Solidna czwórka premiera
Po stu dniach za wcześnie na ostateczną ocenę dokonań nowego rządu na arenie międzynarodowej. Przejawem naiwności, lub złej woli, byłoby również oczekiwanie, iż Donald Tusk w 100 dni rozwiąże problemy, z którymi jego poprzednicy zmagali się bez skutku przez całe lata. Ocena tego okresu może jednak pomóc w nakreśleniu pewnych tendencji, które charakteryzują politykę zagraniczną jego rządu. O ile można dyskutować nad tym czy twarda i nieustępliwa polityka, jaką stosowała poprzednia ekipa w sprawach międzynarodowych była skuteczna i adekwatna do sytuacji, o tyle sposób jej prowadzenia jej budził w kraju i za granicą fatalne wrażenie. Z tego powodu Donald Tusk obiecywał zmianę stylu polskiej polityki zagranicznej. Z zdania tego wywiązał się pierwszorzędnie, choć nie da się ukryć, że pomógł mu w tym olbrzymi kredyt zaufania jaki uzyskał od zagranicznej prasy i polityków, z utęsknieniem oczekujących końca rządów „strasznych bliźniaków”. Nowy rząd jest więc dziś generalnie pozytywnie postrzegany na arenie międzynarodowej.
Polityka międzynarodowa to jednak nie konkurs popularności więc zastanówmy się, jakie konkretne sprawy zdołał załatwić dla Polski rząd Donalda Tuska.
Najwięcej obiecywano sobie w kwestii niemieckiej. PO często bywa bowiem wręcz określana jako partia proniemiecka, m.in. ze względu na jej bliskie kontakty z niemieckim CDU (zwłaszcza na forum Parlamentu Europejskiego) oraz bliskie stosunki łączące jej lidera Donalda Tuska z kanclerz Angelą Merkel. Politycy Platformy nie raz wskazywali również na konieczność utrzymywania dobrych stosunków z zachodnim sąsiadem.
I rzeczywiście - w stosunkach z Berlinem widać bez wątpienia pozytywną zmianę klimatu. Niestety jednak żadna ważna dla polskich interesów kwestia - gazociąg północny, roszczenia tzw. „wypędzonych”, sytuacja polskiej mniejszości w Niemczech itp - nie została załatwiona i nic nie wskazuje aby miało to nastąpić w dającej się przewidzieć przyszłości.
Nieco lepiej wygląda sytuacja na kierunku moskiewskim. Stosunki na linii Warszawa-Moskwa były bowiem tak złe, że o postęp nie było trudno. Jako że poprawę stosunków z Rosją premier Donald Tusk uznał za jeden z priorytetów swojego rządu, ocieplenie można było odczuć zaraz po wyborach, a Polska, przynajmniej chwilowo, straciła status pierwszego „rusofoba” Europy.
Udało się doprowadzić do częściowego zdjęcia embarga na polskie mięso, reaktywować działanie polsko-rosyjskiej komisji ds. trudnych. Pierwsze problemy zostały już rozwiązane i teraz czas na mozolną odbudowę stosunków. Klimat niewątpliwie sprzyja, a Polska wciąż ma w rękach dość silną kartę przetargową, w postaci weta na porozumienie Rosja-UE. Nie do końca dobrym pomysłem wydaje się jedynie przeniesienie rozmów o zniesieniu embarga z poziomu unijnego na bilateralny. Donald Tusk powinien również uważać, aby polepszenie naszych relacji z Rosją nie nastąpiło kosztem Ukrainy, tj. poprzez odsunięcie na drugi plan stosunków z Kijowem. Jest to o tyle istotne, że w stosunkach z Ukrainą nawarstwiło się ostatnio (niekoniecznie z winy Tuska) wiele problemów.
Również zmianę stylu negocjacji w sprawie tarczy, jaką mogliśmy zaobserwować po październikowych wyborach parlamentarnych, należy ocenić w sposób jednoznacznie pozytywny. Polskie stanowisko zostało usztywnione, tak aby zapewnić naszemu krajowi trwałe i pewne gwarancje bezpieczeństwa. Instalacja elementów tarczy wiąże się bowiem dla Polski z wieloma zagrożeniami i mamy pełne prawo domagać za nią odpowiedniego wynagrodzenia, nie rozumianego zresztą tylko jako pomoc finansowa. Amerykanie szanują silnych i pierwsze wskazówki świadczące o ich gotowości do ustępstw udowadniają, że przyjęta taktyka negocjacyjna jest słuszna.
Pozytywnie należy ocenić również decyzję o wycofaniu polskich wojsk z Iraku oraz ich bardziej aktywnym i przemyślanym zaangażowaniu w misję w Afganistanie.
Reasumując, dyplomatyczna ofensywa Donalda Tuska zasłużyła przez te 100 dni na solidną czwórkę. Jak mawiał jednak pewien były już premier, „prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy”. Zobaczymy więc jakie konkrety pójdą w najbliższych latach za zainicjowaną podczas tych 100 dni polityką.