Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Grzegorz Mazurczak: Wina i kara. Meandry sprawiedliwosci

Grzegorz Mazurczak: Wina i kara. Meandry sprawiedliwosci


01 kwiecień 2010
A A A

Gdy czytamy informacje z krajów kręgu kultury arabskiej, zwykle skupiamy się na polityce, liczeniu wydobytych baryłek ropy naftowej czy odkrywaniu różnych obliczy islamu. Niekiedy, z natłoku ważnych spraw, trudno jest wyłuskać te, którymi żyją zwykli ludzie, uświadomić sobie, że w każdym z tych krajów toczy się normalne życie, dalekie od wielkiej polityki, co nie znaczy że pozbawione intryg, złych emocji czy śmierci, tyle że w lokalnym wydaniu.

W tym tygodniu kuwejcki sąd I instancji, ustami sędziego Adela al-Sagera, uznał 23 letnią Nasrę al-Enezi za winną śmierci 57 kobiet i dzieci oraz skazał ją na karę śmierci. Dziewczyna, która z niewiadomych powodów nie była obecna przy odczytywaniu wyroku, została uznana winną "morderstwa z premedytacją i wywołania pożaru z zamiarem zabicia".
 
Ofiary tej tragedii zginęły w pożarze namiotu weselnego, który miała podpalić Nasra, rozwścieczona drugim z kolei ślubem własnego męża. Gazety donosiły też, że Nasra chciała w ten sposób zemścić się na nim za złe traktowanie, jednak na rozprawie dziewczyna zaprzeczyła zarówno tym spekulacjom, jak i swojemu udziałowi w całym zdarzeniu.

Tragedia miała miejsce w sierpniu zeszłego roku, w miejscowości Jahra leżącej ok. 40 km na zachód od stolicy (miasta Kuwejt). Dochodzenie wykazało, że namiot mogący pomieścić do 200 osób miał tylko jedno wyjście. Płomienie wywołały popłoch, który sprawił, że ofiar było aż tak dużo. W rezultacie tego tragicznego zdarzenia w Kuwejcie zabroniono używania podobnych namiotów weselnych.

Nasrę aresztowano 16 sierpnia, głównie na podstawie zeznań azjatyckiej pomocy domowej, która twierdziła, że widziała ją, jak rozlewa, a następnie podpala benzynę wokół namiotu. Wprawdzie na policji dziewczyna podobno przyznała, że to ona podpaliła namiot, ale już na rozprawie w sądzie nie chciała tego potwierdzić, mówiąc, że w czasie pożaru w ogóle nie było jej w tej okolicy. Znając arabskich policjantów i ich metody przesłuchań, nie można być jednak pewnym, że zeznania, w których oskarżona obciążała samą siebie, zostały złożone dobrowolnie.

W chwili aresztowania Nasra, matka dwójki dzieci, była w drugim miesiącu ciąży, jednak w więzieniu, do którego trafiła, dokonano na niej przymusowej aborcji, która w dodatku została przeprowadzona przez strażnika więziennego z pomocą azjatyckiej pielęgniarki. Fakt ten został potwierdzony i nagłośniony przez adwokata oskarżonej.

Obrońca dziewczyny, Zaid al-Khabbaz, obiecał udowodnić jej niewinność w sądach wyższej instancji i postępowaniach odwoławczych. Powiedział, że orzeczenie kary śmierci nie jest sprawiedliwe, bo było podyktowane naciskiem opinii publicznej, a cała rozprawa bardziej przypomniała proces polityczny niż karny.

Adwokat upierał się też, że prokuratorowi nie udało się jednoznacznie wykazać, że to al-Enezi była sprawczynią tej tragedii, a jego oskarżenie zawierało wiele luk prawnych. Powiedział też, że rozważa zwrócenie się do międzynarodowych organizacji praw człowieka z prośbą o pomoc w ratowaniu życia dziewczyny.

Jeśli jednak starania adwokata nie okażą się skuteczne i wina al-Enezi zostanie potwierdzona przez sądy wyższej instancji, byłaby ona pierwszą w historii tego państwa Kuwejtką, na której będzie wykonany wyrok śmierci. Jednak przejście do historii w ten sposób, nie jest chyba marzeniem Nasry al-Enezi.

Wydaje się, że problem Nasry wpisuje się w cały szereg podobnych spraw dziejących się w każdym kraju arabskim, w którym kobiety często stają się łatwymi i bezbronnymi ofiarami wszelkich manipulacji o podłożu kryminalnym, niekoniecznie inicjowanych przez nie same. Procesy sądowe w takich sprawach przebiegają szybko, nierzetelnie, bez zebrania wystarczających dowodów winy. Jeśli ktoś musi być ukarany, zawsze jest to kobieta, wcześniej poniżana i poddawana przeróżnym represjom.

Nie wnikając w kwestię winy czy niewinności, można być pewnym, że powrót do normalności tej młodej kobiety nie będzie już praktycznie możliwy. Nasra podzieli los tysięcy kobiet pokutujących za rolę, jaką zajmują we własnej społeczności. Sprawiedliwość, jeśli dotyczy kobiet, zawsze staje się pojęciem bardzo umownym.