Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Czesi i Słowacy przeciwko imigracji


15 sierpień 2015
A A A

Czeski prezydent Miloš Zeman nigdy nie traci okazji, aby zaistnieć w zagranicznych mediach. Tak stało się również po jego krytycznej wypowiedzi na temat imigracji, która zasadniczo nie różniła się od głośnych deklaracji składanych przez węgierskiego premiera Viktora Orbána. I nie rozmijała się z nastrojami panującymi wśród Czechów, a także sąsiednich Słowaków.

Na początku sierpnia, w wywiadzie dla tabloidu „Blesk”, Zeman przypomniał imigrantom przybywającym do Czech, że „nikt ich tu nie zapraszał”, stąd powinni oni przestrzegać obowiązującego prawa. Czeski prezydent za najlepszy rodzaj pomocy ze strony Europejczyków uznał natomiast zniszczenie Państwa Islamskiego. W części rozmowy, która nie zdobyła już takiego rozgłosu w światowych mediach, Zeman obwinił Stany Zjednoczone i ich zachodnich sojuszników za obecną sytuację na Bliskim Wschodzie i w Afryce  Północnej. Wywołali oni bowiem niepotrzebne konflikty w Afganistanie i Iraku, a także chcieli dokonać zmiany władz w Libii i Syrii.

Konsekwentny prezydent

Źródło: Wikipedia CommonsZeman (na zdj.) od dłuższego czasu prowadzi prywatną „wojnę” z amerykańskimi wpływami w Europie, stąd ta część wypowiedzi nie powinna zaskakiwać. Nowością nie jest też krytyka imigracji i islamu ze strony czeskiej głowy państwa. W obszernym wywiadzie udzielonym pod koniec czerwca portalowi ParlamentniListy.cz Zeman podkreślił, że jest w stanie zrozumieć imigrację z Ukrainy, asymilującą się ze społeczeństwem, jednak absolutnie sprzeciwia się osiedlaniu w Czechach przybyszy z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Tolerancję wobec islamu nazwał natomiast uleganiem politycznej poprawności. Prezydent Czech kilkakrotnie wyrażał podobne stanowisko, łącząc je jednocześnie z deklaracjami wsparcia dla państwa izraelskiego, mającego być głównym obiektem nienawiści ze strony Arabów.

Rząd przeciwko kwotom

Różnice pomiędzy prezydentem i koalicją rządową są na co dzień dobrze widoczne, jednak w sprawie imigracji obie strony są zgodne. Premier Bohuslav Sobotka był jednym z głównych przeciwników obowiązkowych kwot uchodźców, które państwom członkowskim Unii Europejskiej chciała narzucić Komisja Europejska. To m.in. dzięki staraniom szefa czeskiego rządu, przyjęto ostatecznie dobrowolność w przyjmowaniu imigrantów przez poszczególne kraje. O ile Sobotka zajmuje umiarkowane stanowisko wobec problemu uchodźców, o tyle zahamowań nie ma jego główny koalicjant, a więc ruch ANO 2011. Jego lider, wicepremier i minister finansów Andrej Babiš opowiada się za zmianami w ustanowionych wiele lat temu umowach międzynarodowych, chce przywrócenia kontroli granic wewnątrz UE oraz uważa za konieczne zawracanie łodzi z uchodźcami do państw, z których wyruszyli. Trzeci członek koalicji, czyli chadeckie KDU-ČSL, wyraża natomiast obawy związane z ewentualnym rozprzestrzenieniem się islamskiego terroryzmu, którego zwolennicy mogą znajdować się wśród imigrantów spoza kontynentu.

Korzystają nacjonaliści

Wspomniane ugrupowania krytykują jednocześnie postawy ksenofobiczne i rasistowskie, mające zdobywać popularność w związku z kryzysem imigracyjnym. Protesty przeciwko przyjęciu uchodźców i islamizacji kontynentu przyciągają jednak coraz większą ilość Czechów, stając się już stałym elementem politycznego krajobrazu największych miast naszego południowego sąsiada. Demonstracje są organizowane przez podmioty takie jak Robotnicza Partia Społecznej Sprawiedliwości (DSSS), Nie Brukseli – Narodowa Demokracja (NB-ND), Autonomiczni Nacjonaliści, Generacja Tożsamości (ruch rozwinięty zwłaszcza we Francji i Austrii)  oraz Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD). Największy rozgłos towarzyszy ostatniemu z tych ugrupowań. SPD jest bowiem nowym projektem politycznym byłego senatora Tomio Okamury, który postanowił opuścić ugrupowanie Świt Demokracji Bezpośredniej (Úsvit) i założyć nową partię. Okamura już na samym początku zdefiniował jej radykalny charakter, bowiem o powstaniu SPD poinformowano po spotkaniu jej liderów z szefową francuskiego Frontu Narodowego Marine Le Pen, która odwiedziła Pragę na początku maja. Syn Japończyka i Czeszki od początku swojej działalności politycznej wzbudza spore kontrowersje, a przeciwko niemu toczą się postępowania m.in. za podżeganie nienawiści wobec Romów. Od wielu miesięcy na celowniku Okamury znajdują się muzułmanie i uchodźcy spoza Europy, których napływ jest krytykowany przez polityka za pośrednictwem krótkich filmików zdobywających dużą popularność w czeskim internecie.

Społeczeństwo przeciwko imigrantom

Zdecydowany sprzeciw czołowych czeskich ugrupowań oraz duża frekwencja na nacjonalistycznych manifestacjach idą w parze z nastrojami panującymi wśród czeskiego społeczeństwa. Opublikowany 31 lipca sondaż wskazuje, że blisko 70 proc. ankietowanych sprzeciwia się przyjęciu uchodźców, 76 proc. obawia się negatywnych skutków ich obecności nad Wełtawą, natomiast 80 proc. opowiada się za przywróceniem kontroli granicznych wewnątrz UE. Czesi popierają również węgierską politykę w sprawie kryzysu imigracyjnego; 36,4 proc. respondentów uważa, iż każde unijne państwo powinno prowadzić własną politykę ochrony granic, natomiast 32 proc. postrzega płot budowany na granicy węgiersko-serbskiej jako rozwiązanie właściwe i godne naśladowania. Wśród największych zagrożeń związanych z uchodźcami Czesi wymieniają wzrost liczby muzułmanów, rozwój przestępczości oraz ewentualne zamachy terrorystyczne. Aż 80 proc. respondentów zgadza się natomiast ze słowami byłego prezydenta Václava Klausa, który opowiedział się za odesłaniem uchodźców do miejsca ich pochodzenia. Jedna trzecia ankietowanych podzieliła natomiast opinie obecnej głowy państwa, która winą za kryzys obarcza politykę Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie.

Słowacy z Czechami

Społeczno-polityczne trendy w Czechach wciąż mają duży wpływ na opinię publiczną na Słowacji. Również tam dominują nastroje nieprzyjazne uchodźcom, znajdujące odzwierciedlenie w polityce rządu Roberta Fico. Słowacki premier wspierał swojego czeskiego odpowiednika w sprzeciwie wobec obowiązkowych kwot uchodźców, mając przy tym wsparcie w postaci odpowiedniej uchwały parlamentu. Fico twierdził, że przyjęcie przybyszy spoza Europy nie rozwiąże problemu, lecz jedynie go pogłębi, przez co nie wykluczał przeprowadzenia ogólnokrajowego referendum, jeśli UE nie wycofałaby się ze swoich pierwotnych planów.  Pod koniec czerwca ulicami Bratysławy przeszło kilka tysięcy nacjonalistów, kibiców i innych przeciwników imigracji, a na początku sierpnia w jednym z miasteczek przeprowadzono referendum, w którym mieszkańcy opowiedzieli się przeciwko osiedleniu w ich okolicy blisko 250 uchodźców.  Warto również wspomnieć o odrodzeniu nacjonalistów ze Słowackiej Partii Narodowej (SNS), którzy dzięki społecznym nastrojom mogą liczyć na poparcie 8 proc. społeczeństwa, podczas gdy kilka miesięcy temu znajdowali się poniżej progu wyborczego.

Imigranci jednak przybywają

Rządzący w Czechach i na Słowacji ograniczają się na razie jedynie do werbalnego sprzeciwu. Gotowe są bowiem obiekty mające przyjąć liczbę imigrantów ustaloną z UE przez rządy Sobotki i Fico. Słowacy w sierpniu i wrześniu przyjmą już  blisko pół tysiąca uchodźców, natomiast Czesi otworzą odpowiedni ośrodek w przyszłym miesiącu. Rozmijanie się z nastrojami społecznymi może jednak drogo kosztować polityków, zwłaszcza, że w obu krajach zatrzymywanych jest coraz więcej nielegalnych imigrantów, a dodatkowo odnotowano już kilka buntów i ucieczek w placówkach przetrzymujących osoby z negatywnie rozpatrzonymi wnioskami o udzielenie im azylu.

Maurycy Mietelski