Tragiczny bilans bożonarodzeniowej masakry
Bilans ataków, które owiana złą sławą Armia Bożego Oporu (LRA) przeprowadziła w północno-wschodnich regionach Demokratycznej Republiki Kongo, okazuje się tragiczniejszy niż przypuszczano. Caritas donosi, że w rajdach LRA śmierć poniosło ponad 400 osób.
Opublikowane we wtorek oficjalne oświadczenie Caritas mówi o "ponad 400 osobach zabitych podczas ataków w północnym Kongo, w tym w okolicach Faradje, Duru, Gurba, Doruma i Province Orientale".
Przedstawione przez Caritas szczegóły tragedii mogą budzić grozę. W dzień Bożego Narodzenia (25.12) bojówka LRA zaatakowała uczestników koncertu, który Caritas zorganizował w Faradje. Napastnicy powrócili kolejnego dnia mordując łącznie około 150 osób. Według świadków, do których dotarło BBC, pięciu ludziom obcięto wargi w ramach ostrzeżenia by miejscowi "nie mówili źle o LRA".
Z kolei w Duru partyzanci zamordowali około 75 cywilów i spalili miejscowy kościół. W Duroma zginęło natomiast około 215 osób. Ofiary w większości zamordowano z olbrzymim okrucieństwem, masakrując za pomocą maczet i kijów bądź paląc żywcem.
Caritas donosi również, że wiele okolicznych wsi spalono, a około 20 tysięcy ludzi w panice opuściło swe domy i ukryło się w głębi dżungli.
Tragiczne informacje podane przez Caritas współgrają z wcześniejszymi doniesieniami z północno-wschodniego Kongo. Oenzetowska agencja humanitarna OCHA informowała w ostatnich dniach, że miedzy 25 a 27 grudnia LRA dokonała serii rajdów na wioski położone w tym regionie, mordując 189 osób. Wcześniej ugandyjska armia poinformowała z kolei, że w jednym z tamtejszych kościołów rebelianci zmasakrowali za pomocą maczet i kijów 45 osób. "Porąbano ich na kawałki" mówił armijny rzecznik, kapitan Chris Magezi.
Rebelianci stanowczo zaprzeczają jednak oskarżeniom. Ich zdaniem mordów dokonuje ugandyjska armia, która chce mieć pretekst by wkraczać na terytorium Demokratycznej Republiki Kongo i nielegalnie wydobywać tamtejsze surowce mineralne.
Zaledwie dwa tygodnie temu rozpoczęła się tymczasem międzynarodowa ofensywa przeciwko LRA. Jak donosiły ugandyjskie źródła rządowe połączona akcja wojsk Ugandy, Demokratycznej Republiki Kongo oraz autonomicznego Południowego Sudanu miała doprowadzić do likwidacji 70 procent potencjału LRA. Wygląda jednak na to, że sukces ogłoszono zdecydowanie przedwcześnie. Eksperci ostrzegali zresztą, że rozbicie LRA będzie bardzo trudne. Rebelianci wyspecjalizowali się bowiem w unikaniu otwartej walki z regularnymi siłami zbrojnymi i wielokrotnie już udawało im się wymknąć z matni.
Od 1989 r. Joseph Kony i jego Armia Bożego Oporu (Lord's Resistance Army) pustoszą północną Ugandę. LRA nie posiada w zasadzie spójnego programu, jej ideologia to mieszanina wierzeń chrześcijańskich i starych afrykańskich kultów, a sam Kony pełni bardziej rolę proroka niż przywódcy politycznego. Jego żądania ograniczały się dotąd do pragnienia ustanowienia w Ugandzie "rządu kierującego się dziesięcioma przykazaniami". Walka LRA z rządem prezydenta Museveniego prowadzona jest pod znakiem masowych zbrodni na miejscowej ludności. W wyniku dotychczasowych działań zbrojnych zginęły dziesiątki tysięcy ludzi, a około dwa miliony innych musiało uciekać ze swych domów. Charakterystyczną cechą działalności LRA jest masowe wykorzystywanie tzw. "dzieci-żołnierzy". Przymusem wcielone w szeregi partyzantki stanowią ok. 80 procent jej stanu bojowego. LRA prowadzi swoje działania nie tylko na terenie Ugandy, ale również w Południowym Sudanie, Republice Środkowoafrykańskiej i północnych rejonach Demokratycznej Republiki Kongo, gdzie dysponuje wieloma bazami szkoleniowymi i kryjówkami.
W sierpniu 2006 r. strony konfliktu rozpoczęły negocjacje nad ostatecznym porozumieniem pokojowym. Uroczyste podpisanie układu pomiędzy przedstawicielami rządu a rebeliantami miało mieć miejsce w kwietniu br., po wielomiesięcznych trudnych rozmowach w sudańskim mieście Dżuba. Jednakże Joseph Kony nie pojawił się na uroczystości mimo wcześniejszych zapowiedzi jego wysłanników. Głównym punktem spornym cały czas pozostaje wystawiony za nim przez MTK nakaz aresztowania. Rebeliancki przywódca wielokrotnie powtarzał, iż nie zgadza się na zawarcie porozumienia dopóki Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze nie wycofa wystawionego za nim nakazu aresztowania.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, news24.com
Zdjęcia za: wikipedia, flickr