Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Dariusz Materniak: Polska i Ukraina: brat za brata


12 luty 2014
A A A

Relacje polsko-ukraińskie mają szczególne znaczenie, zarówno z punktu widzenia interesów Polski na wschodzie, jak i z punktu widzenia ukraińskiej polityki zagranicznej. Dlatego właśnie tym większe jest ich znaczenie w okresie kryzysu politycznego, w jakim znalazła się obecnie Ukraina.

Image

O roli niezależnej Ukrainy w polskiej polityce zagranicznej po 1989 roku może świadczyć fakt, iż Polska jako pierwszy kraj na świecie uznała Ukrainę za niepodległe państwo w 1991 roku. Od tego czasu Kijów niezmiennie zajmuje szczególne, żeby nie stwierdzić że najważniejsze miejsce w polskiej polityce wschodniej. Jest to efekt geopolitycznego znaczenia Ukrainy dla układu sił w Europie Środkowo-Wschodniej, także, a może nawet przede wszystkim z punktu widzenia polityki Rosji na tym obszarze. Ze względu na swoje położenie, a co za tym idzie – znaczenie jako kraju tranzytowego dla przesyłu gazu do Europy Zachodniej oraz potencjał przemysłowy i ludnościowy, a także fakt stacjonowania na Krymie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, rola Ukrainy dla silnej pozycji Federacji Rosyjskiej w regionie jest trudna do przecenienia. Dlatego właśnie Moskwa wszelkimi sposobami dąży do jak najsilniejszego powiązania ze sobą Kijowa, stosując do tego celu instrumenty polityczne, gospodarcze, finansowe, energetyczne i inne. Z kolei w interesie Polski i krajów Europy Środkowo-Wschodniej pozostaje utrzymywanie wpływów rosyjskich w regionie na jak najniższym poziomie – a od orientacji politycznej Ukrainy i jej polityki zagranicznej zależy bezpośrednio, czy jest to cel realny do osiągnięcia.

Znaczenie Ukrainy dla Polski widać szczególnie dobrze w relacjach polsko-ukraińskich po roku 2000, choćby na przykładzie relacji pomiędzy prezydentami obu krajów w okresie kadencji Aleksandra Kwaśniewskiego i Leonida Kuczmy: w czasie afery związanej z domniemanym dostarczeniem przez Ukrainę systemów radarowych „Kolczuga” do Iraku, Polska jako faktycznie jedyny kraj zachodni nie włączyła się do akcji bojkotowania przedstawicieli ukraińskich władz na forum europejskim. W okresie tym charakterystyczna była dobrze rozwinięta współpraca polityczno-wojskowa pomiędzy Polską a Ukraina, wyrażająca się m.in. w tworzeniu wspólnych wielonarodowych formacji wojskowych czy udziale w operacjach międzynarodowych w Kosowie i Iraku.

Wspomniany wyżej fakt dobrych relacji pomiędzy Leonidem Kuczmą a Aleksandrem Kwaśniewskim i związanych z tym dobrych relacji pomiędzy oboma krajami miał niebagatelne znaczenie dla możliwości polskiego zaangażowania w wydarzenia tzw. „pomarańczowej rewolucji” na Ukrainie na przełomie 2004 i 2005 roku, których głównym ośrodkiem stał się Majdan Niezależności w Kijowie. Udział polskich polityków w charakterze mediatorów pomiędzy władzami a domagającą się powtórzenia wyborów prezydenckich opozycją ułatwił wyjście z kryzysu drogą polityczną: powtórzoną druga turę wyborców prezydenckich (przy udziale dużej grupy obserwatorów międzynarodowych z Polski) wygrał Wiktor Juszczenko.

Lata 2005–2010, czyli okres prezydentury „pomarańczowego” prezydenta, to pod wieloma względami czas zmarnowanych szans i zawiedzionych nadziei. Nie chodzi tu nawet praktycznie niemożliwe do zrealizowania (ze względu na uwarunkowania międzynarodowe) zapowiedzi szybkiego wprowadzenia Ukrainy do NATO i Unii Europejskiej, ale o zaprzepaszczone szanse na zmiany i realizowanie poważnych reform wewnętrznych, w tym zwłaszcza w sferze gospodarki, co było spowodowane m.in. konfliktami pomiędzy niedawnymi sojusznikami z Majdanu: prezydentem Wiktorem Juszczenko i premier Julią Tymoszenko. Także z tego powodu wsparcie Polski i krajów Europy Środkowej w sprawie nadania Ukrainie i Gruzji planu działań na rzecz członkostwa (MAP) okazało się zbyt słabe aby przekonać pozostałe państwa Sojuszu do podjęcia takiej decyzji. W tym samym okresie, również z wyżej opisanych powodów, niewiele udało się także zdziałać w kwestii zbliżenia Ukrainy do UE. W relacjach dwustronnych pewne postępy udało się w kwestii rozwiązywania problemów natury historycznej (m.in. otwarcie Cmentarza Orląt we Lwowie), jednak negatywnym echem odbiło się przyznanie tytułu bohatera narodowego Ukrainy przywódcy OUN-B Stepanowi Banderze.

W 2009 roku, z inicjatywy Polski i Szwecji powstał program Partnerstwa Wschodniego, skierowany do sześciu krajów Europy Wschodniej i Kaukazu, w tym Ukrainy. Projekt ten miał stać się głównym instrumentem działań Unii Europejskiej w wymiarze wschodnim, faktycznie jednak, jej funkcjonowanie pozostawia wiele do życzenia, przede wszystkim ze względu na zbyt szczupłe środki finansowe przeznaczone na pokrycie kosztów inicjatyw planowanych w ramach programu. Od samego początku podkreślano, nie bez racji zresztą, że Ukraina jest krajem kluczowym dla sukcesu całej inicjatywy.

Po zwycięstwie w wyborach prezydenckich Wiktora Janukowycza (luty 2010) pojawiły się pewne obawy dotyczące dalszego kierunku polityki zagranicznej Ukrainy, jako że jeszcze w czasie „pomarańczowej rewolucji” ówczesny kandydat Partii Regionów był uznawany za polityka prorosyjskiego. Obawy te okazały się jednak nieuzasadnione – politykę Janukowycza w stosunku do Moskwy można uznać za dość zdystansowaną, co wynika przede wszystkim z dążenia do zachowania maksymalnej niezależności w polityce zagranicznej i wewnętrznej oraz obaw o podzielenie losu prezydenta Białorusi, którego pole manewru w relacjach z Rosją jest o wiele mniejsze niż w przypadku Ukrainy. Także w tym celu ukraiński prezydent podjął działania na rzecz zbliżenia z Unią Europejską poprzez zintensyfikowanie procesu rozmów mającego na celu podpisanie umowy stowarzyszeniowej i o wolnym handlu z UE. Nie obyło się w tym wypadku bez problemów, związanych m.in. z wyrokiem siedmiu lat więzienia dla byłej premier Julii Tymoszenko w sprawie dotyczącej podpisania niekorzystnych dla Ukrainy kontraktów na dostawy gazu z Rosji. W okresie negocjacji umowy stowarzyszeniowej Polska występowała aktywnie jako promotor „sprawy ukraińskiej” na forum europejskim, a także prowadziła działania mające na celu pozytywny wpływ na przebieg negocjacji i proces reform wewnętrznych. Służyły temu m.in. spotkania prezydentów obu krajów, a także działalność misji obserwacyjnej Parlamentu Europejskiego, której współprzewodniczącym był były prezydent RP Aleksander Kwaśniewski.

Działania te doprowadziły do zakończenia procesu ustalania zapisów umowy i jej parafowania w marcu 2012 roku. Do podpisania umowy, które miało mieć miejsce w listopadzie 2013 roku na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie nie doszło. Powodem tego były przede wszystkim naciski gospodarcze ze strony Federacji Rosyjskiej, którym Ukraina, wobec trudnej sytuacji gospodarczej i finansowej nie była w stanie się przeciwstawić. Taki obrót spraw, wobec rozbudzonych w ukraińskim społeczeństwie nadziei na integrację z UE spowodował rozpoczęcie masowych akcji protestu pod nazwą „Euromajdanu” – a głównym ich ośrodkiem po raz kolejny stał się kijowskim Majdan Niezależności. Poparcie dla protestujących, poprzez swoje wizyty na Majdanie wyraziło wielu polskich polityków, „Euromajdany” odbyły się także w wielu miastach w Polsce.

Generalnie pozytywnie należy ocenić także działania polskiej dyplomacji w związku z aktualnym kryzysem politycznym na Ukrainie. Trudno w tej chwili ocenić jakie będą wymierne efekty cyklu rozmów, które odbył premier Donald Tusk na temat sytuacji na Ukrainie na przełomie stycznie i lutego 2014 roku z przywódcami krajów Europy Zachodniej, Grupy Wyszehradzkiej i państw bałtyckich. Polska konsekwentnie sprzeciwia się polityce wprowadzania sankcji wobec Ukrainy, które na obecnym etapie mogłyby spowodować konsekwencje odwrotne od zamierzonych, czyli – wobec braku innych możliwości – wymuszony zwrot w polityce zagranicznej Ukrainy w kierunku Rosji. Scenariusz taki wydaje się być mało prawdopodobny, jednak wobec braku innych rozwiązań i ewentualnego zamrożenia relacji z UE – nie jest niemożliwy. Głównym problemem polskiej aktywności w „sprawie ukraińskiej” na forum europejskim pozostaje problem przekonania krajów Europy Zachodniej do udzielenia wymiernego wsparcia Ukrainie. Wynika to z braku świadomości znaczenia Ukrainy dla bezpieczeństwa Europy w wymiarze geopolitycznym, gospodarczym czy energetycznym. Najdobitniej świadczy o tym posiedzenie Rady Europejskiej z grudnia 2013 roku, gdzie w deklaracji końcowej po szczycie sytuacji na Ukrainie poświęcono DWA zdania. 

W interesie Polski, tak jak i całej Unii Europejskiej leży wypracowanie politycznego wyjścia z obecnego kryzysu na Ukrainie. Rolą Warszawy, jako posiadającej szczególnie bliski relacje z Kijowem, powinny być działania mające na celu łagodzenie napięcia wewnętrznego i zachęcanie obu stron konfliktu do podjęcia rozmów. Polska ma szczególne możliwości w tym zakresie, nieporównywalne z żadnym innym krajem w Unii Europejskiej, przede wszystkim ze względu na wysoki poziom wzajemnego zrozumienia pomiędzy Polakami i Ukraińcami, wynikający z kilkuset lat wspólnej historii „bratnich narodów”, co przekłada się na głębokie podobieństwa w zakresie mentalności i charakteru Polaków i Ukraińców. Dalsze działania polskich polityków wobec Ukrainy powinna cechować szczególna ostrożność – należy unikać zdecydowanego opowiadania się po którejkolwiek ze stron obecnego konfliktu, tak, aby nie ograniczać możliwości wystąpienia w roli ewentualnego mediatora, o ile zajdzie taka potrzeba.