Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

José Antonio Kast – zwolennik Pinocheta przejmuje Chile


18 grudzień 2025
A A A

Zwycięstwo José Antonio Kasta w wyborach prezydenckich w Chile oznacza dojście do władzy zwolennika generała Augusto Pinocheta. Konserwatywny polityk wielokrotnie pozytywnie wypowiadał się o rządach wojskowego, a w swoim programie opowiada się za rządami silnej ręki. Jednocześnie będzie musiał on szukać kompromisów z bardziej umiarkowanymi politykami.

Skala zwycięstwa prawicowego kandydata jest imponująca. Ciesząc się poparciem blisko 7,2 miliona wyborców uzyskał on najwięcej głosów spośród wszystkich dotychczasowych prezydentów Chile, deklasując kandydatkę komunistów Jeannette Jarę. Trzeba zarazem zaznaczyć, że po raz pierwszy głosowanie było obowiązkowe, więc frekwencja naturalnie była dużo wyższa niż wcześniej. Z tego powodu dużo więcej o jego sukcesie mówi tak naprawdę wygrana we wszystkich regionach kraju. Sztuka ta nie udała się nawet socjalistce Michelle Bachelet, która w wyborach prezydenckich w 2013 roku otrzymała 62 proc. głosów, czyli o cztery pkt. proc. więcej od Kasta.

Syn nazisty

Po wygranej Kasta najwięcej emocji w światowych mediach wzbudziła kwestia przeszłości jego ojca. Urodzony w 1924 roku w Niemczech Michael Kast przyjechał do Chile z regionu Bawarii w 1950 roku. Miał on opuścić swoją ojczyznę w związku z problemami związanymi z trwającym w niej procesem denazyfikacyjnym. Ojciec chilijskiego prezydenta elekta w czasie II wojny światowej był bowiem członkiem Hitlerjugend, a następnie partii nazistowskiej.

Przed dekadą przeszłość Michaela Kasta była przedmiotem dziennikarskiego śledztwa. Media twierdziły wówczas, że ojciec obecnego lidera chilijskiej prawicy miał problemy z denazyfikacją, bo po ucieczce z obozu jenieckiego w 1945 roku posługiwał się fałszywymi dokumentami. Ponadto zdaniem dziennikarzy śledczych mógł on dopuścić się zbrodni wojennych, gdy w czasie wojny służył w Wermachcie. Przed poprzednimi wyborami prezydenckimi w 2021 roku opublikowano z kolei jego legitymację świadczącą o wspomnianej przynależności do NSDAP.

Sam José Antonio Kast wielokrotnie zaprzeczał tym doniesieniom. Odpowiadając na publikację sprzed dekady przekonywał, że jego ojciec wielokrotnie jeździł do swojej ojczyzny, a to oznacza, że nikt w Niemczech nie miał zastrzeżeń dotyczących jego przeszłości i posiadanych przez niego dokumentów. Znalazł się zaś na froncie, ponieważ w tamtym czasie służba w armii III Rzeszy była obowiązkowa.

Inne kontrowersje związane z Michaelem Kastem dotyczą jego działalności już po osiedleniu się w Chile. Dziennikarze zarzucają urodzonemu w Bawarii przedsiębiorcy, że nie tylko współpracował z władzą generała Augusto Pinocheta, ale brał także udział w porwaniu i w zabiciu swojego pracownika należącego do Ruchu Lewicy Rewolucyjnej oraz organizacji pracowniczych. José Antonio Kast twierdzi, że rodzina zamordowanego mimo tego rodzaju oskarżeń współpracowała z jego ojcem do czasu jego przejścia na emeryturę. 

Dzięki Pinochetowi

Zaangażowany w rządy Pinocheta był również brat obecnego prezydenta elekta Chile. Miguel Kast należał do grupy ekonomistów odpowiadających za przygotowanie reform gospodarczych wprowadzanych w czasie dyktatury, pełniąc między innymi funkcje prezesa banku centralnego oraz ministra pracy. Karierę członka osławionej grupy „Chicago Boys” przerwał nowotwór kości, który był przyczyną jego śmierci w 1983 roku w wieku zaledwie 34 lat.

José Antonio Kast wprost odwołuje się do dziedzictwa Pinocheta. Broniąc zamachu stanu z 1973 roku podkreśla, że dzięki obaleniu lewicowego prezydenta Salvadora Allende udało się ochronić Chile przed marksizmem. Kast jest ponadto pierwszą chilijską głową państwa, która przyznała się do głosowania za przedłużeniem rządów wojskowego w referendum z 1988 roku. Ówczesna przegrana Pinocheta spowodowała, że nie startował on w rozpisanych później wyborach prezydenckich.

Swoją karierę polityczną Kast zawdzięcza w dużej mierze znajomościom swojego brata. Dzięki niemu poznał on Jaime Guzmána, jedną z najważniejszych postaci z czasów rządów Pinocheta i współtwórcę konstytucji z 1980 roku. To właśnie Guzmán miał namówić Kasta do przystąpienia do konserwatywnej Niezależnej Unii Demokratycznej (UDI), z ramienia której wpierw został radnym lokalnego samorządu, a na początku obecnego stulecia po raz pierwszy objął mandat parlamentarzysty.

Bardziej na prawo

W tym centroprawicowym ugrupowaniu Kast doszedł do pozycji jego sekretarza generalnego. Odszedł jednak z UDI w 2016 roku, żeby wziąć udział w zaplanowanych na kolejny rok wyborach prezydenckich. Pierwszy start przyszłego prezydenta Chile okazał się umiarkowanym sukcesem, bo otrzymał on tylko 7,9 proc. głosów. Z drugiej strony na bazie tego wyniku rozpoczął on budowę swojego własnego ruchu politycznego.

Założona w 2019 roku Partia Republikańska Chile (PRCh) różni się od innych prawicowych ugrupowań swoim otwartym poparciem dla dziedzictwa rządów Pinocheta. Jest przez to również dużo bardziej radykalna ideologicznie. Kast zarzucał zresztą UDI zbytnią uległość wobec politycznej poprawności, nie tylko w kwestiach związanych z obroną polityki prowadzonej w trakcie dyktatury wojskowej.

Kast wraz ze swoją partią dużo więcej miejsca poświęca chociażby obronie tradycyjnych wartości. Zdaniem chilijskiego prezydenta elekta, jego kraj potrzebuje większego zakorzenienia w chrześcijaństwie. W wyborach parlamentarnych, przeprowadzonych równolegle z pierwszą turą wyborów prezydenckich, PRCh startowało w ramach szerszego sojuszu „Zmiana dla Chile” wraz z libertarianami i religijną prawicą. Cztery lata temu partia Kasta znalazła się natomiast w koalicji „Chrześcijańskiego Frontu Społecznego”.

Religia zawsze odgrywała ważną rolę w działalności Kasta. W czasach studiów był on działaczem ruchu studenckiego odwołującego się do katolickich wartości, a jego kariera polityczna na początku obecnego stulecia miała przyspieszyć dzięki wsparciu ze strony jednego z chilijskich biskupów. Lider chilijskiej prawicy jest ponadto członkiem maryjnego Apostolskiego Ruchu Szensztackiego, nawołującego do ewangelizacji życia społecznego.

Co ciekawe, wprawdzie Kast jest katolikiem, ale jego ugrupowanie od początku swojego istnienia cieszy się największym poparciem w regionach z dużym odsetkiem protestantów. Niektórzy przywódcy ewangelikalnych wspólnot uznali nawet, że jego niedzielne zwycięstwo jest emanacją „woli bożej”. Protestanci znajdują się zresztą w ścisłym kierownictwie PRCh, a obroną interesów ewangelikanów zajmuje się sojusznicza Partia Chrześcijańsko-Społeczna (PSC).

Przeciwko imigracji

Mobilizacja prawicowych i religijnych wyborców na pewno złożyła się na zwycięstwo Kasta, ale triumf na tak dużą skalę nie byłby możliwy bez innych czynników. Komentatorzy za najważniejszy z nich uważają fakt, że jego kontrkandydatka była komunistką, co wciąż wzbudza w Chile duże kontrowersje, nawet jeśli ostatnie lata funkcję prezydenta sprawował wywodzący się z progresywno-socjalistycznych środowisk Gabriel Boric. Równie ważne dla chilijskich wyborców były ponadto kwestie związane z bezpieczeństwem.

Jednym z najważniejszych postulatów Kasta była walka z przestępczością. Wprawdzie na tle wielu państw regionu Chile są uważane za niezwykle bezpieczne, lecz sami Chilijczycy są zaniepokojeni sytuacją w kraju. Według sondażu przeprowadzonego na początku roku w trzydziestu krajach z różnych kontynentów, chilijskie społeczeństwo było drugie w zestawieniu pod względem obaw związanych ze zjawiskami przestępczości i przemocy. Pod tym względem przegoniło na przykład Kolumbijczyków i Meksykanów, mimo że w ich krajach na przykład odsetek zabójstw przypadających na sto tysięcy mieszkańców jest dużo wyższy.

Obawy mają związek z faktem, że w ostatnich latach sytuacja pod tym względem się pogorszyła. Policja odnotowuje więc coraz więcej zabójstw, rozbojów, wymuszeń czy porwań. Dodatkowo swoją działalność zaczęły rozwijać zorganizowane grupy przestępcze, które w swoich porachunkach coraz częściej dokonują zabójstw z użyciem broni palnej.

Wielu Chilijczyków uważa, że za pogorszenie bezpieczeństwa odpowiada imigracja, która zgodnie z badaniami opinii publicznej jest uważana za największe zagrożenie obok przestępczości. W ostatnich miesiącach wśród chilijskiego społeczeństwa wyraźnie widoczna jest niechęć wobec boliwijskich i wenezuelskich imigrantów. Duże znaczenie ma w tym kontekście działalność założonej w Wenezueli międzynarodowej grupy przestępczej „Tren de Aragua”. Członkowie tej organizacji dopuścili się wielu brutalnych czynów, które wstrząsnęły chilijską opinią publiczną, a do swojej działalności angażują oni właśnie przebywających w Chile Wenezuelczyków.

W trakcie przedwyborczych debat chilijski prezydent elekt zapowiadał z tego powodu ograniczenie imigracji. Zdaniem Kasta w pierwszej kolejności konieczne jest wyrzucenie z kraju blisko 330 tys. nielegalnych imigrantów. Zgodnie z jego słowami mają oni czas do jego inauguracji na opuszczenie Chile, bo w przeciwnym razie będzie grozić im więzienie. Ponadto w ramach projektu „Tarcza Graniczna” - inspirowanego polityką prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa - zamierza on wysłać wojsko na chilijskie granice oraz zbudować na nich sieć umocnień, mających powstrzymać nielegalnych imigrantów.

Od rewolucji do cięć

Przed czterema laty Kast po raz drugi wystartował w wyborach prezydenckich, przegrywając w drugiej turze ze wspomnianym Boricem. Ówczesny klimat polityczny wyraźnie nie sprzyjał prawicy. Lewicowy polityk nie dał szans swojemu prawicowemu rywalowi, bo był jednym z liderów protestów społecznych z lat 2019-2021. Przed ponad sześcioma laty przez Chile przetoczyła się fala demonstracji zarówno przeciwko samym rządom konserwatywnego prezydenta Sebastiána Piñery, jak i ogólnej sytuacji społeczno-ekonomicznej państwa.

Wystąpienia porównywane przez wielu do rewolucji wymusiły na klasie politycznej podjęcie negocjacji na temat zmiany ustawy zasadniczej, przyjętej jeszcze za czasów rządów Pinocheta. Ostatecznie coraz bardziej radykalne projekty nowej konstytucji były odrzucane przez społeczeństwo w  referendach, a na przestrzeni lat poparcie dla protestów z jesieni 2019 roku wyraźnie spadło.

Niepowodzenia zmian proponowanych przez chilijską lewicę wyraźnie rozczarowały Chilijczyków, choć Boric liczył na zmianę neoliberalnego paradygmatu w gospodarce. Pod rządami Kasta można tymczasem spodziewać się zupełnie odmiennych reform. Jest on zwolennikiem radykalnie liberalnego programu ekonomicznego, dlatego w trakcie swojej kampanii postulował między innymi ograniczenie wydatków budżetowych o równowartość sześciu miliardów dolarów.

Wygrana lidera chilijskiej prawicy nie oznacza, że będzie on mógł wprowadzić swoje najradykalniejsze postulaty. Sojusz współtworzony przez jego ugrupowanie uzyskał dopiero trzeci wynik w wyborach parlamentarnych, dlatego będzie musiał zbudować koalicję z bardziej umiarkowanymi partiami. Chilijska lewica w związku z tym liczy na szybkie znużenie wyborców prawicową władzą, która może zacząć spierać się przez zbyt duże rozbieżności między sobą. Na razie jednak to tamtejsza prawica może triumfować i przygotowywać się do wdrażania nowych reform.  

Maurycy Mietelski

fot. Wikimedia Commons (CC BY 4.0)