Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Wygrana Trumpa jest ciosem wymierzonym w elity


06 listopad 2024
A A A

Donald Trump wygrywając wybory prezydenckie zaliczył największy powrót w historii amerykańskiej polityki. Media w Stanach Zjednoczonych są zgodne, że jego zwycięstwo jest ciosem wymierzonym w elity, także te wywodzące się z jego macierzystej Partii Republikańskiej.

Gdy rywalka Trumpa, Kamala Harris, odwołała wystąpienie podczas swojego wieczoru wyborczego, stało się jasne, że de facto uznała swoją porażkę wyborczą. Jako pierwsza ponowny wybór byłego prezydenta ogłosiła prawicowa stacja FOX News, a kilka godzin później uczyniła to liberalna telewizja CNN. Trump stał się tym samym dopiero drugim w historii Ameryki politykiem, który po przerwie powróci na najważniejszy urząd w państwie.

To będzie inna prezydentura

CNN w swoim powyborczym komentarzu stwierdza, że druga kadencja Trumpa będzie znacząco różniła się od pierwszej[1]. Powraca on bowiem do władzy po całkowitym przejęciu Partii Republikańskiej przez swoich zwolenników, a także bogatszy o doświadczenia z czasów pierwszego okresu swojej prezydentury. Jego kolejna czteroletnia kadencja może być z tego powodu dużo bardziej nieprzewidywalna od poprzedniej.

W ciągu ostatnich ośmiu lat zaplecze Trumpa całkowicie się zmieniło. Komentatorzy jednej z najpopularniejszych stacji telewizyjnych, Kevin Liptak iKaitlan Collins, przypominają, że prezydent elekt rozstał się z osobami pełniącymi za czasów jego prezydentury stanowiska szefów sztabów, sekretarza obrony, doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, doradcy ds. wywiadu czy prokuratora generalnego. Były to najczęściej osoby stabilizujący politykę państwa pod rządami Trumpa, podczas gdy jego nowi współpracownicy nie są zainteresowani ograniczaniem jego radykalizmu.

Zatrudnienie w Białym Domu lojalnych i podzielających jego poglądy urzędników, doradców czy prawników może skutkować omijaniem przez niego obowiązujących reguł. Poprzednio zespół prawny Trumpa zniechęcał go do realizacji najbardziej skrajnych pomysłów, z kolei teraz może będzie znajdował dla nich prawne uzasadnienie. W tym zakresie sprzyjać będzie mu także obsada Sądu Najwyższego, w którym większość stanowią konserwatywni sędziowie. Jedno z ich orzeczeń zwiększa zresztą zakres władzy prezydenta Stanów Zjednoczonych, bo uznali, że cieszy się on praktycznie absolutnym immunitetem.

Osoby starannie wyselekcjonowane przez Trumpa i jego współpracowników mają zrealizować jego najważniejsze obietnice. Według źródeł CNN były prezydent po ponownym przejęciu władzy zamierza niemal od razu wprowadzić część swoich postulatów. Jego zespół przygotował więc cały szereg dekretów wykonawczych, dokumentów programowych i zmian w obowiązujących dotąd regulacjach.

Przeciwko wszystkim elitom

Konserwatywny komentator Daniel McCarthy w artykule opublikowanym przez „The New York Times” postrzega wynik wyborów jako cios w establishment[2]. Zwycięstwo Trumpa nie jest jedynie porażką Harris i Partii Demokratycznej, ale także jego przeciwników wewnątrz Partii Republikańskiej. Ogółem w ciągu ośmiu lat udało mu się pokonać „polityczne dynastie” Bushów, Clintonów i Cheneyów.

Poparcie udzielone mu przez Amerykanów można uznać za „twórczą destrukcję”. Zwolennicy Trumpa oddając na niego głos opowiedzieli się za „odsunięciem od władzy niekompetentnej klasy przywódczej”, aby „stworzyć instytucje państwa według nowego zestawy standardów, które służyłyby lepiej amerykańskim obywatelom”. Tym sam Amerykanie wyrazili wotum nieufności wobec liderów opinii kształtujących Stany Zjednoczone po zakończeniu zimnej wojny.

Obietnica prowadzenia anty-establishmentowej i alternatywnej polityki miała zjednoczyć wokół Trumpa bardzo różnorodne osobistości: Roberta F. Kennedy’ego, miliardera Elona Muska czy prezentera telewizyjnego i youtubera Joe Rogana. Wszyscy mieli być przede wszystkim zainteresowani odebraniem legitymacji społecznej obecnym elitom.

Zarazem publicysta „The New York Times” uważa, że zwolennicy i przeciwnicy byłego prezydenta przeceniają uprawnienia, które posiada amerykańska głowa państwa. Nawet posiadający ogromne poparcie społeczne Franklin D. Roosevelt narzekał na nałożone na niego ograniczenia konstytucyjne. Właśnie dlatego żaden prezydent nie stoi ponad amerykańską ustawę zasadniczą.

Demokraci nie zniechęcili do Trumpa

Tygodnik „The New Republic” koncentruje się natomiast na fiasku polityki prowadzonej przez Partię Demokratyczną[3]. Miała ona blisko dekadę na przekonanie obywateli Stanów Zjednoczonych, że Trump jest niebezpieczny, radykalne i nieprzewidywalny, dlatego realizacja jego programu może prowadzić do zniszczenia państwa federalnego. Ostatecznie w żaden sposób nie podziałało to na amerykańskich wyborców.

Publicysta Alex Shephard uważa, że „katastrofalną porażką” okazało się zwłaszcza uczynienie tegorocznych wyborów referendum w sprawie Trumpa. Strategia przyjęta przez demokratów przed rokiem zakładała, iż prezydent Joe Biden mimo podeszłego wieku na ostatniej prostej kampanii przekona do siebie większość Amerykanów. Gdy nic takiego się nie stało, Partia Demokratyczna postanowiła zastąpić go kandydaturą Harris. W tym wypadku również nie zmaterializowało się oczekiwanie, że kandydat republikanów przegra z „wielopartyjną koalicją wyborców zniesmaczonych jego wulgarną, antydemokratyczną polityką”.

Zamiast tego Trumpowi udało się poszerzyć swój elektorat, między innymi o grupy wyborców dotąd kojarzone z głosowaniem na lewicę. Prawicowy program poparli więc czarnoskórzy i latynoscy mężczyźni, a ponadto cieszył się on niespotykanym od wielu lat poparciem nawet w bastionach Partii Demokratycznej pokroju Nowego Jorku i New Jersey.

Komentator lewicowo-liberalnego tygodnika krytycznie odnosi się nie tylko do prezydentury Bidena, lecz również kampanii samej Harris. Była ona oparta o błędne założenia, zwłaszcza w zakresie eksponowania wspierających ją osób. Najczęściej znajdowały się wśród nich osoby, które są negatywnie odbierane nie tylko przez republikańskich, ale także przez demokratycznych wyborców.

Zakwestionował dogmaty

Konserwatywny dwutygodnik „The Washington Examiner” w swoim komentarzu redakcyjnym podkreślał niebywały wyczyn Trumpa, którym jest powrót do władzy po przegranych wyborach i zarzutach stawianych mu przez sądy[4]. Gazeta postrzega natomiast jego zwycięstwo jako dowód niechęci Amerykanów do dotychczasowych elit społecznych i politycznych.

Kandydatowi Partii Republikańskiej udało się nie tylko dwukrotnie wygrać wybory prezydenckie, ale ponadto zakwestionować obowiązujący w debacie publicznej konsensus. Osiem lat temu prawicowi i lewicowi politycy uważali wręcz za dogmat konieczność szerokiego otwarcia Stanów Zjednoczonych dla imigrantów. Oba dominujące ugrupowania twierdziły, że jest to niezbędne z punktu widzenia gospodarki. To właśnie Trump zwrócił uwagę społeczeństwa na imigrację jako „zagrożenie dla tkanki narodu”.

Innym wytłumaczeniem jego wygranej są dobre wspomnienia Amerykanów z okresu jego pierwszej prezydentury. Wprawdzie „The Washington Examiner” krytycznie odnosi się do założeń polityki celnej Trumpa, tym niemniej uznaje, że między innymi ona ochroniła miejsca pracy amerykańskich pracowników. Polityka imigracyjna i gospodarczy protekcjonizm miały więc doprowadzić do znacznej podwyżki wynagrodzeń. To wszystko miało jednak zostać zniweczone w trakcie rządów Bidena.

Według gazety sam Trump w ciągu ostatnich czterech lat się nie zmienił. Jest za to bogatszy o doświadczenia z czasów swojej pierwszej kadencji, dlatego teraz postawił na lepszy dobór współpracowników i ma za sobą bardziej zorganizowany oraz zjednoczony zespół ludzi. Ma już również opracowany konkretny plan działania, chociaż nie wszystkie jego aspekty wydają się być korzystne dla kraju. Teraz wszystko w rękach nowego prezydenta.

Maurycy Mietelski

fot. Gage Skidmore / Flickr.com

 

[1] K. Liptak, K. Collins, Trump’s second term will look nothing like his first, 06.11.2024, https://edition.cnn.com/2024/11/06/politics/second-term-donald-trump/index.html?iid=cnn_buildContentRecirc_end_recirc.

[2] D. McCarthy, This is Why Trump Won, 06.11.2024, https://www.nytimes.com/2024/11/06/opinion/donald-trump-2024-election.html

[3] A. Shephard, How the Democrats Lost the Election, 06.11.2024, https://newrepublic.com/article/188055/democrats-lost-election-trump-2024.

[4] What Trump’s astonishing comeback means, 06.11.2024, https://www.washingtonexaminer.com/opinion/editorials/3217420/donald-trump-astonishing-comeback-meaning/.