Wzlot i upadek Matteo Salviniego


27 wrzesień 2022
A A A

Szef Ligi Matteo Salvini jest jednym z największych przegranych wyborów parlamentarnych we Włoszech. Jeszcze półtora roku temu jego partia była niekwestionowanym liderem sondaży, a teraz w ramach bloku centroprawicy nie była w stanie osiągnąć dwucyfrowego wyniku. Nic więc dziwnego, że wewnątrzpartyjna opozycja domaga się rozliczenia swojego przewodniczącego.

W maju 2019 roku Liga była u szczytu swojej popularności. Wygrała wówczas wybory do Parlamentu Europejskiego z poparciem ponad 34 proc. wyborców, tym bardziej imponującym, że pięć lat wcześniej jeszcze jako Liga Północna otrzymała 28 pkt. proc. mniej głosów. Z drugiej strony wynik prawicowego ugrupowania nie był wtedy szczególnie zaskakujący, bo od wielu miesięcy jej przywódca był główną twarzą rządu współtworzonego z Ruchem Pięciu Gwiazd (M5S). Salvini niemal dosłownie nie znikał z pierwszych stron nie tylko zresztą włoskich gazet, a na spotkania z nim jako wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych przychodziły tłumy.

Teraz szef Ligi musi jednak robić dobrą minę do złej gry. W niedzielnych wyborach jego partia nie tylko przestała bowiem być najsilniejszym ugrupowaniem centroprawicowego bloku, ale otrzymując 8,7 proc. głosów zrównała się poparciem z mającą swoje najlepsze lata za sobą Forzą Italia Silvio Berlusconiego. Salvini stara się jednak bagatelizować wynik Ligi, zwracając głównie uwagę na fakt, że Włochy „po wielu latach” będą miały „rząd wybrany przez obywateli”.

Elektorat wolał Meloni

Oczywiście były wicepremier komentując niedzielne wybory nie mógł całkowicie uciec od kwestii porażki Ligi. Nie da się wszak przejść obok nich obojętnie, biorąc pod uwagę zarówno wspomniane już wybory do Europarlamentu, jak i sondaże na czele których Liga znajdowała się jeszcze w pierwszej połowie ubiegłego roku. Salvini słaby rezultat zrzucił więc na karb udziału w rządzie jedności narodowej, tworzonego od lutego ubiegłego roku do lipca bieżącego roku przez ugrupowania centroprawicy i centrolewicy. Jak sam jednak podkreślił, gdyby mógł cofnąć czas raz jeszcze wszedłby w skład gabinetu Mario Draghiego, bo „stawiał interes kraju ponad interes partii”.

Tymczasem zwycięzcy „Bracia Włosi” (FdI) jako jedyne znaczące ugrupowanie nie byli częścią rządu kierowanego przez byłego prezesa Europejskiego Banku Centralnego. Georgia Meloni mogła więc swobodnie punktować niepopularny wśród Włochów gabinet, wbijając również szpilki Salviniemu. Tylko w tym miesiącu krytykowała swojego sojusznika chociażby za wezwania do zaciągania kolejnych długów, aby pomóc przetrwać obywatelom ogólnoeuropejski kryzys energetyczny.

Najbardziej konserwatywny i antyimigracyjny elektorat bloku centroprawicy ukarał Salviniego nie tylko za sojusz z centrolewicą i liberałami. Lider Ligi zaczął bowiem odcinać się od swoich wcześniejszych poglądów. Jako minister spraw wewnętrznych w gabinecie Giuseppe Conte blokował wejście do portów statków z nielegalnymi imigrantami (na Sycylii toczy się przeciwko niemu proces sądowy), natomiast wchodząc do rządu Draghiego opowiedział się za wspólną polityką Unii Europejskiej wobec napływu uchodźców. Przy tej okazji Salvini dokonał zresztą proeuropejskiego zwrotu, choć w tamtym czasie brał udział w próbach budowy nowego sojuszu konserwatywnych i nacjonalistycznych partii otwarcie eurosceptycznych lub przynajmniej wzywających do reformy UE. Złośliwie woltę szefa Ligi skomentowała senator Julia Unterberger z reprezentującej mniejszość niemiecką Południowotyrolskiej Partii Ludowej (SVP), która w lutym ubiegłego roku stwierdziła, że czeka tylko aż Salvini ogłosi się feministą stawiającym w centrum swojego zainteresowania prawa kobiet.

Nie można zapominać w tym kontekście, że nie była to pierwsza wolta Salviniego. Jak już wspomniano, Liga Północna zaczynała jako partia separatystyczna, domagająca się niepodległości regionu Padanii. Z czasem złagodziła swoją antywłoską retorykę i stała się wiarygodnym partnerem koalicyjnym dla bloku skupionego wokół Berlusconiego. Przejęcie sterów w ugrupowaniu przez Salviniego w 2013 roku oznaczało zaś jeszcze radykalniejszą zmianę, bo Liga zaczęła pozycjonować siebie jako partię ogólnonarodową. Teraz były wicepremier stworzył z kolei bardziej „liberalny” wizerunek za sprawą swojego doradcy, Giancarlo Giorgettiego, ustępującego właśnie z funkcji ministra rozwoju gospodarczego.

Giorgetti uznawany jest za przedstawiciela umiarkowanego skrzydła Ligi, natomiast jego krytycy określają go mianem szarej eminencji ugrupowania. To pod jego wpływem Salvini nie tylko wszedł do rządu Draghiego (w przeszłości obwiniał go nawet o zniszczenie włoskiej gospodarki), ale zaczął łagodzić swoją retorykę zwłaszcza w kwestiach dotyczących polityki zagranicznej. Giorgetti nigdy nie podzielał bowiem eurosceptycznego stanowiska swojej partii, dlatego powszechnie uważany jest za zwolennika UE i szeroko pojętej współpracy euroatlantyckiej. Między innymi z tego powodu już dwa lata temu podjął zakulisowe rozmowy z niemiecką Unią Chrześcijańsko-Demokratyczną (CDU), sondując możliwość przyłączenia się Ligi do europarlamentarnej frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPP). Chciał bowiem, aby w ten sposób Salvini zajął miejsce Berlusconiego na włoskiej scenie politycznej, a więc mógł przyciągać także bardziej centrowy elektorat.

Problem w tym, że zmiany forsowane przez Giorgettiego przyniosły skutek odwrotny od zamierzonego. Poparcie dla Ligi spadało bowiem wraz ze wzrostem znaczenia doradcy Salviniego. Prawicowi wyborcy, chociażby coraz bardziej sceptycznie nastawieni do UE, wcale nie byli zainteresowani umiarkowanym kursem. A zwłaszcza rządową koalicją Ligi z centrolewicową Partią Demokratyczną (PD), uważaną przez nich za symbol wszelkiego zła, oraz ze znienawidzonymi technokratami i „globalistami” symbolizowanymi właśnie przez Draghiego. 

FdI nie miało więc większych problemów z przejęciem elektoratu rozczarowanego Ligą. Zwłaszcza, że obchodząca w tym roku 10-lecie swojego istnienia partia Meloni (choć zmieniło się to nieco w tegorocznej kampanii) nigdy nie dokonywała wizerunkowych i programowych wolt, a dodatkowo jej struktury były od początku zakorzenione we wszystkich regionach Włoch. Co więcej, FdI nie tylko przejęło wyborców Ligi w centralnych Włoszech, ale wyprzedziło ją w niektórych prowincjach regionów Lombardii czy Wenecji Euganejskiej, a więc bastionów dawnych (?) separatystów. Wręcz symboliczna jest w tym kontekście porażka Umberto Bossiego, szefa Ligi Północnej w latach 1989-2012, który pierwszy raz od 1994 roku nie zasiądzie w Senacie po porażce z kandydatką „Braci Włochów”.

Opozycja podnosi głowę

Salvini nie jest oczywiście zadowolony z wyników wyborów, ale próbuje także szukać pozytywów choćby w przekroczeniu progu w odbywających się równolegle wyborach do regionalnego parlamentu Sycylii. On sam ma być już nawet przygotowany do pracy w rządzie przez najbliższe pięć lat. Lider Ligi wyraża dodatkowo przekonanie, że politycy jego ugrupowania będą „gwiazdami” gabinetu kierowanego przez Meloni. Poza tym jest przeciwnikiem szybkich rozliczeń, dlatego czeka obecnie na wybory partyjne w lokalnych strukturach, bo dopiero po nich odbędzie się „fajny zjazd federalny z pomysłami na dalsze rządzenie”.

Nie wszyscy w Lidze podzielają jednak pogląd Salviniego na najbliższą przyszłość ugrupowania. Słaby wynik wyborczy spowodował, że w rządzonej w ostatnich latach w sposób wodzowski partii pojawiły się głosy krytyczne. Jako pierwszy sygnał do ataku na swojego obecnego lidera dał Luca Zaia, prezydent wspomnianego regionu Wenecji Euganejskiej, który nazwał niedzielny rezultat „absolutnie rozczarowującym”. Wezwał przy tej okazji do przeprowadzenia dokładnej analizy wyborów oraz „wysłuchania nawet najbardziej krytycznych opinii” działaczy Ligi. Głos Zai jest tym ciekawszy, że zawsze było mu bliżej do umiarkowanej centroprawicy Berlusconiego niż do „populistycznego zwrotu” Salviniego. Nie tylko nigdy w pełni nie zaakceptował przemiany Ligi w ogólnokrajową partię (formalnie jest liderem współtworzącej ją Ligi Weneckiej), ale dodatkowo jest zadeklarowanym zwolennikiem niepodległości rządzonego przez siebie regionu.

Innym wartym uwagi głosem krytycznym wobec wyniku Ligi jest wypowiedź Roberto Maroniego, byłego ministra spraw wewnętrznych i poprzednika Salviniego na stanowisku sekretarza generalnego partii. Powiedział on wprost, że ugrupowanie potrzebuje zupełnie nowego lidera, a on sam ma nawet swoich faworytów. Według włoskich mediów Zaia i Maroni nie są jedynymi znaczącymi politykami, którzy na najbliższym federalnym zjeździe swojego ugrupowania chcieliby odwołać Salviniego. W podobnym tonie wypowiada się Paolo Grimoldi, poprzedni sekretarz Ligi Lombardzkiej wchodzącej w skład Ligi, określający wynik Ligi jako „absolutną katastrofę”.  

Wymienieni wyżej politycy, a także inni głośni krytycy Salviniego, to na ogół osoby odsunięte przez niego na boczny tor ogólnokrajowej polityki. Chociażby Zaia przyznał w czasie kampanii, że nie miał wpływu na kształt list wyborczych w swoim własnym regionie. Do zwolenników zmian w partii nalezą już jednak także osoby kojarzone bardziej jako stronnicy Salviniego. Na przykład pływowy radny regionalny Lombardii, Gianmarco Senna, opublikował w mediach społecznościowych stare logo Ligi Lombardzkiej i zadał pytanie o tożsamość Ligi w jej obecnym kształcie.

Najbardziej znanym obrońcą Salviniego jest z kolei Riccardo Molinari, przewodniczący frakcji Ligi w Izbie Deputowanych. Co prawda przyznał on, że podczas kampanii wyborczej popełniono błędy, ale wbił również szpilkę regionalnym liderom Ligi krytykującym przywódcę swojego ugrupowania. Przypomniał bowiem o podejmowaniu wspólnych decyzji przez zarząd partii, do którego należą także samorządowcy domagający się obecnie dymisji Salviniego. Molinari dodał, że w tym kontekście wypowiedzi Zai czy Maroniego „nie pozostawiają po sobie najlepszego wrażenia”.

Notowań Salviniego wewnątrz ugrupowania z pewnością nie poprawi kształt nowego rządu w wersji proponowanej obecnie przez Meloni. Politycy Ligi wbrew zapowiedziom jej lidera wcale nie muszą zostać „gwiazdami” gabinetu tworzonego przez centroprawicę, bo szefowa FdI nie chce dać im eksponowanych stanowisk. Zdaniem włoskich dzienników Meloni nie zamierza dawać im bowiem eksponowanych stanowisk, a zwłaszcza przywracać Salviniego na stanowisko ministra spraw wewnętrznych, którym był w rządzie Conte. W ten sposób szefowa najsilniejszej obecnie partii Włoch może próbować pozbyć się swojego głównego przeciwnika w walce o dominację w bloku centroprawicy.

Maurycy Mietelski

fot. European Parliament (CC)

Może Cię zainteresuje:

Zobacz także

Baskijscy nacjonaliści razem, ale osobno
Skorumpowana żona czy bezpodstawne oskarżenia?
Obalić Plenkovicia. Chorwacja po wyborach
Niepodległość na dalszym planie. Kraj Basków przed wyborami




Więcej...

Zobacz także tego autora

Baskijscy nacjonaliści razem, ale osobno
Niedźwiedzie sterroryzowały Słowację
Skorumpowana żona czy bezpodstawne oskarżenia?
Ortodoksyjna przemoc. Batalion Netzah Yehuda pod lupą Amerykanów
Obalić Plenkovicia. Chorwacja po wyborach