Populista zadecyduje o litewskim rządzie
Wynik partii Remigijusa Žemaitaitisa w wyborach parlamentarnych na Litwie zadecyduje o kształcie nowego rządu. Większość pozostałych ugrupowań odmawia współpracy z populistycznym politykiem, dlatego przyszła koalicja rządząca może być bardzo egzotyczna.
„Świt Niemna” (NA) według sondaży może liczyć na trzecie miejsce, ciesząc się poparciem między 11 a 16 proc. Od początku ubiegłego roku niekwestionowanym liderem badań opinii publicznej jest natomiast Litewska Partia Socjaldemokratyczna (LSDP), którą popiera od 20 do nawet 26 proc. badanych. Drugie miejsce zajmuje z kolei rządzący Związek Ojczyzny – Litewscy Chrześcijańscy Demokraci (TS-LKD), mogący liczyć na 16-18 proc. głosów. Należy zarazem brać pod uwagę, że zgodnie z litewską ordynacją 71 posłów do Seimasu jest wybieranych w jednomandatowych okręgach wyborczych, a 70 według ordynacji proporcjonalnej.
Oskarżony o antysemityzm
Žemaitaitis nie jest zupełnie nową postacią w litewskiej polityce. Pierwszy raz uzyskał mandat posła dwanaście lat temu, a osiem lat temu był liderem listy wyborczej prawicowej partii Porządek i Sprawiedliwość (TT). W 2020 roku po jej połączeniu z mniejszymi ugrupowaniami został liderem Wolności i Sprawiedliwości (PLT). W maju tego roku już jako szef wspomnianego NA uzyskał czwarty wynik w wyborach prezydenckich.
Swoją własna partię Žemaitaitis utworzył w ubiegłym roku, gdy został wykluczony z PLT w związku ze swoimi kontrowersyjnymi wypowiedziami. Został on oskarżony o antysemityzm, bo nazwał Żydów „zwierzętami” w związku ze zburzeniem przez Siły Obronne Izraela szkoły dla Palestyńczyków finansowanej przez Unię Europejską. Później pisał między innymi, że Żydzi wraz z Rosjanami odpowiadają za zabijanie Litwinów w czasie II wojny światowej, a także poparł karę śmierci dla izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu i porównywał działania Izraela do zachowania Rosjan w trakcie wojny na Ukrainie.
Wypowiedzi litewskiego polityka zostały skrytykowane przez Izrael oraz dyplomatów ze Stanów Zjednoczonych i państw Wspólnoty Europejskiej. Słowami Žemaitaitisa zainteresowała się prokuratura, z kolei Trybunał Konstytucyjny orzekł, że złamał on przysięgę poselską. Z tego zresztą powodu postanowił zrezygnować z mandatu poselskiego, bo pozbawienie go w procedurze impeachmentu jest równoznaczne z dziesięcioletnim zakazem startu w wyborach.
Niejednoznaczny
Szef NA różni się od reszty klasy politycznej nie tylko z powodu swojego stanowiska wobec Żydów i Izraela. Žemaitaitis co prawda nie jest jednoznacznie prorosyjskim politykiem, tak jak inni startujący w wyborach litewscy populiści, ale nie uważa samej Rosji za główne zagrożenie dla Litwy. Jego zdaniem największym problemem są rosyjscy oligarchowie, którzy podejmują decyzje niekorzystne z punktu widzenia jego kraju oraz kupują sobie przychylnych im polityków na całym świecie. Twierdzi na przykład, że to właśnie oni wywarli wpływ na prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena, kiedy wstrzymał on wydobycie skraplanego gazu, co uderzyło między innymi w interesy Litwy.
Žemaitaitis ma wątpliwości dotyczące pomocy ze strony Sojuszu Północnoatlantyckiego w razie rosyjskiej napaści na Litwę. W jego opinii NATO wcale nie uruchomiłoby art. 5, czego przykładem miało być zaognienie przed kilkoma laty konfliktu między Grecją i Turcją. W związku z tym opowiada się on za wzmacnianiem współpracy z sąsiadami, która miałaby polegać zwłaszcza na wzmocnieniu systemów obrony powietrznej.
Przez kilka lat lider NA zajmował się stosunkami Litwy z Tajwanem. Kwestia relacji obu krajów w ostatnich latach była jednym z głównych tematów litewskiej debaty publicznej, bo w listopadzie 2021 roku w Wilnie otworzono tajwańskie przedstawicielstwo. Użycie nazwy „Tajwan” zamiast „Tajpej” wywołało reakcję Chińskiej Republiki Ludowej, która obniżyła rangę wzajemnych relacji dyplomatycznych i wprowadziła nieformalne sankcje gospodarcze wobec Litwy. Žemaitaitis uważa tamtą decyzję rządzących za błąd, nawołując nie do całkowitego zamknięcia placówki, ale do zmiany jej nazwy.
Oficjalnie ugrupowanie byłego posła w swoim mocno ogólnikowym programie nawołuje do prowadzenia polityki zagranicznej zgodnej z konstytucją, czyli „służącej bezpieczeństwu kraju i dobru obywateli”. Szef NA w kontekście relacji międzynarodowych mówi głownie o kwestiach związanych właśnie z bezpieczeństwem, które jak już wspomniano, chce zapewnić głównie przez współpracę z najbliższymi sąsiadami. W tych kwestiach też wzbudza pewne kontrowersje, chociażby niedawnymi twierdzeniami o rozbrojeniu litewskiego wojska.
Centrolewicowy konserwatysta
Jednym z tematów polaryzujących nie tylko litewskie społeczeństwo jest kwestia legalizacji jednopłciowych związków partnerskich. Odpowiednia ustawa została przegłosowana przez Seimas w drugim czytaniu w ubiegłym roku, ale od tego czasu nie kontynuowano prac nad nowymi przepisami. Žemaitaitis jest zwolennikiem wprowadzenia tego rodzaju związków partnerskich, natomiast powołując się na konstytucję sprzeciwia się legalizacji małżeństw homoseksualnych. Co ciekawe, jest on zarazem przeciwnikiem ratyfikacji Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, znanej powszechnie jako Konwencja stambulska. Środowiska konserwatywne na Litwie najczęściej sprzeciwiają się obu wspomnianym rozwiązaniom, uważając je za rozwiązania ideologiczne.
Niespójne, co jest oczywiście charakterystyczne dla partii populistycznych, są także poglądy NA na imigrację. Litwa z powodu problemów demograficznych otworzyła się na pracę obcokrajowców, jednak pojawiły się wątpliwości, z jakich rejonów świata powinni być wpuszczani cudzoziemcy. Žemaitaitis zarzuca centroprawicowemu rządowi Ingridy Šimonytė dokonanie „rusyfikacji” kraju poprzez wpuszczenie tysięcy obywateli Białorusi i Rosji. Zarazem z jego punktu widzenia są oni bardziej pożądani na Litwie z racji bliskości kulturowej, niż osoby pochodzące z Afryki i Bliskiego Wschodu. Głównym postulatem NA w tej kwestii jest więc wprowadzenie większej kontroli imigrantów przybywających na Litwę.
Ugrupowanie w swojej retoryce uderza głównie w litewskie elity polityczne. Mają być one winne problemom przeciętnych Litwinów, którymi są głównie niskie płace i nierówności społeczne. Co prawda sam Žemaitaitis należy do najbogatszych polityków na Litwie, lecz w swoim programie skupia się właśnie na kwestiach socjalnych. Opowiada się za prowadzeniem bardziej pro-społecznej polityki, która miałaby doprowadzić do wzmocnienia tamtejszej klasy średniej. Jednym z najważniejszych postulatów NA w tym zakresie jest utworzenie banku państwowego, ponieważ banki komercyjne ograniczają świadczone usługi i nie działają zgodnie z interesem społecznym.
Osoby operujące prostym podziałem na prawicę i lewicę mają spory problem z umiejscowieniem tej partii na tradycyjnej osi politycznej. Wątpliwości w tej sprawie rozwiewa sam Žemaitaitis, niebezpośrednio wskazując właśnie na populistyczny charakter swojego ugrupowania. Według niego NA jest partią centrolewicową w kwestiach ekonomicznych oraz prawicową aksjologicznie, a więc kładącą nacisk na wzmacnianie litewskiej tożsamości i kultury narodowej. Wśród swoich zagranicznych inspiracji wymienia natomiast polskie Prawo i Sprawiedliwość oraz węgierski Fidesz. Žemaitaitis jednocześnie chciałby współrządzić Litwą nie z prawicą, ale w ramach szerokiej centrolewicowej większości parlamentarnej.
Koalicyjne manewry
Naturalnymi partnerami NA według jego lidera są tym samym LSDP, Związek Rolników i Zielonych (LVŽS) i Związek Demokratów „Dla Litwy” (DSVL). Problemem jest niechęć do współpracy ze strony wymienionych ugrupowań. Współrządzenie krajem z Žemaitaitisem wykluczył lider LVŽS Ramūnas Karbauskis, a w podobnej koalicji nie widzą siebie politycy socjaldemokratów, chociaż wcześniej ich szefowa Vilija Blinkevičiūtė nie wykluczała takiej możliwości. Były premier i przewodniczący DSVL Saulius Skvernelis z kolei niechętnie odnosi się do radykalnych wypowiedzi szefa NA, tym niemniej nie wykluczył całkowicie sojuszu z nową partią.
Żadnej współpracy z Žemaitaitisem nie wyobrażają sobie ugrupowania tworzące obecną koalicję rządzącą. Prezes TS-LKD i minister spraw zagranicznych Gabrielius Landsbergis wezwał nawet do stworzenia prozachodniej koalicji, mogącej zapobiec przejęciu władzy przez radykałów. Mimo niechęci do NA tworzenie swoistego „kordonu sanitarnego” wokół populistów nie podoba się nawet liberalnym sojusznikom konserwatystów. Wiceprzewodniczący Partii Wolności (LS) Vytautas Mitalas uważa izolowanie nowej partii za działanie przynoszące skutek odwrotny od zamierzonego. Wydaje się, że podobne stanowisko zajmuje prezydent Gitanas Nauseda. Wprawdzie wyklucza on powierzenie Žemaitaitisowi funkcji ministra w jakimkolwiek rządzie, ale zarazem krytykuje jego demonizowanie przez TS-LKD.
Sam przewodniczący NA liczy na zmianę stanowiska pozostałych partii już po pierwszej turze wyborów. Zdaniem Žemaitaitisa jego konkurenci będą żałowali swojej krytyki i ostatecznie „będą musieli usiąść i stole i porozmawiać”. W przeciwnym razie może powstać „tęczowa koalicja”, czyli rząd mniejszościowy konserwatystów i socjaldemokratów, który zdaniem lidera populistów będzie musiał zostać „sklejony superklejem” przez Nausedę. Litewski prezydent wyraził w tym tygodniu nadzieję, że do tego nie dojdzie, lecz patrząc na przedwyborcze sondaże sformowanie nowego gabinetu może okazać się rzeczywiście bardzo dużym wyzwaniem.
Maurycy Mietelski
fot. ArmanaviciusZalieckasDeividas / Wikimedia Commons (CC BY-SA 4.0)