, bo jego matka przekazała wszystkie cały rodzinny majątek właśnie na działanie kontrowersyjnej wspólnoty religijnej. Według Tetsuya Yamagami winę ponosił za to między innymi Abe, który przez lata miał bliskie związki z Kościołem Zjednoczeniowym. Zamachowiec dzień przed dokonaniem ataku napisał zresztą list do jednego z blogerów zajmujących się krytyką działalności Kościoła, w którym skarżył się, że jego matka poprzez przynależność do wspólnoty „wypaczyła całe jego życie”.

Kontrowersyjna wspólnota

Aktywność Ruchu pod Wezwaniem Ducha Świętego dla Zjednoczenia Chrześcijaństwa Światowego na terenie Japonii zaczęła się dzięki dziadkowi Abe. Nobusuke Kishi był premierem w latach 1957-1960 i nawet po zakończeniu urzędowania pozostawał jedną z najbardziej wpływowych postaci tamtejszej polityki. Dzięki jego protekcji w 1968 roku Kościół Zjednoczeniowy mógł więc oficjalnie otworzyć swoje pierwsze przedstawicielstwo w Tokio. Co prawda nie ma dowodów na przynależność samego Abe do tego ruchu religijnego, tym niemniej otwarcie wspierał on jego funkcjonowanie. Jeszcze w ubiegłym roku wystosował przesłanie wideo do uczestników zjazdu Powszechnej Federacji Pokoju, związanej bezpośrednio z Kościołem.

Sama grupa została założona w 1954 roku w Korei Południowej przez wielebnego Sun Myung Moona. Zmarły przed dekadą duchowny od początku swojej działalności wzbudzał duże kontrowersje, a w Korei Północnej przebywał nawet w więzieniu. Twierdził bowiem, że trzykrotnie ukazał mu się Jezus Chrystus, dlatego zaczął uważać się za nowego mesjasza. Moon wielokrotnie powoływał się zresztą na objawienia, które kazały mu między innymi założyć oddział Kościoła w Stanach Zjednoczonych. Po osiedleniu się w Ameryce, koreański wielebny nawiązał kontakty z tamtejszym środowiskiem konserwatywnym, w tym z prezydentem Ronaldem Reaganem.

Założyciel Kościoła Zjednoczeniowego chętnie wspierał finansowo amerykańską prawicę. Z funduszy kościelnych założył między innymi wychodzący do dzisiaj dziennik „The Washington Times”, będący konserwatywną konkurencją dla liberalnego „The Washington Post”. O Moonie zazwyczaj było głośno właśnie z powodu jego działalności finansowej, za którą został nawet skazany przez amerykański sąd w 1984 roku.

W samej Japonii Kościół Zjednoczeniowy według różnych szacunków może mieć nawet kilkaset tysięcy wyznawców. Powszechnie jest oskarżany o pranie mózgu swoim członkom, którzy wówczas są przede wszystkim bardziej skłonni do przekazywania wspólnocie swoich pieniędzy. Jak wygląda proces formowania jej członków widać doskonale na przykładzie matki zabójcy Abe. W rozmowie ze śledczymi nie wyraziła ona bowiem ubolewania z powodu śmierci byłego premiera, ale martwiła się o wpływ zamachu na wizerunek Kościoła Zjednoczeniowego.

Konserwatywne związki

Abe nie był jedynym znanym politykiem, który w ubiegłym roku wysłał przesłanie do uczestników wspomnianego zjazdu Powszechnej Federacji Pokoju. Uzyskała ona również wsparcie byłego amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa. Nie powinno to szczególnie dziwić, bo Kościół Zjednoczeniowy od początku cieszył się wpływami wśród konserwatywnych polityków. Dziadek Abe umożliwił jego działalność w Japonii, bo uważał Moona i jego wspólnotę za cennego sojusznika w antykomunistycznej krucjacie przeciwko Związkowi Radzieckiemu, a także oskarżanym o komunistyczne sympatie związkom zawodowym.

Koniec zimnej wojny zahamował rozwój Kościoła Zjednoczeniowego, od tamtego czasu mającego coraz większe problemy z pozyskiwaniem nowych wiernych. Obecnie w Japonii należą do niego przede wszystkim starsi ludzie, tym niemniej wciąż zachowuje on spore wpływy wśród rządzącej Partii Liberalno-Demokratycznej (LDP). Jej politycy podzielają wiele głównych zasad Kościoła, w tym zwłaszcza jego poparcie dla wartości rodzinnych i sprzeciw wobec postulatu legalizacji małżeństw homoseksualnych.

Były premier był tylko jednym z wielu znanych polityków konserwatywnego ugrupowania, którzy korzystali z pomocy Kościoła zwłaszcza przy swoich kampaniach wyborczych. Przyznał się do tego chociażby Nobuo Kishi, były już japoński minister obrony i prywatnie brat zamordowanego polityka. Z drugiej strony Kościół Zjednoczeniowy z powodu licznych skandali finansowych stał się już wiele lat temu zbyt dużym obciążeniem wizerunkowym, dlatego działacze LDP dużo chętniej przyznawali się na przykład do związków z paramilitarnymi organizacjami nacjonalistycznymi.

Obecnie japońska partia rządząca oczyszcza się z polityków utrzymujących zbyt bliskie relacje z Kościołem Zjednoczeniowym. W ubiegłym miesiącu z rządem pożegnało się łącznie siedmiu ministrów, w tym wspomniany Kishi. Premier Kishida przy tej okazji przeprosił opinię publiczną, która miała być coraz bardziej zaniepokojona licznymi doniesieniami medialnymi dotyczącymi relacji ugrupowania z kontrowersyjną wspólnotą. Weryfikację członków LDP pod tym kątem prowadzi obecnie sekretarz generalny partii, Toshimitsu Motegi. Konserwatywni parlamentarzyści mieli między innymi kilka tygodni na wypełnienie specjalnej ankiety dotyczącej powiązań z Kościołem Zjednoczeniowym.

Notowania rządu coraz gorsze

Początkowo LDP próbowało zamieść sprawę pod przysłowiowy dywan. Liderzy ugrupowania twierdzili, że nie ma ono żadnych organizacyjnych powiązań z Kościołem, dlatego nie ma większego uzasadnienia dla przeprowadzenia specjalnego śledztwa wśród jego polityków. Ostatecznie skandal zaczął jednak wpływać negatywnie na notowania partii i samego szefa rządu. Z najnowszego sondażu gazety „Mainichi Shimbun” wynika, że gabinet Kishidy cieszy się zaufaniem jedynie 29 proc. badanych, co oznacza spadek o 7 pkt. proc. w ciągu miesiąca. Tymczasem w Japonii poparcie poniżej 30 proc. uważane jest za niebezpieczny dla rządu.

To niejedyny problem konserwatystów. Japońska opinia publiczna negatywnie ocenia również decyzję o organizacji państwowego pogrzebu Abe. Takiemu charakterowi ostatniego pożegnania byłego premiera sprzeciwia się 62 proc. respondentów, natomiast akceptuje jedynie 27 proc. Kontrowersje wokół zaplanowanego na 27 września pogrzebu związane są z jego dużymi kosztami, wątpliwą podstawą prawną oraz krytykowanymi przez część społeczeństwa poglądami byłego szefa rządu.

Obecna władza wyda na organizację uroczystości równowartość blisko 11,6 mln dolarów. Rządzący wygospodarują pieniądze na ten cel z rocznego funduszu na niespodziewane wydatki, wykorzystywanego głównie przy okazji klęsk żywiołowych. To również nie podoba się Japończykom, zwłaszcza z powodu obecnych kłopotów gospodarczych kraju. Japonia podobnie jak inne państwa zmaga się z rosnącą inflacją, lecz również z osłabieniem jena i stagnacją wynagrodzeń. W tym kontekście niewiele zmienia wyższy niż oczekiwano wzrost gospodarczy.

Kishida stara się obecnie prowadzić politykę prowadzącą do ożywienia japońskiej gospodarki. Zwiększeniu krajowego popytu i przyciągnięciu z powrotem turystów służyć ma zwłaszcza zdejmowanie kolejnych obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa, przyspieszone w drugim kwartale bieżącego roku. Jesienią rządzący najprawdopodobniej uruchomią program zniżek na podróże po kraju, mający pomóc w odbudowie branżom hotelarskiej i transportowej. Także i tutaj LDP napotyka jednak spore problemy, bo liczba przypadków zakażeń COVID-19 znów jest wysoka i trudno ustabilizować ją na bezpiecznym poziomie.  

Maurycy Mietelski

fot. 首相官邸ホームページ (CC)

Zobacz także

Białoruskim nawozem w litewskiego prezydenta
Chorwacja koalicjami stoi
Ostatnia nadzieja chorwackiej opozycji
Szokująca rezygnacja Leo Varadkara




Więcej...

Zobacz także tego autora

TikTok a sprawa amerykańska
Białoruskim nawozem w litewskiego prezydenta
Chorwacja koalicjami stoi
Europejska branża fotowoltaiczna na skraju upadku
Ostatnia nadzieja chorwackiej opozycji