Baskijscy nacjonaliści razem, ale osobno
Prawicowi i lewicowi baskijscy nacjonaliści zdobyli tyle samo mandatów i zdobyli zdecydowaną większość głosów w wyborach do parlamentu Kraju Basków. Chadecka Nacjonalistyczna Partia Basków ponownie będzie jednak rządzić z hiszpańskimi socjalistami, chociaż razem z lewicowym EH Bildu chce walczyć o większą autonomię swojej wspólnoty.
Rywalizacja przed tegorocznymi baskijskimi wyborami była zacięta i do końca nie było wiadomo, kto w nich zwycięży. Ostatecznie Nacjonalistyczna Partia Basków (PNV/EAJ) otrzymała o prawie 29 tys. głosów więcej od EH Bildu, tym niemniej oba ugrupowania wprowadziły do 75-osobowego parlamentu po 27 posłów.
Najlepiej z socjalistami
Trwająca prawie 40 lat wyraźna dominacja chadeków na baskijskiej scenie politycznej (przynajmniej na razie się) zakończyła, ale ugrupowanie i tak będzie rządziło wspólnotą autonomiczną. PNV/EAJ zamierza dalej tworzyć koalicję rządową z baskijskim oddziałem Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE). Formalne rozmowy na temat kontynuowania trwającego od ośmiu lat sojuszu mają rozpocząć się w najbliższy poniedziałek.
Na razie nie wiadomo, jakie będą warunki ponownego wejścia hiszpańskiej lewicy do koalicji z baskijskimi chadekami. Z informacji mediów wynika, że przedmiotem negocjacji będzie głównie podział stanowisk w rządzie Kraju Basków. PSOE w porównaniu do wyborów sprzed czterech lat zdobyło dwa dodatkowe mandaty, dlatego bez niej tym bardziej nie da się obecnie utworzyć innej większości poza „rządem jedności narodowej”.
Teoretycznie PSOE jako ugrupowanie postępowe i lewicowe powinno łatwo porozumieć się z EH Bildu. Hiszpańskich socjalistów z lewicowymi baskijskimi nacjonalistami łączy co najmniej kilkanaście kluczowych tez programowych. Dotyczą one przede wszystkim spraw związanych z mieszkalnictwem, służbą zdrowia czy gospodarką, a więc tematami dominującymi w czasie kampanii wyborczej. Różnica polega natomiast na kwestiach samostanowienia Baskonii.
Walka o niezależność
Przed wyborami sprawa większej autonomii Kraju Basków prawie nie była poruszana. Powróciła dopiero w ostatnim tygodniu kampanii, gdy lider listy wyborczej EH Bildu, Pello Otxandiano, nie chciał potępić Baskonii i Wolności (ETA) jako formacji terrorystycznej. Na dobre dyskusja o większej suwerenności baskijskiego terytorium rozgorzała tak naprawdę dzień po wyborach.
Sekretarz generalny EH Bildu Arnaldo Otegi wezwał wówczas PNV/EAJ i PSOE do uszanowania wyniku wyborów, który miał jednoznacznie pokazać, że Baskowie domagają się „bardziej nacjonalistycznej, bardziej suwerennej i bardziej lewicowej polityki”. Pod pojęciem suwerenności EH Bildu rozumie w swoim programie nie tyle niepodległość, co przynajmniej na razie większą niezależność od władz centralnych. Tym samym Baskonia nie podlegałaby hiszpańskiemu wymiarowi sprawiedliwości, Trybunałowi Konstytucyjnemu i decyzjom Kongresu Deputowanych.
W związku ze wzrostem popularności swoich konkurentów, PNV/EAJ także wróciła do koncepcji nowego statutu Kraju Basków. Najprawdopodobniej ta kwestia będzie przedmiotem największego sporu w negocjacjach z PSOE na temat utworzenia rządu na czele z nowym premierem, Imanolem Pradalesem. Hiszpańscy socjaliści są otwarci jedynie na jego zaktualizowanie, aby uwzględniał uznanie praw socjalnych i różnorodności społeczeństwa Baskonii.
Szef baskijskiego oddziału PSOE, Eneko Andueza, nie zamierza z kolei rozmawiać o dużo dalej idących postulatach. Zaliczył do nich właśnie zmodyfikowanie statutu politycznego Baskonii w kształcie proponowanym przez EH Bildu. Lewicowi baskijscy nacjonaliści proponują w nim bowiem wspomniane zwiększenie niezależności Kraju Basków, a także uznanie Basków jako odrębnego narodu.
Na razie nic się nie zmieni
Socjaliści w Kraju Basków twierdzą, że nie zgodzą się na zmiany proponowane przez prawicowych i lewicowych nacjonalistów, ale sprawa jest dużo bardziej złożona. PNV/EAJ przypomniało bowiem o obietnicach złożonych przez premiera Hiszpanii Pedro Sáncheza. Ugrupowania separatystyczne w ubiegłym roku poparły mniejszościowy rząd PSOE i skrajnie lewicowego Sumar w zamian za szereg kompromisów.
Prawicowi i lewicowi baskijscy nacjonaliści wsparli więc gabinet Sáncheza, bo lider socjalistów obiecał im uznanie narodowe, wzajemność w relacjach z Madrytem oraz ochronę kompetencji należących wyłącznie do baskijskiego rządu. Zdaniem prezesa PNV/EAJ Andoniego Ortuzara, uzgodnienie nowego statutu Kraju Basków nie będzie problemem jeśli jego partia porozumie się z EH Bildu i PSOE w baskijskim parlamencie, a sami hiszpańscy socjaliści wywiążą się ze swoich zobowiązań.
Pewnego problemu nastręczają kłopoty hiszpańskiego premiera, którego żona została oskarżona przez sąd o korupcję i korzystanie ze swoich wpływów (można przeczytać o tym TUTAJ). Sánchez w najbliższy poniedziałek zamierza więc ogłosić, czy będzie w ogóle kontynuował swoją karierę polityczną. W sprawie zarzutów uzyskał wsparcie obu baskijskich ugrupowań, uważających szefa rządu w Madrycie i jego żonę za ofiary upolitycznionego wymiaru sprawiedliwości. Krytyka systemu sądownictwa z ich strony nie powinna zresztą dziwić, gdy weźmie się pod uwagę postulat nacjonalistów dotyczący wyłączenia Kraju Basków spod jurysdykcji hiszpańskich sądów.
PNV/EAJ i EH Bildu mimo swoich deklaracji w obecnej sytuacji nie będą raczej naciskać na znajdujące się w kryzysie PSOE. Pogłębianie problemów hiszpańskiej lewicy mogłoby obrócić się przeciwko baskijskim nacjonalistom, bo alternatywą jest dojście do władzy konserwatywnej i nacjonalistycznej prawicy. Partia Ludowa (PP) i VOX od kilku lat radykalizują tymczasem swoje stanowisko wobec ruchów separatystycznych.
Przynajmniej na razie wydaje się, że PNV/EAJ i EH Bildu w pierwszej kolejności zajmą się sobą. Lider postępowców uważa, że ze względu na wynik wyborów powinni mieć swój udział w rządzeniu, dlatego chadecy nie powinni z kolei wykluczać ich z rozmów koalicyjnych. Prawicowi nacjonaliści muszą natomiast przeanalizować powody, dla których przestali być siłą dominującą w Kraju Basków.
Maurycy Mietelski
fot. EAJ-PNV Gipuzkoa / Flickr.com