Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Daleki Wschód Opinie Polityka Tajlandia ciągle w politycznym chaosie

Tajlandia ciągle w politycznym chaosie


26 sierpień 2024
A A A

Sierpień w polityce Tajlandii był wyjątkowo gorący. Najpierw Trybunał Konstytucyjny doprowadził do rozwiązania największego tajlandzkiego ugrupowania, z kolei niedługo potem z powodu jego wyroku doszło do zmiany na stanowisku premiera. Zarazem rządzący nie radzą sobie z realizacją swoich gospodarczych obietnic.

Należy przypomnieć w tym miejscu, że w ubiegłym roku w Tajlandii po blisko dziewięciu latach de facto przywrócono rządy cywilne. Od 2014 roku krajem rządziła junta wojskowa, choć po 2019 roku generał Prayuth Chan-ocha oficjalnie sprawował władzę jako cywilny premier. Królewskie Tajskie Siły Zbrojne nie utraciły jednak całkowitego wpływu na rząd. Ugrupowania powiązane z wojskiem weszły bowiem w skład nowego gabinetu.

Obraza majestatu

Tym samym władzy w Tajlandii nie przejęło ugrupowanie, które zwyciężyło w wyborach. Partia Idziemy Naprzód ze swoim progresywnym programem była nie do zaakceptowania dla konserwatywnej elity politycznej kraju. Ugrupowanie do swoich najważniejszych postulatów zalicza między innymi legalizację małżeństw osób tej samej płci, zniesienie poboru do wojska czy likwidację gospodarczych monopoli.

Zdecydowanie najbardziej kontrowersyjnym elementem programu partii jest natomiast zmiana prawa dotyczącego obrazy monarchii. Obecnie krytyka rodziny królewskiej grozi karą nawet do piętnastu lat więzienia. W ostatnich latach artykuł 112 tajlandzkiego kodeksu karnego był często wykorzystywany do zamykania ust przeciwnikom establishmentu. Łącznie od 2020 roku zarzuty obrazy majestatu monarchii usłyszały 272 osoby, mimo że przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi miała miejsce największa dotąd publiczna debata na ten temat.

Partia Idziemy Naprzód okazała się wówczas jedynym ugrupowaniem opowiadającym się za reformą wspomnianego prawa. Na początku sierpnia Sąd Konstytucyjny uznał, że sam postulat zmiany odpowiednich przepisów kodeksu karnego oznacza obrazę majestatu króla. Na mocy decyzji sędziów rozwiązano więc największą partię polityczną w Tajlandii, będącą zresztą trzydziestym czwartym ugrupowaniem zdelegalizowanym w ciągu ostatnich osiemnastu lat. Dodatkowo Trybunał Konstytucyjny wykluczył z polityki na okres dziesięciu lat członków komitetu wykonawczego Partii Idziemy Naprzód.

Można pokusić się o stwierdzenie, że liderzy postępowców są przyzwyczajeni do tego rodzaju politycznych represji. Partia Idziemy Naprzód była następczynią Partii Naprzód Przyszłości, zdelegalizowanej w 2020 roku pod zarzutem naruszenia przepisów wyborczych dotyczących darowizn na partie polityczne. Teraz centrolewica również postanowiła kontynuować działalność pod szyldem Partii Ludowej. Nie będzie to natomiast łatwe. Dotychczasowy szef tajlandzkiej centrolewicy Pita Limjaroenrat, także objęty dziesięcioletnim zakazem działalności politycznej, oskarżył konserwatywne elity o chęć całkowitego zniszczenia opozycji. Świadczą o tym zresztą działania podjęte przez wymiar sprawiedliwości już po utworzeniu Partii Ludowej. Postępowaniem objęto kilkudziesięciu posłów „nowego” ugrupowania, którym zarzuca się obrazę rodziny królewskiej.

Progresywna partia nie zamierza przyglądać się biernie próbom jej zniszczenia, przyjmując dużo ostrzejszy kurs wobec obecnych władz i sądownictwa. Najnowszym postulatem Partii Ludowej jest ograniczenie uprawnień Trybunału Konstytucyjnego poprzez zmianę ustawy zasadniczej. Jej lider Natthaphong Ruengpanyawut nie ujawnił jeszcze szczegółów swojego planu, ale niektóre środowiska mówią nawet o zniesieniu Trybunału.

Nikt nie jest bezpieczny

Pomysł reformy sądu konstytucyjnego spotkał się z aprobatą największej siły w koalicji rządowej. Będąca drugim największym ugrupowaniem w parlamencie Partia dla Tajów poparła pomysł przeprowadzenia zmian w tajlandzkiej konstytucji, co będzie jednak niezwykle trudne. Po pierwsze, założenia reformy Trybunału Konstytucyjnego musiałyby zyskać aprobatę przynajmniej jednej trzeciej senatorów, podczas gdy izba wyższa parlamentu jest zdominowana przez przedstawicieli wojskowych. Po drugie, w tej sprawie musiałoby się odbyć referendum, a jego rezultat nie byłby wcale przesądzony.

Wsparcie największej partii koalicji rządowej dla pomysłu głównej siły opozycyjnej jest konsekwencją innego kontrowersyjnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Niedługo po delegalizacji Partii Idziemy Naprzód, sędziowie zdecydowali o dymisji dotychczasowego premiera Sretthy Thavisina. Powodem jego odwołania było mianowanie byłego prawnika Pichita Chuenbana ministrem w biurze premiera, który kilkanaście lat temu odbywał karę więzienia za obrazę sądu i próbę przekupienia sędziów. Według Trybunału, były już szef rządu złamał konstytucję poprzez wybór człowieka niespełniającego odpowiednich standardów etycznych.  

Thavisina jest czwartym premierem Tajlandii odwołanym w ciągu ostatnich szesnastu lat decyzją sądu. Partia dla Tajów musiała wyznaczyć z tego powodu nowego szefa rządu. Ostatecznie  premierem została Paetongtarn Shinawatra, druga kobieta na tym stanowisku w historii Tajlandii. Jej ojcem jest obalony w wyniku wojskowego zamachu stanu były szef rządu Thaksin Shinawatra, który w ubiegłym roku wrócił do kraju po piętnastu latach dobrowolnego wygnania i na mocy ułaskawienia przez króla Vajiralongkorna został zwolniony z więzienia. Paetongtarn Shinawatra obecnie kompletuje skład nowego rządu.

Jak widać nawet wejście w sojusz z ugrupowaniami związanymi z wojskiem nie jest gwarantem nietykalności ze strony konserwatywnych elit. Przed kilkoma dniami wystosowano petycję do Komisji Wyborczej, aby przedłożyła ona Trybunałowi Konstytucyjnemu wniosek o delegalizację Partii dla Tajów. Pretekstem do podjęcia takiej decyzji miałoby być rzekome „zdominowanie” ugrupowania przez Thaksina, niebędącego obecnie jego członkiem. Wywieranie zewnętrznego wpływu jest tymczasem zabronione przez ustawę o partiach politycznych.

Gospodarcza stagnacja

Zawirowania polityczne nie pomagają koalicyjnemu rządowi w realizacji obietnic gospodarczych. Przed rokiem, kiedy formowano gabinet Sretthy, zapowiadano zaś wprowadzenie szeregu rozwiązań mających pobudzić gospodarkę i zmodernizować system ekonomiczny. Do najważniejszych obietnic Partii dla Tajów oraz jej wojskowych i konserwatywnych sojuszników należałoby zaliczyć: „cyfrowy portfel” dla wszystkich Tajlandczyków, większe transfery pieniężne dla mniej zamożnych czy ulgi przy spłacie długów przez przedsiębiorstwa i rolników.  

Powyższe obietnice miały być odpowiedzią na największe problemy tajlandzkiej gospodarki. Są nimi przede wszystkim niskie wynagrodzenia, wysokie bezrobocie wśród młodzieży, rosnące nierówności społeczne, słaba wydajność sektora przemysłowego, pogarszająca się sytuacja ekonomiczna rolników, wysokie zadłużenie gospodarstw domowych i firm oraz zacofanie branży turystycznej.

Na razie nie widać oznak poprawy. W ubiegłym roku wzrost PKB wyniósł tylko 1,9 proc., a w tym roku na tajlandzkiej gospodarce odbije się spowolnienie ekonomiczne w Chińskiej Republice Ludowej i w Stanach Zjednoczonych. Wspomniany „cyfrowy portfel” najprawdopodobniej nie zostanie w ogóle wprowadzony, zaś rząd przyjmie inną politykę subsydiowania najbiedniejszej grupy Tajlandczyków. Niewiele wyszło również z planów pobudzenia gospodarki przez inwestycje zagraniczne, chociaż z pewnością potrzeba czasu, aby rezultaty zaczął przynosić program rozwoju stref przemysłowych „Teraz Tajlandia”.

Niepewna sytuacja polityczna przekłada się na słabe wyniki gospodarcze, tym niemniej po zmianie premiera widoczne było pewne światełko w tunelu. Giełda zareagowała bowiem pozytywnie na przejęcie władzy przez Paetongtarn. Nowa szefowa rządu przed wejściem do polityki pełniła ważne funkcje w biznesowym imperium swojego ojca, dlatego ma być dobrze zorientowana w sprawach związanych z inwestycjami i biznesem. Problem w tym, że w reformowaniu systemu polityczno-gospodarczego najwyraźniej nie są zainteresowani wojskowi koalicjanci Partii dla Tajów.

Maurycy Mietelski

fot. Wikimedia Commons / Per Meistrup (CC. BY-SA 4.0)