Ruch rolników chce odmienić Holandię


30 marzec 2023
A A A

Przed dwoma laty niewielki Ruch Rolnik-Obywatel zdobył zaledwie jeden mandat w wyborach do izby niższej holenderskiego parlamentu. Teraz uzyskał natomiast historyczny wynik w wyborach prowincjonalnych, wygrywając we wszystkich dwunastu odpowiednikach polskich województw. Dynamicznie rozwijająca się partia może pozostać jednak tylko „sezonowym” objawieniem, choć jej liderzy nie zamierzają powtarzać błędów ugrupowań wcześniej kontestujących kształt holenderskiej sceny politycznej.

Ponad 104,3 tysiąca głosów w wyborach do Tweede Kamer w marcu 2021 roku uzyskał Ruch Rolnik-Obywatel (BBB), co pozwoliło mu na wprowadzenie do parlamentu jego założycielkę, Caroline van der Plas. Dokładnie dwa lata później kandydaci ugrupowania otrzymali łącznie 1,48 miliona głosów, co przełożyło się na 138 mandatów w liczących łącznie 572 miejsca Stanach Prowincjonalnych. Co więcej, partia reprezentująca interesy rolników wygrała we wszystkich dwunastu holenderskich prowincjach.

Od zawsze z rolnikami

Przed poprzednimi wyborami prowincjonalnymi BBB nawet jeszcze nie istniało. Wspomniana van der Plas była już jednak aktywna politycznie. Z odległego miejsca na liście Apelu Chrześcijańsko-Demokratycznego (CDA) kandydowała bez powodzenia do rady gminy Deventer. Tym samym nie udało jej się powtórzyć sukcesu swojej matki, pochodzącej z Irlandii Nuali Fitzpatrick, która w przeszłości przez blisko dekadę była miejscową radną chadecji.

Van der Plas wcześniej poszła natomiast w ślady swojego nieżyjącego już ojca, Wila van der Plasa, wieloletniego dziennikarza lokalnej gazety „Deventer Dagblad”. W porównaniu do niego zajęła się jednak nie tematyką sportową, ale rolniczą. Przez wiele lat publikowała więc w magazynach branżowych przeznaczonych dla farmerów. Oczywiście dzięki temu doskonale orientuje się w problemach branży rolniczej, która jest jednym z głównych motorów napędowych holenderskiej gospodarki. Trzeba bowiem pamiętać, że Holandia jest drugim największym na świecie eksporterem płodów rolnych, zaraz po Stanach Zjednoczonych.

Lider BBB zajmuje się tematyką rolniczą, lecz „bezpośrednio” nigdy nie pracowała w tym sektorze. Sama nazywa siebie „żoną rolnika bez gospodarstwa” (jej mąż zmarł w roku założenia partii), przede wszystkim wysoko ceniącą sobie ciężką pracę mieszkańców wsi i sprzeciwiającą się ich oczernianiu w mediach. Van der Plas stara się zresztą kultywować podobne wartości, dlatego w ubiegłym roku uznano ją za najbardziej pracowitą deputowaną do izby niższej holenderskiego parlamentu.

Na fali protestów

Dziennikarka po poprzednich wyborach prowincjonalnych uznała, że jej dotychczasowa partia przestaje reprezentować interesy rolników. Właśnie przed czterema laty zaczęły się problemy współtworzonego przez CDA rządu Rutte z protestami farmerów, wyrażających swoje niezadowolenie z kierunku polityki klimatycznej obranej przez rząd. BBB powstało w dużej mierze na bazie platformy społecznościowej łączącej uczestników demonstracji, a wcześniej zajmującej się głównie „zbliżaniem do siebie rolników i obywateli”.

Założyciele ruchu nie ukrywają, że powołując do życia nowe ugrupowanie wzorowali się na… swoich głównych przeciwnikach. Powstała na początku obecnego stulecia Partia dla Zwierząt (PvdD) od kilkunastu lat jest reprezentowana w parlamencie, zaś jej działalność doprowadziła między innymi do przyjęcia rygorystycznych przepisów dotyczących ochrony dobrostanu zwierząt. Van der Plas uznała więc za konieczne stworzenie podobnego lobbingu na rzecz rolników, którzy często byli przedstawiani w negatywnym świetle przez media. Jak sama tłumaczyła dwa lata przed założeniem własnej partii, niechęć holenderskich elit do farmerów jest związana właśnie z aktywnością PvdD. Aktywistom na rzecz praw zwierząt udało się bowiem zakorzenić nie tylko w polityce, ale także w mediach czy wymiarze sprawiedliwości. „Opowiedz swoją historię, inaczej inni zrobią to za Ciebie” – w ten sposób var der Plas motywuje rolników do zaznaczania swojej obecności w przestrzeni publicznej.

Pierwsze rolnicze protesty nie były jeszcze na tyle silne, aby BBB mogło zdobyć znaczące poparcie. Kilkanaście miesięcy po ich rozpoczęciu, jak już zresztą wspomniano, van der Plas jako jedyny kandydat partii uzyskała mandat do Tweede Kamer. Szybko zyskała jednak rozgłos, bo na inauguracyjne posiedzenie parlamentu w Hadze przyjechała na traktorze zaprzyjaźnionego hodowcy bydła. W ten sposób chciała zwrócić uwagę na problemy holenderskiego rolnictwa, jej zdaniem ignorowane dotąd przez polityków, których najchętniej wysłałaby zresztą na szkolenia z zakresu wiedzy o rolnictwie.

Wejście do Tweede Kamer i duża aktywność lider BBB spowodowała, że poparcie dla ruchu zaczęło szybko rosnąć. Kilka miesięcy po ostatnich wyborach parlamentarnych sondaże dawały ugrupowaniu już nie jeden, ale kilka mandatów. Prawdziwa eksplozja popularności nastąpiła jednak w połowie ubiegłego roku, gdy centroprawicowy rząd Rutte ogłosił założenia nowej polityki ograniczenia emisji azotu. Realizacja planu oznaczałaby likwidację blisko jednej trzeciej holenderskich gospodarstw rolnych, dlatego wściekli rolnicy przez wiele tygodni protestowali na autostradach oraz ulicach holenderskich miast.

Partia rozczarowanych

Skala demonstracji farmerów wyraźnie zaskoczyła rządzących, a także podlegające im służby. Minęło wiele dni zanim policja zaczęła reagować na próby blokad dróg czy atakowania domów polityków odpowiedzialnych za plany realizacji polityki azotowej. Za organizacją protestów stały przede wszystkim dwie największe organizacje holenderskich rolników, czyli LTO Nederland i Farmers Defence Force. BBB zapewniło natomiast polityczne wsparcie demonstrującym rolnikom, jako pierwsza rolnicza partia w parlamencie Holandii od ponad czterech dekad.

Van der Plas wraz ze swoim ugrupowaniem szybko stała się zresztą głosem nie tylko samych farmerów, ale ogółem Holendrów niezadowolonych z obecnej sytuacji w kraju. Wskazują na to zwłaszcza badania przeprowadzone przy okazji wyborów prowincjonalnych[1]. Wynika z nich, że BBB zagospodarowało elektorat rozczarowany zarówno rządzącymi CDA i Partii Ludowej na rzecz Wolności i Demokracji (VVD), jak i dotychczasowych wyborców Geerta Wildersa i jego Partii Wolności (PVV). Ogółem partia kojarzona z walką o interesy rolników „tylko” jedną trzecią głosów uzyskała na terenach wiejskich[2]. Można to wytłumaczyć przede wszystkim faktem, że już w tej chwili z powodu wysokiego stężenia azotu w glebach i wodzie dochodzi do wstrzymania inwestycji budowlanych, gdy tymczasem jednym z głównych problemów Niderlandów jest obecnie kryzys mieszkaniowy.

BBB dobrze wyczuwa nastroje społeczne, dostosowując swoją retorykę do oczekiwań wyborców rozczarowanych dotychczasową klasą polityczną. Z jednej strony wyraźnie nawiązuje do koncepcji swoistego wskrzeszenia dawnego państwa opiekuńczego, zaś z drugiej krytykuje obecny kształt Unii Europejskiej z pozycji zarezerwowanych dotąd dla eurosceptycznej części holenderskiej prawicy. Sama van der Plas na mapie politycznego spektrum umieszcza swoją partię „trochę na prawo od centrum”, chociaż w sprawach socjalnych można wyraźnie dostrzec wątki typowo lewicowe.

Bolesne lekcje

Spora część holenderskiego społeczeństwa nie pierwszy raz postawiła na partię protestu. Na początku wieku sensacyjne drugie miejsce w wyborach parlamentarnych uzyskała antyimigracyjna i eurosceptyczna Lista Pima Fortuyna (LPF), której lider na kilka dni przed głosowaniem został zamordowany przez lewicowego dziennikarza. Cztery lata temu w wyborach prowincjonalnych równie sensacyjny wynik co BBB uzyskało nacjonalistyczne Forum na rzecz Demokracji (FvD), będące obecnie cieniem swojej (nie)dawnej potęgi z powodu licznych rozłamów oraz kontrowersyjnych wypowiedzi swojego lidera.

Nic dziwnego, że holenderscy komentatorzy zastanawiają się, czy BBB przypadkiem nie podzieli losu wymienionych ugrupowań. Sama van der Plas wyklucza podobny scenariusz, a już kilka miesięcy przed wyborami starała się mu przeciwdziałać, głównie poprzez prowadzenie szkoleń dla kandydatów do rad prowincji. To może jednak nie wystarczyć w obliczu nagłego sukcesu partii, która według opublikowanych niedawno statystyk tylko w ciągu ostatniego roku zwiększyła swoją dotychczasową bazę członkowską blisko czterokrotnie[3]. Wewnętrzne tarcia wydają się być w tym kontekście wręcz nieuniknione.

Przede wszystkim BBB będzie musiało teraz pokazać, że rzeczywiście jest w stanie nie tylko kontestować system, ale także rzeczywiście go zmieniać na poziomie prowincji. Zaczęły się już bowiem powyborcze negocjacje. Ich koordynacją z poziomu Hagi zajmuje się Henk Vermeer, uważany powszechnie za prawą rękę van der Plas. Zespoły negocjacyjne mogą kontaktować się z nim bezpośrednio, a dla niektórych przygotował specjalne szkolenia. Ogółem BBB jest otwarte na współpracę ze wszystkimi ugrupowaniami, ale pod warunkiem odrodzenia terminu realizacji celów polityki azotowej i rezygnacji z przymusowego wykupu gospodarstw rolnych. Poza tym rozmowy prowadzone są w sposób otwarty, bo ugrupowanie chce dawać przykład rządowi krytykowanemu przez siebie właśnie za nieprzejrzystą politykę.

W rozmowach z holenderskimi mediami znajomi van der Plas twierdzą, że jej ambicją jest posiadanie wpływu na rząd, a nie zadowalanie się rolą opozycji. Jednocześnie sama lider BBB ma nie być jednak zainteresowana objęciem teki premiera. Czy w ogóle byłoby to zresztą realne? Sondaże przeprowadzone już po wyborach prowincjonalnych pokazują, że tak. BBB jest w nich największym ugrupowaniem, ciesząc się dużo większym poparciem niż prowadząca w nich dotychczas partia obecnego premiera. Z pewnością w najbliższym czasie w Holandii nie będzie więc nudno.

Maurycy Mietelski

fot. pyntofmyld (CC)

 

[1] https://nos.nl/collectie/13923/artikel/2467604-bekijk-hier-alle-uitslagen-van-de-provinciale-statenverkiezingen

[2] https://nos.nl/collectie/13923/artikel/2467692-bbb-deed-het-ook-goed-in-steden-stikstof-en-vertrouwenskloof-leidend-voor-stemmers

[3][3] https://www.parlement.com/id/vm0uijplk0mu/nieuws/ledenaantallen_politieke_partijen_in

Zobacz także

Obalić Plenkovicia. Chorwacja po wyborach
Niepodległość na dalszym planie. Kraj Basków przed wyborami
Czy Chorwacja potrzebuje Serbów?
Nowy najmłodszy. Irlandia ma premiera z TikToka




Więcej...

Zobacz także tego autora

Ortodoksyjna przemoc. Batalion Netzah Yehuda pod lupą Amerykanów
Obalić Plenkovicia. Chorwacja po wyborach
Niepodległość na dalszym planie. Kraj Basków przed wyborami
Jordania na celowniku ajatollahów
Przewodnik po chorwackim liberalizmie