Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Grzegorz Mazurczak: Egipt i przedwyborcze uprzejmości

Grzegorz Mazurczak: Egipt i przedwyborcze uprzejmości


21 listopad 2010
A A A

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Egiptu wydało w ostatni czwartek oświadczenie, krytykujące USA za zbytnie angażowanie się w sprawy wewnętrzne tego kraju. Chodzi o wtrącanie się Amerykanów w organizację i przebieg najbliższych wyborów parlamentarnych, przewidzianych na 28 listopada.

W oświadczeniu wyraźnie podkreślono naganność mieszania się innego państwa w nieswoje sprawy, akcentując brak poszanowania prawa egipskiego społeczeństwa do prywatności i bezpodstawne oskarżanie go o nacjonalizm.

Obecna postawa USA, zdaniem Kairu, ma na celu szerzenie chaosu na Bliskim Wschodzie, bez zwracania uwagi na konsekwencje takich lekkomyślnych działań. Są to niespodziewanie mocne słowa, sugerujące, że uprzejmość i zgoda na przyjmowanie instrukcji z zachodu, ma swoje granice.

Kairowi nie spodobały się komentarze amerykańskich polityków, dotyczące niedoskonałości egipskiego procesu wyborczego. Odebrano to, być może trochę na wyrost, jako brak szacunku dla suwerenności Egiptu. Przede wszystkim chodziło o krytyczne i moralizatorskie wypowiedzi ambasadora USA w tym kraju, Margaret Scobey oraz rzecznika Departamentu Stanu P.J. Crowleya.

Crowley oświadczył, że wybory będą pilnie obserwowane w celu stwierdzenia, czy Egipt spełnia standardy międzynarodowe, chociażby przez zaangażowanie w proces wyborczy obserwatorów krajowych i zagranicznych. Uczciwe wybory, według niego, są koniecznym elementem każdej demokracji, ponieważ dają ludziom możliwość większego uczestnictwa w życiu politycznym kraju.

Jednak Egipt odrzucił wezwania do przyjęcia międzynarodowych obserwatorów mogących monitorować przebieg głosowania, niezmiennie argumentując, że byłoby to naruszenie jego suwerenności. Zdaniem Kairu, rolę obserwatorów międzynarodowych, równie dobrze mogą spełniać lokalni obserwatorzy.

Crowley odrzucił też, nieuzasadnione jego zdaniem, oskarżenia Kairu, mówiąc, że amerykańskie zainteresowanie wyborami nie jest w żadnym wypadku ingerencją w jego sprawy wewnętrzne a wynika jedynie z troski i bliskiej przyjaźni od lat łączącej oba kraje. Jednak słowa o amerykańskiej trosce, nie zabrzmiały tu zbyt szczerze. Troska bowiem, w polityce amerykańskiej, oznacza po prostu - interes.

Wybory w Egipcie nie od dzisiaj są kojarzone z nagminnymi oszustwami wyborczymi, a władze, w odpowiedzi na nieustanną krytykę międzynarodową, a może bardziej dla świętego spokoju, już wielokrotnie zobowiązywały się do uzdrowienia sytuacji. Niestety, jak do tej pory, na niewiele to się zdało. Szans na jakiekolwiek zmiany w tym temacie, na razie brak.

Korzyści polityczne wynikające z fałszowania wyborów, zawsze okazywały się silniejszym bodźcem do tego, by utrzymać dotychczasową sytuację niż by ją zmienić. Tak więc, oficjalna polityka  Egiptu dążenia w kierunku demokratyzacji kraju, w przypadku wyborów, jest po prostu zawieszana do odwołania.

Wprawdzie podczas dwóch ostatnich wyborów parlamentarnych, lokale wyborcze nadzorowali sędziowie, co w niewielki sposób ograniczyło oszustwa, to jednak w 2007 r., prezydent Hosni Mubarak uznał to za zbyt niebezpieczny precedens i wprowadził szereg poprawek do egipskiej konstytucji.

Miedzy innymi usunięto zapis umożliwiający sędziom bezpośrednie nadzorowanie lokali wyborczych, zostawiając im możliwość jedynie pośredniego, czyli z założenia nieskutecznego nadzoru. Takie uregulowanie tej kwestii, spowodowało powrót do starych, sprawdzonych i bezpiecznych dla władzy zasad.

W proces wyborczy Egiptu, jak i wszystkich państw tego regionu, wpisane są oszustwa, traktowane przez władze jako niezbędny instrument kontroli tak mało przewidywalnego zjawiska, jakim są wybory. Zasada ta, pomimo ze wstydliwa i nie do przyjęcia na zachodzie, w państwach wschodu funkcjonuje bardzo sprawnie, nie wzbudzając przy tym specjalnego zgorszenia w społeczeństwie.

Nie wydaje się, by amerykański pochód, promujący plusy zachodniej demokracji, podążający obecnie przez Bliski Wschód, przyniósł większe zmiany w mentalności czy przyzwyczajeniach klasy politycznej, mijanych po drodze krajów. Ich oficjalne zachwyty nad zachodnim, demokratycznym systemem, ograniczają się zwykle do deklaracji zmian, bez zamiaru zmiany czegokolwiek.

Można się oburzać, powoływać na prawa człowieka i wszelkie osiągnięcia zachodniej myśli politycznej, jednak trzeba też przyjąć do wiadomości, że nawet w tak wzniosłym temacie jak demokracja, dyfuzja tak różnych kultur i zupełnie odmiennego rozumienia sensu władzy, nie jest możliwa. Trzeba to uznać, nawet jeśli nie brzmi to zbyt poprawnie politycznie.

Można zauważyć, że im większy jest nacisk na demokratyzację uważanych za mało demokratyczne krajów, tym większy napotyka to opór z ich strony. Irak i Afganistan jest tego najlepszym przykładem. Epidemia zachodniej demokracji, jaka wylewa się na Bliski Wschód, grozi nowymi, niepotrzebnymi konfliktami, na co słusznie zwrócili uwagę Egipcjanie.

Kultura islamu w żaden sposób nie da się pogodzić z zasadami zachodniej demokracji, która, jak sama nazwa wskazuje, powinna ograniczyć się do zachodu. Również egipskie wybory, chociaż niedoskonałe i irytujące niektórych, powinny zostać wyłącznie wyborami egipskimi.