Najciemniejsza strona Bułgarii - oligarcha Delan Peewski
Masowe protesty społeczne przeciwko rządowi Bułgarii nie dotyczyły jedynie podwyżki podatków. Demonstrujący domagali się także odejścia z życia publicznego dwóch polityków, którzy ich zdaniem sterują krajem z tylnego siedzenia. O ile były premier Bojko Borisow jest postacią powszechnie znają również poza Bułgarią, to stosunkowo niewiele miejsca poświęcano dotąd Delanowi Peewskiemu.
Przed tygodniem po ponad dwóch tygodniach protestów z funkcji szefa rządu zrezygnował Rosen Żelazkow. Polityk centroprawicowych Obywateli na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii (GERB) uznał, że ustąpienie ze stanowiska jest konieczne, bo właśnie tego domaga się bułgarskie społeczeństwo. Wcześniej gabinet tworzony przez GERB, Bułgarską Partię Socjalistyczną (BSP) i prawicowych populistów z ruchu Jest Taki Lud (ITN) wycofał się z projektu przyszłorocznego budżetu, zakładającego między innymi podniesienie składek na ubezpieczenia społeczne oraz zwiększenia podatku od dywidend.
Z tylnego siedzenia
Manifestacje przeciwko ustawie budżetowej szybko przerodziły się w bunt przeciwko całej dotychczasowej klasie politycznej. Bułgarzy w ciągu nieco ponad pięciu lat ośmiokrotnie wybierali swoich przedstawicieli do Zgromadzenia Narodowego, co tylko stale pogłębia kryzys polityczny i społeczny. Ugrupowania reprezentowane w parlamencie albo nie mogą porozumieć się w sprawie utworzenia koalicji, albo szybko kończą swoje rządy z powodu dużych różnic pomiędzy koalicjantami.
Zwłaszcza dla najmłodszego pokolenia Bułgarów problemem jest stała obecność na scenie politycznej wielokrotnie skompromitowanych postaci. Symbolem korupcji i oligarchizacji życia polityczno-gospodarczego jest dla nich oczywiście Borisow. Były premier był wielokrotnie oskarżany o łapówkarstwo, a w 2022 roku trafił nawet do aresztu w związku z zarzutami o defraudację funduszy pochodzących z Unii Europejskiej. Mimo to dalej pozostaje liderem największej parlamentarnej partii, choć od ponad czterech lat nie pełni żadnych funkcji w rządzie.
Ustępujący rząd nie przetrwałby blisko czternastu miesięcy u władzy, gdyby tworzące go partie nie otrzymały wsparcia w parlamencie ze strony Ruchu na rzecz Praw i Wolności – Nowego Początku (DPS-PP). Ugrupowanie reprezentujące interesy mniejszości tureckiej nie weszło formalnie do gabinetu Żelazkowa, ale zdaniem protestujących jego przewodniczący, czyli wspomniany Peewski, wraz z Borisowem nieformalnie decyduje o kierunku obieranym przez władze w Sofii.
Kontrowersyjny od zawsze
Peewski jest postacią relatywnie nieznaną poza Bułgarią. Osobie Borisowa wielokrotnie poświęcano artykuły w zachodnich mediach, co nie powinno dziwić, bo jako niezwykle kontrowersyjna postać pełnił trzykrotnie funkcję premiera. Lider partii mniejszości tureckiej jest jednak osobą równie interesującą, a przede wszystkim równie często pojawiającą się w kontekście głośnych afer.
Trudno się temu dziwić, skoro Peewskiemu skandale właściwie towarzyszą od zawsze. Urodzony w 1980 roku polityk już w wieku 21 lat został mianowany szefem portu w Warnie, będącego największym tego typu obiektem w Bułgarii. Wprawdzie z powodu braku odpowiedniego wykształcenia został on szybko zdymisjonowany z tej funkcji, ale niedługo potem – także nie mając ku temu odpowiednich kompetencji - został śledczym w Departamencie Ekonomicznym Policji. Później z powodu afery korupcyjnej stracił stanowisko wiceministra ds. sytuacji nadzwyczajnych i klęsk żywiołowych w gabinecie socjalisty Sergeja Staniszewa.
Jego nazwisko po raz pierwszy stało się znane także poza Bułgarią, gdy Peewski został wybrany przez parlament na funkcję przewodniczącego Państwowej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego. Nominacja polityka wywołała masowe protesty w całej Bułgarii. Jego przeciwnicy uważali, że tego stanowiska nie powinna sprawować osoba uważana powszechnie za oligarchę, dodatkowo uwikłana już wcześniej w serię głośnych afer. Ostatecznie Peewski zaledwie po paru dniach stracił swoją funkcję, bo na jego dymisję naciskali również zachodni partnerzy Bułgarii.
Oligarcha
W tym miejscu naturalnie pojawia się pytanie, dlaczego Peewski pełnił tyle ważnych funkcji. Wpierw obejmował je jako młody człowiek bez żadnych kwalifikacji i doświadczenia, aby później piastować je już jako oligarcha znany z udziału w serii podejrzanych inicjatyw gospodarczych. Z pewnością nie byłoby to możliwe bez protekcji ze strony jego matki, Ireny Krastewej, w przeszłości szefowej państwowego totalizatora sportowego. To ona przez wiele lat formalnie kierowała grupą medialną należącą obecnie do jej syna.
Pochodzenie majątku Krastewej i Peewskiego jest źródłem wielu, jakżeby inaczej, kontrowersji. Jeszcze w 2015 roku lider DPS-NN jako swój jedyny majątek deklarował starego i wręcz mitycznego już Opla. Właścicielką kilku firm była natomiast jego matka, a oboje stworzyli swoje obecne imperium medialne dzięki kredytowi udzielonemu przez CorpBank. Sama instytucja już zresztą nie istnieje, zaś zdaniem dziennikarzy śledczych celowo doprowadzono ją do bankructwa.
Prowadzone wielokrotnie śledztwa dziennikarskie wskazują na kilka możliwych źródeł pochodzenia jego majątku. Peewski wraz ze swoją matką miał uwłaszczyć się na prywatyzacji, dużych zamówieniach publicznych czy na przemycie papierosów na Bliski Wschód. Niezależne media w kontekście tego ostatniego procederu zwracają uwagę na niejasną strukturę własnościową holdingu tytoniowego Bulgartabac, w którym swoje udziały ma mieć między innymi Peewski. Co prawda przemyt papierosów był problemem już wcześniej, ale miał on rozrosnąć się do niebotycznych rozmiarów już za czasów zaangażowania polityka w sprawy firmy.
Dokładna wartość majątku szefa DPS-PP nie jest znana. Politycy opozycji wielokrotnie zwracali uwagę na fakt, że realne dochody osiągane przez Peewskiego są dużo większe od oficjalnie deklarowanych, co ma wskazywać na jego udział w procederze prania brudnych pieniędzy oraz unikania podatków. Niedawno prokuratura rozpoczęła śledztwo w sprawie hotelu, który rzekomo należy do polityka. Obiekt znajdujący się w Dubaju nie został przez niego zgłoszony w oficjalnym oświadczeniu majątkowym.
Sankcje
Wątpliwości wokół biznesów Peewskiego zostały już kilka lat temu „dostrzeżone” poza granicami Bułgarii. Od 2021 roku jest on objęty sankcjami ze strony Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej. Struktury zachodnie oskarżają oligarchę o udział w korupcji na masową skalę, wykorzystywanie swoich politycznych wpływów do pomnażania majątku, sprawowanie niejawnej kontroli nad instytucjami publicznymi i przedsiębiorstwami, czy o wpływanie na opinię publiczną za pośrednictwem własnych mediów.
Tym samym Peewski został ukarany ograniczeniami na mocy amerykańskiej „ustawy Magnitskiego”. Ten akt prawny został przyjęty przez Kongres przed dwunastoma laty, a jego potoczna nazwa nawiązuje do postaci rosyjskiego prawnika Siergieja Magnitskiego, zmarłego w więzieniu w wyniku pobicia. Ustawa pozwala na nakładanie przez USA sankcji na osoby oskarżane o łamanie praw człowieka w swoich krajach.
Większość dokumentów na temat Peewskiego jest tajnych. Z dostępnych informacji wynika, ze oligarcha został objęty amerykańskimi sankcjami w związku z licznymi publikacjami medialnymi. Poza tym osiem lat skargę do Stanów Zjednoczonych złożył na niego były prezes wspomnianego CoprBanku, Cwetan Wasiliew. Zespół jego prawników miał przedstawić Departamentowi Stanu USA prezentację na temat sieci niejasnych powiązań Peewskiego.
Partyjne przepychanki
W trakcie manifestacji antyrządowych szef DPS-NN próbował przejść do kontrofensywy, organizując swoje własne demonstracje w dwudziestu czterech miejscowościach. Niektóre z nich ostatecznie się nie odbyły, między innymi z powodu zakazów wydanych przez lokalne samorządy. Największy wiec zwolenników Peewskiego i jego partii miał miejsce w Kyrdżali, czyli mieście będącym stolicą prowincji o największym w całym kraju odsetku osób pochodzenia tureckiego.
Uczestnicy serii manifestacji mieli zarówno zademonstrować swoje poparcie dla Peewskiego, jak i sprzeciwić się „podsycaniu nienawiści na tle etnicznym”. Sam polityk uważa siebie za głównego reprezentanta głosu Turków, Romów i Pomaków, zagrożonych obecnie przez reprezentowane w parlamencie trzy bułgarskie partie nacjonalistyczne.
Warto w tym miejscu zauważyć, że Peewski po pierwsze jest pierwszą osobą niebędącą Turkiem na stanowisku lidera DPS, a po drugie jego postać doprowadziła do rozłamu w jego partii. Działacze niezadowoleni z jego wyboru na przewodniczącego DPS, na początku ubiegłego roku utworzyli swoje własne ugrupowanie, którego honorowym prezesem jest wieloletni lider tureckiej społeczności, Ahmed Dogan. DPS-NN musi tym samym konkurować o głosy mniejszości z Sojuszem na rzecz Praw i Wolności (APS).
Pokrzywdzony beneficjent
Krytycy szefa największej partii mniejszości tureckiej twierdzą, że planowane przez rząd Żelazkowa podwyżki podatków i ubezpieczeń społecznych nie były podyktowane troską o stan finansów publicznych. Koalicji rządzącej miało w rzeczywistości chodzić o pozyskanie pieniędzy na nowe zamówienia publiczne. Te trafiłyby następnie do „piramidy klientelistycznej”, tworzonej przez przedsiębiorstwa związane z liderami GERB i DPS-NN.
W swoich wypowiedziach Peewski regularnie przedstawia samego siebie jako ofiarę nagonki ze strony opozycji. Największe jej ugrupowanie, czyli koalicję liberalnych partii Kontynuujemy Zmiany i Demokratycznej Bułgarii (PP-DB) nazywa „drużyną Sorosa”. Zarzuca on obu ugrupowaniom otrzymywanie finansowania od amerykańsko-żydowskiego finansisty George’a Sorosa, wspierającego też organizacje pozarządowe działające między innymi w Bułgarii.
W czasie trwających zresztą wciąż protestów, Peewski miał stać się ofiarą rasistowskiej nagonki związanej z faktem kierowania przez niego ugrupowaniu reprezentującego interesy Turków. Z tego powodu w tym tygodniu zwrócił się on do bułgarskich służb o kontrolę stanu jego bezpieczeństwa, mimo że na co dzień jego bezpieczeństwem od czterech lat zajmuje się czterech funkcjonariuszy Narodowej Służby Bezpieczeństwa. Wydaje się, że w związku z upadkiem rządu Żelazkowa najbardziej zagrożona jest obecnie polityczna pozycja szefa DPS-NN, dlatego zdaniem opozycji wykonuje on coraz bardziej nerwowe ruchy.
Maurycy Mietelski



Najciemniejsza strona Bułgarii - oligarcha Delan Peewski
José Antonio Kast – zwolennik Pinocheta przejmuje Chile
Rewolucja, która może niczego nie zmienić
Somalijskie paliwo dla Donalda Trumpa