Holendrzy wysłali poważne ostrzeżenie rządzącym


23 marzec 2023
A A A

Powstały nieco ponad trzy lata temu Ruch Rolnik-Obywatel w cuglach wygrał wybory regionalne w Holandii. To poważne ostrzeżenie dla centroprawicowego rządu Marka Rutte, pokazujące niezadowolenie Holendrów z jego dotychczasowej polityki, zwłaszcza w zakresie realizacji celów klimatycznych. Jednocześnie zwycięzcy muszą mieć na uwadze losy ugrupowania, które przed czterema laty zatrzęsło w posadach tamtejszą sceną polityczną.

Ruch Rolnik-Obywatel (BBB) wygrał wybory do rad wszystkich dwunastu holenderskich prowincji, ogółem wprowadzając do nich swoich 138 przedstawicieli. Największy sukces powstałe pod koniec 2019 roku ugrupowanie odniosło w graniczących z Niemcami prowincjach Drenthe i Overijssel, których mieszkańcy najbardziej obawiają się ogłoszonego w połowie ubiegłego roku planu realizacji polityki klimatycznej Unii Europejskiej.

Poważne straty odnotowały praktycznie wszystkie największe holenderskie ugrupowania, nawet te znajdujące się w opozycji do obecnego rządu. Najwięcej za swoją dotychczasową politykę zapłaciły jednak właśnie partie współtworzące rząd Rutte. Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VVD), Apel Chrześcijańsko-Demokratyczny (CDA), Demokraci 66 (D66) i Unia Chrześcijańska (CU) zdobyły 160 spośród 572 możliwych mandatów, czyli o 64 mniej niż w minionej kadencji rad prowincji.

Warto podkreślić, że wybory prowincjonalne oznaczają jednocześnie zmianę składu Senatu. Już w maju Stany Prowincjonalne wybiorą nowych członków Eerste Kamer. W liczącej 75 miejsc izbie wyższej holenderskiego parlamentu BBB będzie miało 17 senatorów, wspólny klub Zielonej Lewicy (GL) i Partii dla Zwierząt (PvdA) 15 senatorów, natomiast koalicja rządowa łącznie 22 senatorów. Tym samym rządowi Rutte będzie jeszcze trudniej realizować swoją politykę.

Nie tylko azot

Główną przyczyną historycznego triumfu BBB był sprzeciw Holendrów wobec założeń polityki azotowej obecnej władzy. Co prawda najgłośniejsze protesty tamtejszych rolników zaczęły się w połowie ubiegłego roku, ale już w 2019 roku rozpoczęli oni pierwsze poważniejsze akcje sprzeciwu wobec gabinetu Rutte. Właśnie wówczas rządzący ogłosili bowiem plany redukcji pogłowia bydła, aby w ten sposób ograniczyć emisję azotu mającego wywierać negatywny wpływ na holenderską glebę. Farmerzy odrzucali podobne oskarżenia, zarzucając Rutte i jego koalicjantom chęć zniszczenia mniejszych gospodarstw rolnych.

W połowie ubiegłego roku centroprawicowy gabinet ogłosił nową, niezwykle radykalną politykę azotową. Zakłada ona przeznaczenie prawie 25 mld euro na działania mające ograniczyć emisję azotu, głównie poprzez zmniejszenie pogłowia bydła i likwidację gospodarstw rolnych. Według rządowych szacunków realizacja powyższych założeń doprowadzi do zakończenia uprawy roli przez blisko jedną trzecią holenderskich rolników. Zapowiedzi minister ds. środowiska i polityki klimatycznej Christianne van der Wal doprowadziły do często wymykających się spod wszelkiej kontroli protestów, a także do rozpoczęcia negocjacji z farmerami. Dotychczas nie osiągnięto jednak żadnego porozumienia, bo Rutte przynajmniej przed wyborami prowincjonalnymi nie był skory do pójścia na niemal żadne ustępstwa.

Warto podkreślić, że niechęć do polityki azotowej rządu nie ogranicza się jedynie do obszarów wiejskich. Przekroczenie limitów azotu w glebie i wodzie doprowadziło do wstrzymania wielu inwestycji budowlanych oraz ograniczenia wydawania nowych pozwoleń na budowę, bo holenderskie sądy przychyliły się w wielu podobnych sprawach do stanowiska grup ekologicznych. Tymczasem Holandia boryka się od dłuższego czasu z poważnym kryzysem mieszkaniowym, który wywołał wiele protestów wśród mieszkańców największych miast.

O niechęci do obecnego rządu świadczy sondaż opublikowany przed wyborami przez publicznego nadawcę NOS[1]. Blisko 60 proc. badanych uznało głosowanie za swoiste referendum na temat polityki gabinetu Rutte, natomiast 46 proc. chciało wyrazić dezaprobatę dla działań rządzących. Wśród przeciwników obecnej władzy najważniejszą rolę nie odgrywała wcale jego agenda klimatyczna, lecz niekompetencja ministrów. Poza tym Holendrzy krytycznie patrzą na dotychczasową politykę imigracyjną rządu i funkcjonowanie służby zdrowia.

Refleksja? Tylko częściowa

Spośród partii tworzących koalicję rządową największe straty na polityce wobec rolników ponosi chadecja. Największym poparciem cieszy się ona właśnie na terenach wiejskich, dlatego zapowiedź likwidacji blisko jednej trzeciej gospodarstw rolnych bezpośrednio uderza w jej elektorat. Sama lider BBB Caroline van der Plas założyła swoje ugrupowanie, gdy po poprzednich wyborach prowincjonalnych wystąpiła z CDA, a dodatkowo wieloletnią radną partii była jej matka. Van der Plas często uderza zresztą w swoich dawnych kolegów, mówiąc o masowych odejściach członków chadecji wywodzących się właśnie ze środowisk rolniczych.

Jeszcze przed wyborami liderzy Apelu starali się odzyskać nadwyrężone poparcie. Spotkania z terenowymi strukturami CDA były jednak niezwykle trudne, bo członkowie partii ostro atakowali obecny rząd, nie tylko zresztą z powodu samej polityki azotowej. Strata 29 miejsc w radach prowincji spowodowała, że chadecy wezwali swoich partnerów koalicyjnych do rewizji planów klimatycznych, czyli przede wszystkim do odroczenia o pięć lat realizacji celu w postaci redukcji emisji azotu o połowę. W tej kwestii partia wicepremiera Wopke Hoekstry może liczyć nie tylko na poparcie BBB i prawicowej części opozycji, ale także koalicyjnej CU.

Jak już wspomniano straty poniosły wszystkie partie tworzące gabinet Rutte. Mimo to VVD i D66 raczej nie zamierzają ustępować środowiskom rolniczym, nawet mimo wezwań swoich sojuszników z CDA. Oba ugrupowania twierdzą, że problem zatruwania środowiska przez sektor rolny nie zniknął wraz z wyborami, dlatego mimo triumfu BBB należy realizować wyznaczone wcześniej cele klimatyczne. Problemem może być jednak ich przeforsowanie w parlamencie, bo opór większości parlamentarzystów budzi zwłaszcza rozważany przez rząd  przymusowy wykup przeznaczonych do likwidacji gospodarstw rolnych.

„Antysystemowcy” w cenie

Holendrzy po raz kolejny wykazali swoje niezadowolenie z rządów Rutte poprzez wybory do rad prowincji. Przed czterema laty również miało miejsce zwycięstwo określane „historycznym triumfem”. Wówczas najwięcej miejsc w Stanach Prowincjonalnych uzyskali przedstawiciele narodowo-konserwatywnego i antysystemowego Forum na rzecz Demokracji (FvD). Ugrupowanie kierowane przez Thierry’ego Baudeta zdobyło wtedy 86 mandatów, natomiast teraz będzie miało jedynie 15 radnych. Mimo wyniku w wyborach samorządowych w 2019 roku nie zachwyciło już zresztą dwa lata później, gdy zdobyło tylko 8 miejsc w 150-osobowej izbie niższej holenderskiego parlamentu.

Kontrowersje związane z wypowiedziami Baudeta i radykalizmem młodzieżówki FvD spowodowały, że nacjonaliści podzielili się na kilka ugrupowań. Spośród nich największy sukces w tegorocznych wyborach prowincjonalnych osiągnęło konserwatywno-liberalne JA21, które będzie miało swoich 20 przedstawicieli w radach prowincji. Gorszy wynik niż cztery lata temu uzyskała narodowo-liberalna Partia Wolności (PVV). Jej lider, Geert Wilders, komentując wyborcze rozstrzygnięcia stwierdził zresztą, że w warunkach sprzeciwu wobec polityki azotowej trudno było konkurować z BBB w walce o wyborców rozczarowanych obecnym rządem.

Jak widać w Holandii nie brakuje wyborców próbujących od co najmniej kilku lat zakwestionować niezachwianą od kilkunastu lat pozycję Rutte. Na razie nie przekłada się to jednak na wynik „antysystemowych” partii w wyborach parlamentarnych. Premier i lider VVD nie może jednak spać spokojnie, bo forsowanie polityki klimatycznej w jej obecnym kształcie doprowadziło do poważnych pęknięć w koalicji rządowej. Szukanie wśród lewicowej opozycji poparcia dla postulatów pokroju wywłaszczenia rolników może zaś zniechęcić do jego partii bardziej prawicowo nastawionych wyborców. Szefowa BBB nie musi się więc mylić, przewidując upadek obecnego rządu jeszcze przed końcem roku.

Maurycy Mietelski

fot. Minister-president Rutte from Nederland (CC)

[1] https://nos.nl/collectie/13923/artikel/2467627-ontevredenheid-over-kabinet-was-belangrijke-drijfveer-voor-kiezers

Zobacz także

Obalić Plenkovicia. Chorwacja po wyborach
Niepodległość na dalszym planie. Kraj Basków przed wyborami
Czy Chorwacja potrzebuje Serbów?
Nowy najmłodszy. Irlandia ma premiera z TikToka




Więcej...

Zobacz także tego autora

Ortodoksyjna przemoc. Batalion Netzah Yehuda pod lupą Amerykanów
Obalić Plenkovicia. Chorwacja po wyborach
Niepodległość na dalszym planie. Kraj Basków przed wyborami
Jordania na celowniku ajatollahów
Przewodnik po chorwackim liberalizmie