Grunwald stosunków polsko-litewskich
Strach o integralność etniczną i terytorialną narodził się na Litwie wraz z podbojem ziem ruskich. Nie opuścił tego kraju do dzisiaj, ciążąc nad tamtejszą mniejszością naszych rodaków, kwestią pisowni nazwisk, karcie Polaka czy podziale administracyjnym kraju, który rozbił zwarte, polskie skupiska etniczne na kilka odrębnych okręgów wyborczych. Dziś w 600 letnią rocznicę bitwy grunwaldzkiej warto zadać sobie pytanie o stan stosunków polsko-litewskich, które kryją w sobie liczne zadry.
Polski Brutus
Głęboko zakorzeniony antypolonizm mieszkańców Litwy ma swoją genezę w edukacji historycznej młodych Litwinów, którzy już w szkołach tworzą klasyczny podział na MY i ONI. Rzeczpospolita Obojga Narodów także stanowi pole takiego podziału ponieważ cytując litewski podręcznik szkolny „stworzyła warunki do obumierania państwowości Wielkiego Księstwa Litewskiego (…) wzmogła proces polonizacji bojarów i mieszczan”. Państwo, którym chlubią się Polacy w oczach litewskich uczniów jawi się jako klatka, w której słabsza cywilizacyjnie Litwa dogorywała opuszczona przez wielu najznamienitszych swoich synów. Nie powinno nas zatem dziwić miano zdrajcy nadane przez Litwinów Jagielle, przypisywanie zwycięstwa grunwaldzkiego Witoldowi, negowanie wielu unii z Polską konsekwentnie nazywanych układami (W Krewie, Horodle etc). W ten nurt wpisuje się także notoryczne sugerowanie prób inkorporacji Litwy przez Polaków uwidaczniające się w podręcznikach szkolnych, z których można się dowiedzieć, że „Jagiełło wcielił Wielkie Księstwo Litewskie do Królestwa Polskiego, ale szybko podjęło ono walki o samodzielność państwową”. Podsumowując, dla Polaków Litwa to tylko jeden z sąsiadów (choć ważny ze względu na wspólną historię), z perspektywy Wilna, Polska to obok Rosji jedno z najważniejszych zagrożeń dla litewskiej państwowości, opoka w chwilach zagrożenia ze wschodu, dominujący „partner” w czasach pokoju. Polska to Brutus, który stwarza pozory największego przyjaciela Litwy, oczywiście do czasu… Rękami Litwinów (Jagiełło, Zygmunt August, sejm Litwy Środkowej) zdradziecka Polska zagarniała wielokrotnie litewskie terytoria a dziś może uczynić to samo z pomocą presji gospodarczej. Dlatego w obliczu braku alternatywy relacje z Warszawą są pożądane jako przeciwwaga dla potężnej Rosji, ale każdy Litwin powinien mieć się na baczności. Lachom nie można przecież ufać!
Polityka historycznych uprzedzeń
Trudna historia relacji polsko-litewskich jest wielopłaszczyznowa. Zajęcie Wileńszczyzny przez Polaków nakłada się na obraz opanowania Wilna przez Litwinów w październiku 1939 roku, litewski stosunek do AK jest dla Polaka tak samo nie zrozumiały jak szacunek dla weteranów SS na Litwie. Społeczeństwo litewskie jest przepojone nieufnością i poczuciem krzywdy, które pomimo historycznego podłoża rzutuje na teraźniejsze relacje z naszym krajem. Tu tkwi geneza nacjonalistycznych decyzji litewskich, które planują odebranie obywatelstwa posiadaczom Karty Polaka a w lżejszej formie prawa wyborczego i służby wojskowej, tu tkwi geneza lituanizowania polskich nazwisk w obawie przed precedensem osłabiającym prym języka litewskiego… Na potrzeby litewskiego punktu widzenia kręci się nawet nową wersję „Krzyżaków” i niestety do dnia dzisiejszego do rzadkości należą stonowane wypowiedzi Litwinów takich jak profesor Gudavicius, który przyczyny dawnej polonizacji Litwy doszukuje się w „zacofaniu kulturalnym Litwy i bardzo szybkim tempie likwidacji tego zacofania (…) łatwiej było [przecież] nauczyć się języka polskiego, niż stworzyć własny, kultywowany język litewski oraz piśmiennictwo w tym języku”. Inni historycy litewscy wolą w polonizacji widzieć systematyczną akcję prowadzoną przez Polaków. Ten brak pragmatyzmu, nieufność krajan Konrada Wallenroda jest w konsekwencji przekuwany na politykę historycznych uprzedzeń. Blokowanie sprzedaży terminalu w Kłajpedzie koncernowi PKN Orlen jest przykładem odwiecznych litewskich podejrzeń wobec Polski.
Geoekonomiczny Grunwald
W cieniu przyjaźni zwieńczonej mostem energetycznym i sprzedażą rafinerii w Możejkach kiełkuje historyczny chwast, który może zagłuszyć zbliżenie Polski i Litwy. Warszawa powinno zrobić wszystko co w jej mocy, by upewnić swojego sąsiada o czystości własnych intencji. Problem polskiej mniejszości w dobie integracji europejskiej powinien z czasem słabnąć a wtedy strategiczny sojusz obu państw może stać się fundamentem politycznym Europy Wschodniej. Wszak zawierucha krzyżacka nam nie grozi, dzisiejszy Grunwald przyjdzie stoczyć Rzeczpospolitej na polu dywersyfikacji dostaw źródeł energii. Litwini i w tym przypadku mogą okazać się cennym sojusznikiem, potrafią bowiem dostrzec rosyjską maskę a jak wiadomo zachodnie rycerstwo zawsze miało z tym problemy…
Cytowany podręcznik litewski: R. Jokimajtis, A. Kasperavicius, E. Manelis, B. Stukiene, Historia świata i Litwy VI-XVIII wiek, Vilnius 2001.