Czerwona flaga zawiśnie nad Wiedniem?


11 maj 2023
A A A

Ostatni raz Komunistyczna Partia Austrii wprowadziła posłów do parlamentu w 1956 roku. Od tamtego czasu radykalna lewica znajdowała się na marginesie austriackiej polityki, jeszcze do niedawna notując wyniki wyborcze w granicach błędu statystycznego. Sukcesy w wyborach regionalnych w Grazu i Salzburgu dodały jednak komunistom sondażowego wiatru w żagle.

Komunistyczna Partia Austrii (KPÖ) cieszyła się największą popularnością w okresie powojennym, chociaż poparcie dla niej spadało z każdymi kolejnymi wyborami. Po raz ostatni udało jej się przekroczyć próg wyborczy we wspomnianym 1956 roku, natomiast w XXI wieku nie uzyskała poparcia większego niż zaledwie 1 proc. Według ostatnich sondaży  cieszy się jednak rosnącą popularnością, a w pomiarach dwóch instytutów badawczych mogłaby liczyć na wynik oscylujący wokół 5-7 proc.

Zaczęło się od „Stalingrazu”

Austriaccy komuniści dużo lepiej niż na szczeblu krajowym radzili sobie dotąd w wyborach samorządowych. Co prawda na przykład w landzie Burgenlandu nie wystawia swojej listy od 1987 roku, ale ma za to swoich przedstawicieli w landtagach Styrii i Salzburga. To właśnie sukces w kwietniowych wyborach w tym drugim regionie spowodował, że w ostatnim czasie o KPÖ ponownie zrobiło się głośno. Partia nie tylko pierwszy raz od 1949 roku będzie miała posłów w landtagu Salzburga, ale dodatkowo otrzymała 11.7 proc. głosów. To radykalna zmiana w porównaniu do wyników wyborów sprzed czterech lat, gdy poparło ją zaledwie 0,4 proc. wyborców.

Przełomowe były jednak wyniki wyborów do rady miejskiej Grazu we wrześniu 2021 roku. Komuniści odnieśli wówczas zwycięstwo w tym drugim największym mieście Austrii, kończąc tym samym trwające osiemnaście lat rządy chrześcijańskich demokratów z Austriackiej Partii Ludowej (ÖVP). Tym samym burmistrzem stolicy Styrii od półtora roku jest Elke Kahr.

Warto podkreślić, że działająca w KPÖ od blisko czterdziestu lat Kahr już wcześniej zasiadała w zarządzie miasta. Graz od dawna był bowiem postrzegany jako bastion komunistów, dlatego niechętne im austriackie media ochrzciły go nawet mianem „Stalingrazu”. Ugrupowanie w 2012 i 2017 roku zajmowało drugie miejsce za chadekami, ciesząc się większym poparciem od lewicowych konkurentów z Socjaldemokratycznej Partii Austrii (SPÖ) i Zielonych (Die Grünen). Ogółem KPÖ od prawie ćwierćwiecza jest znaczącą siłą polityczną w tym mieście.

Austriacki problem mieszkaniowy

Rosnące od trzech dekad poparcie dla komunistów w Grazu ma związek głównie z ich stanowiskiem wobec polityki mieszkaniowej. W ciągu ponad trzech dekad udało im się przeprowadzić szereg zmian korzystnych zwłaszcza dla wynajmujących mieszkania, czyli przede wszystkim wprowadzić maksymalny czynsz oraz zapewnić odpowiedni standard w lokalach należących do miasta. Dynamiczny wzrost popularności KPÖ w stolicy Styrii nastąpił pod koniec ubiegłego wieku, gdy udało się jej zablokować prywatyzację publicznych zasobów mieszkaniowych.

Skuteczność ugrupowania kierowanego przez Günthera Hopfgartnera w podobnych kwestiach uznawana jest więc za główny powód, dla którego komuniści odnieśli kolejny sukces w postaci wspomnianego przedostania się do landtagu Salzburga. Austria, podobnie jak wiele innych państw Unii Europejskiej, przeżywa bowiem poważny kryzys mieszkaniowy oraz boryka się z wysoką inflacją. Według dostępnych danych statystycznych, ceny zakupu własnych „czterech kątów” w latach 2017-2022 wzrosły o ponad 35 proc. (jeszcze mocniej w największych miastach), a w tym samym czasie znacząco wzrosły również czynsze. To wszystko dzieje się przy równoczesnej stagnacji wynagrodzeń.

KPÖ proponuje tymczasem rozszerzenie na cały kraj rozwiązań wprowadzonych w Grazu, czyli przede wszystkim wprowadzenie kontroli czynszów i pomocy najemcom w negocjacjach z wynajmującymi lokale. Poza tym komuniści opowiadają się za aktywną rolą państwa w budowie mieszkań komunalnych. Tylko w ostatnich tygodniach udało im się oddać do użytku kilkadziesiąt nowych lokali w drugim największym austriackim mieście. Skuteczność skrajnie lewicowej partii w tym zakresie uwiarygadnia ją w oczach potencjalnych wyborców.

Dziennik „Der Standard” właśnie pod tym kątem dokonał analizy wyborów do landtagu Salzburga. Najwyższy wynik komuniści uzyskali właśnie w samej stolicy kraju związkowego, a zwłaszcza w dzielnicach, w których czynsze netto wzrosły najbardziej począwszy od 2018 roku. Warto podkreślić, że KPÖ wykorzystała niedotrzymanie obietnic przez koalicję rządzącą landem Salzburga, która między innymi kryzysem związanym z pandemią koronawirusa uzasadniała niezrealizowanie obietnic budowy większej liczby mieszkań komunalnych.

Bardziej radykalni

Rosnącą popularność komunistów uzasadnia się także kryzysem pozostałych ugrupowań lewicowych. Można było go zresztą zaobserwować podczas tegorocznego Święta Pracy. Zorganizowana w Grazu demonstracja pierwszomajowa KPÖ zgromadziła blisko czterokrotnie więcej osób niż pochód zwołany przez SPÖ, będącą przecież drugim największym ugrupowaniem na szczeblu federalnym. We wspomnianych wyborach do parlamentu Salzburga socjaldemokraci uzyskali natomiast najgorszy wynik w swojej dotychczasowej historii.

SPÖ w związku z tym rozpisało wybory na nowego przewodniczącego ugrupowania. Blisko 150 tysięcy członków partii może wybierać spośród trzech kandydatów, a komentatorzy są zgodni, że każdy z nich będzie musiał dokonać jej reorganizacji. Sam wynik jest natomiast trudny do przewidzenia, bo od kilku lat widać rozdźwięk między kierownictwem centrali socjaldemokratów a jej lokalnymi strukturami. Głośni są przedstawiciele „lewicy społecznej” zbliżonej w swoich postulatach do KPÖ, ale jednocześnie dużą rolę odgrywają dużo bardziej liberalni działacze czujący się najlepiej w ramach „wielkiej koalicji” z ÖVP.

Kryzys poza socjaldemokratami przeżywają również Zieloni, współrządzący obecnie na szczeblu centralnym z chadekami. Sam ten fakt przeszkadza zwłaszcza wyborcom o lewicowych poglądach na kwestie ekonomiczne, którzy zresztą nie bez podstaw uważają ÖVP za partię skupioną na obronie interesów najbogatszych Austriaków. Tylko w ostatnich tygodniach centroprawica zablokowała rozwiązania mające na celu powstrzymanie kolejnych podwyżek czynszów, a także zaczęła forsować poluzowanie przepisów chroniących pracowników przed zwolnieniami. Turkusowo-zielony rząd Karla Nehammera co prawda przeforsował pomysł dotacji do wynajmu mieszkań, ale zdaniem krytyków nie powstrzyma on wzrostu cen i będzie oznaczać transfer pieniędzy podatników do właścicieli nieruchomości.

Zieloni na ogół dystansują się więc od polityki swoich koalicjantów z ÖVP, ale kończy się zazwyczaj jedynie na deklaracjach. Według lewicowych wyborców ugrupowanie kierowane przez wicekanclerza Wernera Koglera samo skręciło w prawo, dlatego tak dobrze dogaduje się od czterech lat ze swoim chadeckim koalicjantem. Jak widać nie wystarcza im swoisty „szantaż moralny” stosowany przez Zielonych, którzy starają się zbyć wszelką krytykę z lewej strony straszeniem koalicją ÖVP z nacjonalistyczną Wolnościową Partią Austrii (FPÖ).

Ostatnie sukcesy komunistów można wytłumaczyć ogólnym zniechęceniem Austriaków do dotychczasowej klasy politycznej, nie mogącej poradzić sobie ze wspomnianymi problemami społecznymi. KPÖ jak widać zyskuje tymczasem właśnie na hasłach obrony interesów zwykłych ludzi. Liderzy ugrupowania zdają sobie jednocześnie sprawę z ogromu pracy, który muszą jeszcze wykonać, bo poza kilkoma ośrodkami nie mają zbyt rozwiniętych struktur lokalnych. Czerwona flaga być może nigdy nie zawiśnie nad Wiedniem, ale komuniści mogą w najbliższym czasie namieszać na austriackiej scenie politycznej.

Maurycy Mietelski

Zobacz także

Skorumpowana żona czy bezpodstawne oskarżenia?
Obalić Plenkovicia. Chorwacja po wyborach
Niepodległość na dalszym planie. Kraj Basków przed wyborami
Czy Chorwacja potrzebuje Serbów?




Więcej...

Zobacz także tego autora

Niedźwiedzie sterroryzowały Słowację
Skorumpowana żona czy bezpodstawne oskarżenia?
Ortodoksyjna przemoc. Batalion Netzah Yehuda pod lupą Amerykanów
Obalić Plenkovicia. Chorwacja po wyborach
Niepodległość na dalszym planie. Kraj Basków przed wyborami