Słoweńcy znów wybrali zupełnie nową siłę


26 kwiecień 2022
A A A

Nikt w historii niepodległej Słowenii nie uzyskał tak dużego poparcia. W ciągu kilku miesięcy Ruch „Wolność” przekonał do siebie kilkaset tysięcy Słoweńców i zapewne nie będzie musiał prowadzić długich rozmów koalicyjnych. Z drugiej strony wyborcy od czasu międzynarodowego kryzysu finansowego kilkukrotnie wybierali zupełnie nowe partie, o których dziś nikt już prawie nie pamięta. 

Na listę Ruchu „Wolność” (GS) zagłosowało nieco ponad 403 tysiące Słoweńców, czyli 34,54 proc. wszystkich wyborców. Od czasu uzyskania niepodległości przez Słowenię w 1991 roku nikt nawet nie zbliżył się do tego poziomu. Żadnemu ugrupowaniu nie udało się również uzyskać tylu parlamentarnych mandatów. Partia debiutująca w słoweńskim Zgromadzeniu Narodowym będzie reprezentowana przez 41 posłów, gdy dotychczas rekordem było 36 miejsc zdobytych w 2014 roku przez Partię Nowoczesnego Centrum (SMC).

Po prostu będzie lepiej

Tak duże sukcesy „Wolność” uzyskała po niecałym roku swojego funkcjonowania. Jej zjazd założycielski odbył się na początku maja ubiegłego roku, kiedy powołał ją do życia były minister środowiska oraz polityk SMC Jure Leben. Początkowo nazwała się ona Partią Zielonej Akcji (Z.DEJ) i miała połączyć ugrupowania ekologiczne zainteresowane „zieloną transformacją” Słowenii. Sam Leben w lutym 2019 roku pożegnał się ze stanowiskiem ministra w rządzie Marjana Šareca, po niepotwierdzonych ostatecznie zarzutach dotyczących manipulacji przetargiem przy budowie linii kolejowej.

Nowe ugrupowanie początkowo nie cieszyło się zbyt dużym poparciem, by nie powiedzieć, że było zupełnie marginalne. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku Z.DEJ w sondażach uzyskiwało wynik w granicach błędu statystycznego. Wszystko zmieniło się jednak na początku tego roku, gdy Leben zapowiedział odejście z polityki. Wówczas do gry wszedł biznesmen Robert Golob, który na partyjnym kongresie został wybrany przewodniczącym.

Nowy prezes podjął jednocześnie decyzję o zmianie dotychczasowej nazwy ugrupowania. Golob podkreślał, że zależało mu zwłaszcza na użyciu słowa „ruch” zamiast „partii”. W ten sposób chciał pokazać Słoweńcom, iż jego inicjatywa jest zupełnie nową jakością i nie ma nic wspólnego z klasycznymi partiami. Nie przeszkodziło mu to jednak w przyjęciu do ugrupowania czynnych parlamentarzystów czy samorządowców.

Nie skończyło się zresztą tylko na zmianie nazwy. Leben jako były minister środowiska stawiał oczywiście głównie na tematykę ekologiczną. Golob zapewniał oczywiście, że jest mu ona bliska, ale sam postulat walki ze zmianami klimatycznymi jest za mało atrakcyjny dla szerszych grup wyborców. Poszerzył więc program partii o hasła dotyczące „dialogu międzypokoleniowego”, nacisk na wolności osobiste czy decentralizację Słowenii na rzecz lokalnych samorządów.

Tak naprawdę GS trudno przypisać do konkretnego politycznego nurtu, na co zwracają uwagę zwłaszcza jego krytycy. Wiceprzewodnicząca „Wolności” Urška Klakočar Zupančič rozmawiała natomiast w lutym o przystąpieniu partii do Renew Europa, czyli do grupy Parlamentu Europejskiego zrzeszającej liberałów. Ogółem można pokusić się o stwierdzenie, że zwycięzcy słoweńskich wyborów są swoistymi „liberalnymi populistami”, bo w ich programie tak naprawdę trudno doszukać się jakichkolwiek konkretów.

Apolityczny polityk

Największym atutem „Wolności” wydaje się więc być jej polityczna świeżość oraz charyzma samego lidera. Golob nie jest jednak całkowicie anonimową postacią na Słowenii. Wręcz przeciwnie, cieszy się uznaniem jako specjalista do spraw energetycznych, posiadając zresztą dyplom inżyniera energetyki. Na początku roku po szesnastu latach przestał być prezesem GEN-i, czyli największej państwowej firmy energetycznej. Kadencji nie przedłużył mu bowiem prawicowy rząd Janeza Janšy.

Wbrew kreowanemu przez siebie wizerunkowi, Golob nie jest jednak zupełnie nową postacią w słoweńskiej polityce. I nie chodzi tylko o jego wieloletnią działalność samorządową w niewielkiej gminie koło Novej Goricy oraz w samym mieście. Lider GS w 1998 prowadził negocjacje z Unią Europejską jako szef słoweńskiego zespołu negocjacyjnego ds. energii, natomiast rok później został sekretarzem stanu w liberalnym rządzie Janeza Drnovška. Po kilkunastu latach pracy w samorządzie pełnił z kolei funkcje wiceprzewodniczącego w dwóch centrolewicowych ugrupowaniach.

Wpierw był więc zastępcą burmistrza Lublany Zorana Jankovicia w jego „Pozytywnej Słowenii”. Po wygranej ugrupowania w wyborach parlamentarnych w 2011 roku Goloba wymieniano nawet wśród kandydatów na premiera, ale z powodów osobistych miał on nie przyjąć tej propozycji. Ostatecznie szefową rządu została Alenka Bratušek, która po dwóch latach opuściła Jankovicia i założyła swoją własną partię. Także i w niej funkcję wiceprzewodniczącego pełnił obecny lider „Wolności”.

Sam Golob niechętnie wraca do meandrów najnowszej politycznej historii Słowenii, co w kontekście retorycznej kontestacji obecnego systemu politycznego nie powinno szczególnie dziwić. W przeszłości twierdził jednak, że zawsze „był jedną nogą w polityce”, bo „idzie ona w parze z gospodarką”. Obiema nogami znajdowali się w niej również niektórzy obecni liderzy jego ruchu, choć wśród nowowybranych posłów GS-u można też dostrzec byłych dziennikarzy i sportowców oraz przedstawicieli organizacji pozarządowych.

Zwłaszcza prawicowi krytycy triumfatora wyborów parlamentarnych uważają go jednak za człowieka środowiska elit wywodzących się ze wspomnianej Liberalnej Demokracji Słowenii (LDS). Spora grupa samorządowców należących do „Wolności” w przeszłości była związana właśnie z tym stronnictwem dominującym na słoweńskiej scenie politycznej na przełomie ubiegłego i obecnego stulecia.

Zwycięstwo może być pyrrusowe

Podobne zarzuty stawiane są jednak wszystkim ugrupowaniom osiągającym niespodziewane sukcesy po 2008 roku. To właśnie międzynarodowy kryzys finansowy, który mocno odczuło słoweńskie społeczeństwo, był gwoździem do trumny liberalnych demokratów. Zwłaszcza stronnicy Janšy uważają więc kolejne nowe inicjatywy, często cieszące się wyraźnym wsparciem największych mediów, za próbę utrzymania politycznych wpływów przez środowisko dawnego LDS-u.

Było ich tymczasem naprawdę sporo. Przed jedenastoma laty niespodziewany triumf zaliczyła wspomniana już „Pozytywna Słowenia”, która w przedterminowych wyborach w 2014 roku nie przekroczyła już nawet progu wyborczego. Jej miejsce zajęło bowiem wspomniane SMC, utworzone zaledwie sześć tygodni przed głosowaniem przez ekonomistę Miro Cerara. Cztery lata temu Lista Marjana Šareca co prawda nie triumfowała, jednak przez dwa lata jej lider był szefem słoweńskiego rządu.

Jak widać „Wolność” nie jest pierwszym eksperymentem tej części słoweńskiego społeczeństwa, której nie odpowiada ani prawica Janšy, ani środowiska postkomunistyczne. Każda z partii zakładanych niedługo przed wyborami po wielkim sukcesie kończyła dokładnie tak samo, czyli za wyjątkiem SMC nie była w stanie przynajmniej mocno osłabiona pozostać w parlamencie na drugą kadencję.

Golob musi więc wyciągnąć wnioski nie tylko z porażek poprzednich kontestatorów dotychczasowego systemu. Osiągając tak duży sukces powinien pamiętać, że jego zwolennicy są bardzo zróżnicowaną grupą posiadającą często zupełnie inne poglądy i oczekiwania. Innym „targetem” są tym samym młodzi wyborcy popierający hasła walki ze zmianami klimatycznymi, a innym osoby głosujące przeciwko autorytarnym zapędom ustępującego właśnie Janšy.

Pierwszym ważnym testem dla wiarygodności GS-u będzie oczywiście utworzenie nowego rządu. Najprawdopodobniej koalicjantem partii Goloba będą Socjaldemokraci (SD), bo do uzyskania stabilnej większości parlamentarnej potrzeba mu wsparcia tylko jednej partii. Z drugiej strony zapowiedział on, że do rządu mogą wejść ministrowie z ugrupowań, które nie przekroczyły progu wyborczego. To stałoby zaś w sprzeczności z wizerunkiem zupełnie nowej siły na słoweńskiej scenie politycznej.

Maurycy Mietelski

Zobacz także

Europejscy rolnicy mierzą się z wieloma problemami
Zatrzymanie imigracji przez Tunezję to nie tylko koszt finansowy
Słoweńcy znów wybrali zupełnie nową siłę
W Serbii zaczęła się powyborcza układanka




Więcej...

Zobacz także tego autora

Baskijscy nacjonaliści razem, ale osobno
Niedźwiedzie sterroryzowały Słowację
Skorumpowana żona czy bezpodstawne oskarżenia?
Ortodoksyjna przemoc. Batalion Netzah Yehuda pod lupą Amerykanów
Obalić Plenkovicia. Chorwacja po wyborach