Autonomia Palestyńska czeka na Trumpa
Narasta napięcie na Zachodnim Brzegu Jordanu. Siły bezpieczeństwa Autonomii Palestyńskiej kontynuują operację wymierzoną w ugrupowania zbrojne, a rząd w Ramallah zabronił stacji Al-Dżazira relacjonowania tych wydarzeń. Najprawdopodobniej działania palestyńskiego prezydenta Mahmuda Abbasa są próbą uwiarygodnienia przed zmianą władzy w Stanach Zjednoczonych.
Katarska telewizja została oskarżona przez Autonomię Palestyńską o wtrącanie się w jej wewnętrzne sprawy i rozpowszechnianie dezinformacji. Relacje Al-Dżaziry z ostatnich wydarzeń na Zachodnim Brzegu miały tym samym podburzać palestyńskie społeczeństwo przeciwko władzom. Sama stacja uważa działania Autonomii Palestyńskiej za próbę zamknięcia ust mediom relacjonującym wydarzenia na terytoriach okupowanych. Ponadto według Al-Dżaziry zakaz nadawania wpisuje się w politykę Izraela, który od wielu miesięcy atakuje arabskich dziennikarzy, a we wrześniu ubiegłego roku zamknął biuro kanału w Ramallah.
Operacja
Oficjalny zakaz nadawania z Zachodniego Brzegu został wprowadzony po ograniczeniach narzuconych na katarską stację przez Al-Fatah. Tydzień wcześniej ugrupowanie rządzące Autonomią Palestyńską ograniczyło możliwość poruszania się Al-Dżazirze po północnej części Zachodniego Brzegu, oskarżając stację o „sianie podziałów” wśród Palestyńczyków i tym samym działanie „zgodne z syjonistyczno-amerykańskimi wrogimi planami”.
Dla palestyńskich władz problematyczne było relacjonowanie przez dziennikarzy wydarzeń we wspomnianych północnych prowincjach Zachodniego Brzegu. Od kilku miesięcy dochodzi w nich do starć między siłami bezpieczeństwa i bojownikami ugrupowań opozycyjnych wobec Fatahu. Od początku grudnia walki przybrały na sile, bo służby specjalne Autonomii Palestyńskiej rozpoczęły operację „Ochrona Ojczyzny”.
Jej oficjalnym celem jest „zakończenie chaosu w kwestiach bezpieczeństwa” w obozach dla uchodźców w Dżeninie, Tulkarm i Nablusie, w których mają przebywać przestępcy. Przed palestyńskimi siłami bezpieczeństwa regularne naloty na północny Zachodni Brzeg przeprowadzało izraelskie wojsko oraz wspierani przez nie osadnicy. Izraelczycy nasilili swoje ataki po uderzeniu Hamasu na izraelskie terytorium w październiku 2023 roku. Zdaniem władz w Ramallah ukrócenie działalności bojowników ma również wytrącić Tel Awiwowi argumenty przemawiające za przeprowadzaniem podobnych operacji.
Tamtejsze obozy dla uchodźców od dawna znajdują się praktycznie poza kontrolą Autonomii Palestyńskiej. Faktyczną władzę sprawują w nich ugrupowania wrogie Fatahowi, czyli przede wszystkim Hamas, Palestyński Islamski Dżihad i mniejsze islamistyczne oraz lewicowe grupy zbrojne. W odpowiedzi na operację „Ochrona Ojczyzny” ogłosiły one zresztą mobilizację swoich bojowników, dlatego palestyńskie siły bezpieczeństwa napotykają na duży opór.
Autorytarny zwrot
Przeciwnicy rządów Abbasa oskarżają podległe mu służby o wyjątkową brutalność. W mediach społecznościowych pojawiło się kilka materiałów filmowych, na których można było zobaczyć między innymi młodego Palestyńczyka, pobitego i wrzuconego do śmietnika przez członków palestyńskich sił bezpieczeństwa. Poza tym związane z Hamasem Brygady Dżenin twierdzą, że funkcjonariusze Autonomii Palestyńskiej zajmują i niekiedy podpalają domy należące do bojowników.
Najczęściej pojawiają się oskarżenia o współpracę władz w Ramallah z rządem w Tel Awiwie. Przeciwnicy Fatahu od dawna uważają, że palestyńskie służby działają na rzecz Izraela, bo w jego interesie jest likwidacja ruchu oporu w Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy. Od wielu lat Brygada Dżenin, Brygady Męczenników Al-Aksa i Brygady Al-Kuds przedstawiają siebie jako prawdziwych rzeczników sprawy palestyńskiej, rzeczywiście walczących z izraelskim okupantem w porównaniu do oficjalnych sił bezpieczeństwa.
W tym kontekście należy pamiętać o trwającym od 2006 roku konflikcie pomiędzy palestyńskimi ugrupowaniami. Fatah nie uznał wygranej Hamasu w wyborach parlamentarnych, dlatego w 2007 roku doszło do wojny domowej i faktycznego podziału władzy w Autonomii Palestyńskiej. Islamiści i skrajna lewica od tamtego czasu zarzucają Fatahowi nadmierną uległość wobec Izraela, a zwłaszcza respektowanie porozumień pokojowych z Oslo z 1993 roku, mimo regularnego łamania postanowień tej umowy przez izraelskie władze.
Coraz częściej administracja Abbasa jest krytykowana również za autorytarny sposób sprawowania władzy. Według sondaży prezydent Autonomii Palestyńskiej jest skrajnie niepopularny, dlatego przegrałby wybory nawet z niżej stojącymi w hierarchii politykami swojego własnego ugrupowania. Z tego powodu Abbas wspomina o konieczności rozpisania nowych wyborów raz na kilka lat, nie podejmując jednak żadnych realnych działań w kierunku ich przeprowadzenia. Zamiast tego wolał skupiać się na podporządkowaniu sobie wszystkich najważniejszych instytucji, stąd też w Autonomii Palestyńskiej trudno mówić przynajmniej o fasadowym trójpodziale władz. O kierunku polityki struktur państwowych decyduje więc sam prezydent, który rządzi za pomocą wydawanych przez siebie dekretów.
Władza Abbasa mimo represji ze strony sił bezpieczeństwa jest w rzeczywistości bardzo ograniczona. Operacja prowadzona w Dżeninie ma przywrócić kontrolę Autonomii Palestyńskiej nad północną częścią Zachodniego Brzegu, ale jej potencjalny sukces jest wątpliwy. Nawet przejęcie kontroli nad wspomnianymi trzema miastami nie zmieniłoby faktu, że oddziaływanie władz w Ramallah na palestyńskie terytorium jest niewielkie i ogranicza się zasadniczo do centrów miast.
Przejąć Strefę Gazy
Mimo tych problemów Autonomia Palestyńska według medialnych doniesień ma spore ambicje. „Ochrona Ojczyzny” ma być bowiem operacją obliczoną na zyskanie przychylności nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Jest ona tym samym demonstracją siły ze strony władz w Ramallah, które przywracając kontrolę nad obozami dla uchodźców chcą pokazać, że mogą również przejąć odpowiedzialność za Strefę Gazy.
Po zakończeniu wyniszczającej wojny w palestyńskiej enklawie, konieczne będzie ponowne uregulowanie jej statusu. Fatah chce więc wykorzystać osłabienie Hamasu do ponownego przejęcia władzy w Strefie Gazy. Na razie nie wiadomo, jakie konkretnie plany odnośnie Palestyny ma Trump. Z medialnych doniesień wynika, że nowy amerykański prezydent może powrócić do planu „umowy stulecia”, przedstawionego w czasie swojej pierwszej kadencji. Trump postulował wówczas aneksję przez Izrael nielegalnych żydowskich osiedli zbudowanych na Zachodnim Brzegu, w zamian za utworzenie niepodległego państwa palestyńskiego na pozostałych terytoriach.
Oczywiście kluczowe będzie stanowisko samego Izraela. Obecnie nie jest ono przychylne wspomnianym planom Autonomii Palestyńskiej. Izraelski premier Benjamin Netanjahu wraz ze swoimi skrajnie prawicowymi sojusznikami nie chce, aby Palestyńczycy ponownie samodzielnie rządzili Strefą Gazy. Po zabiciu w październiku nowego lidera Hamasu, Jahji Sinwara, szef izraelskiego rządu mówił o przyszłej kilkuletniej obecności Sił Obronnych Izraela na tym terytorium.
Obecnie trudno przewidywać przyszłość palestyńskich terytoriów. Wciąż oficjalnie nie zawarto porozumienia o zawieszeniu broni w Strefie Gazy, a także nie są znane dokładne plany przyszłego prezydenta USA. Operacja prowadzona przez palestyńskie siły bezpieczeństwa na pewno nie przyniesie natomiast porządanego porządku, bo obecne władze Autonomii Palestyńskiej są zwyczajnie zbyt słaba, aby były w stanie go wyegzekwować.
Maurycy Mietelski
fot. IDF Spokesperson's Unit / Wikimedia Commons (CC BY-SA 3.0)