"Stosunki polsko-ukraińskie będą dobre, kiedy Polacy i Ukraińcy zaprzyjaźnią się ze sobą"
Z Igorem Gładyszem, deputowanym lwowskiej rady miejskiej z ramienia Partii Regionów rozmawia Dariusz Materniak. Jak ocenia pan aktualny stan stosunków polsko-ukraińskich?
Wydaje mi się, iż stan naszych relacji można dobrze ocenić po tym, jak wielu Polaków przyjeżdża na Ukrainę, zwłaszcza do Lwowa. Jak wiadomo, przez długi okres czasu Lwów pozostawał w granicach Polski i do 1939 roku większość mieszkańców miasta stanowili Polacy. Także wielu Ukraińców ma polskie korzenie lub rodzinę w Polsce. Jedno to, co mnie niepokoi to odnoszenie się na granicy do mieszkańców Ukrainy. Niedawno przekraczałem granicę i w mojej ocenie zachowanie polskich celników pozostawiało pewne wątpliwości. Niestety, to właśnie granica i związane z nią problemy pozostaje główną barierą dla rozwoju stosunków pomiędzy Polską a Ukrainą.
Czy Pana zdaniem jest szansa ze coś zmieni się w tej sprawie po Euro2012?
Nie chciałbym się przywiązywać do dat. Jest to dość umowna data, ważna szczególnie dla kibiców piłkarskich – ja sam jestem wielkim fanem piłki nożnej. Dla Ukrainy i dla samego Lwowa jest to ważne wydarzenie, choćby z tego powodu że zyskaliśmy liczne i bardzo potrzebne inwestycje, takie jak budowa stadionu, a także remont i rozbudowa lotniska oraz dróg. Zza granicy przyjedzie z pewnością wiele osób – także Polaków, które jeszcze nie miały okazji odwiedzić Lwowa. Jeśli chodzi o dobrosąsiedzkie stosunki, myślę, że będą one naprawdę dobre, kiedy ludzie zaprzyjaźnią się ze sobą i będą odwiedzać się z okazji największych świąt państwowych i religijnych, takich jak np. Boże Narodzenie czy święto niepodległości. Pozwoli to poznawać wzajemnie swoją kulturę. Lwów bardzo się zmienił dzięki turystom – pojawili się przewodnicy wycieczek, którzy mówią po polsku oraz w innych językach, powstało także dużo lokali o bardziej europejskim charakterze. Raczej nie zdarza się, aby ktoś źle odnosił się do turystów. Lwów posiada także współpracę partnerską z wieloma miastami z krajów UE, w tym m.in. z Wrocławiem.
A jakie są aktualnie możliwości współpracy polsko-ukraińskiej, gdzie Pana zdaniem są największe perspektywy?
Z pewnością jest to edukacja i wymiana młodzieży i ten obszar jest szczególnie ważny. Idealną byłaby możliwość rozbudowanej wymiany edukacyjnej, gdyby dzieci mogły uczyć się w Polsce i na Ukrainie na podstawie podobnych programów szkolnych. Co do handlu, to największe możliwości dla handlu są rzecz jasna w strefie przygranicznej, mniej więcej do 100 km od granicy po każdej ze stron. Pewne niekorzystne z punktu widzenia Ukrainy zmiany zaszyły po wstąpieniu Polski do UE, co wynika ze zmiany przepisów dotyczących handlu z krajami trzecimi.
Jaka jest Pana opinia jeśli chodzi o działalność środowisk nacjonalistycznych – wiadomo że są one obecne zarówno w Polsce jak i na Ukrainie. Czy nie ma ryzyka, że wpłyną negatywnie na stosunki obu krajów?
Wydaje mi się, że bardzo wielu ludzi którzy deklarują się nacjonalistami tak naprawdę nimi nie jest. Normalnym jest to, że kocha się własny kraj i nazywa się to patriotyzmem. Uważam, że wykrzykiwanie haseł, jakie by one nie były, zawsze jest łatwiejsze od pracy na rzecz swojego kraju. Więc samo krzyczenie nic nie zmienia, a zwykle przynosi tylko szkody. I wielu jest takich u nas nacjonalistów co dużo krzyczą, a mało robią. Dlatego uważam że należy budować patriotyzm, być dumnym ze swojego kraju. I chciałbym aby Ukraińcy byli dumni z tego że są Ukraińcami.
Jaka jest pana opinia o umowie stowarzyszeniowej pomiędzy UE i Ukrainą?
Powiem jak obywatel: trzeba pamiętać, że każda umowa zawierana przez państwo ma swoje pozytywne i negatywne oddziaływanie. Dlatego właśnie uważam, ze polityka naszego prezydenta jest właściwa, gdyż odpowiada on za cały kraj i myślę, że każdy krok musi być bardzo przemyślany. Naszym sąsiadem jest nie tylko Unia Europejska, ale także Rosja. Nie chcemy zawierać z nikim jakichkolwiek porozumień przeciwko Rosji, z którą również chcemy mieć dobre stosunki. Moje wątpliwości budzą pewne standardy w samej UE – dotyczące np. karania za najpoważniejsze przestępstwa, takie jak zabójstwa, a także te dotyczące polityki rolnej i wielu innych spraw, które z punktu widzenia Ukrainy są istotne, a będą wymagały rozważenia.
Wiadomo, że Rosji nie podoba się perspektywa wstąpienia Ukrainy do UE.
Rosja do Ukrainy odnosiła się trochę tak, jak traktuje się młodszego brata. My może kiedyś byliśmy takim „młodszym bratem”, ale teraz u nas jest swój własny rozum i z nami trzeba się liczyć.
A kiedy według Pana Ukraina będzie mogła wejść do UE?
Trudno mówić tutaj o konkretnych terminach, choć z pewnością będzie to proces trwający dłuższy okres czasu. Myślę że jest bardzo ważna rola Polski jako kraju, który popiera zbliżenie Ukrainy do Europy. Ważnym krokiem do tego mogłoby być rozszerzenie strefy ruchu bezwizowego na Ukrainie np. do 100 km od granicy. Byłoby to duże ułatwienie dla przedsiębiorców i turystów. Nie powinno dochodzić więcej do takich sytuacji jak pod polskim konsulatem we Lwowie, kiedy ludzie starający się o wizę musieli stać po kilka dni w kolejkach.
Gdy rozmawiamy o stosunkach polsko-ukraińskich, często pojawia się słowo „historia”. Nie da się zaprzeczyć, że nadal wpływa ona na stosunki obu krajów – pozytywnie lub negatywnie. Co można zrobić z tym negatywnym wpływem?
Najważniejszym jest pytanie, co my możemy zrobić, aby ta „zła” historia się nie powtórzyła. Trzeba pamiętać to co było dobre, o tym co złe nie wolno zapomnieć, ale też nie ma sensu mówić o tym zbyt wiele. Można głównym tematem dyskusji polsko-ukraińskiej uczynić bitwę pod Beresteczkiem, ale można mówić też o Lwowie w czasie II wojny światowej, kiedy Polacy i Ukraińcy pomagali sobie nawzajem przeżyć wojnę. Powinniśmy pamiętać historię, ale żyć dniem dzisiejszym i przyjaźnić się. Jest u nas przecież wiele wspólnego, nawet mówiąc swoimi językami możemy się porozumieć bez większego problemu.
Dziękuję za rozmowę