Wojna informacyjna między USA a Państwem Islamskim
Bojownicy nowej generacji dżihadu wyraźnie, swoimi innowacyjnymi metodami, detronizują rywali z Al-Kaidy, należących do starej gwardii bojowników radykalnego islamu. Walka propagandowa w mediach, a w szczególności w Internecie, miała zawsze ogromne znaczenie dla organizacji terrorystycznych, o czym świadczą słowa obecnego lidera Al-Kaidy Ajmana al-Zawahiriego: „Toczymy bitwę, a większość jej odbywa się w mediach”. Państwo Islamskie w coraz większym stopniu zyskuje pierwszeństwo w kategorii największego zagrożenia dla wolnego świata, przyciągając im nowych zwolenników. Kalifat przykładała dużą wagę do kwestii walki informacyjnej, propagandy, własnego PR, a nawet elementów profesjonalnie prowadzonej wojny psychologicznej.
Niezależnie od tego jak ich nazywają - ISIS, ISIL, Daesh czy Państwo Islamskie - są ekspertami w propagandzie. Nauczyli się wykorzystywać media społecznościowe jako narzędzie wojny, które ma służyć do zastraszenia szeroko rozumianego "Zachodu" oraz do werbowania naiwnych młodych muzułmanów. Departament Stanu USA informuje, że Państwo Islamskie tworzy 90 000 tweetów i odpowiedzi dziennie. Ta olbrzymia dawka wiadomości w Internecie jest groźna i funkcjonuje, jak przystało na portalach, wykładniczo: większa aktywność przysparza więcej zwolenników, co wytwarza więcej publikowanych treści, co z kolei przyciąga więcej zwolenników.
Państwo Islamskie przykłada dużą wagę do kwestii walki informacyjnej. Dowodem na to jest wyodrębnienie w strukturach tak zwanej Rady Mediów i Informacji, która ma rangę równą między innymi Radzie Wywiadu czy Radzie Bezpieczeństwa. Rada Mediów podlega bezpośrednio kalifowi oraz jego dwóm zastępcom. Na czele Rady stoi obecnie Abu al-Athir Omru al-Abbassi, a rzecznikiem jest niesławny za sprawą gróźb Abu Mohammad al-Adnani. Organizacja terrorystyczna prowadzi intensywną kampanię publikowania swoich tekstów w wielu językach przez swoje wydawnictwa, takie jak: al-Furqan Media oraz Fursan al-Balagh Media, jak również wydaje anglojęzyczny magazyn internetowy "Dablq". Aktywność odbywa się także poprzez popularne portale: Facebook, Twetter czy Youtube oraz dzięki propagowaniu swoich idei na forach internetowych. Internet jest niebezpiecznym narzędziem w rękach terrorystów. Atak terrorystyczny z Kanady pokazuje, że dżihadziści potrafią za pomocą internetu nawrócić człowieka na islam, a następnie tak go indoktrynować, by dokonał krwawego zamachu.
Biorąc pod uwagę ogrom przemocy pokazywanej w Internecie oraz niedawne ataki w Paryżu, Ottawie i Sydney, jest to normalne, że ludzie chcą czuć, że ich rządy robią wszystko, co możliwe w celu zwalczania zagrożenia ze strony radykalnych islamistów. Można by zadać pytanie, "jeśli większość sieci społecznych jest własnością USA, to dlaczego po prostu by nie zamknąć tych kont?". Wyżsi urzędnicy Białego Domu unikają takich pytań w trakcie wywiadów, jednak to nie zależy tylko od nich, a od dużych portali społecznościowych. Portal Twitter nie chce toczyć wirtualnej wojny z Państwem Islamskim. Twitter oficjalnie wypowiedział się w tej sprawie stwierdzając, że członkowie tej organizacji terrorystycznej są "dla jednego człowieka terrorystą a dla innego bojownikiem o wolność". Twitter zablokował wiele kont powiązanych z Państwem Islamskim, jednak ich duża liczba wciąż istnieje.
W odpowiedzi na internetową propagandę Państwa Islamskiego, której celem jest rekrutacja nowych bojowników, także z Zachodu, Departament Stanu USA rozpowszechnia w mediach internetowych własne filmy wideo, by zniechęcać młodych ludzi do wyjazdu do Iraku i Syrii. W ramach kampanii w celu zwiększenia zaangażowania w wojnie informacyjnej w Internecie, Waszyngton ogłosił, że Center for Strategic Counterterrorism Communications (CSCC), niewielka komórka w Departamencie Stanu, zacznie koordynować wszystkie wiadomości z Pentagonu, Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i służb wywiadowczych. Plan ma na celu nieprzerwane monitorowanie działalności terrorystów w sieci oraz zakłócanie ich propagandowych stron internetowych nie tylko ze strony rządu USA, ale także sojuszników, organizacje pozarządowe, muzułmańskich intelektualistów, liderów społecznych i religijnych uczonych.
CSCC dostaje 5 mln dolarów rocznie, a jego zespół składa się z około 100 osób. Komórka została stworzona przez prezydenta Baraka Obamę w 2011 roku, ale nie jest to pierwsza próba wykorzystania mediów społecznościowych w dyplomacji publicznej. Tradycyjna dyplomacja publiczna zależała głównie od jednokierunkowej komunikacji w mediach drukowanych, jak i transmisji Głosu Ameryki. Ale, gdy sieci społeczne ewoluowały, w interesie wspólnoty dyplomatycznej, było rozpoczęcie korzystania z tych narzędzi, by zdobyć serca i umysły obywateli innych krajów. Wcześniejsze próby sięgają administracji George'a W. Busha, z utworzeniem Digital Outreach Team (DOT) w 2006 roku pod kierownictwem ówczesnej podsekretarz stanu ds. dyplomacji publicznej, Karen Hughes. Ich zadaniem było "wyjaśnić politykę zagraniczną USA i zwalczanie dezinformacji." Specjalna komórka Departamentu Stanu zaczęła publikować w Internecie filmy, zdjęcia i wpisy na Twitterze i Facebooku oraz artykuły – nie tylko w języku angielskim, lecz także arabskim oraz urdu, skierowane głównie do mieszkańców Pakistanu, gdzie problem muzułmańskiego radykalizmu jest szczególnie duży, a także po somalijsku. Powadzi też intensywną walkę z tak zwanymi „trollami”.
Początkowo CSCC poświęcone było głównie Al-Kaidzie, ale w ostatnich latach skupił się na walce propagandowej z Państwem Islamskim. Eksperci przyznają, że Państwo Islamskie stosuje nowoczesne i skuteczne techniki komunikacji, znacznie przewyższające jakością materiały Al-Kaidy, które skupiały się na rozpowszechnianiu żarliwych przemówień przywódców tej organizacji. Kalifat znacznie skuteczniej wykorzystuje możliwości, tkwiące we współczesnych środkach masowej komunikacji i łączności. Obecny sekretarz stanu ds. dyplomacji publicznej i spraw zagranicznych, Richard A. Stengel, niedawno powiedział w New York Times, że "musimy być twardsi, bardziej zdecydowani, szczególnie w wymiarze informacyjnym, i musimy mocno uderzać".
W tym celu, CSCC koordynuje ponad 350 kont na Twitterze Departamentu Stanu i w 2014 roku uruchomił kampanię "Think Again Turn Away", która ma za zadanie wysyłanie zdjęć i wiadomości mających na celu zdemaskowanie i skorygowanie fałszywych informacji rozpowszechnianych przez grupy terrorystyczne. CSCC zarządza kontami na Facebooku, YouTube i Google Plus Tumbler, forach internetowych i w sekcji komentarzy w środowiskach, które Państwo Islamskie jest aktywne. Ma to za zadanie wyjaśniać amerykańską politykę zagraniczną i jej cele, a nawet okazjonalnie ośmieszyć członków Państwa Islamskiego. Przykładem takich akcji może być Australijczyk, który pisał, że walczy z USA na Bliskim Wschodzie, Departament Stanu opublikował film, w który aresztowano go na Filipinach. Innym przykładem taktyki "Think Again Turn Away" jest pokazanie ekstremistów, żałujących że dołączyli do Państwa Islamskiego.
Główne cele strategiczne amerykańskiej polityki przeciwko terroryzmowi w Internecie nakreślił ambasador Alberto M. Fernandez, koordynator CSCC. Jego zdaniem, pierwszym z nich jest odzyskanie wirtualnej przestrzeni. Ambasador przyznaje, że w ostatnich latach islamiści przejęli Internet, co umożliwiło im rozwinięcie swojej propagandy. Następny cel tej strategii to zmiana narracji, a więc pokazanie zbrodni i kłamstw nieprzyjaciela, a także jego słabych stron. Jest to ważna zmiana w podejściu do sprawy, ponieważ do tej pory amerykanie nastawiali się nie na czarną propagandę, lecz budowanie pozytywnego wizerunku Stanów Zjednoczonych i ich działalności. Innymi słowy, Stany Zjednoczone przechodzą z obrony do ataku. Cel trzeci to atakowanie islamistów w sieci, polegający na usuwaniu wpisów, paraliżowaniu stron internetowych oraz walce z internetowymi "trollami".
Miecz ma jednak dwa ostrza. Widać to dobrze w opublikowanym przez CSCC krótkim filmie zatytułowanym "Welcome to the ISIS-land”, mającym być odpowiedzią na propagandę Państwa Islamskiego. W filmie położono nacisk na przedstawienie zdjęć z egzekucji dokonywanych na muzułmanach przez dżihadzistów oraz wysadzanie meczetów. Ten krótki film miał na celu podważenie rozpowszechnianych przez terrorystów informacji przedstawiających ich jako obrońców zwykłych muzułmanów. Przesłanie jest krótkie: "potencjalny kandydat chcący dołączyć do Państwa Islamskiego prędzej czy później stanie się mordercą swoich współwyznawców". Pojawiają się jednak wątpliwości, co do skuteczności przekazu, ponieważ film jest bardzo kontrowersyjny z powodu bardzo brutalnych scen. Specjaliści uważają, że taka forma kontrpropagandy raczej nie przekona młodych kandydatów, którzy uznają go za fałszywą propagandę, a groźba śmierci wręcz bardziej zachęci ich do zostania „męczennikiem za wiarę”.
W dobie obecnej globalizacji i łatwiejszego przepływu informacji wojna nie toczy się tylko w "okopach". Wojna informacyjna nie jest nowym typem wojny, lecz dzięki rewolucji cyfrowej, metody walki nabierają innego, innowacyjnego kształtu. Ważne, by znaleźć odpowiednie narzędzia, aby odpowiedzieć na tego typu działania.
Źródło: U.S Department of State, The New York Times, The Atlantic, Polska Zbrojna, Esglobal