Republikańskie prawybory: Mitt 2012?
Gdy opadł kurz pierwszych bitew prawyborów amerykańskiej Partii Republikańskiej, jasne stało się, że Mitt Romney wrócił z Iowa i New Hampshire z tarczą. Ale wyścig wciąż pozostaje emocjonujący a dzieje się tak w dużej mierze dzięki libertariańskiemu kandytowi Ronowi Paulowi.
Co można powiedzieć o republikańskich prawyborach do tej pory? Kto znajduje się w gronie zwycięzców a kto przegranych?
Wygrani
Mitt Romney, były gubernator liberalnego Massachusetts od początku jest faworytem republikańskich prawyborów prezydenckich. Milioner, z doświadczeniem w sektorze prywatnym i publicznym, o wyglądzie człowieka, który odgrywa rolę prezydenta USA w serialu telewizyjnym wydaj się idealnym kandydatem.
Mimo to, w 2008 nie udało mu się zdobyć nominacji, przegrywając z Johnem McCainem. Dziś, senator z Arkansas znajduje się w gronie przedstawicieli establishmentu GOP popierającego Romneya – podobnie y inni „wielcy”: gubernator New Jersey Chris Christie, gubernator Minnesoty Tim Pawlenty czy Bob Dole. Media donoszą nawet o nieoficjalnym wsparciu George’a W. Busha. Mimo to, wśród szeregowe aparatu partyjnego nie wywołuje entuzjazmu. Udało mu się zwyciężyć w Iowa – ledwo. W New Hampshire poszło mu znacznie łatwiej, ale Nowa Anglia uznawana jest za jego naturalne środowisko. Tym niemniej, jest on pierwszym kandydatem od półwiecza, który wygrał prawybory w tych dwóch, tak różnych stanach.
Otwarte pozostaje pytanie, czy w przypadku stanięcia naprzeciw Baracka Obamy będzie on w stanie zmobilizować do walki wszystkie skrzydła Republikanów, w tym nieufnych wobec niego ewangelików oraz resztę religijnej prawicy. Równie wyborcy libertariańscy nie uznają Romneya za swego”.
Największą niespodzianką tegorocznych prawyborów jest kongresman z Teksasu, Ron Paul. Głosząc hasła powrotu do wolne rynku, ograniczenia roli państwa w gospodarce i życiu codziennych codziennym Amerykanów i zerwania z aktywistyczną, misyjną polityką zagraniczną zdołał zmobilizować niecodzienną koalicję wyborczą: pacyfistów, izolacjonistów, libertarian, zwolenników legalizacji marihuany i powrotu do waluty opartej na złocie. Przede wszystkim udało mu się przyciągnąć młodych do Republikanów – partii, kojarzonej przede wszystkim z białym establishmentem z prowincji. GOP Rona Paula znów stało się „cool”.
Paul zdobył trzecie miejsce w Iowa. Od zwycięzcy dzieliło go jednak mniej niż 3%. W New Hampshire był już drugi, osiągając znacznie lepszy wynik niż dawały mu sondaże.
Paul ma niewielkie szanse na uzyskanie nominacji - nie po drodze mu z republikańskim establishmentem ani z większością wyborców. Jednak jego kampania ma przede wszystkim charakter „edukacyjny”. Promując wolnościowe hasła krytykuje GOP za rozdymanie federalnego deficytu, nierealistyczną politykę zagraniczną oraz naruszanie wolności obywatelskich. Niektórzy dodają, że oprócz szerzenia idei ma jeszcze jeden cel: ułatwienie swojemu synowi, senatorowi z Kentucky – Randowi przyszłą walkę o republikańską nominację.
Konserwatywny katolik z Pensylwanii Rick Santorum sprawił ogromną niespodziankę w Iowa, przegrywając z Romneyem jedynie ośmioma głosami. W New Hampshire poszło mu znacznie gorzej ale nikt nie spodziewał się, że tak bardzo prawicowy polityk podbije serca sytych, umiarkowanych wyborców z Nowej Anglii. Santorum stał się politykiem o znaczeniu krajowym, szczególnie popularnym wśród tzw. Nowonarodzonych chrześcijan oraz ewangelików i zielonoświątkowców.
Czy Santorum ma szanse zagrozić Romneyowi? To wątpliwe. Ma bardzo ograniczone fundusze, a choć jego baza wyborcza jest wierna i zmobilizowana, to jednocześnie budzi bardzo negatywne emocje wśród centrystów, którzy nie mogą wybaczyć mu porównania homoseksualizmu do zoofilii i innych kontrowersyjnych wypowiedzi.
O co więc gra Santorum? Być może o wiceprezydenturę. Może także próbować wrócić do Kongresu, który musiał opuścić przegrawszy wybory w 2006 roku.
Barack Obama także powinien być zaliczony do grona zwycięzców. Słaba, skłócona Partia Republikańska nie jest w stanie wystawić kompetentnych kandydatów, którzy potrafiliby jednocześnie serca prawicowych wyborców, nie zrażając przy tym do siebie centrystów. A brutalne ataki Perry’ego na Romneya, Romney’a na Gingricha , Gingricha na Romneya oraz Hunstmana na Paula tylko umacniają obraz chaosu i miernoty.
Przegrani
Największym przegranym prawyborów wydaje się być Newt Gingrich. Co prawda, były Przewodniczący Izby Reprezentów nie składa broni – atakuje Romneya, ostatni pozyskał też własny Super PAC (swoisty, paraniezależny komitet wsparcia) finansowany przez jednego z amerykańskich miliarderów. Lecz pamiętając, że jeszcze miesiąc temu wymieniany był w gronie faworytów, trudno nie zauważyć, że sit transit gloria. Jednocześnie trudno się temu dziwić- arogancki charakter Gingricha, jego kontrowersyjne wypowiedzi o bezrobotnych i agresywny ton nie mógł zjednać mu poparcia, tak samo jak i obraz polityka zbyt blisko związanego z lobbystami (pracował m.in. dla Fannie Mae i Freddie Mac). Z zupełnie innych powodów także i centrysta Jon Hunstman Jr. nie może zaliczyć prawyborów do udanych – postawił wszystko na jedną kartę (New Hampshire) i przegrał. Ale osiągnął przyzwoity wynik i w hipotetycznej administracji republikańskiej mógłby starać się o posadę Sekretarza Stanu.
Z litości pominę Ricka Perry’go i Michelle Bachmann. Nie kopie się leżącego.
Warto dodać, że do grona przegranych można dodać także kandydatów, którzy się wycofali – jak Tim Pawlenty lub zdecydowali się w ogóle nie startować – jak Jeb Bush, Sarah Palin czy Mitch Daniels. Na tle słabych kontrkadydatów mogą teraz żałować, że nie uczestniczą w wyścigu.
Najciekawszym pytaniem wydaje się obecnie to, kogo dobierze sobie Romney jako kandydata na wiceprezydenta. Ale najpierw, by umocnić swoją pozycję musi wygrać w konserwatywnej, rolniczej Południowej Karolinie. Tak więc, obserwujmy!