Nowe spojrzenie na koncepcję Trójmorza


04 czerwiec 2021
A A A

Niedawna wizyta Prezydenta RP Andrzeja Dudy w Turcji, w wyniku której podpisano kontrakt na dostawę 24 bojowych, bezzałogowych tureckich dronów Bayraktar TB2 do Polski, jasno pokazuje, że polskie przywództwo zrozumiało, że świat się zmienił, a poleganie wyłącznie na potędze amerykańskiej, której wiarygodność jest coraz mniej oczywista, może być zgubne. Wizyta prezydencka prawdopodobnie wywoła w Waszyngtonie wyraźne niezadowolenie w związku z „tarciami”, jakie powstają między Turcją a Stanami Zjednoczonymi w kwestiach polityki regionalnej: w szczególności metod rozwiązywania konfliktów w Libii, Syrii czy Górskim Karabachu. Do krytyki takiego kroku Prezydenta RP może dołączyć też Francja. 
 
Podczas pobytu Andrzeja Dudy w Gruzji, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Krzysztof Szczerski powiedział, że wizyty, które głowa państwa złożyła w tym tygodniu w Turcji i Gruzji, wpisują się w politykę umacniania polskiego bezpieczeństwa w ramach wschodniej flanki NATO. - Mamy dziś moment budowania nowego polskiego bezpieczeństwa, nowego polskiego ładu dla polskiego bezpieczeństwa. Do tego potrzebujemy partnerów. I prezydent rzeczywiście ten rok poświęca właśnie temu, żeby takich partnerów wokół Polski zgromadzić - powiedział Szczerski dodając, że Polska chce być orędownikiem bezpieczeństwa naszego szeroko rozumianego regionu [1].
 
Zrozumiałe staje się więc, że Polska wkracza na ścieżkę niezależnej gry regionalnej i balansowania pomiędzy różnymi kluczowymi graczami. W związku z tym, czy nie czas na świeże spojrzenie na koncepcję Trójmorza? 
 
Do niedawna wszystkie kroki w ramach Inicjatywy Trójmorza, zwanej też „Inicjatywą Adriatyk-Bałtyk-Morze Czarne” (ABC), ograniczały się tylko do nielicznych deklaracji i konferencji z udziałem krajów Unii Europejskiej. Inicjatywa, utworzona w 2016 r. w celu promowania jedności i spójności Europy, oparta na idei współpracy 12 krajów położonych między Adriatykiem, Bałtykiem i Morzem Czarnym, trzema morzami Europy Środkowej, nie osiągnęła jeszcze swoich celów. 
 
Moim zdaniem jest to spowodowane tym, że wśród jej członków nie ma ani jednego kraju, z wyjątkiem Polski, który miałby wystarczający potencjał gospodarczy i militarny, aby stworzyć rdzeń pełnoprawnej ważnej organizacji międzynarodowej, z którą trzeba się liczyć, i której opinia byłaby wzięta pod uwagę przez kluczowe potęgi regionu i świata. Ponadto w kontekście osłabienia jedności NATO, przeniesienia uwagi USA na region Indo-Pacyfiku, zbrojenia i agresywnej polityki Rosji, która stanowi wyzwanie dla prawa międzynarodowego i stabilności, oraz biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia na Białorusi, potencjał militarny stawiałbym wręcz na pierwszym miejscu.
 
W oparciu o to założenie, wizyta Andrzeja Dudy w Ankarze wskazuje na możliwość stworzenia zasadniczo odmiennej struktury, która w pierwszej fazie opierałaby się na współpracy wojskowo-technicznej Polski, Turcji i Ukrainy. W chwili obecnej istnieją już przykłady ukierunkowanych interakcji między tymi krajami w sferze obronności. Polska już współpracuje z Ukrainą w ramach litewsko-polsko-ukraińskiej Brygady (LITPOLUKRBRIG). Ukraina z kolei wraz z tureckim koncernem Baykar Makina rozpoczyna produkcję bezzałogowców rozpoznawczo-uderzeniowych Bayraktar TB2 [2]. 
 
Inwestycje w technologię kosmiczną (w celu wykorzystania jej dla celów militarnych) mogą również stać się platformą dla wspólnych projektów, ponieważ o losach przyszłych bitew lądowych zadecyduje dostępność odpowiedniej infrastruktury satelitów w przestrzeni kosmicznej wykorzystywanych do komunikacji, nawigacji i wywiadu, a wśród tych trzech krajów Ukraina ma znaczny potencjał, zaawansowane technologie i obiecujące osiągnięcia w dziedzinie sektora kosmicznego. Wydaje mi się, że teraz jest właściwy moment, aby przejść od precyzyjnych projektów do stałej współpracy strukturalnej między Warszawą, Ankarą i Kijowem w sferze wojskowo-technicznej i komunikacji strategicznej.
 
Jednym z kluczowych czynników dla potencjalnego zjednoczenia wysiłków tych trzech krajów w tworzeniu nowego sojuszu wojskowo-politycznego jest czynnik zagrożenia zewnętrznego emanującego dla tych krajów z jednego źródła - ze strony Rosji. Ukraina już szósty rok toczy z nią wojnę w Donbasie, Turcja przeciwstawia się jej rosnącym wpływom w Syrii, Libii i na Kaukazie, a Polsce z dnia na dzień może grozić rozmieszczenie rosyjskich dywizji czołgów i jednostek rakietowych w pobliżu jej granic na kierunku białoruskim. Jak można łatwo przewidzieć, czynnik zagrożenia ze strony Rosji nigdzie nie zniknie w ciągu następnej dekady. 
 
W przyszłości do tych trzech krajów mogą dołączyć także inni potencjalni członkowie tego stowarzyszenia. W obliczu podobnego zagrożenia stają kraje bałtyckie, a także Szwecja, Rumunia, Gruzja, a być może także Azerbejdżan. Dyskusja na temat bezpieczeństwa w regionie Morza Czarnego odbyła się już między szefami agencji spraw zagranicznych niektórych z wymienionych krajów [3]. Polscy decydenci nie będą musieli długo przeszukiwać dokumentów historycznych, aby znaleźć podstawy do takiego sojuszu. Wystarczy spojrzeć na skład uczestników założycielskiej konferencji organizacji Prometeusz, która odbyła się w Paryżu w 1926 r. położyła ona podwaliny dla, koncepcji aktywnie wspieranej później przez samego marszałka Piłsudskiego. 
 
Można przypuszczać, że Wielka Brytania, która po brexicie wyraźnie poszukuje nowych punktów kontaktowych (także w dziedzinie bezpieczeństwa), będzie również zainteresowana uczestnictwem lub aktywnym wsparciem takiego stowarzyszenia. Zaryzykowałbym też postawienie tezy, że Chiny mogą wykazywać zainteresowanie inwestycyjne takim potencjalnym sojuszem, ponieważ szlak komunikacyjny przebiegający przez Turcję, Ukrainę i Polskę może być centralnym korytarzem dla ich ambitnego Nowego Jedwabnego Szlaku. Warto przypomnieć, że PKP Cargo Connect we współpracy z ukraińską państwową spółką kolejową "Ukrzaliznytsia", kończy przygotowania do uruchomienia przewozów intermodalnych na trasie Turcja-Ukraina-Polska. Szwedzkie porty Gavle i Norrköping już wyraziły zainteresowane tym projektem [4].
 
Oprócz sfery obronnej bezpieczeństwo energetyczne może stać się jednym z kluczowych obszarów współpracy między Polską, Turcją i Ukrainą. Polska zagospodarowuje złoża gazowe na norweskim szelfie kontynentalnym, buduje alternatywny gazociąg Baltic Pipe. Posiada także terminal gazowy w Świnoujściu. Turcja natomiast aktywnie eksploruje obiecujące złoża gazowe na Morzu Śródziemnym i Morzu Czarnym a przez jej terytorium przechodzi w kierunku Europy Południowej i Wschodniej Gazociąg Transanatolijski (TANAP), który jest już połączony z ogromnym azerbejdżańskim polem gazowym Shah Deniz i ma potencjał połączenia z polami gazowymi w Iranie, Iraku a być może także w Turkmenistanie. 
 
Tymczasem Ukraina ma największe podziemne magazyny gazu w Europie, a ostatnio państwowe PGNiG i Grupa Naftogaz Ukrainy podpisały list intencyjny dotyczący współpracy przy poszukiwaniu i eksploatacji węglowodorów na terytorium Ukrainy [5]. Jednocześnie zadanie stojące przed Turcją, Ukrainą i Polską jest absolutnie takie samo: zneutralizowanie uzależnienia od dostaw gazu z Rosji poprzez dywersyfikację ich źródeł. Tymczasem decyzja amerykańskiej administracji o zawieszeniu sankcji wobec operatora gazociągu "Nord Stream 2" i jego prezesa w przededniu zbliżających się rozmów Bidena z Putinem w Genewie, wyraźnie pokazuje, że nie ma co liczyć na wsparcie zagraniczne w tym zadaniu.
 
Wystarczy rzut oka na mapę regionu, by wyobrazić sobie, że wpływ potencjalnego zjednoczenia Polski, Ukrainy i Turcji rozprzestrzeni się od Bałtyku na północy po wschodnie Morze Śródziemne na południu i do Morza Kaspijskiego na wschodzie, tworząc poważną przeciwwagę dla rosyjskiej dominacji na Morzu Czarnym. I to jest znacznie bardziej wpływowa struktura, która zresztą ma rzeczywisty potencjał militarno-techniczny niż istniejąca koncepcja Trójmorza, obejmująca Morze Bałtyckie, Czarne i Adriatyk, która bardziej przypomina kordon sanitarny między Rosją a Europą Zachodnią. 
 
Zapewne dla wszystkich jest już oczywiste, że „koniec historii” nie nastąpił i czas zacząć pisać historię współczesną dla regionu od Bałtyku po Morze Kaspijskie i Morze Śródziemne. Rozpoczyna się nowa „Wielka Gra” w Eurazji, a jej zasady tworzone są na naszych oczach. Polska, Ukraina i Turcja, działając wspólnie w rozwiązywaniu stojących przed nimi zadań geostrategicznych w regionie, mogą stać się jego aktywnymi uczestnikami, a nie jedynie biernymi obserwatorami.
Ruslan Syvoplias
 

[1] Prezydent Andrzej Duda w Gruzji: Rosja państwem-agresorem

[2] Zacieśnienie turecko-ukraińskiej współpracy w zakresie bezzałogowców

[3] Szefowie MSZ Rumunii, Polski, Turcji, Ukrainy i Gruzji omówią kwestie bezpieczeństwa w regionie Morza Czarnego

[4] Swedish Ports Interested In Turkey-Ukraine-Poland Intermodal Corridor Project

[5] PGNiG i Naftogaz podpisały list intencyjny o wspólnym wydobyciu gazu na Ukrainie

Zobacz także

Jordania na celowniku ajatollahów
TikTok a sprawa amerykańska
Gdy pomoc humanitarna staje się celem
Bombardowania nic nie zmienią. Huti są zahartowani




Więcej...

Zobacz także tego autora

Nowe spojrzenie na koncepcję Trójmorza
Jeszcze jeden sojusznik dla Polski