Afera Kaliňáka. Skończy się jak zawsze?
Na Słowacji po raz kolejny trwają protesty przeciwko klasie politycznej, a dokładniej politykom partii Roberta Fico. Poprzednie „rewolucje” dosyć szybko traciły jednak swój impet. Czy również ta związana z niejasnymi powiązaniami działaczy Smeru z jednym z biznesmenów skończy się podobnie?
Największe i najdłuższe protesty przeciwko słowackiej klasie politycznej miały miejsce cztery lata temu, kiedy wybuchła tzw. „afera Goryla”. Okazało się wówczas, że w latach 2005-2006 politycy rządzącej prawicy wraz ze współwłaścicielem spółki Penta ustawiali przetargi prywatyzacyjne, a swój udział w podobnych kontaktach miało mieć również otoczenie obecnego premiera Roberta Fico, który dziesięć lat temu znajdował się w opozycji. Demonstracje przeciwko całej klasie politycznej miały wówczas nawet gwałtowny charakter, bowiem w trakcie jednej z nich protestujący przeprowadzili próbę szturmu na parlament, ale ostatecznie fala społecznego gniewu spłynęła niczym woda z używanych wówczas policyjnych polewaczek. Prawica była bowiem i tak już wówczas mocno podzielona, natomiast popularność Smeru jeszcze przed aferą biła kolejne rekordy.
Przeciwko Fico i Kaliniakowi
Obecnie na ulicach Bratysławy również pojawiają się tysiące ludzi. W ostatni poniedziałek (27 lipca) w centrum miasta, na Placu Słowackiego Powstania Narodowego, opozycyjne partie prawicowe zgromadziły kilka tys. osób, które domagały się dymisji ministra spraw wewnętrznych Roberta Kaliňáka (na zdj.). Poniedziałkowy protest był kontynuacją akcji sprzed kilku dni, gdzie podobna liczba osób zebrała się na osiedlu mieszkaniowym Bonaparte, w którym znajduje się mieszkanie premiera Fico. Jak zapowiadają przedstawiciele prawicowych partii Wolność i Solidarność (Sloboda a Solidarita, SaS) i Zwyczajnych Ludzi – Niezależnych Osobistości (Obyčajní Ľudia a nezávislé osobnosti, OĽaNO), podobne manifestacje będą kontynuowane w najbliższym czasie, dopóki nie dojdzie do dymisji Kaliňáka, oskarżanego o niejasne związki z biznesem oraz korupcję.
Richard Sulík z partii SaS podczas protestu twierdził, iż łapówkarstwo jest obecnie największym problemem współczesnej Słowacji, natomiast bardziej konserwatywne OĽaNO uderzało w patriotyczne tony, określając działania rządzących polityków jako niszczenie duchowej i moralnej siły słowackiego narodu. Jednocześnie przeciwnicy rządu Fico podjęli próby zwołania nadzwyczajnej sesji parlamentu, która miałaby zająć się wnioskiem o dymisję szefa resortu spraw wewnętrznych, co udało się dopiero za drugim razem. Dymisja Kaliňáka nie będzie raczej możliwa, bowiem koalicjanci w trakcie spotkania swojej wspólnej rady stwierdzili, że w sprawie udziału ministra w aferze jest zbyt dużo wątpliwości i znaków zapytania, stąd nie widzą oni przesłanek do podejmowania gwałtownych ruchów. Wątpliwości co do danych zawartych w ujawnionej dokumentacji już na początku sprawy wyraził Béla Bugár z partii mniejszości węgierskiej Most-Hid, który już w połowie czerwca rozwiał wszystkie wątpliwości dotyczące stanowiska rządzących wobec zarzutów względem Kaliňáka.
Mieszkając u Bašternáka
Kluczową postacią w nowej aferze w słowackiej polityce jest biznesmen Ladislav Bašternák, do którego należy spółka Real Forum Invest. Z dokumentacji ujawnionej jeszcze w połowie marca przez słowackie media wynika, że przedsiębiorca otrzymywał podejrzane zwroty podatku VAT i w 2012 r. po miesiącu działania jednej z jego firm, zwrócił się on o zwrot VAT-u od państwa w wysokości ponad 2 mln euro, co miało być możliwe dzięki zawyżeniu cen mieszkań zakupionych przez spółkę Bašternáka od innego kontrowersyjnego biznesmena, czyli Mariana Kocerna. Mimo tego faktu, biznesmen już w 2012 r. otrzymał blisko 6 mln euro refundacji podatkowych i innych świadczeń od państwa, którym Smer zarządzał wówczas jeszcze samodzielnie. Choć interesy prowadzone przez Bašternáka i Kocerna były niezgodne z prawem, organa podatkowe nie podjęły w tej sprawie żadnych czynności, co obecnie wyjaśnia słowacka policja. Później okazało się dodatkowo, iż mimo pozyskania blisko 16 mln euro przez wspomnianą spółkę Real Forum Invest, oficjalnie jest ona zadłużona i ma blisko dwa mln euro długu wobec państwa.
Jednocześnie na prywatne konto ministra spraw wewnętrznych miało wpłynąć kilkaset tys. euro, które pochodziły od spółek Bašternáka, co w oczywisty sposób spowodowało spekulacje, iż bierność organów ścigania wobec podejrzanego biznesmena miała związek z korzyściami Kaliňáka, który jako szef właściwego resortu mógł tuszować sprawę. Ciekawy w całej sprawie jest również fakt, iż na osiedlu Bonaparte wybudowanym przez Bašternáka i Kocerna mieszkają obecnie premier Robert Fico (na zdj.) oraz prokurator zajmujący się oszustwami podatkowymi. Policja ostatecznie weszła do siedziby firmy Bašternáka dopiero w środę 29 czerwca gdzie zabezpieczyła materiały mogące posłużyć do zbadania doniesień o wyłudzaniu podatku VAT i innych oskarżeń stawianych biznesmenowi.
Sieć zagrożeniem
Większym zagrożeniem dla stabilności koalicji rządowej według komentatorów mogą być problemy wewnątrz konserwatywnej partii Sieć, która jest najmniejszym ugrupowaniem współtworzącym rząd Fico, jednak bez niego niemożliwe byłoby utrzymanie większości parlamentarnej. Z obecnego przywództwa Sieci niezadowolona jest część klubu parlamentarnego, która uważa, że przewodniczący Radoslav Procházka działał zbyt pochopnie, usuwając dwójkę działaczy z zarządu partii. Według szefa Sieci mieli oni bowiem za plecami swoich kolegów negocjować elementy współpracy ze Smerem oraz partią Most-Hid, natomiast część posłów Sieci uważa, iż to właśnie Procházka prowadzi nieodpowiedzialną politykę wewnątrz koalicji rządowej, a także stracił ich zaufanie i przestał reprezentować poglądy działaczy swojej partii. Z tego powodu 13 sierpnia w Trnawie ma odbyć się nadzwyczajny kongres, podczas którego na przewodniczącego Sieci poza Procházką ma startować minister transportu Roman Brecely. Obecne spory wewnątrz konserwatywnego ugrupowania potwierdzają jedynie, iż właściwie każda partia słowackiej prawicy nie może obyć się bez kłótni personalnych, tym bardziej, że Sieć istnieje dopiero niecałe dwa lata.
Jednak to właśnie ewentualny rozłam w Sieci bardziej zagraża koalicji pod patronatem Fico, niż społeczne protesty, które objęły właściwie jedynie Bratysławę. Partia szefa rządu od początku swojego istnienia zupełnie nie przejmuje się jednak swoją popularnością w mieście stołecznym i jego okolicach, ciesząc się przede wszystkim poparciem słowackiej prowincji.
Maurycy Mietelski