Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Strefa wiedzy Bezpieczeństwo Rio de Janeiro

Rio de Janeiro


07 luty 2011
A A A

Karnawał i samba, plaże, pomnik Chrystusa Zbawiciela i stadion Maracana z tym najczęściej utożsamiamy Rio de Janeiro, drugie co do wielkości miasto Brazylii.

Każdy przewodnik turystyczny jednak ostrzega potencjalnych turystów od części miasta, w których jest bardzo niebezpiecznie. Dzielnice te opanowane są przez liczne gangi, narkomanów oraz bardzo dużą grupę biednych ludzi, którzy przybyli do wielkiego miasta w poszukiwaniu pracy, a utknęli w jego slumsach. Favele. Skupiska baraków, blaszanych domków i prowizorycznych szałasów otaczają szerokim kręgiem Rio de Janeiro.

Pierwsze z nich powstawały w XIX wieku i były zamieszkane głównie przez niewolników, którzy uciekali w trudno dostępne miejsca i tam zakładali swoje osady. Te natomiast zaczęły się powiększać, gdy pod koniec XIX wieku wyzwolono niewolników, ci jednak zmuszeni byli zajmować tereny wokół miasta. Pierwszą taką favelą można nazwać osadę założoną w 1897 roku przez 20 tys. weteranów, którzy po zwolnieniu z armii pozostali bez środków do życia. Możemy to umownie nazwać „pierwszą falą” w tworzeniu się slumsów w Rio de Janeiro. „Druga” nastąpiła w czasie II wojny światowej. W wyniku kryzysu mieszkaniowego tysiące rodzin zmuszonych zostało do zamieszkania w obrębie tych osad. „Trzecią falę” możemy zaznaczyć w roku 1970, kiedy w wyniku industrializacji całego kraju, do jego największych miast spływała ludność ze wsi, w poszukiwaniu lepszej pracy i lepszego życia. Na miejscu okazywało się to nie tak łatwe i „w zasięgu ręki”, jak wielu przypuszczało, przez co byli rolnicy, którzy często pozostawali bez majątku, bądź nie mięli za co wrócić do swoich rodzinnych stron zamieszkiwali całymi rodzinami w favelach.

Szacuje się, że na terenach favel w Rio de Janeiro żyje ponad 500 000 osób. Ludzie, którzy tam mieszkają kojarzeni są ze skrajną nędzą. Państwo i policja mają niewielką kontrolę na tym terenie, a prawdziwą władzą są tutaj baronowie narkotykowi. Brazylia to zaraz po Stanach Zjednoczonych drugi, co do wielkości rynek zbytu kokainy na świecie. Narkohandel kwitnie więc i rozrasta się do olbrzymich rozmiarów w tym kraju, a najlepszym miejscem by ukryć fabryki, jak i kierować rozprowadzaniem narkotyków są favele. „Narkotyki obecne są wszędzie – w favelach żądzą codziennym życiem milionów ich mieszkańców, ale warto pamiętać, że klientami gangów narkotykowych są również mieszkańcy „lepszych” dzielnic brazylijskich miast. Dbają o to gangi organizując rozbudowane siatki handlowe. Centralną rolę w łańcuchu dystrybucji posiadają bocas de fumo (usta dymu), czyli niejako jednostki administracyjne danej organizacji odpowiadające za określony obszar faveli. Poszczególne bocas de fumo mają do swej dyspozycji zastępy młodych osób, mieszkańców dzielnic nędzy, którzy dołączają do gangów w pogoni za pieniędzmi, za lepszym życiem, za szacunkiem. Szacuje się, że w Rio ok. 10 000 takich osób zajmuje się rozprowadzaniem narkotyków”[1].

Tym co jest kolejną charakterystyczną cechą życia na co dzień, obok walczących ze sobą gangów, jest przemoc. W Favelach życie ludzkie ma niewielką wartość, a przy dozwolonej przez prawo możliwości posiadania broni, dochodzi często do strzelanin i zabójstw. Szacuje się, że prawie 20% wszelkiej skonfiskowanej broni i amunicji pochodziło z zapasów wojska i policji, co tylko potwierdza fakt, iż duża część służb mundurowych jest skorumpowana. W latach 1994-2003 policja przechwyciła 25 490 sztuk broni, przy czym o ile w 1994 r. było to 745 sztuk, o tyle w 2003 r. już 6 068 – co oznacza wzrost o 714%. Pokłosiem większej liczby broni na czarnym rynku jest rosnąca liczba zabójstw. W okresie 1983-2002 w Rio de Janeiro wzrosła ona o 444%. Odsetek ten prawdopodobnie w rzeczywistości jest jeszcze znacznie większy, do liczby zabitych nie wlicza się bowiem (a wszystko na to wskazuje, że powinno się to robić) osób zaginionych, których w samej tylko dekadzie 1993-2002 było prawie 16 500.[2] Zatrważający jest fakt, iż ilość gangów rośnie z roku na rok, a wiek ich członków spada. Spowodowane jest to tym, że w większości Favele są pozbawione dostępu do bieżącej wody, ogrzewania czy prądu, ludzie żyją w skrajnej nędzy, duża część nie potrafi czytać i pisać. Nic więc dziwnego, że pozbawieni przez państwo zaciągają się do organizacji przestępczych by choć trochę móc zasmakować „luksusu”, jakim może być nowa para butów, spodni czy puszka coca- coli.

Sytuacja w favelach spędza sen z powiek politykom brazylijskim. Bieda, bezprawie i plaga narkotyków skutecznie stopuje rozwój całego kraju. Odstrasza to też wielu zagranicznych inwestorów, którzy co jakiś czas słyszą o strzelaninach na ulicach, czy porwaniach dla okupu. Rząd brazylijski próbuje walczyć z biedą i przestępczością na różne sposoby. Wspiera organizacje pozarządowe, które wysyłają w te tereny swoich streetworkerów i wolontariuszy, którzy odciągają, zwłaszcza dzieci od gangów i narkotyków. W ramach działań na rzecz poprawy sytuacji dzieci rząd Brazylii postanowił wydać 534 miliony dolarów w ramach programu PAC das Crianças.

Druga strona medalu, to zakrojone na szeroką skalę akcje specjalnych oddziałów, które w bezpardonowy sposób walczą z bossami narkotykowymi. BOPE (Batalhão de Operações Policiais Especiais) to siły specjalne wyszkolone do tego by walczyć w mieście, tłumić zamieszki i wspiera policję w zwalczaniu przestępczości w Favelach. Formacja ta jest krytykowana przez m.in. Amnesty International, która zarzuca jej zabójstwo czterech osób niesłusznie podejrzewanych o handel narkotykami.

Przyszłość tych swoistych miast w miastach nie zmieni się jednak zbyt szybko. Mimo wielkiej akcji rządowej, zaangażowania tysiąca zwykłych ludzi w ramach programów organizacji pozarządowych oraz siłowych rozwiązań ze strony BOPE, bossowie narkotykowi ich gangi oraz gigantyczna korupcja w organach administracji, jeszcze na długo będą hamować rozwój i zmianę faveli na zwykłe dzielnice miast. Rządowi bardzo zależy by sytuacja się widocznie poprawiła przed igrzyskami olimpijskimi, które mają się odbyć w tym kraju w 2016 roku, ale teraz już widać, że na to nie ma najmniejszych szans. Najprawdopodobniej gdy znicz olimpijski zapłonie nad Rio de Janeiro favele zostaną otoczone ścisłym kordonem policyjnym. Wiele lat zaniedbań i duże braki osobowe w organach chcących poprawić sytuacje wewnątrz tych obszarów powodują, że miejsca takie jak np. Racinha (największa favela w Rio de Janeiro) nadal będą obfitować w śmierć, narkotyki i ubóstwo.

Źródła:
1 http://amerykalacinska.com.pl/2009/10/24/miasto-boga-czy-handlarzy-narkotykow/ (24.01.2011).
2 Ibidem