Reelekcja prezydenta to sygnał alarmowy dla chorwackiego rządu
Zoran Milanović odniósł miażdżące zwycięstwo w wyborach i przez kolejną kadencję będzie prezydentem Chorwacji. Klęska kandydata rządzącej krajem prawicy jest sygnałem alarmowym dla rządu Andreja Plenkovicia, mającego problem nawet ze zmobilizowaniem swojego własnego elektoratu.
Niewiele brakowało, aby chorwackie wybory prezydenckie rozstrzygnęły się w pierwszej turze. W grudniu według pierwszych wstępnych wyników Milanović uzyskał ponad połowę głosów, ale ostatecznie do zwycięstwa zabrakło mu 0,33 pkt. proc. Niedzielna druga tura okazała się już jedynie formalnością. Urzędujący prezydent otrzymał poparcie 74,68 proc. wyborców, a jego rywal Dragan Primorac zaledwie 25,32 proc.
Słaby kandydat
Poparcie dla Primoraca w porównaniu do pierwszej tury tak naprawdę wzrosło nieznacznie, bo pod koniec grudnia otrzymał on 19,59 proc. To oznacza, że kandydat rządzących partii, czyli Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ) i nacjonalistycznego Ruchu Ojczyźnianego (DP), nie był w stanie przekonać do siebie większości prawicowego elektoratu. Trzeba bowiem pamiętać, iż w pierwszej turze kandydaci ugrupowań konserwatywnych i narodowych otrzymali łącznie niecałe 21 proc. głosów.
Biorąc pod uwagę mniejszą frekwencję niż podczas pierwszej tury, można pokusić się o stwierdzenie, że wielu prawicowych wyborów w miniony weekend wybrało pozostanie w domu zamiast zagłosowania na Primoraca. Dodatkowo Państwowa Komisja Wybocza odnotowała blisko 3,67 proc. nieważnych głosów. Kluczową rolę odegrała więc niska frekwencja, która wyniosła 44,18 proc. w porównaniu do 54,99 proc. przed pięcioma laty.
Interesujące powody porażki kandydata rządzących HDZ i DP przedstawiła na łamach lewicowego portalu Index.hr[1] Marija Selak Raspudić, niezależna posłanka wybrana z list konserwatywnej partii Most, która w pierwszej turze otrzymała poparcie 9,37 proc. wyborców. Uważa ona, że Primorac był kiepskim kandydatem pod względem wizerunkowym, dlatego zdobyłby więcej głosów, gdyby był zupełnie niewidoczny w kampanii. Ponadto był przedstawiany fałszywie jako kandydat bezpartyjny, choć w przeszłości był członkiem HDZ i ministrem w rządzie Ivo Sanadera, notabene odbywającego obecnie wyrok za korupcję. Należy jednak pamiętać, iż Primorac został wydalony z ugrupowania za kandydowanie w wyborach prezydenckich w 2009 roku.
Wybór słabego kandydata przez centroprawicę jest jednym z najczęściej wymienianych powodów jej porażki w wyborach prezydenckich. Dotkliwej tym bardziej, że HDZ miało zainwestować duże pieniądze w promowanie Primoraca, chociaż właściwie od początku kampanii przedwyborczej było wiadomo, iż praktycznie żaden polityk nie ma szans pokonać Milanovicia. Prawicowa koalicja mogła więc jedynie zmniejszyć rozmiary porażki, czego nie udało się jej dokonać.
Bez katastrofy
Premier Andrej Plenković stara się przekonywać publicznie, że porażki Primoraca nie należy rozpatrywać w kategoriach klęski. W jego opinii kandydat koalicji HDZ i DP przegrał z urzędującą głową państwa, bo był atakowany przez opozycyjną lewicę i prawicę. Współwinne słabemu wynikowi Primoraca mają być również nieprzychylne rządzącym media. Dla szefa chorwackiego rządu najważniejsze pozostają dwa ubiegłoroczne zwycięstwa jego partii, czyli wygrana w wyborach parlamentarnych i w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Plenković zarazem uważa wynik Primoraca za sygnał dla lokalnych struktur HDZ, które powinny zmobilizować się przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi. Oficjalnie politycy centroprawicy nie uważają jednak, aby zwycięstwo Milanovicia popieranego przez opozycyjną Socjaldemokratyczną Partię Chorwacji (SDP) miało wpływ na głosowanie zaplanowane na maj tego roku. Wicepremier i minister budownictwa Branko Bačić przekonuje, ze po porażkach w wyborach prezydenckich HDZ zawsze uzyskuje dobre wyniki w wyborach lokalnych.
Zdaniem chorwackich analityków Plenković powinien jak najszybciej odwrócić uwagę społeczeństwa od porażki Primoraca[2]. Tylko nowa narracja może spowodować, że wyborcy zapomną o jego politycznych problemach, skupiając się właśnie na kolejnych wyborach samorządowych. Wiele będzie zapewne zależeć od najbliższych sondaży. Pokażą one, czy wygrana Milanovicia rzeczywiście osłabi notowania HDZ i wzmocni SDP. Trzeba bowiem pamiętać, że wygrana obecnego prezydenta przed pięcioma laty nie przełożyła się na lepsze notowania socjaldemokratów.
Samo narzucenie swojej narracji Chorwatom może być trudne. Centroprawica wprawdzie rządzi krajem, ale musi liczyć się z daleko posuniętą niechęcią całego społeczeństwa. HDZ kojarzona jest z licznymi aferami z udziałem swoich najważniejszych polityków, a w cztery lata temu jako partia została oficjalnie skazana za korupcję. Relacja partii rządzącej z własnym elektoratem wydaje się być zaś oparta o klientelizm, dlatego popierają ją głównie osoby czerpiące bezpośrednie profity z utrzymywania się przy władzy jej polityków.
Kryzys przysięgowy
Jeszcze w czasie wieczoru wyborczego rozgorzał spór o gratulacje dla zwycięzcy głosowania. Plenković i Primorac odmówili pogratulowania Milanoviciowi. Według chorwackiego premiera jego przeciwnicy polityczni nigdy nie gratulowali mu wygranych wyborów, stąd też on sam nie poczuwa się do takiego obowiązku. Liderzy HDZ zapowiedzieli później, że nie wezmą udziału w ponownym zaprzysiężeniu Milanovicia.
Publikacji ma portalu internetowym parlamentu oficjalnych gratulacji dla głowy państwa odmówił przewodniczący Saboru, Gordan Jandroković z HDZ. Nie wszyscy politycy rządzącej centroprawicy zgadzają się ze stanowiskiem swoich przywódców. Milanoviciowi pogratulowali liderzy ugrupowania w regionie Dalmacji (na przykład kandydat tej partii na burmistrza Splitu) oraz wspierająca rząd Chorwacka Partia Społeczno-Liberalna (HSLS).
Z medialnych doniesień wynika, że w HDZ narasta niezadowolenie wobec Plenkovicia. Świadczą o tym zarówno gratulacje dla Milanovicia ze strony czołowych polityków partii, jak i krytyczne opinie pojawiające się na łamach mediów zazwyczaj przychylnych obecnemu rządowi. Wprawdzie trudno mówić o otwartym buncie, tym niemniej lekceważenie woli trzech czwartych wyborców przez premiera może tylko osłabić pozycję Plenkovicia.
Maurycy Mietelski
fot. Franjo Tahy / Wikimedia Commons (CCO)
[1] https://www.index.hr/vijesti/clanak/selak-raspudic-pise-za-index-primorac-bi-bolje-prosao-da-nije-glumio-obamu-s-temua/2632297.aspx
[2] https://www.tportal.hr/vijesti/clanak/analiticari-ovo-je-glavni-razlog-primorceva-debakla-zna-se-plenkovicev-iduci-potez-foto-20250113